czwartek, 31 grudnia 2020

Udany skok w 2021 rok

 Od 30 minut jest 2021 rok. Już nie strzelają. O północy piłyśmy z mamą wino, Ola się obudziła, bo Pipin szczekał. Przytuliłyśmy się, pożyczyłyśmy sobie, mama zadzwoniła do Edy, a teraz telewizor wyłączony i wszyscy w łóżkach. Cisza w domu i na osiedlu. 

Sylwester

Nie będę spała, i ujdzie mi to bezkarnie, bo Sylwester. Dziewczyny idą spać, mama chce żebym ją obudziła o północy, Ola stwierdziła, że jutro też będzie 1.1. Zjadłyśmy grzanki z bułek z farszem porowo-pieczarkowym. Wyjadłam też trochę ciasteczek orzeszków z kremem z mleka w proszku. Wypiłyśmy słodkie, białe Carlo Rosi. Dziewczyny otworzyły następne, ale ja już nie piłam. Powoli kończy się 2020. Wszyscy piszą, że to był dziwny rok. Parę razy zaskoczyła mnie organizacja po rozporządzeniach rządu. Miałam też obciętą pensję, ale przetrwałyśmy. Dzisiaj żałuję, że kupujemy te mieszkania. 

środa, 30 grudnia 2020

Będzie tak jak jest

 Czyli dobrze mnie kierowała intuicja, że będziemy mieszkać po staremu. Przy kolacji Ola powiedziała żeby póki co wynająć oba mieszkania, póki nie staniemy na nogi. Czyli nigdy! I dobrze. Szkoda tylko, że wykiwamy Piotrka.

wtorek, 29 grudnia 2020

Bóg zabiera najlepszych!

 Trzeba tu odnotować, że zmarł wujek Janusz Pęczek. Mama była na pogrzebie w Kędzierzyźnie, a w zasadzie w Koźlu. Miał 70 lat. To był super człowiek, z poczuciem humoru. Był kawalerem. Po śmierci cioci Krysi zamieszkał na piętrze w Kędzierzyźnie. Bez matki żył 15 lat. Mogłoby być więcej!

Obawy

Przesuneli mi nockę na jutro. Boję się tego, że się przeprowadzimy. Zmieni się wszystko. Boję się wchodzenia po schodach. Nie boję się kredytu, on się będzie spłacał z każdą pensją. Boję się tego, jak zachowa się tata. 

Przed nocką

Dostałam listę dokumentów do zdobycia w związku z kredytem. Jutro pojadę do ZUS, po kartę i do biblioteki. Potem pójdę spać. Zwolniła się jedna emerytka. Lubiłam ją. Miała 73 lata. Odchodzi po cichu, bez pożegnania, mimo że pracowała tu ponad 15 lat. A ja jak przejdę na emeryturę? Ostatni raz w tym roku idę do pracy. 

niedziela, 27 grudnia 2020

Odnośnie kredytu

 Ten kredyt na mieszkania będzie ostatnim jaki weźmiemy? Nie dostanę już nic na raty skoro będę mieć 6 cyfrowowy kredyt. Ola pozna co to strach zależności od Piotrka. Chytry dwa razy traci. Wiem, że nie będę miała na ten kredyt. Ola się przekona, że też musi płacić. Bo dotychczas wszystkie raty płaciłam ja. 

sobota, 26 grudnia 2020

Książkowa wróżba na 2021

 W 2021 rok wejdę z "Siostrą perły". Tłucze mnie chandra, nie chcę się budzić, by nie uczestniczyć w rzeczywistości. Powinnam wrócić do antydepresantów. Po przeczytaniu ulotki Setaloftu tylko się w tym utwierdziłam. Teraz mam tak, że życie wydaje mi się pasmem nieszczęść. Że nie czeka mnie już nic dobrego. Na jaką bym nie szła zmianę i tak nie śpię w nocy, tylko w dzień. Wszystko jest problemem, zrobienie czegokolwiek wysiłkiem lub poświęceniem. Jutro Ola jedzie z Piotrkiem i Edą na narty. Będą też razem jeździli na ryby. Dla mnie ofert nie mają. Chciałoby się ponarzekać, że jestem gorzej traktowana. Ale w sumie mnie się nie chce robić cokolwiek takiego jak oni! A wróżba książki? Cece była silna gdy była ze Star. Była silna dla niej. Ale gdy życie ją zmusiło stawiła mu czoła. Okazuje się, że to normalne: żyć! Trzeba tylko robić swoje!

Horoskop na 2021

 Rok temu w horoskopie napisali, że w 2020 roku Ryby stworzą podwaliny pod przyszłość. Dopiero teraz okazało się to prawdą. W 2021 roku wg horoskopu odczuję, że samotność może rozkwitnąć w tłumie. I ważna rada by nie szukać na siłę towarzystwa, tylko polubić siebie. Zwodowo mam odcinać kupony, mam spojrzeć na drogę, którą przeszłam z dumą. Zdrowotnie- mam znaleźć kasę na wizytę prywatną dawno odkładaną.

piątek, 25 grudnia 2020

Akceptacja

Pisarka Dorota Gąsiorowska na fb życzyła akceptacji naszego życia, naszej rzeczywistości. Są momenty kiedy jest we mnie tyle buntu i braku zgody. Wtedy mi żal mojego życia w stosunku do tego wymarzonego, do tego co teoretycznie mogłabym mieć. Ale z reguły przychodzi refleksja nad tym co faktycznie jest i po chwili przychodzi ukojenie, że jest całkiem dobrze jak na warunki, okoliczności. W takich momentach czuję się wygraną. Taką, która czyta dla rozrywki, a nie by zatopić się w inne życie. Kto czyta żyje wielokrotnie. 

Dlaczego książki?

 Czy można całe życie chować się za historiami z życia bohaterów książek? Czy przyjdzie mi przeprowadzić się, jawnie wystąpić przeciwko tacie? Nie boję się kredytu, obowiązku spłaty, myślę o zostawieniu taty samemu sobie. Nie ma we mnie chęci zemsty na nim. Wiem, że jego zachowanie i jego emocje są przesiąknięte chorobom. Jak nie ta trzeba by stracić przychylność ludzi wokół nas. Tata tędostał szansę, ale jej nie wykorzystał. Mimo tego dzięki nam nie ponosił konsekwencji swoich czynów. Jeśli się wyprowadzimy, będzie musiał. Stara dobra szkoła mówi: zrzuć swe troski na Jezusa i powiedz jaki masz problem. W odpowiednim momencie powiem mu, że się wyprowadzamy, że nie będę mu mogła pomóc finansowo, ale żeby dzwonił jeśli będzie w potrzebie, bo czasem potrzebny jest drugi człowiek. To jeśli chodzi o tatę. A jeśli chodzi o samodzielność, to chyba nadal się jej boję. To dlatego myślę o życiu bez mamy, a być może i Oli, że boję się żyć sama. I dlatego nadal będę chować się za historiami z książek!

Boże Narodzenie

 A propo mieszkania: co ma być to będzie! Jest wieczór Bożego Narodzenia. Umyłam gary po całym dniu. Dziewczyny od obiadu oglądają TV, ja byłam u Moniki, siedziałam na fb i zamawiałam książki w Bibliotece Kraków. Po kolacji byłam z psami. Na "Zakochanego św. Mikołaja" musiałabym czekać do sierpnia na Lubomirskiego, więc zamówiłam Na Błoniu w połowie stycznia. Zamówiłam też "Odrobinę magii". Idę do katalogu zobaczyć co jeszcze mam zamówione!

czwartek, 24 grudnia 2020

Mieszkanie

 Mam złe przeczucia, co do tego kredytu i co do tego mieszkania. Czemu ciągle mam wrażenie, że my tu zostaniemy? Nie wiem, ale tak czuję! Co ma być, to będzie! Nawet wiem, co się stanie. Wynajmiemy też to mieszkanie, które będzie dla nas, bo znajdą się chętni, gdy Piotrek będzie je przygotowywał pod zamieszkanie. I dobrze, bo ja chciałabym tu zostać. 

Po Wigilii

 Już po Wigilii, północ, w łóżku. Było mi dobrze. W ogóle nie myślę o utracie bliskich. Może teraz wraz ze zmianami w życiu nie ma we mnie tych wydumanych problemów? Czemu mam takie wrażenie, że my tu zostaniemy? Że to mieszkanie nie wypali? Moje przeczucia były takie, że mama odejdzie w wieku 82 lat, za 17 lat. Były też takie, że odejdzie w wieku 64 lat i co z tego! To są zwykłe urojenia. Eda nie kupiła mi książki! Szkoda. Dostałam mydło lecznicze, portfel, czekoladki, 2 piżamy i te książki, które sobie sama podarowałam. Chyba najbardziej cieszę się z piżam i portfela. Potrzebowałam tego. 

środa, 23 grudnia 2020

23 grudnia

 Ależ ta mama jest pojebana. Skoro pojechała po karpia, bo Piotrek pierdnął przez telefon, że nigdzie nie dostał, to teraz powinna iść do kuchni, a nie do kiosku. Ja po nocy nie będę gotować. Zresztą teraz nie da się gotować w 2 osoby. Najpierw robi panikę, a potem gra. Jeszcze mama sobie wymyśliła te fotele. Dobrze, że wzięłam na żądanie, bo byłabym jutro zmięta jak stówka. Mieszkanie wybrane. 

poniedziałek, 21 grudnia 2020

Zielonki

 Wczoraj byliśmy z Piotrkiem i Edą obejrzeć okolice mieszkań. Wybór padł na Zielonki. Z ogródkiem, 4 mieszkania w domku. Teraz Piotrek wystąpi o ofertę i zaczniemy załatwiać kredyt. Ja już żyję załatwieniami po przemeldowaniu, ciągle o tym myślę. Będzie co ma być, ale cieszę się na to. Dobieram biblioteki. Załatwiłam Oli to badanie. Jeszcze bank i zaklepać termin na tablice

sobota, 19 grudnia 2020

Mamy choinkę

 Mamy choinkę. A właściwie 5. Nawet u mnie na stole jest jedna mała. Nie oddałam jej dziewczynom, bo mi odpowiada, bo nie ma światełek i nie muszę wstawać, żeby ją wyłączyć. Czasem moje lenistwo mnie przeraża. Dziewczyny się nie zgodziły, ale ja i tak otworzyłam sobie piwo po kolacji. Były grzanki z bułek z pieczarkami, cebulą i tartym serem żółtym. Jutro muszę zrobić canneleoni na obiad, posprzątać po obiedzie, jechać po Avon, wrócić, zrobić kolację i iść na nockę. A w poniedziałek rano po pracy jechać na Ułanów zapisać Olę na gęstość kości. Wykorzystywaczka. Ona jak ma humory, to nawet u siebie mnie nie zarejestruje, a ja mam jej jechać. Mam ich dość, ale nie mam nikogo innego, więc je kocham, bo kogoś trzeba. Prawda jest taka, że przegrywam to życie z klasą. Boże, czemu posłałeś mi chorobę? Ona zmieniła całe moje plany i marzenia. O czym mam marzyć? Chyba nie mam już marzeń. Facet odpada, kasa mi nie daje radości, na dzieci za późno, pracę mam ok. Nic dobrego już się nie wydarzy, tylko wyzwania i nieszczęścia. Teraz zastanawiam się co komu życzyć w Wigilię.

Całe szczęście, że nie jestem na rencie

 Spałam, potem nie dałam się wrobić w to, co zleciła mi Ola. Teraz poszłam do kuchni i to był błąd, bo mama zaczęła grać, a ja miałam za nią robić kolację. Wściekłam się, wyłączyłam wszystko i przyszłam tu do pokoju. A ta piękna zamiast zrobić kolację jedzie z pomysłu Oli do sklepu po haczyki, żeby przywiązać choinkę przed kotem. Pójdę z psami. Ola uaktywnia się w weekendy i zgrywa dobrą córkę, a w tygodniu leży. Oczywiście Ola nie robi obiadu w niedzielę. Całe szczęście, że nie jestem na rencie, bo byłabym ich popychadłem. 

Po 4 godzinach snu

 No wróciłam. Posprzątałam w kuchni i powiesiłam pranie. Nie pojechałam z dziewczynami do sklepów. Nie mam nastroju na zakupy z nimi, a kłócić się też nie będę, bo na pewno by mnie sprowokowały. Teraz ten chuj zrobi syf w kuchni, bo będzie wielce gotował. Spróbuję zasnąć, bo spałam tylko 4 godziny. 

piątek, 18 grudnia 2020

 Nie będę jednak używała kosmetyków i perfum. Mam otwarte rany na skórze i pełno strupków i nie będę tego polewać alkoholem z perfum ani zatykać kremami. Ostatecznie czytam "Sztukę dawania prezentów" zamiast "Nici Arachny". Te 3 tomy Sióstr Jutrzenki pożyczę Basi z sortowni. Idę jeszcze raz na Avon i zobaczę co kupię w styczniu. 

Nie dla życiowych zmian

 A jednak zbyt boję się związku. Nie chcę nic zmieniać w życiu. Ani pracy, ani rodziny, ani mieszkania. Owszem często myślę o zmianach np. pracy, ale ich nie chcę, bo nie podejmuję działań. Wręcz boję się tych zmian, co widać w moim strachu o życie bez mamy czy Oli. Pomijając moje skrajne emocje jest dobrze. Postanowiłam, że wrócę do używania kremów i perfum. Spróbuję czy to nie będzie zaostrzać stanów chorobowych skóry. W styczniu kupię perfumy z Avonu. Kupię też krem z Avonu, bo łatwiej mi go zdobyć niż krem z Ziaji. Do styczniowego zamówienia będę używać tego, co mam. Perfumy wezmę od mamy, chyba Maximę, bo ma 2 flakony. Mam na nie ochotę! Tata nie przyjął prezentu imieninowego. Gilzy dałam Bożence dla jej koleżanki. Muszę zapamiętać jakim on jest wariatem i nie dać się wrobić w bycie jego opiekunem. Mnie jego gierki, manipulacje i odloty nie powinny interesować. Jeśli się wyprowadzi, to po 1 powrotu nie będzie, po 2 radzi sobie sam. 

czwartek, 17 grudnia 2020

Życzenia na Xmas

 Kupiłam sobie Oli przychylność za 55 zł. Ostatnie 50 jej przelałam, a 5 zł za opłatki zamieniłam na okolicznościowe i jej dałam. Resztę z grudniowego dodatku dostanie, gdy zapłacą mi za Avon. Wiesz drogi blogu czemu oddaję pieniądze? Bo to czego pragnę nie można kupić za pieniądze. Chciałabym by wokół mnie i przy mnie całkiem blisko było więcej ludzi mi oddanych, kochających mnie. I jeśli chcę sobie życzyć czegoś w to zbliżające się Boże Narodzenie to żebym przestała się bać życia bez bliskich. Nawet taka materialistka jaką jestem, bardziej boję się osamotnienia niż biedy. Chciałam tu napisać, że popełniłam życiowy błąd pozostając bez swojej rodziny. Ale zaraz uświadomiłam sobie jakie były moje związki. Potem się poddałam, a teraz myślę, że warto przed sobą przyznać się, że to się zmieniło i że chcę mieć partnera/ męża/ mężczyznę. Właśnie to sobie uświadomiłam. Że chciałabym by był odskocznią, przystanią od rodzinnego domu. Na początek chociaż tyle. A jeśli by nam się udało pokonać mój strach, to może byśmy pogodzili swoje życia? Dobranoc, bo zasypiam

środa, 16 grudnia 2020

Z środy na czwartek

 Myślę nad przyszłością, ale to gdybanie. Dzisiaj w pracy wpadłam w panikę, bo ponoć mają być zwolnienia. Ale to się nie potwierdziło. Ponoć ktoś złożył wypowiedzenie, ale więcej nie wiem nic. Zobaczymy kogo zabraknie od stycznia. Dzisiaj dokończyłam "Rozmerdane święta". Ściągnęłam "Nić Arachny" w ramach czytania książek, które posiadam. Oczywiście nie śpię. 

wtorek, 15 grudnia 2020

W nocy po skarbcu

 W pracy było nerwowo i chyba obie z Jadzią byłyśmy rozdrażnione. Już po północy, a ja nie śpię.  Przeglądałam fb, czytałam, a teraz zrobiłam sobie przerwę. Zajrzałam na stronę PP i NBP. Może kiedyś się uda? Chciałabym pracować na państwowym etacie, ale w zawodzie. Tylko czy ja czasem nie wrosłam w Solid? W pracy skończyłam "Iskierkę nadziei", więc po powrocie z pracy spakowałam książkową wersję i "Wszystko nie tak 2" do Krosna. Jutro wyślę przed pracą. Teraz na Legimi ściągnęłam sobie inną książkę, którą mam własną, bo chyba tylko w ten sposób je przeczytam, bo książki z biblioteki czekają.  To "Rozmerdane święta". Kupiłam tacie na zaległy prezent imieninowy gilzy. On czasem mi przeszkadza, ale w gruncie rzeczy to jest jak cień. Nie chciałabym żeby się kiedyś wyprowadził. Uwielbiam ciszę nocy!

poniedziałek, 14 grudnia 2020

Po popołudniówce

 Nie mogę spać, a chciałam rano jechać po kartę do firmowego. Pojadę we wtorek, o ile w poniedziałek nie będę załatwiać tablic. A jeszcze zarejestrować Olę na gęstość kości. Mogę to zrobić zaraz po świętach. Czytałam ostatnio piękną książkę "Między mną a czereśnią". To historia 10 letniej Manfady, która traci wzrok. Wzorem bohatera z książki próbuje ona uciec od swoich nieszczęść na drzewo. Teraz czytam "Siostrę perły" na papierze i "Iskierkę nadziei" na Legimi. Dodatek dostałam iście świąteczny. Dla Adka ma być kasa. 

niedziela, 13 grudnia 2020

Czemu nie mogę odejść

 W rocznicę stanu wojennego leżałam przez 3 dni nie chcąc otwierać oczu. Przyszła do mnie taka myśl, że skoro wierzę w powrót mojej duszy w innym życiu, to czemu przejmuję się jej zbawieniem i boję się odebrać sobie życie? Nie mogę odejść, jestem potrzebna, a życie nie zawsze jest łatwe. Może za dzień lub dwa, za godzinę lub mniej poczuję jakieś niewyobrażalne szczęście i radość, że żyję? A poza tym jakaś cząstka mnie wierzy w zbawienie. Trzeba walczyć z demonami.

niedziela, 6 grudnia 2020

Mikołaj

 Dzisiaj Mikołaj. Tradycją było, że mama kupowała coś na Mikołaja. W tym roku jej się nie udało, bo nie było nastroju do kupowania przez ruch w sklepie. A dzisiaj niedziela i mama w kiosku. Zapakuję nam skarpetki od mamy z siatki w szafie. Mama wzięła, Oli dałam prezent z Gwiazdki, a mnie Ola dała czekoladki Linda. Podzieliłam się. Teraz idę na stronę bonprixu żeby kupić Oli koszulę nocną. Znalazłam na Allegro. Jutro ustalę z mamą i po pensji kupię. Lubię kupować prezenty. Policzę wydatki. Mamie dałam nadwyżkowy dyfuzytor. Mama wybrała z moich propozycji 2 koszule dla Oli, więc wydatki znów się zmienią. Zaraz wracam. Ostatecznie i tak mi zostanie. Nie na tyle żeby zapłacić za ubezpieczenie auta, ale zawsze coś. Przeleję na mamy albo Oli konto. 

piątek, 4 grudnia 2020

Znowu się boję

 Nie umiałam czytać tej "Iskierki nadziei" przez ten fragment o pozostawieniu samej sobie tej bohaterki, która mieszka w domku działkowym. Za bardzo weszła we mnie ta książka. Wogóle za bardzo angażuję się w te książki. Myślałam, że przez "Kwitnące lilie" też nie przebrnę! A tu takie dobre treści. Mam lęki, boję się o przyszłość, zażyłam już Rispolept, ale się boję. Kto to wie, jak będzie. Dzień jak co dzień. Byłam w skarbcu, wyszłam o 20. To dobrze, że mogę wyjść wcześniej. Trzeba się zgodzić na skarbiec, jeśli będzie ku temu okazja. Ale myślę, że nie będzie, bo Jadzia wróci. A co z Januszem i Jolą? Może jej dadzą Darka? A może nie? Weszłam na strach o pracę, ale ja wiem, że to się ułoży. Tak samo jak kwestia opieki nad tym mieszkaniem przez zstępnych Piotrka. Będzie dobrze. Będę mieszkać u Edy i Piotrka. Będzie dobrze. Poczytam, pa blogu!

czwartek, 3 grudnia 2020

Potrzeby i odpowiedź wszechświata

Przez chwilę chciałam zmienić pracę, ale jak zwykle po przejrzeniu ofert stwierdziłam, że nie chcę robić nic innego.

Bohaterka "Kwitnących lilii" Kaja wobec ryzyka raka uświadamia sobie, że nie chce być sama. Jedzie do Sandomierza by spotkać się z niewidzianym od 12 lat ojcem. Po tym spotkaniu stwierdza, że tak to już jest, że wszechświat posyła nam to, co jest nam w danej chwili potrzebne. Odnosząc to do mnie: na tym etapie życia potrzebuję uczyć się samodzielności. I dostaję to w pomocy mamie w obowiązkach domowych. Na potrzebę mojej odpowiedzi na strach przed samotnością są dziewczyny i trzebińska część rodziny. Po prostu: dorastam. Pewne elementy życia człowieka są już dla mnie nieosiągalne. Również z lenistwa. Ale wybaczam to sobie. A miałam tu na myśli dzieci, studia i prawo jazdy. W ogóle czytając tę książkę cieszę się, że mama i los nakierowały mnie na życie z rodziną. To dobrze, że jak to powiedziała mama, nie muszę wypełniać kalendarza by przez spotkania z obcymi ludźmi  nadać życiu sens. Moje życie ma cel. I choć za kilka dni będzie mi przeszkadzać brak pieniędzy, to dzisiaj cieszę się, że mogę dać ich część bliskim, a nie wydawać na jedzenie czy zakupy w internecie. Niskie zarobki powodują, że po pierwszym zachłyśnięciu się i chęcią kupna, przychodzi refleksja czy dany przedmiot jest mi naprawdę potrzebny czy tylko obrastam w przedmioty!


Jak zaoszczędziłam 1 tys zł

 Chcę opowiedzieć o dzisiejszym moim szczęściu. W skarbcu pomiędzy szafami pękła mi wiązka 500 zł. Brakowało 2 szt. Myślałam już, że przyjdzie mi zapłacić ten tysiąc, ale Jadzia z Żabą znaleźli pod szafą innego banku. Nie powiedziałam o tym dziewczynom. To był wypadek, na który nie miałam wpływu.

Boję się wrócić na sortownię, bo będę musiała pracować, a nie obijać się jak w skarbcu. No i będzie mnie bolał kark.

Idę na stronę z ofertami pracy. Pa!

środa, 2 grudnia 2020

Przeczucia co do starości

 Tak czytam tę "Iskierkę nadziei" i dumam nad moją starością. A dokładnie nad finansami. Gdyby któraś z nas została sama, nie wyżyje. Pracować na emeryturze nie zawsze można. Eda daje jasno do zrozumienia, że nas nie chce. Jeśli moje przeczucia są urojeniami i zstępni Piotrka nie zamieszkają z nami dwiema to już dzisiaj wiem, że jeśli przeżyję Olę i zostanę sama to wtedy zapytam Edę i Piotrka czy mogę zamknąć firmę, przepisać majątek i spróbować czy przyjmą mnie do dps, czy też przygarną mnie do Trzebini. 

Kluczowe będą 2 momenty: gdy Piotrek przyjedzie z jedzeniem wigilijnym i jeśli wierzyć mojej intuicji po śmierci Oli na raka w 11 lat po emeryturze.

Co do taty, to wiem, że po śmierci mamy wyprowadzi się na Zagaje. Tam go ubezwłasnowolnią i zamkną. Odejdzie nim przejdę na emeryturę

poniedziałek, 30 listopada 2020

Kucharka- to Ktoś

 "Córka kucharki"- jaki spokój w tej książce. Jej bohaterka Tosia, adoptowana córka Ćwieraczekowej uczyniła gotowanie sensem swojego życia. Dzięki temu jak trafnie nazwała swoją córkę zrozumiałam, że tak jak ta młoda dziewczyna czułam się lepsza. A przecież jestem zwykłą mieszczką. Moją rolą jest praca i dom. Tylko, że dzięki tej książce czuję z tego dumę!

sobota, 28 listopada 2020

Co noc jestem w niebie

Stary się chyba wściekł i co chwila coś gotuje. Dziewczyny pojechały do Trzebini. Dobrze, że z nimi nie pojechałam, bo bym się zaraziła covidem. Nie wiem po co one tam się wprosiły! Cała mama tylko by podróżowała. Nie umie być w domu. No nic, mniejsza z tym. To już 4 lata jak intensywnie czytam. Gdyby nie ogrom powieści na rynku czułabym się tak, jakby życie stało w miejscu. Nie dzieje się nic znaczącego dobrego ani złego. W wywiadzie promującym najnowszą książkę Kordel filozoficznie mówi, że nie można zapominać o przeszłości. Że nie trzeba się z nią ustawicznie mierzyć. Trzeba się z nią pogodzić. Ja mam takie wrażenie, że nie ma we mnie niezadowolenia z tego, co przeżyłam. Ja raczej cierpię z powodu bezsilności co do mojej przyszłości. Chyba już zawsze tak będzie. Nic nie zależy od nas. Chciałoby się więc położyć i poddać się. Ale perspektywa bycia w domu z mamą jest straszna. Lepiej wstać i iść do pracy. Tam odreagować dom, a w domu odpocząć od całej reszty. Najlepszy jest sen. To moment niebytu.  Lubię wracać. Chciałabym powoli poczuć, a nie wyrywać się z lubości, ciepełka. Sen to zapowiedź nieba. Niech więc mija czas aktywności na rzecz snu. Co noc jestem w niebie. 

piątek, 27 listopada 2020

Mama mnie wkurza

 Nowym objawem choroby jest uczucie pustki i złość na mamę, że wkółko coś gada. Co mnie obchodzi Witek od Lidki, dawnej sąsiadki babci? Po co dzwoni do Edy, słucha jak nawija i jeszcze ją poucza? Wyszłam z kuchni. Czekam aż każda pójdzie do siebie i skończą gadać. No, nareszcie cisza. Idiotki. Co mnie obchodzi p. Wiesia? Z wiekiem idiotów wyczuwa się na odległość. A już mama z siedzeniem po obiedzie i blokowaniem przejścia doprowadza mnie do szału. Gówno pojadą, a nie do sklepu. Obie są mocne tylko w gębie. A mama ze stwierdzeniem, że cały dzień przy garach. Jak się obudziłam, to widziałam. Pierdoliła przez telefon i grała!

wtorek, 24 listopada 2020

Książkowo

 Dzisiaj korciło mnie by wziąść od mamy z kioskowych kasę na "Listy pisane atramentem". Ale do czasu aż będę mogła po cichu ją odebrać będzie moja pensja, więc wtedy ją kupię.

Nie udało mi się odebrać przesyłki z paczkomatu, bo kurier omyłkowo wrzucił paczkę do mojej przegródki i zamknął drzwiczki nim wyciągnęłam swoją przesyłkę. Może za 24 godziny uda się dostać do tej paczki. Zgłosiłam na infolinii. Muszę czekać.

Wczoraj w nocy w skarbcu dokończyłam "Najlepsze, co mnie spotkało". Zdolna bestia z tej Przybyłek. Z każdą książką jest lepszą pisarką. Dzisiaj biorę "Wyszczekaną miłość" Szarańskiej. To moja pierwsza jej książka. 

poniedziałek, 23 listopada 2020

Miłość i bogactwo

 Lucy Maud Montgomery: Bo gdy ma się kogo kochać, nie jest się biednym. 

Boję się tego, że mogę zostać sama i przez to będę samotna. Wiem, że codzienne obowiązki i hobby przynoszą ukojenie. Kłopoty też dodają pracy, bo człowiek chce by ich nie było i zabiega. Albo odsuwa je od siebie. I na to też jest potrzebna energia.

Mój brat nie ma nic, a ma wszystko. Mam wszystko, a nie mam nic. A ja będę mieć kolejną sprawę w sądzie.  Boję się.

Znalazłam w sieci info o książce Małgorzaty Kalicińskiej "Listy pisane atramentem". To o wdowcu, który pisze listy do zmarłej żony pokonując kryzys. Kupię sobie tę książkę. 

Czemu związek to zły pomysł?

Mój świat to 2 kobiety + ja. Nie ma ludzi wokół mnie. Czemu boję się samotności, skoro tak często mam tylko ciebie, drogi blogu? A może pomimo decyzji o życiu z rodziną w końcu odezwało się pragnienie drugiej osoby? Które jest złudne, bo można nie tylko źle trafić, ale i zostać wdową na stare lata. Nie, związek dla mnie to zły pomysł. Stado przyjaciół to też nie jest rozwiązanie, bo a jestem za biedna b nie mam im nic do powiedzenia c czuję się lepsza. Pozostaje mi to przepracować. 

Gdy będzie boleć utrata bliskich

 Z fb: nigdy nie zapomnisz, ale pewnego dnia się obudzisz i poczujesz, że już tak strasznie nie boli.


niedziela, 22 listopada 2020

Chciałabym żeby było już inaczej

 Napisałam kiedyś, że tak jak ja odkupuję poprzednie wcielenie, tak inna kobieta odkupi moje. Życie minie. Mrówczo. Zwyczajnie, chodź nietypowo.

Wujek Krzysiek powiedział do mamy przez telefon, że żyją, bo trzeba. Ja żyję nadzieją, że będzie inaczej niż teraz. Nie wiem czy zależy mi żeby było lepiej, ale chciałabym żeby było już inaczej. 

Na co czekam i czemu się nie poddaję

 Tak, boję się domu bez mamy. Ale to przyjdzie i tak. Boję się obowiązków i samotności. Będziesz drogi blogu nie raz pełen moich żali na Olę. I dobrze, bo każdy musi mieć wentyl bezpieczeństwa. Wierzyć mi się nie chce, że kiedyś uprawiałam seks. Byłam kiedyś bardziej samodzielna. Byłam niezależna psychicznie. Ale emocjonalnie byłam wrakiem. Dziś wogóle jestem zerem. Po co ja walczę? Bo perspektywa po poddaniu się jest gorsza niż ta codzienność. Tak, mam cel i nadzieję. To życie bez mamy, bez jej osłony, na własny rachunek i za własne pieniądze. Tego chcę i na to czekam. Trwam w pozie dziecka. 

Niedziela po obiedzie

Niedziela po obiedzie i sprzątaniu, przed mamy wyjściem do kiosku

Tak myślę, że po godzinie m lub gdy mama nie będzie już sprzedawać w kiosku zmienią się nam zwyczaje. Nie będzie już obiadu na 15:30. I dobrze, bo dla mnie to problem, bo muszę się wyrywać z łóżka. Po 4 latach gotowania coniedzielnego, teraz włączyła się w to Ola. Wogóle włączyła się w dom. Pewnie dlatego by mieć kontrolę nad pieniędzmi. Zastanawiam się czemu jej daję pieniądze? Żeby ich nie wydawać. Jaki pożytek będzie z tego, że będą na moim koncie? Nie ma co się zarzekać, nie utrzymam oszczędności. Dobrze, że z ike nie da się wypłacić. Ani z ppk. Idę zobaczyć ile tam mam. 

Niedziela przy gotowaniu

 Starcie z Olą, poszło o grubo pokrojoną cebulę. Albo robisz wszystko tak jak ona chce albo jesteś głupia i leniwa. W jednym ma rację nie chce mi się gotować. Pewnie będę mieć gary do umycia po jej gotowaniu. W Biedronce będą fajne książki, ale nie mam już pieniędzy. Nie będę kupować tej dylogii i książek o Zofii Wilkońskiej. Nie stać mnie, tym bardziej że od lutego premiery Bonda u Lingas-Łoniewskiej, 3 tom "Kobiet z odzysku" Frączyk, w marcu i w czerwcu kolejne tomy Sióstr jutrzenki Kosin. Pewnie Krawczyk coś napisała i wyda. Witkiewicz opóźniona coś. 

czwartek, 19 listopada 2020

Intensywny dzień

Tytuł kolejnej książki o Zofii Wilkońskiej będzie "Konkurenci się Pani pozbyli".

Dzisiaj w pracy nie było czasu czytać. Zresztą zaspałam. Wyłączyłam budzik o 3 i obudziłam się półtorej godziny później. Po pracy pojechałam po książkę do Bonito, a oficjalnie po formularz do rejestracji samochodu. Wiedziałam, że mam go w domu, ale skoro byłam w tym rejonie to wzięłam. Weszłam do domu prosto na naleśniki luksusowe. Po obiedzie mama padła ze zmęczenia (ekg, rentgen płuc i 6 toreb z zakupami), więc umyłam i dokończyłam rozpakowywanie zakupów. Później powiesiłam pranie. Marzyłam by się położyć, ale papiery. Ola poszła z psami. Wróciła, gdy rejestrowałam łódź i czekała na mnie w kurtce, bo trzeba było iść na Kozłówek do zoologicznego po smycz dla Ogiego, bo się jej urwała w trakcie spaceru. Po powrocie napisałam maila do związku o zwrot niewykorzystanej opłaty i przygotowałam dokumenty i kopertę do urny w umk w sprawie auta. Potem fb i kolacja. Potem sprzątanie w kuchni po rewolucji, którą zrobiła mama przygotowując kolację. Teraz już w łóżku. Z psami poszły dziewczyny. 

Czytam teraz "Córkę kucharki" na Legimi. Jest super. Mama to jednak dziwaczka, że się jej nie podobała. Dla niej dobra jest chyba tylko Frączyk. 

środa, 18 listopada 2020

Książkowe dobre i złe czyny

Dzisiaj wzięłam lewiznę ze skarbca. Żeby nie przejść tych pieniędzy zamówiłam "Słowiański amulet" z zapłatą w Bonito przy odbiorze. Wzięłam te pieniądze z myślą o kieszonce z Biedronki "Spotkajmy się po wojnie", którą przeczytałam dzisiaj na Legimi w skarbcu i postanowiłam, że kupię, ale już odesłali. Jeśli kobiety mi oddadzą za to, co wyłożyłam na prezent emerytalny dla Mrowiec i za Edy kosmetyki to kupię tę dylogię Agnieszki Jeż i serię o Zofii Wilkońskiej, bo może te książki sprawią, że w dps w Krośnie ktoś poczuje się zrozumiany. Idę na stronę w.a.b poszukać jaki tytuł będzie miała następna część przygód emerytki

niedziela, 15 listopada 2020

Nowy domownik

 Przygarnełyśmy kota od Piotrka i Edy. Klakier jest zmaltretowany psychicznie, ale mamy nadzieję, że u nas odżyje. Cieszę się, że on jest u nas. Przynajmniej starość będzie miał dobrą!

Od jutra tydzień na 5:30. Dawno nie wstawałam tak wcześnie. Chyba nie zasnę dzisiaj.

Jest niedziela noc, mama wróciła z kiosku, zjadłyśmy kolację i resztkę murzynka. Ola poszła z psami, ja myłam. Teraz już wszyscy w łóżkach. W domu cisza, tylko Pipinek sapie przez sen. 

Może dobrze, że dotychczas nie było oferty z sortowni PP. Czułabym się zoobowiązana wysłać cv, a ja nie wyobrażam sobie, że zmieniam pracę. Chociaż to pewnie nieuniknione, bo do emerytury mam jeszcze 22,3 roku. Może się wydarzyć wszystko i nic. 

Nawiązując do ostatniego postu chcę sobie życzyć bym przeszła przez życie z bliskimi. A jeśli zostanę sama chciałabym mieć cel w życiu. Nie muszę się martwić o majątek czy długi, bo ma go kto odziedziczyć. Dla mnie ważne jest bym nie była sama. Nie chcę pracować na emeryturze, chcę sobie czytać książki. 

Wracając do rzeczywistości, wczoraj w nocy przeczytałam "Grzechu wartą". Przybyłek jest mega, ma kobieta wyobraźnię. Każda książka inna. Michalak może się schować. A w porównaniu do Lingas, Witkiewicz czy Kordel jest skromna.

Napisałam maila do filli nr 2, że mam niewbitą na konto książkę, 2 tom Ogrodu Zuzanny. Zobaczymy co odpiszą. 

czwartek, 12 listopada 2020

Nie dać się Smokowi Pustki

 1. Popłakałam się na świątecznej reklamie Disney'a. Ja też się zatrzymałam w czasie. Czuję się jakbym miała 31 lat, a nie jak przed 40-tką.

2. To, co powiedziała mi Jadzia, że nie muszę mieć dzieci, bo nie jestem sama. Dzisiaj nie jestem, ale kiedyś mogę być. Boję się tego. Bardziej niż bólu, cierpienia. Myślę o tym. Temat życia bez mamy nie przeraża mnie już tak, jak samotne życie. Ten strach odbiera mi teraźniejszość. Na to jest tylko jeden sposób: nie myśleć o tym, nie dawać się Smokowi Pustki. Trzeba sobie znajdować zajęcie. I pora się z tym pogodzić. Chciałam wygody i ją mam. Całe życie przejdę z bliskimi. 


środa, 11 listopada 2020

Gdybym mogła wiedzieć

 1. Byłyśmy u mamy w Trzebini. W czasie powrotu Ola powiedziała mi, że nikt od Piotrka nie będzie chciał z nami zamieszkać. Może moje przeczucia to urojenia? I tak myślę, że może kiedyś pójdę jednak do dps-u? Może któregoś dnia Piotrek powie zamknij firmę? Chciałabym, aby tak było. Chciałabym być niezależna od niego. Chciałabym być bezpieczna.

2. Nie chce mi się gadać ani z Moniką ani z Bożenką. 

3. Ola mnie atakuje co do pracy, a nie ma pojęcia jak to jest liczyć pakiety. 

wtorek, 10 listopada 2020

Przed wolnym dniem

 1. Mama napisała żebym trzymała tę kasę. 

2. Wróciłam do idei kupowania waluty. Może wytrwam w tym postanowieniu.

3. Nie odpowiedzieli z PP (okienkowa). Nie ma dla mnie innej pracy. Ciężko to sobie uświadomić. Myślałam nad Auchanem. Przypomniał mi się Carrefour. Z jaką nienawiścią, w ciszy obsługiwałam tych ludzi na kasie. Nie nadaję się na kasjerkę. Z kim bym sobie pogadała?

Dobrze, że jest Solid. Niech będzie jak najdłużej. 

4. Nie chce mi się ani spać ani czytać. 

poniedziałek, 9 listopada 2020

Wnioski

1. Dawniej w takiej sytuacji, jaką ostatnio opisałam, uciekłabym do innej pracy, teraz zostanę. Przeglądanie ogłoszeń i posyłanie cv uświadomiło mi, że już teraz nie jestem atrakcyjnym kandydatem na pracownika. A to powoduje zmianę myślenia o przyszłości: bierz co dają. I o ile zbliżanie się do okresu ochronnego mogłoby być przeszkodą, to równocześnie jest szansą na zahaczenie się na stałe. Nawet jeśli miałabym być kierownikiem, to uwolniłoby mnie to od problemu niskich przerobów. A może będę w skarbcu?

2. Mama w Trzebini, my z Olą i psami tu, w Krakowie.

3. MB pieniężnej- spróbuję w niedzielę dać mamie to, co zostanie. Żeby nie wydać. 

sobota, 7 listopada 2020

Na czym mi zależy odnośnie Solidu

Nigdy nie będę gotowa na utratę pracy. Ale widzę, że to prawdopodobny scenariusz. W zasadzie nie mam już nadziei. To nie odbędzie się teraz, to będzie 3 miesiące od ponownego uruchomienia gospodarki. Czyli za pół roku lub za 9 miesięcy zostanę bez pracy. Nie ma we mnie woli walki o tę pracę, nie chcę też nikomu niczego udowadniać. Chcę dobrze robić swoje do końca, tak by móc spojrzeć w lustro. Zależy mi na tym by ludzie, z którymi pracuje wspominali mnie z szacunkiem. 

niedziela, 1 listopada 2020

Bezproduktywny czas

Co w takie święto czuje ta kobieta z opowieści mojego lekarza rodzinnego, która ma 80 lat, i jest sama, bo straciła syna w wypadku? Ja mam lepiej, bo ja wiem, że mogę zostać sama. I w taki dzień jak dziś czuję się sama. Popołudnia w moim domu to bezproduktywny czas. 

sobota, 31 października 2020

Zawsze tak, jak one w dniu kobiet

 Za chwilę północ i 1 listopada. Przeczytałam "Dzień kobiet" Gabrieli Gargaś.

1. Autorka ustami Pawła opuszczonego przez żonę ojca głównej bohaterki Belli mówi, że każdy związek ma sens. Chcę się zastanowić, co mi dały moje związki. Ten z Robertem uświadomił mi, że chcę być kochana. Dzisiaj wiem, że gdybym z nim została byłabym dzisiaj nieszczęśliwą singielką skaczącą z kwiatka na kwiatek i pewnie z nieślubnym dzieckiem. Związek z Grab. uświadomił mi, że wolę mamę niż faceta. 

2. Gargaś pisze, że każdy ma coś ze związku, co jest tylko jego i jest piękne. Ze związku z Robertem to wspomnienie charakterystyki po rosyjsku, w którym on opisał moje ówczesne piękno. Ze związku z Grab. to przeświadczenie jak prosto manipulować mężczyzną. Gargaś pisze: i każdy na świecie powinien mieć takie coś, co będzie tylko i wyłącznie jego. Choćby to była piękna chwila zaklęta we wspomnieniu. Ale musisz to mieć, by nie zwariować, by móc cieszyć się z życia, by wiedzieć do czego jesteś zdolny. Byłam kiedyś ładną kobietą, teraz jestem już tylko kobietą. Wspomnienie tych słów przypomina mi, że kiedyś byłam nie tylko ładna, ale i na tyle samodzielna by kochać mężczyznę. Kiedyś znów będę tak samo dzielna, jak i samotna, jak wtedy. Ale teraz już się tego nie boję. Kobiecość to odwaga? Nie. Człowieczeństwo to odwaga. 

3. Główna bohaterka książki Bella umrze na raka opon mózgowych. Książka pokazuje, że ważne jest być z kimś. Że liczy się obecność drugiego człowieka. To znamienne, że przeczytałam tę książkę w zaduszkowym czasie, gdy cieszę się, że Ola, mama i ja jesteśmy razem. My zawsze mamy taki dzień, jak bohaterki w Dniu Kobiet!

Uwagi na różne tematy, czyli gwoździe życia

1. Cieszę się, że mam pracę. I że ją lubię. Często mam kryzysy, ale trwam. Gdy czuję, że chcę z niej uciekać zażywam dodatkowy Rispolept.
Ucieczka nie jest rozwiązaniem. Przeszłość zawsze dogoni. 

2. Napisałam, że bez prawa jazdy, zawsze już będę zależna. Nie wiem czemu mnie to przerażało. Gdy byłam w szpitalu powiedziałam do mamy, że zawsze są zależności od innych. Dzisiaj już wiem, że dzięki nim jest też wsparcie. 

3. Bardzo bym chciała bym po godzinie m, już pod rządami Oli, nie straciła radości z życia. Czy ochroni mnie moja naiwność? Można mieć dupę twardą od gwoździ życia, ale serce dalej musi być miękkie.

4. Przestaję trzymać dietę. Zadzwonię na Garncarską i odwołam grudniową wizytę. Wezmę cukier do pracy. 

Jeszcze o rodzinie

 1. Wiem czemu muszę utracić dziewczyny: by być wsparciem dla Edy, gdy straci Piotrka. To, że przez czas ich urlopu z ręki Edy będę w szpitalu psychiatrycznym będzie już wtedy nieważne.

2. Tak się zastanawiałam nad babcią Irenką. Jest taka sama, jak jej mama. Wyrachowana, materialistka. Moja mama nie jest wyrachowana. Ma na godne życie, więc nie jest materialistką. To że mogę z nią żyć, że nie muszę uciekać w ramiona mężczyzny by poczuć się kochanym, to dzięki niej odkupiły swoje winy Kulesowe.

3. A tata po co żyje? Byśmy się urodzili, byśmy się nauczyli, że na nienawiści i chęci zemsty nie budować siebie i życia. Można być dumnym, ale nie pyszałkiem. 

4. Piotrek jest pyszałkiem i pozostał psychicznym biedokiem. Jest tylko pokrzywdzonym Piotrusiem, który ciągle walczy. A Eda? Nie wiem jeszcze

Co zmarłym to zmarłym, a co żywym to życie

 Tradycji stało się zadość i poszłyśmy na spacer z psem pod cmentarz. Kupiłyśmy też cięte chryzantemy na znak solidarności z handlarzami spod cmentarzy. Kwiaty pachną, ten zapach kojarzy mi się z dniem Wszystkich Świętych. Jedna z pisarek, Lucyna Olejniczak napisała na fb, że od teraz to będą kwiaty solidarności. Dla mnie to zapach, gdy jesteśmy razem. Gdy możemy we trzy iść obok cmentarza bez ciężaru, że leży tam ktoś nam bliski. Mama wspominała swojego dziadka (tego, który ją budzi, gdy go oto poprosi) Kulesę Stanisława. Mama wspominała jak obchodzili jego urodziny 1 listopada zamiast 31 października. Czy ten dziadek, o którym mama mówi, że miał gołębie serce, będzie na nią czekał u bram niebieskich? Ola przypomniała jak jeździło się po cmentarzu do cioci Krysi i że "nawet z tym pajacem byliśmy". Było u nich bardzo ciasno. Pamiętam, że łazienka była w opłakanym stanie, biedna, nieremontowana. Ciociu Krysiu czy ja będę mieć cukrzycę jak ty? Była wdową. Może to jest tak, że razem z mężczyzną jest się tylko część życia? Że przewrotne życie daje na początku związku złudzenie wieczności, a potem czas wszystko weryfikuje. Mama i tata będą osobno pochowani, dopilnuję tego. Mama na wieczność będzie wolna. A taty grób przekopią, bo opłacę go na najmniej jak się będzie dało. Niech idzie w zapomnienie. Dzięki temu spacerowi się ukoiłam. Cieszę się, że jesteśmy. Co zmarłym to zmarłym, a żywym życie. 

O mamie i naszym domu

 Mama jest dla mnie mamą, a nie koleżanką. Jest inną, ważną, bliską i większą planetą. Nie jest moim słońcem. Tym jest dla Oli.

Mama się zmienia. Teraz jest na etapie delegowania innych do swoich i nie swoich spraw. Nie cierpi niedostatku, więc jest mniej roszczeniowa. Aktualnie zafiksowana na pkt Heyday'a. 

Gdy już zamieszkam u Edy, to bez naszego psa. Kto raz wyprowadzi się z naszego mieszkania, ten nie ma tu powrotu. Dopóki nie zostaną usunięte do gołych ścian ślady działań mojego taty ten dom będzie przeklęty. 

O prawie jazdy i rodzinie

1. Zamknęli cmentarze

2. Ola skrytykowała mój pomysł kupna dla Gosi obrusu w Avonie. Według niej lepiej i taniej jechać do Witka. Nie dla mnie, bo ja nie mam prawa jazdy. A Ola tysiąc razy się wykręci. Witek jest drogi.

3. U Edy kilka razy z rzędu śniło mi, że prowadzę samochód bez prawa jazdy i nie włączam na czas hamulców, które działają bardzo powoli. Dzisiaj też męczył mnie sen o prawie jazdy. Tak, byłoby lepiej, gdybym miała prawo jazdy, ale się boję. Czyli już zawsze będę zależna od kogoś!

4. Dzisiaj nie pojechałam z Olą na zakupy. Powiedziałam im, że nie chcę być przez nią terroryzowana. Po godzinie m też nie będę musiała z nią jeździć. Jeśli prawdą jest moje przeczucie, że Ola przestanie być księgową i znów będzie w rejestracji, a ja będę pracować po 12 godzin na noce, to przez większość czasu będę sama. Już się trochę przyzwyczaiłam do tej myśli. Dobrze, że będę gotować przez Olę, bo dla samej siebie, to może by mi się nie chciało.

5. Pomijając picie to poniekąd podziwiam tatę. On żyje sam dla siebie. Czy on wierzy w to życie? Czy jeszcze coś sprawia mu radość? Jak kupi coś na promocji albo ugotuje sobie coś dobrego. Kupowanie, gotowanie i jedzenie to jedyny jego przejaw życia. Tak jak jego matka. 


piątek, 30 października 2020

Około listopadowo

1. Strajk kobiet... a mnie to nie dotyczy. Nie jestem matką, nigdy nie byłam w ciąży i nie będę mówiła innym kobietom, co mają robić. W młodości, gdy byłam w związku, podjęłam decyzję, że rezygnuję z seksu (w związku opartym na nim), bo nie chcę zajść w ciążę. Bywały chwile, że żałowałam, teraz jest dobrze. Seksu mi nie żal tymbardziej. Bo seks bez miłości jest dla mnie smutny.

2. Powinnam się cieszyć, ale jakoś mi smutno, że nie mam kogo odwiedzić na 1 listopada. Do babci Irenki też nie pojadę, gdy umrze. Ona już dla mnie nie istnieje. A na grób dziadków ze strony taty nie chodzimy przez konflikt z tatą. Jesteśmy tu same.

3. Nie pojechałam jeszcze do bibliotek by oddać resztę książek w związku z akcją czytam swoje! Może w poniedziałek po obiedzie?


środa, 28 października 2020

Ostatnie dni urlopu

1. Te prezenty, które miałam spakowałam. Reszta, gdy je kupię. Jutro chyba spotkam się z Edą pod Futurą i kupię kolejne.
2. Przygotowałam poprawione wg wskazówek dokumenty do US odnośnie Vat UE. Jutro wrzucę do urny.
3. Byłam na zakupach z terrorystką-Olą.
4. Mam grafik: na 17 dni pracujących mam 15 nocek.
5. Dzisiaj premiera świątecznych książek, ściągnę na Legimi

wtorek, 27 października 2020

Przed powrotem do pracy

 Wolę sortownię niż sklep. Jeśli zabraknie Solidu, to spróbuję w innej sortowni. Nic nie tracę. 

Tęsknię za pracą, nie mam jeszcze grafiku. Popołudniami i wieczorami się nudzę. Nie chce mi się czytać. Coś bym sobie wypełniła.

Avonu nie odbiorę, bo Karol Moniki ma podejrzenie covidu. 

Zapakuję część prezentów

sobota, 24 października 2020

Jest tyle sklepów

 Od wczoraj jestem w domu i od razu mi lepiej. Dzisiaj po wysłuchaniu wspomnień Moniki z pracy w ochronie zrezygnowałam z chęci kontynuacji zdobycia uprawnień ochroniarza. To nie jest praca dla mnie. Myślę też, że jeśli nie Solid to sklep. Nie mogę się bać zmian w swoim życiu. Nie chcę być kierownikiem sortowni i nie chcę pracować po 12 godzin. Wraz z końcem Solidu powinien skończyć się dla mnie zawód liczarza. Jest tyle sklepów. Wysłałam cv na kierownika Biedronki. Może zadzwonią? Jeśli nie, to odczekam aż na stanowisku kasjera będą zatrudniać na cały etat. Dam też CV Monice.

Nie dam. Póki się da, to mam pracę. A jeśli będzie inna sortownia, to spróbuję. Do sklepu zawsze zdążę pójść. Sprawdzę PP. 

czwartek, 22 października 2020

Kryzys

 Popołudniami mam kryzysy. Teraz rozumiem p.Stenię, że samemu nie chce się gotować, je się cokolwiek. Gdy brałam ten urlop nie przypuszczałam, że jego większość spędzę u Edy. A że zostanę w ich domu sama to nawet nie przypuszczałam. Dziewczyny jak zwykle zepsuły mi urlop. Czemu nie mogę jak Ola nic nie robić?

środa, 21 października 2020

30 lat spokoju

 Obudziłam się pełna wiary w ten dzień. Jeszcze tylko pół tego dnia, potem 2 dni szkolne i 2 dni weekendu i wracam do domu. Jeśli wyprowadzę się z Krakowa, to nie będę jeździć tam do biblioteki, to za daleko. Ale póki co przez najbliższe 20 czy 30 lat nie muszę o tym myśleć. Jak będę żyć, jeśli przeżyję mamę i Olę? Jak poradzę sobie z utratą tych, którzy byli ze mną od zawsze? Czy będę do nich tęsknić? Jakie będę mieć lęki? Czy będą adekwatne do sytuacji czy będę żyła przeszłością? Źle mi u Edy. Tęsknię za mamą, Olą, tatą, psami, obowiązkami, zwyczajami. Myślę, że po godzinie m, damy sobie z Olą radę. Będziemy ciągnęły to życie. Ale, gdy Ola  na emeryturę będzie już inaczej. Ja poprostu wiem, że ją przeżyję. Kocham je. Wiem też, że zostanę w Solidzie. Będę w sortowni do emertury. Do 67 roku życia. 


wtorek, 20 października 2020

Smutno

 Przez chwilę myślałam czy pisać książkę, ale już wiem, że nie umiem wykrzesać z siebie tyle optymizmu, ile jest w książkach obyczajowych. Nie ma we mnie wiary w miłość romantyczną.

Dzisiaj mi smutno. Chciałabym być w swoim łóżku, z cichą obecnością mamy i Oli. 

niedziela, 18 października 2020

Dzięki urlopowi

 Teraz, gdy jestem pasożytem u mojego brata, to cieszę się, że pracuję. Cieszę się też, że to Solid. Nie muszę z niego uciekać. Gdzie indziej miałabym tyle urlopu? I gdzie indziej miałabym taki luz psychiczny? Urlop i pobyt w Trzebini dobrze mi zrobił, bo odzyskałam wiarę w bliskich, dom i pracę. Przekonałam się, że mam dobre życie. I że nie przewidzę jak się ono potoczy. A tym bardziej droga zawodowa. Na pewno nie mogę uciec z Solidu przez moje urojenia co do przyszłości. Jeśli z jakiegoś powodu skończy się w moim życiu ta praca, to będzie inna.



Gdy tęsknię

 Mam lęki o przyszłość. Po odejściu mamy przez kilka lat będziemy z Olą same. Ale gdy Piotrek poprosi nas o pomoc, to mu pomożemu. On z kolei przygarnie mnie, gdy zabraknie Oli. Nie będzie powrotu do Krakowa, bo tam nie będzie już moich dziewczyn. Wtedy dopiero będzie uczucie beznadziejności? Co wtedy każe mi żyć? Bo trzeba. Będzie to w czym jestem wyćwiczona, codzienność. Ale w każdym dniu jest ranek, południe, popołudnie, wieczór i noc. Mija dzień za dniem. Wszystko jest do przeżycia. Tak jak teraz tęsknota za dziewczynami. 

czwartek, 15 października 2020

U Edy

 Tu w Trzebinii mam mniejszą depresję niż w domu. Może dlatego, że nie muszę myśleć o braku pieniędzy. Ale źle mi spać na ziemi, brakuje mi mojego łóżka. Nie osądzam już tak biało-czarno Edy i Piotrka. Tu jest brudno. Nawet jeśli tu kiedyś zamieszkam, gdy stracę dziewczyny, to bez psa. Pokłóciłam się z mamą. Teraz zgrywają troskliwe i mówią, że Ola wywiozła mnie tu dla mojego zdrowia, ale ja wiem, że zrobiła to dla psów. I tak będę chora na covid jak tylko wrócę do domu. Moje życie jest lepsze niż Edy, co nie znaczy, że mi lżej. Szkoda, że nie umiem mieszkać sama. Chciałabym móc zamknąć się w moim pokoju. Nie wiem co Piotrek powiedział Edzie, że zdecydowała się mnie pocieszyć.

poniedziałek, 12 października 2020

Kara u Edy

 Eda siedzi na górze, ja na dole sama z psami. To za karę, że nie dałam się jej urobić przeciwko Piotrkowi. Mam takie poczucie osamotnienia. 

sobota, 10 października 2020

To już wiem

Teraz jak jestem u Edy, to wiem już, że nigdy nie mogę z nią mieszkać. I ona powie o Oli, że jest niedojrzała emocjonalnie. Eda za to jest nieporadna życiowo i niesamodzielna finansowo. Piotrek jest alkoholikiem we wczesnym stadium. Możemy z Olą liczyć tylko na siebie. Wolę pracować niż mieszkać z Edą i ją utrzymywać. 

czwartek, 8 października 2020

U Edy

 Przez najbliższe 2 tygodnie będę mieszkać u Edy i Piotrka. Razem z psami. Będę mogła tylko chodzić z psami, bo ich psy nie dogadują się z naszymi. Nudzi mi się. Mimo tego wyjazdu wzięłam książkę, która się przedatuje. Zapłaciłam za Avon. 

środa, 7 października 2020

 Moje życie kręci się teraz wokół jedzenia i spacerowania z psami. Gdy to robię to mi to odpowiada, gdy o tym pomyślę ogarnia mnie smutek.

Na interii napisali, że swędzenie skóry dłoni, stóp, w zagłębieniach, zgięciach i wokół pępka może być objawem cukrzycy. Od razu przypomniała mi się ciocia Krysia i jej ręce. Napisali też, że jeśli ogarnia nas ochota by się położyć po posiłku, to tym bardziej powinniśmy iść na spacer. Najgorsze co możemy wtedy zrobić, to się położyć, bo wówczas nie spalimy tych kalorii. 

Był też artykuł o samotności. Że plastrem na samotność jest zrzeszanie się. Myślę nad zapisaniem się na warsztaty zajęciowe. Idę poszukać jakiś. 

No jestem. Znalazłam jedne w szpitalu Babińskiego salę ćwiczeń. Ola mi odradza mówiąc, że dookoła na osiedlach pełno siłowni. I to jest fakt. Przypomniała mi się Wiolletka z Roku na Kwiatowej Wilczyńskiej, ona też schudła na osiedlowych ćwiczeniach!

Byłam ćwiczyć z Olą na naszej siłowni mimo że prawie 22. Teraz mam w sobie chęć do życia! Idę jeszcze raz poszukać tej terapii.

wtorek, 6 października 2020

Pierwszy dzień

 Gdy mama z Olą pojechały do Krynicy, byłam wściekła, że nie mam pieniędzy, ale mi przeszło. Bo w sumie nie brak mi niczego. Odebrałam 2 książki do kiosku, zamówiłam w Bonito mamie i sobie i odebrałam 3 książki Frączyk z biblioteki w zajezdni. Byłam z psami, zaraz ugotuję kaszę do obiadu, teraz leżę. 

poniedziałek, 5 października 2020

Uwierzyć życiu, że będzie dobrze

 Uwierzyć życiu, że będzie dobrze... Przecież co by się nie działo będę jeść i spać + jakaś forma aktywności. Tak nie dużo mi trzeba! Więc jak może być źle?

niedziela, 4 października 2020

Co PaSalt napisał w liście?

 W "Siostrze cienia" Pa Salt w liście do Star napisał: zmiany pojawiają się niezależnie od tego, czy ich chcemy, czy nie, i to na najróżniejsze sposoby. Akceptacja tego jest podstawą osiągnięcia radości życia.

Jak zmieniło się moje życie w te 6 lat, odkąd jestem w Solidzie! Zwolniłam, poczułam, że mam bliskich, że mam dom. Mało tego, chcę o nich i niego dbać. Z myślenia chcę, zdobędę jest mam co mam i tak żyję, bo to dobre. Przyszła też świadomość kruchości życia i to, że czas biegnie. Nie zmieniłam pracy, nie uciekłam z powodu swoich odczuć niezrealizowania życia. Boję się życia domowego bez mamy. 

Coś odkryłam

 W "Kobiety nieidealne. Baśka" jest takie stwierdzenie: nastawiła się na ofiarę kataklizmów życia. Ja też tak zrobiłam. Traktuję się jako poszkodowaną przez los i że muszę to sobie wynagradzać. Przypomniała mi się moja decyzja: że muszę słodzić herbatę, bo jestem chora, muszę zażywać leki i w nagrodę, że to znoszę, będę słodzić. Nie wiem czy umiem zmienić swoje nastawienie do życia, ale zauważam jakie ono jest. A tymczasem mam coś co stanowi parasol ochronny od odpowiedzialności, odporności na kłopoty. Przecież ja unoszę się nad ziemią. Czasem tylko dopada mnie realne życie i strach przed nim. A ono same się dzieje! I tak i tak się toczy, mijają minuty, godziny, dni. A potem nagle jest nowy miesiąc, a potem nowy rok. Czemu ja mam żyć w wiecznym żalu? Za czym tęsknię? Za przygodami? Przecież okazuje się, że każdy dzień jest inny. Jest przygodą. Nie jestem ofiarą. Radzę sobie, radzimy sobie. Chcę sobie powiedzieć: ciesz się każdym dniem. Bądź sobą i nie myśl za dużo. Twoje ciało i umysł samo cię zaprowadzi!

sobota, 3 października 2020

Sobota

 Jest sobota, mama wróciła z Trzebini. Podjechała, gdy szłyśmy na plac. Poszła z nami. Wróciłyśmy, zrobiła grzanki i doprawiła moją zupę. Zjadłyśmy. Umyłam. Przygotowałam kalafiora i ziemniaki do ugotowania do obiadu. Będzie z jajkiem. Boję się Oli zarządzania, z ulgą powitam chwilę, gdy pójdzie do pracy. Ale nie o tym chciałam. Przeczytałam wywiad z Reginą Brett odnośnie jej najnowszej książki "Mama i ja. Trudna miłość". Na szczęście tej książki nie ma na Legimi. Nie chcę myśleć źle o mamie. Nie chcę się nakręcać żalem Reginy Brett. Mama to mama, a ja to ja.

czwartek, 1 października 2020

Bez mamy

 Jakoś udało się wszystko pogodzić. Ola jest w domu, to poszła ze mną po kody. Mimo że chora chodzi z psami. Szkoda, że ją zostawiam i idę do pracy. Mama w Trzebini. Na portalach pracy nie ma sensownych ofert

środa, 30 września 2020

Praca

Już dzisiaj nie ma dla mnie innej pracy poza ofertami sklepowymi. A co dopiero po 50. Gdyby tak się stało, że skończyłby się Solid, a zaproponowano by mi pracę, to trzeba się zgodzić. Trzeba przynajmniej spróbować.  

wtorek, 29 września 2020

Podjęłam decyzję

Ostatnio pisałam jak potłuczona. 

Wolę być w skarbcu niż na sortowni. Napisałam to Justynie. Niech myśli.

Sprawdzam PP, ale wiem, że zostanę w Solidzie.

poniedziałek, 28 września 2020

Od zgorzknienia do Wielkiego Demiurga

 Leżę po popołudniówce, dziewczyny poszły z psami. Nie chciałam dzwonić do mamy, gdy wyszłam z pracy. Nie umiałam wykrzesać z siebie radości dla niej po tym jak powiedziała, że wymyślam, bo wyszłam wcześniej do pracy. Nie wiem co mi bardziej obniżyło nastrój: to że przez najbliższy miesiąc będę Oli służącą i że po godzinie m będzie to normą czy to że na czas wyjazdu mamy zostanę bez pieniędzy czy to, że nie stać mnie na legimi. Wróciły stare problemy: ciążą mi zależności rodzinne. Nie wiem czy bez nich byłabym szczęśliwa, bo nigdy nie poznałam innego życia. I już nie poznam. W takich momentach myślę, że to dobrze, że moja dusza wróci. Będzie miała szansę by poczuć niezmąconą radość. Bez skrupułów, okliczności, obwarowań. Taką jak ja przed kantorem. Pierwsza utrata pracy, w Selgrosie, i przyszło dorosnąć. Co bym musiała zrobić by przywrócić w sobie tę radość? Uwierzyć życiu, że będzie dobrze. Ale dla mnie moje dalsze istnienie to równia pochyła. Co mnie trzyma przy życiu skoro wiem, że nie zostanę zbawiona? Każde doświadczenie i cierpienie rzeźbi duszę. Zdobywa się żłobienia duszy. Muszę wytrwać dla niej. I dla tej osoby, która dostanie ją po mnie. Żeby było jej o tyle lżej. Tylko tyle. Dopiero, gdy dusza poczuje wszystkie elementy miłości (i Miłości) będzie zbawiona. Jestem tylko częścią tego procesu. O tym czytałam w książce od Igi. I nie chodzi o efekt procesu. Chodzi o jego piękno. Taka rzeźba jak artysta. Tu jest to Artysta. Wielki Demiurg jak z Schulzta. 

Otrzeźwienie

 Chyba mi się na mózg rzuciło jeśli planowałam, że pójdę na studia. Nie pójdę. A już tym bardziej na emeryturze! Przecież nim przejdę na emeryturę, to wydłużą. Może będę mieć wtedy 70 lat? Leżę pod kocykiem przed wyjściem do pracy na popołudnie w skarbcu. Zimno, deszczowo, chciałoby się zostać. 

niedziela, 27 września 2020

Dumam

 Ola uważa, że mam dobrą pracę. Ja też jestem zadowolona. Jeśli myślę o zmianie to ze względu na przyszłość. Gdy kiedyś skończy się mamy kiosk pójdę do Cosinusa na rachunkowość. Może nawet na studia? Podjęłam decyzję, że gdy przejdę na emeryturę to pójdę na studia, tym bardziej jeśli zamieszkam w Trzebini. Może umrę jako dr?

Z kim pracuję

 Pomyślam teraz, że gdybym poszła na rentę, to dopiero bym straciła. Tylko bym siedziała w domu. Dopiero by było tylko gotowanie, jedzenie, spanie i sprzątanie. Tyle się dzieje w mojej codzienności dzięki pracy, psom i firmie. Doszłam też do wniosku, że nawet gdybym musiała pracować na same noce zawsze powinnyśmy mieć psa. Teraz śpieszę się do domu do bliskich, a po godzinie m dzięki psu też będę miała do kogo wracać! Ola ma złe zdanie o Monice. Uważa, że dowartościowuje się moim kosztem i że zatrzymała się na poziomie 20sto latki. I to jest prawda. Tyle, że ja to wiem. Moniki to egoistki i... pozorantki. Wiola Ż. to wieśniara, a Magda Ż jest zadufana w sobie. Aga F. to korposzczur, Maria to zwykła Maryśka, której wydaje się, że jest kimś ważnym. Jedna Bożenka to aferantka, a druga to wsiok. Kinga to pyszałek, Iza to księżniczka, Aga K. to nieudacznik, Jola to wsiór i śmieciara, Janusz to goguś, a Jadźka to zwykły wyrobnik. Ale lubię tych ludzi. O reszcie kiedyś tam.

środa, 23 września 2020

Odebrany dzień

 W życiu chyba nie chodzi o to by wybiegać do przodu, myśleć o przyszłości. Trzeba żyć dniem codziennym. Nie mam żadnego wpływu na to jak długo, z kim i gdzie będę mieszkać. Wiem, że spotka mnie najgorsze, tzn stracę dziewczyny. Każdy nasz dzień jest odebrany śmierci. 

Pierwszy kryzys

 Dzisiaj popołudniu pomyślałam na co mi ta dieta. Ale pomyślałam, że ja muszę tylko wytrzymać. Mama mówi, że to mają być trwałe nawyki żywieniowe do końca życia. Podała mi przykład córki sąsiadki z klatki obok, która odstawiła dietę i gwałtownie tyje. Korci mnie by się zważyć, ale i tak nie widzę dokładnie tych kresek na wadze, więc po co! Mam chyba egzemę na rękach, pod koniec października idę do dermatologa. Przyszły kolejne mandaty. Mamie przyszło potwierdzenie sanatorium. Będę mieć na ten czas urlop. Nie mam weny na czytanie, od 3 dni zasypiam ze zmęczenia. Żadnych fajnych ogłoszeń o pracę.

wtorek, 22 września 2020

Marzenie

 Fajnie by było być na rencie. Gdyby nie firma to bym się o nią starała. Żałuję, że jest. Nie mam nad nią żadnej kontroli, dodatkowo jestem w 100 % zależna od Piotrka. 

Początek

 Od wczoraj zaczęłam, dzisiaj byłam na Garncarskiej, 109,97. Chciałabym wytrwać i sprawić sobie prezent na Mikołaja i 8 grudnia iść na wizytę. Zrobiłam badania: cukier podwyższony, reszta w normie. Czekam aż Ola przyjdzie i będzie obiad, bo jestem głodna. Nie brakuje mi słodyczy. Na ulicy nie jem, bo nie mogę i bo nie mam pieniędzy. Jak pomyślę, że miałabym iść ćwiczyć, to nie wiem skąd na to brać siłę. 

niedziela, 20 września 2020

Trudny sen

 Obudziłam się, bo śniło mi się, że jest brudno, bo nikt nie sprząta, bo mama umarła. Co dziwne mieliśmy wszędzie dywany (te co dawniej). 

sobota, 19 września 2020

Sobota

 Jesteśmy w Trzebini. Dziewczyny malują płot, a ja robię nic. Leżę u nich w salonie i myślę, czy gdy Ola z mamą pojadą z młodymi na Chorwację to że mogłabym tu u nich zostać. Tylko że ja nie chcę być sama. 2 tygodnie można wytrzymać. Nie będę tego mówić mamie. Czuję się zagrożona, że przeżyję moich bliskich. Rano chciałam kupić w Biedronce 10 kieszonek po 9,99 zł. Wzięłam z mamy portfela 100 zł, w drodze do Edy oddałam jej po cichu te pieniądze, bo to przesada żeby tyle wydać na książki, które są w bibliotece i na Legimi. Czytam "To będą piękne święta". Za dużo dobroci, za mało akcji i przez to trudna w odbiorze. Zastanawiam się czy robić listę książek, które chcę przeczytać, kusi mnie. Ale z drugiej strony: po co się stresować?

czwartek, 17 września 2020

Przepaść kręgu czytelniczego

 Jaka szkoda, że nie czytamy tego samego. Że pewne lektury czytam ja, a Ola ich nie lubi, że jest między nami przepaść. A co by było, gdyby między nami była jeszcze przepaść językowa? To już nieważne!

Już wiem, że nie mogę jeździć do bibliotek przed popołudniówką

 We wtorek zmęczyłam się rundką po bibliotekach, nie poszłam do pracy, wykręcając się ozonowaniem. Wczoraj byłam. Jeszcze 2 dni i mam 5 dni wolnego. Wczoraj w pracy doszłam do wniosku, że mogłabym pracować jako pomoc kuchenna. Ale wiem, że wolałabym przy pieniądzach, w sortowni. Pozostaje mi mieć nadzieję, że będę pracować w sortowni, teraz i po godzinie m, aż do emerytury. Zażyję dodatkowe prochy, bo kwaszę!

środa, 16 września 2020

Męczący temat

Ola jest terrorystką, wydała mi polecenie przygotowanie chleba do śniadania, podczas gdy kroiła warzywa, a na stole stały talerze, więc się pokłóciłyśmy. Poczekam, aż wyjdą do sklepów i pójdę zjeść konkretne śniadanie, bo ten Oli talerz warzyw jest o dupę rozbić. Zjadłam jeszcze przed ich wyjściem, więc oczywiście usłyszałam swoje.  Że mogę sobie kupić mieszkanie. Nie powiedziałam i nie powiem jej ile mnie kosztowały jej kredyty. Mogłabym jej to wyliczyć, ale nie warto, bo to nic nie zmieni. Mama siedzi w Oli kieszeni, więc to z nią się przyjaźni. Lepiej, że jest dla mnie mamą, a nie koleżanką. Dobra, nie chce mi się o tym pisać. 

niedziela, 13 września 2020

Nocki

Trochę się martwię, bo uświadomiłam sobie, że nie mogę pracować na same noce. Zakładałam, że jeśli mama będzie wymagać opieki, to ja wezmę noce. Tak samo gdyby po godzinie m trzeba było chodzić z psami. Ale już dzisiaj wiem, że to niemożliwe. I to mnie właśnie martwi. Czy będę zmuszona zostawić samym sobie istoty ode mnie zależne? Może to dobrze, jeśli tak będzie, że ucieknie od nas pies?

sobota, 12 września 2020

Po 24 h snu

Przyszedł skarbiec i od razu, dzięki odmianie zajęć, odzyskałam wiarę w Solid. W piątek byłam w bibliotekach i Bonito. Mama odebrała z paczkomatu perfumy Alpha i papier toaletowy w 100 zł. Ja wieczorem stojaki na bombki. Ale mama chce je sprzedać w kiosku. W nocy z piątku na sobotę w skarbcu przeczytałam "Dlatego od ciebie odeszłam" i sporą część "Marzeń, które się spełniają". Sobotę spałam od 11 cały dzień i całą noc. Dzisiaj niedziela, mama zaraz wychodzi do kiosku. Ugotowała zupę i gulasz z nerek. Ciekawe co ja będę robić całą niedzielę skoro jestem wyspana? Na fb grafika na której bohater mówi, że chętnie by wyszedł i spotkał się z ludźmi, ale to wiąże się z tym, że by wyszedł i spotkał się z ludźmi. Jakie to adekwatne do mnie. Myślę, że mam początki depresji albo przynajmniej spadku formy psychicznej. Drażni mnie Ola, mama przestała na mnie liczyć. Tylko śpię. Za dużo nocy. Jutro testy i popołudnie w skarbcu. 

poniedziałek, 7 września 2020

Mam kryzys

 Dzisiaj, we wtorek, też nie pojadę do bibliotek, bo mamy jechać do weterynarza. W pracy Bożenka przyznała się, że ma znajomości u prywaciarza w kantorze. Ale nr nie chciała dać. Jej znajomości są przez nią wydumane. Mam dość Solidu, w kółko to samo. Nie wiem czy tam wytrzymam!

niedziela, 6 września 2020

Znowu nie śpię

Chciałabym spać w nocy. Jestem kompletnie przestawiona. Spałam całą niedzielę. Może w październiku się przestawię, bo we wrześniu to wątpię. Nie kupię żadnej książki z tej pensji? Może nową książkę z Silvera? Nie wiem jak jutro zorganizować dzień, może daruję sobie którąś z bibliotek?

sobota, 5 września 2020

Co jest dla mnie ważne?

Zastanawiam się czy to prawda, że starość spędzę z Edą? Może to tylko moje urojenie? Prawda jest taka, że gdy odejdzie mama będziemy z Olą same. Piotrek i Eda nie będą nas odwiedzać. Na początku Eda zadzwoni, a potem kontakt się urwie? Nie odczuwam potrzeby rozmowy z Edą. Dla mnie liczy się tylko dom i praca i relaks.

Zauważyłam, że...

Jak wiele zmieniło się w moich przemyśleniach! Dawniej chciałam się wyprowadzić, szukałam pokoju do wynajęcia. Przebrzmiało to we mnie. Dobrze, że jestem tu z dziewczynami. Nieraz mi nie odpowiadają układy w domu, ale to się kiedyś zmieni. 

Chandra w nocy

 W nocy w pracy tłukła mnie chandra po lekturze "Dlatego od ciebie odeszłam". Jest tam fragment, w którym Marianna mówi, że w wieku 80 kilku lat wszystko się psuje w człowieku. Czy ja dożyję takich lat? I czy będę mogła jeszcze czytać? A zaraz potem myśl czy będę mieć do emerytury pracę?

czwartek, 3 września 2020

Od razu mi lepiej

1. Nie chcę odchodzić z Solidu. To dla mnie dobra praca. A o Ani powiem tak, sama siedzi, a mnie wysyła.

2. Wreszcie mogłam ściągnąć "Marzenia, które się spełniają".

3. Wypestkowałam śliwki od Jadzi

4. Mam Clatrę, od razu mi lepiej.

5. Jutro biblioteki

środa, 2 września 2020

Aktualności

1. Zapomniałam wapna z pracy. Mam dość tego uczelnia. Nie poszłam na testy, bo nie ma sensu robić testów na rzeczy, na które nie jestem uczulona. Pójdę na nie, bo dzisiaj wykupię Clatrę i przestanie mnie tak swędzieć. One nic nie zmienią, lekarz rozłoży ręce, a ja zostanę w kaczej dupie, ale przynajmniej nie będzie mnie swędziało!

2. Zażyłam dodatkową porcję leku, bo mam lęki, jak my z Olą poradzimy sobie po godzinie m. 

3. Jak dobrze, że Bożenka odradziła mi samobójstwo. Nie jest idealnie, ale to życie ma sens!

4. Ania z sortowni zachęca mnie, żebym nie rezygnowała z PP. Zobaczymy czy będzie ogłoszenie. 

piątek, 28 sierpnia 2020

Definicja udanego związku

 Wspierać, a nie tylko oczekiwać miłości- tak myśli o swoim małżeństwie Jagoda z "Inni mają lepiej". Tak myślę o Oli, gdy nie ma przy nas mamy. Bo gdy jest mama rywalizujemy ze sobą. A do mamy w dobrych chwilach mam takie myśli by ją odciążyć. Do taty nie mam żadnych emocji. Myślę, że byłabym dzisiaj dobrą żoną, a matką to nie wiem. Nie przekonam się. Tak chciał dla mnie Bóg. I to akceptuje. Ostatnio przede wszystkim śpię, więc nie mam okazji kłócić się z Olą i mamą. Nie powinnam iść na urlop. Przeczytałam "Balsam dla duszy na Boże Narodzenie". Jak to zwykle w tej serii w każdym opowiadaniu jakiś element daje uczucie dobra, jakiś magiczny pierwiastek, niematerialną wartość. W zeszłym roku spokój świąt poczułam w łóżku po powrocie z Trzebini. W tym roku wybieram się do pracy by nie musieć tam jechać. To się jeszcze okaże. 

Relacja z 3 dni

 To tak: w środę rano złożyłam zeznania, wróciłam i poszłam spać. Na 15 pojechałam do alergologa. Wróciłam i poszłam spać. Na nockę do pracy. W czwartek spałam aż do obiadu. Odwołałam wizytę u Moniki z uwagi na jej chorobę. Pojechałyśmy do Bonarki po Eutyrox dla Pipina. W Auchan kolejki do pół regału, więc mleko dla taty kupiłam na osiedlu. Później leżałam i komórkowałam. Zmieliłam i przesmażyłam kapustę, ale okazała się zepsuta i poszła w kosz. W nocy dokończyłam I tom Ogrodu Zuzanny i zaczęłam ebook "Inni mają lepiej", bo książkę pożyczyłam Bożence i chyba się nie doczekam. Dzisiaj budzik zadzwonił o 10. Z trudem wstałam 20 minut później. Umyłam się, ubrałam i poszłam do fryzjera. Wróciłam, mama pojechała do babci, a ja poszłam spać. Obudził mnie domofon, gdy Ola wróciła. Poszła z psami. Odgrzałam gołąbki i sos. Zjadłyśmy. Posprzątałam i się położyłam. Okazało się, że w bibliotece na Królewskiej są ksiażki dla mnie i Oli. Pojechałam. Po powrocie obrałam fasolkę szparagową na kolację. Było jej za dużo, więc na polecenie Oli część zamroziłam, część do lodówki i część ugotowałam. Mama wróciła. My z Olą zjadłyśmy, we 3 wypiłyśmy piwo i poszłyśmy z psami. Potem umyć naczynia i do łóżka. Jest już 23 i nie śpię. Może jutro umyję to okno? W niedzielę chyba pojadę do Moniki. W poniedziałek między 8-9 mam testy alergiczne. W powrotnej drodze wstąpię do urzędu wyrejestrować auto. W EFL byłam w środę. 

wtorek, 25 sierpnia 2020

Plan na 2 dni

Dostałam grafik na wrzesień. Kolejny miesiąc pracy przede mną. Czy iść na urlop? Nie zależy mi, wolne rozbija mi całe życie. Może w listopadzie? Jutro na policję w sprawie falsa. Może do urzędu? Może do biblioteki? Te 2 dni przespałam. Nie chcę wstawać, bo nie chcę być z mamą i do jej dyspozycji. Dlatego wstawałam na obiad. Jutro alergolog. Więc tylko te zeznania i wracam. Przyjadę i umyję to okno. Na Gołaśkę w drodze powrotnej od lekarza. Gdy będę wracać z Prądnika wstąpię po upoważnienie w sprawie auta. Do urzędu i ubezpieczalni pójdę w czwartek. Po nocce przyjadę do domu, umyję się, zjem i pojadę. A potem pójdę spać. 

poniedziałek, 24 sierpnia 2020

Nie bój się, bo nigdy nie będziesz sama!

 Jeśli kiedykolwiek będę to czytać w przyszłości, to chcę sobie powiedzieć: nie bój się. Nigdy nie zostaniesz sama! A poza tym, zawsze jeszcze mogę iść do domu opieki. Nie bój się, wszystko się jeszcze ułoży!

Wróżenie z fusów

Na ten moment wszelkie przypuszczenia co do drogi zawodowej to wróżenie z fusów. Za mało danych by podejmować decyzję. A raczej by uciekać z Solidu. Rynek pracy się zmienia. Już nie pracuje się w jednej firmie przez całe życie, i nie zawsze ma się umowę o pracę. I choć młodych brakuje, to emerytów się wypieprza. I dobrze. Mogli nie przechodzić na emerytury. 

Droga do szczęścia

Tak a propo PP: nie szukaj drogi, która da ci szczęście, lecz spróbuj znaleźć szczęście na drodze, po której już kroczysz.

Nie pojechałam do urzędu ani na Gołaśkę. Mama chce żebym umyła okno. Mama jak zwykle storpedowała moje pomysły na prezenty. Czyli z tego wniosek, że zadbam tylko o siebie. 

niedziela, 23 sierpnia 2020

Gdzie w święta

"Czasem najwspanialsze dary od losu znajdujemy dopiero na dnie."
Tak czytam ten "Balsam dla duszy na Boże Narodzenie" i tak dumam, gdzie spędzimy tegoroczną Wigilię? Czy po blisko 10 latach tradycji nie u Piotrka i Edy? Czy moje modlitwy zostały wysłuchane? Nie będę nic pisać w prośbach o świętach. Chciałabym iść w Wigilię na noc do pracy po kolacji zjedzonej u nas w kuchni. Jeśli do 10 listopada Eda się nie określi zostawię swój los w rękach szefowej. 

Dlaczego pozostają mi tylko książki?

PP wróciła do paska szybkiego wyszukiwania. Jasne, że byłoby lepiej gdybym miała pewną pracę do emerytury, ale Solid tego kryterium nie spełni. Jeśli więc pojawi się cień szansy na pracę w PP, to spróbuję. Nie mam przyjaciół. Dla mnie zawsze wszyscy byli gorsi i głupsi niż domownicy. A teraz świat domu okazuje się niewystarczający. Bo się skurczył do 2 kobiet. Więc pozostają mi tylko książki!
Druga część tego wpisu powstaje, gdy już jestem w łóżku. Zawsze w takiej chwili myślę, że jest dobrze. I że jakoś to wszystko się ułoży. Usunę tę PP. Nie chcę tam iść. Jeśli będę musiała, to będę szukać pracy. Póki co mam pracę, do której się przystosowałam. Chciałabym, żeby zwolnili i Beatę i Wiolę. Beacie nie ma co poświęcać uwagi, a Wiola jest moją konkurencją. Zarozumiała żmijka. 

sobota, 22 sierpnia 2020

Byłoby, ale nie jest

Gdy jechałam wczoraj do pracy przyszło olśnienie: może i byłoby lepiej gdybym miała prawo jazdy, skończyła studia i zmieniła pracę, ale tak nie jest. I to przede wszystkim ja muszę się z tym pogodzić. To tak samo jak ze staropanieństwem i bezdzietnością. I o ile z tymi ostatnimi chyba już się pogodziłam, tak z brakiem prawa jazdy i ciągle tą samą pracą, jeszcze nie. Jest jak jest. Jedno wiem, na stare lata będę sama i mogę liczyć tylko na siebie. Czasami już to odczuwam, ale po godzinie m, to będzie fakt. Byłyśmy dzisiaj u Piotrka i Edy na grillu. Mnie Eda nie przeszkadza. Nie otwieram się przed nią. Nie wiem czy to obgadanie kiedyś to była prawda czy mamy perfidna intryga. To bez znaczenia, jeśli kiedyś będę potrzebować Edy albo ona mnie, to odnajdziemy drogę do siebie.
W pracy wymyśliłam, że na wszelki wypadek zrobię licencję ochroniarza. Ale później przyszło otrzeźwienie, że nie mogę mieć pracy polegającej na bezczynności. Już lepszy sklep albo pomoc kuchenna. Pójdę na portale rekrutacyjne. 

czwartek, 20 sierpnia 2020

Żyj, doświadczaj!

Na przystanku była reklama studiów: studiuj, żyj, doświadczaj. I teraz tak pomyślałam, że czas w kantorze i uj to nie jest zmarnowany okres w moim życiu. Żyłam, doświadczałam. Finisz młodości wykorzystany, ale początek nie. Nic nie mam z lat pracy w Selgrosie. Ani dumy, ani zabawy. No może poza stażem pracy. Jak dobrze, że mi tam nie przedłużyli umowy. Trwałabym w miejscu! I to jest fakt niezaprzeczalny, że zmiana pracy wymaga rozwoju. Sprawdzę PP. 

środa, 19 sierpnia 2020

O urlopie

Odwołałam wrześniowy urlop, bo pomyślałam wtedy, że jeśli przejdę do PP, to mi się przyda. W międzyczasie zrezygnowałam z PP. Ale nie idę na urlop, bo mi się nie opłaca (byłabym bez nocek) i bo nie chcę być z mamą w domu, bo się pokłócimy! Byłam na Halszki, Gołaśce, Krakowskiej i Brodowicza. Na fb okładki nowych książek Krawczyk (3 tom ul. Wierzbowej) i Mirek (komedia ślubna). Pożyczyłam Balsam dla duszy na Boże Narodzenie. Jeszcze nie wiem czy w tym roku zamówię z biblioteki książki świąteczne. Nie zależy mi na tym! Wolę kupić nowe i im poświęcić czas. 

wtorek, 18 sierpnia 2020

Znów przekonuje samą siebie

Męczyła mnie w pracy rozterka i żal by odejść z Solidu. Nie chcę tego. Może popełniam życiowy błąd zostając w tej firmie, ale ciągle się przekonuję i doceniam, jak mi tam dobrze. Boję się przyszłości, ale tak myślę, że tyle ludzi powierzyło swoje lata życia tej firmie. Mimo że to straceńcy zawodowi, to jednak wartościowi, pracowici ludzie. Muszę powstrzymać się przed ucieczką. Przypomniało mi się jak ucieszyłam się ze swojej pracy, gdy wracałam od Moniki. Nie ma to jak stary, poczciwy Solid. 

poniedziałek, 17 sierpnia 2020

Widziane z bliska i z daleka

Poniedziałek przed wyjściem na nockę. Przeglądałam bloga. Zapytałam w tytule: Kto mi płaci za milczenie. Bóg, w zamian dając dobre życie. A poza tym nie chce mi się krzyczeć, walczyć o swoje prawa. Z idiotami nie wygrasz, więc nie dyskutuj z nimi. Z wiekiem nie będę widzieć liter z bliska, ale idiotów zobaczę już z daleka. Zresztą leżącego się nie kopie. Mama i Ola chcą poczuć się ważne, bo ciężko im pogodzić się z faktem, że są zwyczajne i tak naprawdę nie znaczą nic. Przeminą jak ja i nic po nich nie zostanie. Wróciłam do "Córki kucharki". Jaki w tej książce jest spokój!

Dom

Przeczytałam 10 tom Jagodna. Teraz zamówiłam appendix bożonarodzeniowy. Na fb zobaczyłam reklamę Pink Tatoo Szafrańskiej. A ponieważ w bibliotece nie ma, więc ściągnęłam na Legimi. W drugiej scenie "Lilianny" autorka stwierdza, że zna w okolicy każde miejsce, bo żyje tu całe życie. Ja też żyję tu od początku. Ale wiem, że na finiszu życia będę u Edy i Piotrka. Wtedy już tylko u Edy. Lepiej mieć kogoś bliskiego niż największe mieszkanie i żyć samej! W przyszłości nie baw się w sprzątanie Oli rzeczy z szaf. Weź swoje i jedź do Trzebinii!

sobota, 15 sierpnia 2020

Książka pani psycholog

 Nocka trawała 9,5 godziny. Poszłam spać. Przez sen słyszałam, że dziewczyny pojechały nad Rabę. Przebudziłam się o 14, zjadłam arbuza i zasnęłam. Obudził mnie zapach kotletów robionych przez mamę po ich powrocie. Zjadłam, umyłam się. Czytałam "W promieniach szczęścia". Tę książkę chce się czytać. Coraz mniej się złoszczę na styl Przybyłek. Widać, że autorka jest psychologiem. Opowiada historię, ale nie ocenia. Nie poucza, nie moralizuje jak Witkiewicz czy królowa matka Mirek. Ale mam wrażenie, że tylko dotyka tematu, nie wyczerpuje go. 


piątek, 14 sierpnia 2020

O pracy

O zmianie pracy myślę od 5 lat. Starzeję się, bo nie chcę stracić tego, co mam. Ciągle mam wrażenie, że wszędzie będzie gorzej. Widzę się tylko tu, gdzie teraz jestem. Ale jest we mnie jeszcze bunt przed marazmem i dlatego przeglądam ogłoszenia. Myślę, że gdybym naprawdę chciała, to bym zmieniła pracę. A tak tylko przeglądam siebie i pracodawcę w lustrze ofert. Nie wiem czy to zmęczenie nockami, lek przeciwalergiczny czy specyfika książek Przybyłek, ale zasypiam popołudniami. Czytam teraz "W promieniach szczęścia". Powoli się zaczyna. 

środa, 12 sierpnia 2020

Aktualnie myślę o...

Ciągle we mnie wraca PP. Jasne, że byłoby fajnie móc pracować w największej firmie w kraju, ale ciągle mam wątpliwości czy jeśli będzie odpowiednie ogłoszenie to iść czy nie. Odstrasza mnie czas pracy. Chyba muszę zaryzykować przyszłością i zostać w Solidzie. To nawet nie jest zły wybór. To jest pracodawca na lata. Dzisiaj byłam w bibliotece na Piaskach i na Gołaśce. Lek przeciwalergiczny działa i ciało mnie nie swędzi.

wtorek, 11 sierpnia 2020

O babci, tacie i związku

 "Siostra burzy" nie jest tak urokliwa jak 1 tom. I nie ma hapy endu, np co do kolejnego związku Ally. Ale trzeba przyznać, że przeniosła mnie do świata norewskiej muzyki klasycznej. Gdy przed chwilą zadzwoniłam do mamy i okazało się, że jest już u Edy, a nie z babcią, to mi ulżyło. To już nie jest moja babcia. Nic mnie z nią nie łączy. A dawniej byłam dla niej tylko dodatkiem do wyrobnicy Ani. Nigdy mnie nie przytuliła. Zimny chów. Mama była delikatniejsza dla nas, ale też cały czas muszę sobie radzić. Jak to dobrze, że jestem biedna! Przynajmniej nie polecę na namiastkę uczucia, czułości i dotyku w zamian za pieniądze. Zresztą nie chcę mężczyzny w moim życiu. Już tata mi wystarczy. Jak pomyślę, że miałabym skończyć z takim chujem jak on, to mi przechodzi ochota na związek!

poniedziałek, 10 sierpnia 2020

Ola

Mama z Olą mnie wkurwiły w sklepie. Nakupowały Bóg wie ile, a miała być sama kawa.  Nie zapakowałam zakupów do samochodu, nie przyniosłam do domu i nie rozpakuję ich w domu. Jak sobie coś raz same zrobią to się im odechce nieplanowanych zakupów. Nie cierpię robić zakupów z Olą. Boże jak ja kiedyś odżyję bez jej terroryzmu. A mamie też czwartek powiem jaka to z Oli księgowa i jak skończy w rejestracji szpitala. 

Kto mi płaci za milczenie?

Wkurwia mnie mama z ustępowaniem we wszystkim Oli. Ona niepotrzebnie rośnie w siłę. Po godzinie m będzie już zupełną ważniarą i jeszcze większym zarozumialcem. W przyszłości fakt choroby i nieuchronnej śmierci będzie takim ciosem, że odbierze jej wiarę, siłę i nadzieję. Dzisiaj napisałam jej sms, że jest świnia, że zabiera mamie samochód. A ona mi na to, że jak zrobię prawo jazdy, to będę mieć prawo głosu. Jestem kompletnie bez szans wobec nich. Dla nich jestem dużym dzieckiem. Chorym do tego. Gdyby nie fakt, że nie wytrzymam z mamą w domu, to olałabym cały świat i poszła na L4, a docelowo na rentę. Ale nie chcę rezygnować z pracy. Gdyby nie to, że tak często jestem tam głodna, to byłoby mi tam super. Psychicznie lepiej niż w domu. Ale nawet na temat mojego śniadania do pracy mają coś do powiedzenia. Nie pójdę do PP. Jeśli wytrzymałam starego dyrektora i jego mobbing, to teraz za czasów szefowej odejście byłoby błędem. Chciałabym jeszcze wrócić do choroby Oli. W "Balsamie dla duszy walczącej z rakiem" była historia kobiety, która co raz walczyła z rakiem w różnych częściach ciała. Atakował jej płuca, kości itd a ona niezłomnie wykazywała się wolą życia i walczyła. I tak zyskała kilka lat. Wiem już dziś, że Ola się podda. Będzie wolała odejść niż zamieszkać z Edą, gdzie będzie musiała spuścić głowę i przyzwyczaić się, że decydują o niej gorsi od niej. To tak jak w "Przeminęło z wiatrem", dumna do końca. A ja? Teraz uciekam w Solid, potem będę sama w domu i wtedy będę odreagowywać Olę, później zamieszkają z nami zstępni Piotrka, więc stracę dom dla siebie i znów ucieknę w pracę, a potem odejście z pracy, Oli i nowe życie z Edą. Kto mi w tym życiu płaci za milczenie? To Bóg dał mi lekcję pokory. Od upodlenia do dumy. Przez pokorę do normalności i szacunku. To droga mojej duszy na 3 istnienia. Ja jestem bytem środkowym. Ja odkupuję życie poprzednie, moje odkupi inna kobieta. 

niedziela, 9 sierpnia 2020

Było mi źle...

Co ma być to będzie. Było mi źle dzisiaj. Nudziło mi się, książka męczyła, a Ola drażniła. Poszłam z psami. Ogi to pojeb, na wszystkich się rzuca. I ciągnie się, zamiast normalnie iść. Co to kurwa wyścig? Może nim odejdzie mama, to on zdechnie? W tego psa na zewnątrz wstępuje diabeł. Nie chcę mieć psa. Jasne fajnie mieć przyjaciela, ale z psami jest kłopot. Wieczne zoobowiązanie. Gdybym nie była chora! To miałabym swoje mieszkanie. A tak boję się mieszkać sama. 

O celu czytania, byciu potrzebnym i szanowanym

 W "Kobietach nieidealnych" cz. 3  Joanna mówi o młodych kobietach, że życie znają tylko z książek. I tak się zastanawiam czy to o mnie? Na pewno w jakimś stopniu tak. Na pewno w kwestii codzienności z partnerem czy o dzieciach. Gdy czytam o ciążach itd to czuję się tak strasznie stara. Ale czytam dla rozrywki, dla przygód życiowych, by pożyć przez chwilę życiem innych i móc z radością wrócić do swojego grałdołka. Takie katharsis literackie. W pracy czuję się młoda, w relacjach z mamą dziecinnie, z Olą staro. Z Olą czuję się wykorzystaną. W relacji z tatą czuję się niekomfortowo, więc dobrze, że odpłyną w wariactwo. Przynajmniej nic nie chce. Mogłoby go nie być. Ale w żadnej z tych relacji nie czuję się szanowana. No może w relacji z szefową? Za to i tu i tu czuję się potrzebna. A to już dużo! Nie można mieć wszystkiego!

Niedziela u mnie w domu

Nigdy nie pielęgnowałam znajomości. No i teraz nie mam przyjaciół. Tylko dziewczyny, książki, psy i praca. Gdy jadłyśmy obiad nie umiałam znieść pierdolenia Oli. Jej wynaturzeń i jej przeżyć okołopsich. Zjadłam i wyszłam. Dopiero, gdy opuściły kuchnię umyłam naczynia. W notesie nazwałam Olę: Pani idealna. I nie to nic wspólnego z tą serią, którą czytam. Tam bohaterki mają wady, są ludzkie, a Ola zgrywa się na wspaniałą. Ona chyba sama się dowartoścuje, gdy słyszy sama swoje peany. Ola założyła II konto. Mama tak ją załatwi, że jeszcze jej rąbną opłatę. Przez chwilę myślałam, żeby jej nie dawać psich pieniędzy, ale nie warto. Przecież ja wiem, że "jej" oszczędności są dzięki mojej pensji. Niech ma, do grobu nie wezmę. Nawet jeśli kiedyś będę pilnie potrzebowała pieniędzy, a ich mieć nie będę, to dana chwila minie. Czas weryfikuje wszystkie potrzeby i pragnienia. Lubię niedziele za ciszę w domu, mama robi dużo zamieszania i hałasu. Ola uaktywnia się, gdy mama przychodzi na obiad, a tak to siedzi nabzdyczona i rozindyczona u siebie. Nie chcę mieszkać z zstępnymi Piotrka. Nie mogę oddawać za bezcen Zagaja. 

sobota, 8 sierpnia 2020

Strachy

Gdy jestem w skarbcu myślę nad zmianą pracy. Już chyba jestem tam za długo. Gdy leżę w domu, to nie chcę już zmieniać pracy. Co się za tym kryje? Moja wewnętrzna walka na popadanie w marazm, bunt wobec starzenia się. No i strach przed przyszłością. Nigdy nie rezygnuj z nocy, chciałoby się powiedzieć, ale to nie będzie takie proste. Tak samo jak to, żebyśmy zawsze miały psa. Po godzinie m lub jeśli mama będzie niesprawna będzie to trudne. I wymagające ode mnie wysiłku, a tego nie lubię. Rano, gdy wysiadłam z autobusu, pomyślałam, że może Eda by się rozpiła gdyby została sama bez Piotrka? Rzecz w tym, że moja emerytura będzie podstawą do przeżycia dla niej, bo czy ona może liczyć na swoich synów? Czuję też, że Eda straci prawo jazdy. Ale to jeszcze przede mną. Wszystko będzie trzeba posprzątać po mamie, Oli i Piotrku. Po Oli niewiele. Mocno wybiegłam do przodu. Dzisiaj sobota po 6 nocach. Rano spałam do 11, a potem od 15 do 18:40. Teraz Ola próbuje wytrzeć sobie mną dupę przy podlewaniu ogródka. Odłożyłam na bok "Siostrę burzy", bo pożyczyłam z biblioteki 3 tom Kobiet NieIdealnych. Na legimi czytam "Miłość wartą wszystkiego". 

czwartek, 6 sierpnia 2020

Sortownia

Dzisiaj skasowałam szybkie przejście na stronę PP. Czemu mam iść tam, gdzie pracuje się powyżej 8 godzin? Solid nie jest idealny, często myślę nad zmianą pracy, ale wcale tego nie chcę. 
Wiem, że gdybym musiała to bym ją zmieniła, ale na szczęście jest dobrze. Chciałabym do emerytury być w sortowni. 

wtorek, 4 sierpnia 2020

Z "Zawsze w porę"

Z "Zawsze w porę":

"Ludzi trzeba kochać, a nie tresować swoimi oczekiwaniami." Jakie to adekwatne do Oli.

"Postanowiła sobie powtarzać te słowa w chwili zwątpienia: teraz już zawsze będzie lepiej."

niedziela, 2 sierpnia 2020

Trzeba będzie żyć dalej

W swoich urojeniach uśmierciłam już wszystkich. To absurd co jest w moim umyśle.
Jedno jest pewne: nie boję się życia bez mamy. Trzeba będzie żyć dalej. 

sobota, 1 sierpnia 2020

Ciężko mi

Gdy Ola z mamą kazały mi przebrać pobrudzoną czereśniami bluzkę, na placu na Beskidzkiej, albo mnie odwiozą do domu i pojadą do Auchana, wróciłam do domu. Ola jest jak znienawidzony mąż, z którym się jest, bo utrzymuje. Lekceważenie ze strony Oli, brak zaufania ze strony mamy i traktowanie mnie jak dziecka i debila. Wykrzyczałam to mamie i to że zostaję bez grosza. Ale tak, za spokój trzeba zapłacić. Za to, że mama może dysponować Oli kartą muszę zapłacić ja. To nic, to tylko pieniądze. Poświęcenie nie jest mi obce. Czemu ja się miotam? Czemu mnie bolą zagrywki Oli? Czemu ulegam złudzeniu, że mam bliskich? Będzie ciężej. 

czwartek, 30 lipca 2020

Dobry dzień

Dzisiaj posłałam "Drania" do Kożuchowa.
Dokończyłam ebook "Mazurskie Lato". Mam takie wrażenie, że Witkiewicz spoczęła na laurach. Ale jak ją przyciśnie zapotrzebowanie na kasę, to sobie przypomni jak się pisze. Najlepsze opowiadanie to "Czekaj na mnie w Mikołajkach" Katarzyny Misiołek.
Jutro pożyczę dwa tomy Nowaków Agnieszce ze skarbca. Odda za rok
Dzisiaj nie myślałam ani o doli mojego życia, ani o utracie bliskich, bo cały czas miałam zajęcie.
Czym będę się umartwiać po godzinie m? Czy uda mi się uchronić od poświęcania się? Od rezygnacji z tego, co jest dla mnie miłe? I od rozżalenia, które z tego wynika?
W sierpniu same noce, a na wrzesień wzięłam 19 dni urlopu.
Jutro podjadę do urzędu miasta wyrejestrować pierwszą przyczepę.

środa, 29 lipca 2020

Kto wie...

Wróciła ta myśl, że kiedyś będę żyć w dps. Wystarczy, że będziemy z Olą mieszkać tu same. Może któregoś dnia zamknę firmę? Może nikt nie będzie z nami mieszkać? I nie będzie komu płacić czynszu?
Dzisiaj w pracy chciałam iść na studia. Ale szybko mi przeszło, bo to daremny trud, poświęcenie czasu wolnego i wyrzeczenia.
Znalazłam też ogłoszenie o pracy w prywatnym kantorze, ale na szczęście nikt nie odbierał.
Przyszła też taka refleksja, że w Solidzie nie jest źle i mogę tam być. Ale jeśli pojawi się okazja przejścia do PP, to trzeba będzie to zrobić. Nie ma to jak państwowy etat! Będę nadal śledzić oferty PP

wtorek, 28 lipca 2020

Z "Twojego dziennika"

Myśli z "Twojego dziennika" Reginy Brett: 
Uśmiechnij się! Jesteś na świecie! Taki był napis na kartce z życzeniami urodzinowymi, którą dostałam od córki w zeszłym roku. Zachowałam ją, żeby zawsze pamiętać, że urodziny to powód do uśmiechu. 

W najczarniejsze dni, kiedy życie wydaje ci się nie do zniesienia, te słowa mogą być twoim okrzykiem zwycięstwa. Jeszcze nie zginąłem. Wciąż tu jesteś. Wciąż żyjesz. Wciąż masz nadzieję. Wykrzycz je w twarz rakowi. Rozwodowi. Depresji. Wszystkiemu, z czym trudno ci się pogodzić. 

Nikt nie może pozbawić cię energii bez twojej zgody

Są takie dni, kiedy w uszach bez przerwy dźwięczy mi piosenka U2: I rezygnujesz z siebie. I rezygnujesz, i rezygnujesz. I rezygnujesz z siebie. Życie i tak toczy się dalej- tylko od ciebie zależy, czy w nim uczestniczysz. Niestety, spora część życia upływa nam na rezygnowaniu z samych siebie. Zarezerwuj trochę czasu dla siebie, zanim zaczniesz go poświęcać innym.

Czasem wystarczy nie wyglądać jutra i nie oglądać się na wczoraj, a jedynie robić krok za krokiem.

Nie wszystko co się liczy, jest policzalne.

niedziela, 26 lipca 2020

Chwila

Każda zła wiadomość to tylko chwila. Dalej trzeba jeść, spać, wstawać, pracować itd. Mija dany dzień, przychodzi noc i znów dzień. Przede mną jeszcze tyle ciężkich chwil. Szkoda, że muszę je przeżyć. Gdybym mogła wybrać godzinę śmierci już dawno bym nie żyła. Ale trzeba to dociągnąć do końca.

My trzy

Ola zaczęła obiad, który teraz robi mama. Oczywiście Ola wkurwiona, obrażona i się wywyższa. Narobią burdelu w kuchni, zjedzą, po czym w końcu łaskawie wyjdą z kuchni. A mnie oczywiście przyjdzie sprzątać. Oczywiście wszystko wpierdzielają na suszarkę. Boże, jakie one są beznadziejne. Mama bałaganiara i hrabianka Ola. A do tego Duże Dziecko Ewa. 

sobota, 25 lipca 2020

O pracy

W czasie rozmowy z Kingą w skarbcu pożałowałam, że jeśli pójdę do okienka PP to nie będę mieć kontaktu z walutą. Mam dobrą pracę. I dobrze, że słabopłatną, bo przynajmniej mi sodówa nie uderza. Może szkoda, że niskie składki na emeryturę, ale czy za 20 lat będą jeszcze emerytury?

O Oli

Kolację zjadłam, gdy dziewczyny były na spacerze. Nie planowałam z nimi pić wina. Zmyłam się z kuchni, bo nie mam ochoty słuchać zarozumialstwa Oli i myć po nich naczynia. Ale mnie ta Ola drażni. Straszne, że po godzinie m to będzie jedyny bliski mi człowiek. Tak naprawdę będę sama. Dzisiaj nie boję się tego. Cieszę się, że ta zarozumiała Ola dostanie po dupie. I mam tu na myśli to, że będzie musiała zacząć wreszcie robić wszystko bez mamusi i to, że wyląduje w rejestracji szpitala. Będzie marzyć o emeryturze! Mnie już przeszło. Dobrze, że mam pracę, odskocznię od codzienności z domownikami. I całe szczęście, że dobrze mi w Solidzie.
Mama dzisiaj wyparowała rosół i przypaliła garnek. Tak mnie wkurza z tym roztrzepaniem.

czwartek, 23 lipca 2020

Po co są trudne momenty w życiu?

"Każdemu w życiu zdarza się taka chwila, kiedy wie, że odtąd już nic nie będzie nigdy takie samo, że jedna część naszego życia się kończy, a inna zaczyna. To chwila, w której wiadomo, że nieuchronnie nadejdą zmiany, niezależnie od tego, czy będą to zmiany na lepsze czy gorsze. Takie właśnie chwile stwarzają naszą osobowość i wiem, że gdyby nie moja chwila, byłabym dzisiaj kimś zupełnie innym. "

Gdy stanie się nieuchronne

"Myślę sobie, że gdyby dobrym ludziom nie przytrafiały się złe rzeczy, takie słowa jak dobro i zło nie miałyby już żadnego znaczenia. Możliwe, że i nasze życie nie miałoby już wtedy żadnego znaczenia."

Choćbyśmy nie chcieli

Damy radę, możemy nie chcieć, ale damy radę!

Wybór

Lance Amstrong: Bo kiedy się nad tym zastanowić, to czy mamy inny wybór niż nadzieja?

Jeszcze o realiach zatrudnienia

Jeśli straciłabym pracę w Solidzie byłabym w kaczej dupie i to bez względu na mój wiek. Dlatego nie należy się nastawiać, że coś szybko znajdę, tylko brać co dają. Lepiej spróbować, bo przecież bezrobocia i tak mieć nie będę.
Mama zapomniała o weterynarzu. A swoją drogą Ola to jest duże dziecko. Wszystko załatwia z mamusią, nic sama. 

środa, 22 lipca 2020

O pracy

Tak rozmyślam o pracy w przyszłości. Nie chcę być kierownikiem. Nie chcę też pracować po 12 godzin. Nie mogłabym też na dłuższą metę pracować na same noce. Gdyby to działo się teraz, gdy mamy wyrękę w mamie, to nauczyłabym się żyć w ten sposób. Dlatego jeśli coś się w przyszłości zmieni w warunkach pracy, to poszukam czegoś innego, a póki w Solidzie mi dobrze, to tam będę. Zawsze jeszczę mogę iść do jakiegoś sklepu, na pocztę czy do sprzątania. Nie muszę być w sortowni. Wszystkie moje problemy organizacyjne po godzinie m jakie przewiduję wynikają z nieodpowiednich godzin pracy. Po prostu nie chcę już iść do innej sortowni. 

niedziela, 19 lipca 2020

Gdy ktoś odchodzi

Mogę osiągnąć więcej poza tym ciałem, które odmawia mi już posłuszeństwa!

Co muszę kiedyś powiedzieć Oli

Wytrwałość przynosi pomyślny los

Żłobienia serca

Im głębiej wyżłobi cię smutek, tym więcej radości możesz pomieścić. 

Moc Boga

"W lipcu połączyliśmy się węzłem małżeńskim w czasie pięknej ceremoni na Maui na Hawajach. Przypływające i odpływające fale oceanu były dla nas znakiem potężnej mocy Boga, mocy uzdrawiania, przywracania wiary, rozpalania na nowo nadziei. Każdy dzień to kolejny dzień życia."

Dwie żaby

Do głębokiego dołu wpadły dwie żaby. Wokół niego zebrały się inne żaby i zaczęły wołać do swoich towarzyszek, które wpadły do środka: nigdy wam się nie uda stamtąd wydostać! Jedna z żab, słysząc te słowa, zniechęciła się, nie próbowała uratować i w końcu zdechła. Druga bez przerwy podskakiwała, próbując się wydostać i w końcu jej się to udało. Gdy pozostałe żaby to ujrzały, spytały ją: dlaczego wciąż próbowałaś się wydostać, mimo że powiedziałyśmy ci, że nigdy ci się to nie uda? Żaba na to odparła: och sądziłam, że chcecie mi wjechać na ambicję.

Piszę te słowa, bo dotarło do mnie, jaką moc mają ludzkie słowa. Mogą nawet odebrać chęć do życia. Nie mam monopolu na wiedzę o uczuciach moich bliskich np. w chwilach ostatecznych.

Na pocieszenie po stracie najbliższych

Z "Balsamu dla duszy...":
Smutek i ból są ulotne, jeśli świadomie pozwalam im przeminąć, gdy przemija ich chwila. Ponieważ czeka już inna chwila, która może być pełna nadziei i pokoju, gotowa zastąpić tę trudną chwilę, której dopiero co pozwoliłam odejść.

czwartek, 16 lipca 2020

Egoistki

Teraz do mnie dotarło, że dzisiaj o życiu po godzinie m nie myślę z lękiem. Raczej z poczuciem straty. Tylko, że może przyzwyczaiłam się, że mama ugotuje i pójdzie z psami. Tyle jeszcze może się zmienić!
Mama powiedziała, że żal jej, bo nie jeździ na wycieczki, a życie ucieka. A ja nie chcę nigdzie jeździć. Tylko mi żal, że nie wszystko zdążę przeczytać!
Dzisiaj w skarbcu przyszła chcica by od października iść na studia. Ale gdy pomyślałam o wyrzeczeniach np. rezygnacji z czytania beletrystyki, to zaraz mi przeszło. Po Oli kursie widzę jakie to trudne. Powodem dla którego chciałam zdobyć lepsze wykształcenie jest to by nie być bezsilną gdyby skończył się Solid. Ale i tak będę, bo peseloza już powoli i mnie dotyka, co stwierdzam na podstawie braku odpowiedzi z oferty Biedronki, którą wysłałam pół roku temu. 
Eda zanudzała rozmową mamę i Olę. 
Czy naprawdę będzie tak, że Eda będzie jedynym bliskim mi człowiekiem? Lepsza Eda niż samotność. Tylko, że po odejściu mamy i Oli i tak w głębi duszy będę samotna. Mnie już zeżera samotność. Może po to ma się dzieci? By mieć kogoś swojego? Nie chcę mężczyzny w swoim świecie, chciałabym by obie moje dziewczyny i ja żyły ze sobą w jak najlepszej kondycji ile to będzie możliwe!
Dzisiaj przy obiedzie mama wydała mi się nudna. Nie ma samochodu do dyspozycji, więc siedzi w domu i to ją wykańcza. Ale przynajmniej nie wydaje pieniędzy w sklepach. Ola to tyran, bo dla własnej wygody pozbawiła mamę okna na świat.

środa, 15 lipca 2020

Weź swoje sprawy w swoje ręce

Nie pojechałyśmy, bo Piotrek jest we Wrocławiu. Na początku oglądałam się na dziewczyny, a przed 17 poszłam sama na Piaski. W międzyczasie dziewczyny poszły z psami, ale Pipin był marudny i wrócił.
Jutro pójdę do starej krawcowej, bo ta z Malborskiej nic nie zrobiła przez miesiąc, więc odebrałam kurtkę.
Gdy wracałam z biblioteki pomyślałam, że po godzinie m nie będę mogła wyjść z domu nie zamykając go.
Dzisiaj w pracy pomyślałam aby w przyszłości nie angażować Piotrka do przeprowadzki do Trzebini. Jeśli Oli zabraknie to będę tu niemile widziana. Gdy nadejdzie czas weź swój los w swoje ręce

wtorek, 14 lipca 2020

Kobiety nieidealne nie są zwyczajne

Co u mnie? Kolejna teleporada przyniosła kontynuację sterydu na uczulenie, tylko ze zwiększoną dawką. W nocy zdarłam skórę z dłoni, bo tak się drapałam. Teraz używam pentanolu, wezmę go ze sobą.
Po pracy na poczcie wysłałam deklarację przystąpienia do związków zawodowych.
Gdy Ola miała szkołę poszłyśmy z mamą z psami do apteki po moje leki i do Lidla. Ale orzechów nerkowca w promocyjnej cenie już nie było.
Chciałam jutro oddać na Piaskach II tom Kobiet z odzysku, ale mamy jechać do Młodych przed ich urlopem. 
Wciągnęłam się w I tom "Kobiet nieidealnych". W praktyce bohaterki są idealne, a ich rzekome rysy charakteru tworzą fabułę powieści. Chętnie sięgnę po kolejne tomy. Idę na lubimyczytac.pl żeby poczytać co będzie dalej. 

poniedziałek, 13 lipca 2020

Płaca w 2021 r.

Robię wszystko, żeby utrzymać pracę w Solidzie. Zgłosiłam się do ubezpieczenia OC od odpowiedzialności materialnej, a jutro dowiem się jak zapisać się do związków zawodowych. Równocześnie sprawdzam nbp i PP. Rząd po cichu przesłał do NFZ symulację o najniższej krajowej w 2021 roku. Zamiast obiecywanych 3 tys, chcą dać tylko o 65 zł więcej.

sobota, 11 lipca 2020

O walce z rakiem

Z "Balsamu dla duszy walczącej z rakiem":
16-latka napisała, że chociażby nie wiem jak bardzo rak dawałby w kość, trzeba sobie z nim radzić, a skoro tak, to można to przecież robić z uśmiechem.

piątek, 10 lipca 2020

Aktualności

Piątek, wieczór, po euronetach do 20. Już pół do 23. Wszyscy śpią.
1. Przyszedł strach o życie bez mamy. Zażyję jeszcze jedną dawkę. Czy tak będę wracać z dniówek 12-godzinnych?
2. W Solidzie nie ma kto pracować, na atm jest dramat. Dostałam notatkę służbową o zbyt niskiej wydajności. Dyrektorka nie prosi bym więcej przerabiała tylko żebym się wylogowywała poza liczeniem. Przy okazji dowiedziałam się jaka jest norma, bo te przodowniczki to mają hopsia na tym punkcie. Wiem, że będę w Solidzie, więc nie boję się, że mnie zwolnią. 
3. Oli koleżanka księgowa p. Lidka odebrała mi "Balsam dla duszy walczącej z rakiem". Ola była zła.
Gdy wzięłam do ręki tę książkę, to utwierdziłam się w przekonaniu co do Oli odejścia. Lepiej żebym bała się teraz, a nie potem. Jak szybko dotrze do mnie, jeśli ją przeżyję?
4. Jutro wyciągamy Pipinowi szwy. Mieliśmy też jechać do Piotrka na grilla, ale ma padać!
5. Pensja rozparcelowana cała, co do grosza, ostatnie 1.66 przelałam na siepomaga.pl Kiedyś będę mieć pieniądze. Wiem, że remontu nie będzie za życia mamy i obecności taty w tym mieszkaniu. Policzę ile i od kiedy będę przelewać na oszczędnościowe!



poniedziałek, 6 lipca 2020

Byłam włóczęgą!

Czytam teraz "Inspiracje na każdy dzień roku" Ziga Ziglara.
W pierwszym czytaniu mówi za św. Pawłem by iść do przodu i patrzeć na jedno. Mówi o tym, że żyjemy przeszłością. Najbardziej wstydzę się porażek zawodowych. Istnieje słuszna sprawa bliska mojemu sercu; to nauka samodzielnego myślenia i życia.
W tym czytaniu są dwa cytaty: 
1. W tym momencie, w którym Twoje wspomnienia zaczną przerosną marzenia, Twoja dusza zacznie obumierać.
2. Rób to co musisz, kiedy musisz, a przyjdzie dzień, kiedy zaczniesz robić to, co chcesz, kiedy chcesz.
W drugim czytaniu Zig pisze, że są włóczędzy. Żyją, trawiąc energię i zasoby na bezcelowe życie. Do momentu, aż to sobie uświadomią i znajdą cel.
Aż do momentu kryzysu wieku średniego żyłam nadziejami i złudzeniami. Później był entuzjazm tego odkrycia. A później przyszła refleksja, że nie mam nic i nikogo i było mi z tym zwyczajnie źle i nieszczęśliwie. Chciałam zrobić wielkie zmiany, ale skończyło się na analizie tutaj. Z czasem przyszło pogodzenie z losem. Teraz powoli odzyskuję radość. Ale tak byłam włóczęgą. Marnowałam czas życia za pościg za tym life codem.  

niedziela, 5 lipca 2020

Nie bój się

Boję się żyć! Boję się żyć bez bliskich! Ten strach mnie paraliżuje! Nie bój się, będzie dobrze, nigdy nie będę sama! Zawsze już ktoś przy mnie będzie! Daj mi Panie Boże!

Po co się umiera?

Po co się umiera? Mama odejdzie by jej dusza mogła zaznać wolności i przygody, Ola odejdzie do ludzi jej podobnych intelektem i do jej psów. A ja wrócę by moja dusza mogła dokończyć swoją drogę do doskonałości, bez której nie będzie mogła stać się częścią Boga. Od upodlenia przez normalność do szczęścia pełni życia. Tak naprawdę kocham tylko siebie, a wszyscy ludzie wokół mnie to narzędzia do realizacji nadrzędnego celu: przeżycia.
Mam tylko jedno zadanie: dotrwać do śmierci. To jak wypełnię ten czas, który jest mi jeszcze dany niczego nie zmieni. Dlatego będzie wygodny i pożyteczny. Wiem kim byłam w poprzednim wcieleniu i wiem kim będę w następnym. Żałuję, że jestem tylko narzędziem w ręku Boga, bo moi bliscy i przyjaciółki to dobrzy ludzie, których chce się spotkać w niebie. Poczekają, będą mieli czas. Od tego ile nauczy się moja dusza zależy jak szybko będzie mogła dołączyć do nich, gdy zakończy się jej wędrówka.

sobota, 4 lipca 2020

Wolne

Ciężki dzień. Drażnią mnie domownicy. Dużo spałam. Brakuje mi książki- inspiracji. 
W poniedziałek wyślę 2 książki do Kożuchowa; "Drań" i "Kruchy fundament".
Przez chwilę chciałam poprosić mamę żeby zapłaciła za Avon, żeby móc jak najwięcej dać Oli! Ale to zły pomysł.
W poniedziałek jadę na Powroźniczą odebrać książkę dla Moniki, a potem zawiozę ją jej do Biedronki. 

piątek, 3 lipca 2020

Zapis myśli

Na Legimi dokończyłam "Balsam dla duszy kobiety" żadne z opowiadań mnie nie poruszyło. Teraz zamówiłam na Królewskiej "Balsam dla duszy walczącej z rakiem". To ukłon do moich przeczuć co do Oli. Z tym, że mam przeczucie, że ona się podda.
Po co ja się szarpię z PP i NBP skoro wiem, że zostanę w Solidzie? Chociaż jest już postęp, bo nie wchodzę na pracuj.pl i praca.pl
Gdy przed chwilą pisałam o Oli, to w myśli wybiegłam do przodu. Do życia z Edą. Nie boję się, że kiedyś będę musiała iść do Kobierzyna by ona mogła jechać na urlop tylko z Piotrkiem. Nawet gdyby zamknęli mnie na resztę życia, musiałabym znaleźć powód do życia! Może pisałabym książki?Tak naprawdę bez mamy i Oli będę bez obrońców. Dopiero, gdy Eda straci Piotrka spojrzy na mnie przyjaźniejszym wzrokiem. Ale to za ponad 30 lat! 
Wcześniej dokończyłam "Balsam dla duszy w żałobie". Pożyczyłam tę książkę w ramach przemyśleń odnośnie życia po godzinie m. Wierzę, że będzie coś z duszy obcowania. 

Akt otwarcia nieba dla nas

Dalej z "Balsamu...":
Musisz to przyjąć, wciągnąć do środka jak oddech. Młody człowiek, który stracił najbliższego przyjaciela, jest zupełnie innym młodym człowiekiem niż ten, który tego nie przeżył. 
Uważasz, że potem nie będziesz mógł dalej żyć, i naprawdę nie będziesz mógł. Osoba, którą byłeś, odeszła na zawsze. Ale połowa ciebie, która nadal żyje, obudzi się pewnego dnia i znowu podejmie swą wędrówkę.
Akt otwarcia nieba. 

Z "Balsamu dla duszy w żałobie"

W "Balsamie dla duszy w żałobie" przewija się taka myśl, że rozpacz i smutek przychodzą falami. 
Jest też: Jeśli będziecie musieli coś pogrzebać, niech będą to moje winy, słabości i wszystkie krzywdy, które uczyniłam bliźniemu swemu. Oddajcie moje grzechy diabłu. Oddajcie moją duszę Bogu. A jeśli przy okazji zechcecie uczcić moją pamięć, zróbcie to dobrym uczynkiem lub słowem ofiarowanym komuś w potrzebie. Jeśli zrobicie to, o co proszę, będę żyć wiecznie.
Jest też opowiadanie mężczyzny, który wyszedł z żałoby dzięki jodze. Zauważył jak każdego dnia zmienia się ciało i jak napięcie różni się od siły. I jak w czasie medytacji nie tylko komunikuje się z ciałem, ale "rozmawia" ze zmarłą córką. Czy ja znajdę kasę żeby iść na jogę skoro będę pracować na same noce i mniej dni, bo po 12 godzin?
"Nigdy nie stracimy tego, co nas kiedyś cieszyło. Wszystko, co darzymy głęboką miłością, pozostaje częścią nas."
Czy kiedyś odkryję do czego oprócz prowadzenia domu potrzebna mi była mama? Dzisiaj czuję, że jestem niezależnym bytem. Czuję, że radzę sobie bez ciepła mamy. Ono gdzieś odeszło. Teraz mama jawi mi się jako roszczeniowa baba, kwaśniejąca, rozgoryczona i zawiedziona życiem. Myślę, że znów wezmę kredyt by spełnić jej marzenie. Zrobię to bez żalu, bo to tylko pieniądze. Zarówno mama jak i Ola lepiej się czują, gdy nie mam pieniędzy. Czują wtedy, że mają coś do powiedzenia, dowartościowują się, czują, że mogą o kimś decydować. Życie z nimi to nie jest partnerstwo. Jeszcze nie umiem tego nazwać.

niedziela, 28 czerwca 2020

Finał niedzieli- pieniądze

Przeszło mi ciśnienie na pisanie książki. Po co mi to? Jest tyle książek. Tych badziewnych też! Może to jest tak, jak w tej sentencji z EmpikGo. "Całe szczęście, że ludzie piszą książki i całe szczęście, że niektórzy tego nie robią!" 
Póki Ola będzie mogła mną drygować będzie dobrze, gdy się zbuntuję będę ta zła, głupia i krzykliwa. Tak jak teraz z tym drugim praniem! 
Żal zamawiać książki w bibliotece, bo mają być na jesień. A wszystko przez politykę dyrekcji mającą na celu ograniczenie wizyt w filiach przez koronawirusa.
Byłam na wyborach. Mam takie wrażenie, że ludzie przyzwyczaili się do prawa stworzonego przez PiS i traktują go za coś naturalnego. Ot choćby zakaz handlu w niedzielę czy brak ograniczeń w wysokości zarobków dla emerytów. Będzie boleśnie dla nich, bo gospodarka znów nie wytrzyma rządów Kaczyńskiego.
Tata w fazie, coraz krótsze są przebłyski zdrowych reakcji. Chciałabym, żeby go z nami tu nie było.
Ola podsumowała mamę, że żyje nam się tak dobrze, że mama nie musi wyczekiwać emerytury. Mama kupuje kwiaty i ma na to. Ola wydaje na psy i jest na to. A gdy kupiłam sobie książki i nie dałam Oli kasy, to 1.  wypomniano mi to, 2.  muszę się z tym ukrywać. Napisałam to mamie. Zadzwoniła i mnie ochrzaniła. Bo ja mam pensję 2 godziny, póki nie zrobię przelewów. Mam żal do mamy, że żyje moim kosztem. 

sobota, 27 czerwca 2020

Czy zmobilizuję się do pisania?

Jednak dam kasę i Oli i mamie. Mam cały etat. Odechciało mi się zmieniać pracę. Dzisiaj pisałam moją drugą książkę. Wysłałam też pierwszą do kolejnego wydawnictwa. Dopiero później przeczytałam, że to samofinansowanie. Jutro wyślę do czwartejstrony. Może mogłabym pisać? Codziennie marnuję czas na telefonie, może wyrobić sobie nawyk pisania?

Przed MB Pieniężnej

Teraz się łamię czy dawać Oli pieniądze po wypłacie. Tak już musi być, że mam być bez pieniędzy? Jednocześnie mi żal, że w zeszłym miesiącu wydałam 300 zł. A jak zostawię na Szmalcowni to na pewno wydam. Trzeba kupić sobie spokój i dać dziewczynom

piątek, 26 czerwca 2020

Gospodarowanie

Tata czeka aż go poproszę żeby korzystał z nowej lodówki. Niedoczekanie, niech się zatruje nieświeżym jedzeniem. Powiedziałam mamie, że nie dam Oli ani grosza dopóki nie będę wiedziała, gdzie je chowa. Jak poczuje pustkę w portfelu, to zacznie krzyczeć i może zmieni się układ sił? Mam na myśli to, że Ola odbierze mamie swoją kartę. Może włączy się w prowadzenie domu, bo na razie ma to w dupie, a mama robi to niegospodarnie. 

wtorek, 23 czerwca 2020

Aromat dnia

Z okazji Dnia Ojca Katarzyna Kalicińska zamieściła wpis o swoim ojcu. Był tam cytat, że każdy dzień ma swój aromat. Mówił też, że trzeba przełamywać smaki. Jeśli było za gorzko to posłodzić itd. Dla mnie ten dzień jest dobry. Zrozumiałam coś. Na początku codzienności bez mamy będzie tak, że będę się łapać na tym, że teraz ja coś robię, co dawniej robiła ona. Póki będę zajęta, skoncentrowana na tym, co trzeba robić będzie dobrze, gdy poczuję luz, będzie dopadał mnie smutek samotności. Usłyszę ciszę domu bez mamy, tak jak dzisiaj, gdy mama jest u babci. Chyba zawsze musimy mieć jednak psa. By mieć powód do wstania z łóżka i kogoś, kto będzie w domu. Gdybym miała pracować na same noce, nie byłoby to dla mnie problemem. A i przy 12-tkach można się zorganizować. 

sobota, 20 czerwca 2020

Tym bardziej będę myśleć o życiu po godzinie m

Dzisiaj miałam terapię przez telefon. Psychoterapeutka uświadomiła mi, że:
na pewnym etapie życia separujemy się od rodziców, uczymy się żyć samodzielnie. Okupione to jest lękami, raz jest lepiej raz gorzej. I tak myślę, że ja analizując co będzie po godzinie m, uczę się myśleć i żyć samodzielnie.
Poniekąd przywróciła mi wiarę w sens związku. W zamian za bliskość robisz coś dla drugiej osoby. Zresztą gdy gotuję, piorę itd to nie myślę o tym jakie to straszne poświęcenie. Lubię to robić z myślą, że dzięki temu Oli, mamie i tacie jest przez to lżej. Nie wierzę w podział obowiązków w związku, ale myśl, że i tak to robię, powoduje, że nie wydaje mi się to takie straszne.
Uświadomiła mi też, że muszę odmitologizować czynności domowe. To normalne, że godzi się pracę z domem i hobby.
To u mamy to urasta do rangi poświęcenia ponieważ nie cierpi tego robić. A ja lubię ten moment, kiedy wiem, że wszystko jest zrobione i mogę sobie poczytać albo pokomórkować.
Nie będę mieć wyrzutów sumienia, że analizuję życie bez mamy. W ten sposób dorastam, rozwijam się.
Psychoterapeutka powiedziała, że człowiek w sposób naturalny wypełnia potrzebę kontaktu z drugim człowiekiem. Jeśli więc zabraknie mamy, to znajdę oparcie w innej osobie. Tak jak znalazłam wsparcie w Bożence, gdy tego potrzebowałam.