Jesteśmy w Trzebini. Dziewczyny malują płot, a ja robię nic. Leżę u nich w salonie i myślę, czy gdy Ola z mamą pojadą z młodymi na Chorwację to że mogłabym tu u nich zostać. Tylko że ja nie chcę być sama. 2 tygodnie można wytrzymać. Nie będę tego mówić mamie. Czuję się zagrożona, że przeżyję moich bliskich. Rano chciałam kupić w Biedronce 10 kieszonek po 9,99 zł. Wzięłam z mamy portfela 100 zł, w drodze do Edy oddałam jej po cichu te pieniądze, bo to przesada żeby tyle wydać na książki, które są w bibliotece i na Legimi. Czytam "To będą piękne święta". Za dużo dobroci, za mało akcji i przez to trudna w odbiorze. Zastanawiam się czy robić listę książek, które chcę przeczytać, kusi mnie. Ale z drugiej strony: po co się stresować?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz