sobota, 25 lipca 2020

O Oli

Kolację zjadłam, gdy dziewczyny były na spacerze. Nie planowałam z nimi pić wina. Zmyłam się z kuchni, bo nie mam ochoty słuchać zarozumialstwa Oli i myć po nich naczynia. Ale mnie ta Ola drażni. Straszne, że po godzinie m to będzie jedyny bliski mi człowiek. Tak naprawdę będę sama. Dzisiaj nie boję się tego. Cieszę się, że ta zarozumiała Ola dostanie po dupie. I mam tu na myśli to, że będzie musiała zacząć wreszcie robić wszystko bez mamusi i to, że wyląduje w rejestracji szpitala. Będzie marzyć o emeryturze! Mnie już przeszło. Dobrze, że mam pracę, odskocznię od codzienności z domownikami. I całe szczęście, że dobrze mi w Solidzie.
Mama dzisiaj wyparowała rosół i przypaliła garnek. Tak mnie wkurza z tym roztrzepaniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz