niedziela, 4 października 2020

Coś odkryłam

 W "Kobiety nieidealne. Baśka" jest takie stwierdzenie: nastawiła się na ofiarę kataklizmów życia. Ja też tak zrobiłam. Traktuję się jako poszkodowaną przez los i że muszę to sobie wynagradzać. Przypomniała mi się moja decyzja: że muszę słodzić herbatę, bo jestem chora, muszę zażywać leki i w nagrodę, że to znoszę, będę słodzić. Nie wiem czy umiem zmienić swoje nastawienie do życia, ale zauważam jakie ono jest. A tymczasem mam coś co stanowi parasol ochronny od odpowiedzialności, odporności na kłopoty. Przecież ja unoszę się nad ziemią. Czasem tylko dopada mnie realne życie i strach przed nim. A ono same się dzieje! I tak i tak się toczy, mijają minuty, godziny, dni. A potem nagle jest nowy miesiąc, a potem nowy rok. Czemu ja mam żyć w wiecznym żalu? Za czym tęsknię? Za przygodami? Przecież okazuje się, że każdy dzień jest inny. Jest przygodą. Nie jestem ofiarą. Radzę sobie, radzimy sobie. Chcę sobie powiedzieć: ciesz się każdym dniem. Bądź sobą i nie myśl za dużo. Twoje ciało i umysł samo cię zaprowadzi!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz