wtorek, 31 grudnia 2024

O co chodzi w życiu?

 Dziś Sylwester. O 7 miałam mieć zastrzyk. Okazało się, że otwarte jest od 8. Przechowałam się w McDonaldzie. Później okazało się, że pielęgniarka będzie od 16. Udało mi się załatwić, że do pracy pojadę na 17. Zjadłam obiad. I teraz dumam nad mijającym rokiem. To był rok zmian. Karuzela emocji. Rok progresu choroby. Bez mała rok pobytu w szpitalu. Wiem, że wrócę do Białego Domku. Wiadomo, przez nocki. Ale nie przez mamę. Jej mantra o poświęceniu dla domu nie działa już na mnie. Awantury z nią o moje prawa też nie. Ile zdobyłam, to zdobyłam. Straciłam rodzeństwo, czyli przyszłość. Ale odsuwam od siebie myśli o przyszłości. Moje życie się samo potoczy. I jest we mnie, Blogu, jedna zmiana: nie chcę już związku. Nareszcie mam Kogoś kto o mnie dba. Tylko o mnie, a nie przy okazji. Dziękuję Ci Tato. I ja codziennie zjadam 2 daniowy obiad, a Ola z mamą coś z przypadku. No i Blogu na koniec: to nie był rok bicia rekordu czytelniczego. Przeczytałam 10 książek. Zresztą nie zależy mi już na rekordach i zbieraniu stroniczek, chcę sobie od czasu do czasu poczytać. Będzie dobrze: sen, jedzenie, praca i relaks. I o to chodzi. 


sobota, 28 grudnia 2024

Więc może?

 Gdy czytam w "Jesieni otulonej spokojem" jak Wanda przeżywa opiekę nad schorowaną mamą i jak oddaje ją do domu opieki, zastanawiam się, jaki mnie czeka los. I jaki los czeka moich rodziców? I czy będę przy Oli albo ona przy mnie? Czy będzie mi dany luksus śmierci we śnie? W sumie przygnębia mnie ten tom. I jeszcze samotność i kłopoty głównej bohaterki. Ale i tak mam się lepiej niż wielu singli. Rodzina o mnie dba. Każdy w inny sposób. W życiu postawiłam na więzy krwi. Póki co, to się sprawdza. Podobno jakie życie, taka śmierć. Moje życie jest dobre, nie efektowne, ale dobre. Więc może?

piątek, 27 grudnia 2024

Po świętach

 Już po świętach. W Wigilię zasnęłam po kolacji. W pierwszy dzień świąt nie wstałam na obiad i kolację, wczoraj zasnęłam po obiedzie. Blogu, ja śpię z nudów i obciążenia nockami. Chciałam chodzić na zajęcia z rękodzieła artystycznego ale przesunęli z poniedziałku na środy. Nie dam rady ciągnąć 5 nocek i jeszcze iść na zajęcia. To tak samo jak z Klubem Pacjenta. Chociaż nie chodzę też ze względu na Tatę, który ma złe zdanie o Andrzeju. Zresztą na pewno będzie reforma CZP skoro nfz już planuje zmiany. Jestem chora. Nie wiem czy będę mogła iść do dentysty, bo mam zatkany nos. Przeczytałam artykuł, że w Sejmie złożony jest projekt emerytury stażowej. Poczytam o tym. 

wtorek, 24 grudnia 2024

Co będzie po bakteriach?

 Zastanawiam się czemu narzekam skoro teraz mam takie dobre życie? Przed związkiem z Andrzejem było bardzo ciężkie. Przez rodzinę. To jest mój krzyż. Wywołała chorobę, odbiera poczucie bezpieczeństwa w kontekście przyszłości. Ale dzisiaj jest Wigilia. Jest 11 rano. Kładę się po nocce. Gdy wstanę by zjeść z Tatą przypuszczalnie mamy z Olą nie będzie. Pierwsza Wigilię na nowych warunkach. Muszę wiedzieć, że jeśli nie pogodzimy się z Olą, będę kiedyś jadać Wigilię sama. Tak jak Tata przez lata. Kupiłam "Zwierciadło" na styczeń, bo jest horoskop na 2025 rok. Ten, kończący się miał być rokiem zmian. I był. Tyle, że dzięki sile charakteru Taty one się utrwaliły. A mama? Wykorzystała to by ignorować swoje dawne obowiązki. Równocześnie nie oddaje fartucha jak mówi ten znany Włoch. Nie pozwala by ktoś przejął dom, a Ona stała się zależną. Zapłaciła własnym żołądkiem. Pomysłowa Oleńka wymyśliła by kupować mleko owsiane i pić z nim kawę. Ale Ola pije kawę w pracy, z normalnym mlekiem, w domu sporadycznie. W efekcie mama piła z owsianym. Zabrakło kultur bakterii, jakie były przez lata i rozwinął się helicobacter. Mama o swoim lekceważącym stosunku do wszystkiego co trudne mówi, że ma już prawie 70 lat i nie będzie się przejmować. Z niczego ta piękna liczba jej nie zwalnia. Z myślenia i szacunku przede wszystkim. No bo co będzie po bakteriach w żołądku?

piątek, 20 grudnia 2024

Tylko szkoda

1. Majtki okazały się za małe.
2. Sama się na siebie wkurzam, że zależy mi tylko na spaniu. Mam złe godziny pracy.  Powinnam mieć stałe godziny pracy, w dzień, najlepiej rano, a nie nad ranem.

sobota, 14 grudnia 2024

Zakupy

Mama mnie zawiozła do Borku i za kasę od Taty uzupełniałam garderobę. Mam buty zimowe i wygodne rękawiczki. Ale chyba najbardziej cieszę się z majtek w moim rozmiarze i piżamy zimowej. Wczoraj kupiłam sobie kalendarz z Aniołami z Edycji Paulińskiej, niech one mają mnie w swojej opiece. Mama z Olą wybierają się na Wigilię do knajpy. Tata i ja zostajemy razem w domu.

piątek, 13 grudnia 2024

Zagwozdki

 Mam zagwozdkę Blogu: czy iść do endokrynologa skoro i tak nie zamierzam zażywać żadnych tabletek na tarczycę. Mam już wystarczająco obciążoną wątrobę. A druga zagwozdka dotyczy Klubu Pacjenta. Dostałam zaproszenie na Wigilię. Mama mnie zachęciła żebym poszła, więc potwierdziłam obecność. Tymczasem będzie to w maratonie nocek i nie wiem czy w ogóle wstanę. Już wiem, że nie pójdę do lekarza rehabilitanta. Rano zastrzyk i nim zasnę będzie 9. Zrywać się po 4 godzinach, a w perspektywie nocka. Nie dam rady. Nie mam już na to kondycji. Tak mi było źle w pracy. Moi rodzice popełniają błąd nie pozwalając mi spłacać długu w ZUS-ie. Ale ja nie będę nic mówić, tylko od nowej pensji, w lutym zacznę spłacać. Tacie będę dawać na przechowanie, bo zrobienie szczenki jest drogie. 

czwartek, 12 grudnia 2024

Statystyka

 Już połowa grudnia! A dopiero co szłam do pracy na nockę 1 grudnia w niedzielę! To już wnet koniec roku. I nowy będzie. Będę mieć 42 lata, 8 lat do piędzięsiątki. To już 11 lat w Solidzie. Przeszłam przez wszystkie pieniężne działy. Teraz jako liczarz mi najlepiej, chociaż są i tacy współpracownicy, którzy wyprowadzają mnie z równowagi. Ale cóż. Północ. Piątek 13. Będzie szczęśliwy! Pojadę po kalendarze, zadzwonię na Borsuczą żeby mi przedłużyli rezerwację 2 tomu Wrzosowej Polany. Idę spać. Pa, Blogu!

Była sobie pensja

 Była sobie pensja. Nie na wszystko starczyło, ale sporo dałam Tacie na przechowanie. Może dostanę jeszcze z umowy zlecenia. Kupuję stroiki zrobione przez córkę Bogusi. Przez internet kupiłam zasilacz do laptopa i pojemnik na jajka. Spłaciłam część opłaty za legalne oprogramowanie do laptopa. Kupiłam spodnie, golf i bluzkę z długim rękawem z mojego ulubionego Auchana. Kupiłam Tacie ręcznik w prezencie. Zabrakło na buty, obraz, piżamę, kapcie i drugi komplet pościeli i badania tarczycowe. I to mnie przybiło. Na szczęście jeszcze dostanę nadgodziny. Jaka szkoda, że ja nie pracuję na same popołudniówki. Cisza domu, gdy wracam. Może bym wówczas poszła na studia? Tylko po co mi one? Ja już kariery nie zrobię. Będę w Solidzie max długo a potem pójdę do hipermarketu na kasę. Już bym poszła, ale trzyma mnie to, że w dowolnym momencie mogę iść na L4. Odczujdę samotność, gdy Ania pójdzie na emeryturę. Na początku nie potrzebowałam nikogo. Potem była Bożenka. Później Basia. Teraz jest Ania. Lubię też Marię.

niedziela, 8 grudnia 2024

Rozumiem Olę

Widzisz Blogu, zwyczajnie rozumiem wściekłość mojej siostry na mnie. Narobiłam zamieszania z przeprowadzkami, pisałam Ciebie Blogu, a teraz nic nie muszę i nie partycypuję w kosztach na równi z nią. A ja mam już dość tych chorych układów w moim domu. Lubię być w pracy i zasypiać w domu, bo wtedy ich nie ma. Zrozumiałam Blankę Lipińską. Pewnego dnia straciła ona pracę i nie miała za co opłacić wynajmu mieszkania. Nie wróciła jednak do rodziców, tylko zamieszkała u znajomych. Bo pewnego dnia dom rodziców staje się ograniczeniem. W ogóle nie czuję się tu wolna. Albo wykorzystanie mamy albo dyktat Taty. A jednak Blogu ja chcę żyć, chcę pokonywać trudności. Gdy teraz przeczytałam opis zrezygnowania Dagmary, bohaterki "Herbaciarnii pod Jaśminem", to przypomniało mi się jak niewiele mogłam w szpitalu i jak cieszą zwykłe czynności. Czas na 1B był trudny, ale w porównaniu do poprzednich pobytów lajtowy. Jeśli tęskni się za szpitalem to znak, że jest się w depresji. Chciałabym być na rencie i mieszkać w dps. Z dala od życia, którego sobie nie stworzyłam. A co na to ma powiedzieć moja siostra? Ponarzekałam sobie. Dobrze, że jesteś, Blogu.

piątek, 6 grudnia 2024

Mikołaj

 Chciałam iść na Klub Pacjenta, bo chciałam choć na chwilę przytulić się do Andrzeja. Ale wiem, że nie powinnam, dlatego nie poszłam. Mikołaj mi przyniósł bluzkę z długim rękawem. A teraz przyszła chwila smutku. A tymczasem jest tak jak zawsze. Mama siedzi z Olą, Tata leży sam i normalnie to śpię, a dzisiaj siedzę i pomyślałam, że odkąd wprowadziłam się od Andrzeja to nie Oni się zmienili, to ja zaczęłam na nich patrzeć z innej perspektywy.

wtorek, 3 grudnia 2024

Reset

 Wyryczałam negatywne emocje. Już mi lepiej. Jakie to piękne, że wystarczy się zresetować! Nie poddam się. Już ja wiem, co trzeba zrobić dalej. By nie było załamki i by trud moich nocek nie szedł na marne. A mój brat jest złodziejem, a moja siostra najwyraźniej mało wycierpiała w życiu, skoro jest taka złośliwa. Na pewno nie będę sama spłacać tych długów, póki nie będę musiała. A kasę wypłacę z konta, po zrobieniu przelewów. 

niedziela, 1 grudnia 2024

Wspomnienie i ważne fakty

 Jest niedzielne przedpołudnie. Tata gotuje obiad. Mama odkurzyła i była z Edziem. Ola odkurzyła swój pokój i zrobiła sobie śniadanie. Teraz razem z mamą ogląda "Pytanie na śniadanie". A ja pomyślałam, że którego z moich Rodziców zabraknie, to odczuję tę stratę. Trzeba mi iść do kościoła poprosić o Ich zdrowe i długie życie. I o siłę dla mnie. Zwłaszcza w grudniu, gdy w perspektywie waśnie w Wigilię. Czy to mama wypracowała w Oli nienawiść do mnie? Czy zrobiłam to sama pisząc ciebie Blogu? Czyli pisałam coś, co mogło być prawdą. Nie dawno przypomniałam sobie jak po serii wiadomości do asystentki zdrowienia, posłałam je Oli, a potem poprosiłam ją by mnie odwiozła do szpitala. Był luty albo marzec można było uniknąć tego szaleństwa. Panie Boże pilnuj mnie. Blogu sprawdziłam o czym pisałam do Ciebie rok temu. To było 6 grudnia, gdy chciałam związku. I Blogu dostałam go od losu. A teraz czego bym pragnęła na Mikołaja? Ponieważ moja rodzina jest już zniszczona i jej nie zmienię, chciałabym się chociaż nauczyć zachowywać równowagę między pracą na noce a snem. I jeszcze jedno Blogu: zawsze Ci piszę, że na stare lata chciałabym być zamkniętą. NIE CHCIAŁABYM. CHCĘ BYĆ Z MOJĄ SIOSTRĄ LUB BRATEM LUB JEGO RODZINĄ. I PAMIĘTAJ TY DURNY BLOGU, ŻE MOGĘ TU U CIEBIE WYPISYWAĆ CO MI MÓJ CHORY UMYSŁ PODPOWIE, A W GRUNCIE LICZĄ SIĘ FAKTY, ŻE NIE ZWRÓCIŁAM SIĘ PRZECIWKO MOJEMU RODZEŃSTWU. MOICH RODZICÓW, OBOJE KOCHAM, A ONI MNIE. I ZAWSZE, OBOJE! MI POMOGĄ. I ZA TO IM PO STOKROĆ DZIĘKUJĘ!

piątek, 29 listopada 2024

Co zrobić, gdy brak miłości

 W nocy pomyślałam, że jednak mi żal, że nie spotkam ani Artka, ani Andrzeja. Ciężko Blogu żyć tylko pracą i snem. Zasypiam w autobusach, w ogóle nie wiem po co wożę te książki, skoro nie umiem utrzymać oczu by je czytać. Gdy liczyłam pakiety przyszła myśl, że gdyby moja relacja z braćmi R. nie odkryłabym tylu gorzkich prawd o stosunku mamy do mnie. A jestem jej piątym kołem u wozu. Może nie byłam nim zawsze, ale jestem. Już zawsze będę pamiętać jak krzyczała warunki mojego powrotu do domu od Andrzeja. W tramwaju pomyślałam czy nie byłoby mnie stać na podstawowe wydatki+ dentysta+ rata do zus+ kieszonkowe. Piotrek jak zwykle mnie oszukał. Cwaniak. Wziął to, co było w zagrożeniu w razie upadłości: merca bo luksusowy i mastera, bo potrzebny do pracy. A z Olusią ustalili, że odbiorą Toyotę. No i weźcie sobie. Ja nie wyciągam rąk po majątek, na który na kolanach tyrał mój brat. Za to przez niego zabierali, zabierają i będą zabierać kasę za moje nocki. Z każdą nocką pogłębia się moja choroba. Czym mam się przejmować? Że zarówno dla mamy, jak i Taty ważniejsze jest żebym pracowała, niż zadbała o siebie. Mój Tata miał tyle lat, co ja teraz, gdy przeszedł na rentę. No to skoro muszę pracować, to może pchnę ten zus. Nie chcę Moniki. Tak jak przypuszczałam, gdy poszła do lekarza i naraz wszyscy mieli wyjebane na nią, to się do mnie odezwała. Niech jej ziemia lekko idzie pod nogą. Nie chcę Aśki, Jarka i Wiktora. Ludzie przynoszą żal, tęsknotę i ból. Skoro mogę tylko pracować, to będę. Spać i jeść, żeby móc chodzić do pracy. Niech mija to życie. Mam dobre, wygodne życie, ale całe bez miłości.

czwartek, 28 listopada 2024

Myśli niekontrolowane

 Wracałam z nocy, gdy dotarło do mnie, że już nigdy nie spotkam żadnego z braci Radoń. I ok. Pomyślałam też, że Ola mnie zniszczy. I będzie miała prawo, bo za wzgardzenie mamą trzeba w życiu zapłacić. Bez względu jaka ta mama jest. Jeśli by Ola zrozumiała mój punkt widzenia, że mama przeniosła na nas, swoje dzieci, swoje dzieciństwo i swój dom, a Tata jeszcze jej dołożył pogardę i swoją chorobę, to może moja siostra zrozumiałaby, że chciałam niezależności. Gdy w pracy drżą mi ręce i nogi pod stołem widzę, że rację miał lekarz z Białego Domku, że w perspektywie 10 lat będę musiała myśleć o zmianie pracy, bo tam gdzie jestem, nie dam rady. Niczego nie planuję, tylko lekarzy. I jeszcze jedno: załoga z Solidu już nie jest najważniejsza. Owszem lubię Ich, ale wiem już, że bez nich moje życie potoczy się dalej. Dokładnie tak potoczy się. Nie będę niczego sama robić. Zresztą Blogu, ja mam po 3 tygodnie nocek. Mam tak dość, że cieszę się, że mogę spać. A kasy za nocki nie zobaczę, bo ZUS już wszczął postępowanie w sprawie zaległości. Czyli będzie komornik. Mój brat naprawdę mnie okradł. Bo gdyby chciał mi oddać to, co mi wzięli, spłaciłby długi i zrobił drugi przelew za wstecz. A tak, to on spłacał tylko część, która aktualnie była egzekwowana. Ale Blogu chcę zmienić temat. Szłam wczoraj na autobus i pomyślałam, jaki straszny problem ma mama. Bo teraz widzę, że Ona fruwa po mieście, a nie sprząta. Dawniej darła się na mnie, że mam sprzątać, ja miałam wyrzuty sumienia i robiłam ile mogłam przy tylu nockach. A teraz mam luz. Skoro mama do wszystkich swoich koleżanek kłamie, że musi zająć się domem, to niech się zajmuje.

Z kim spotkał się Tata?

 Jest 16 a ja nie spałam. Po nocce przyjechałam do domu, oporządziłam się, zjadłam śniadanie, odczekałam na 8 i pojechałam na Galla. Pozałatwiałam sobie terminy do lekarzy, wysłałam dokumenty do Piotrka i kupiłam sobie segregator. Włożyłam do niego dokumenty medyczne. Kupię sobie kolejne. Tata mi powiedział, że spotkał w Auchanie św. Mikołaja i ten powiedział mu, że ma dla mnie kasę na prezent. Ucieszyłam się równie mocno jak z kasztanków i zamówionych jabłek. Bo te pieniądze odblokują moje z wypłaty. Idę spać.

wtorek, 26 listopada 2024

Nie dla Klubu

 Zapytasz Blogu czemu mam opory by iść na Klub Pacjenta? Bo chcę zapomnieć. Bo gdy patrzę i słucham Andrzeja to pytam sama siebie: gdzie ja miałam oczy. Ale jedno jest pewne: wszystko się zmieniło w moim życiu. Za jednym zamachem straciłam mężczyznę i mamę i siostrę. Tata jest i ja nie chcę mu robić na złość tym, że mogłabym się spotkać z Andrzejem. Fakt jest, że złości mnie, że przesypiam całe dnie, ale ja mam po 2 albo 3 tygodnie nocek pod rząd. Zresztą po co mam wstawać? Żeby siedzieć na fb? Może dzisiaj wstanę żeby jechać na Galla? W pracy myślałam jak to zrobić by mieć pewny dps na starość. Przez ułamek sekundy rozważałam też zmianę pracy, ale ja kocham sortownię i tę załogę! Nastawię sobie budzik. Zjem zupę i pojadę. Pa Blogu!

Po nocy

 Blogu, już wtorek. Po nocce zjadłam, oporządziłam się, odczekałam na autobus i z ciężkim torbiszczem dotarłam na przystanek. Autobus był opóźniony 12 minut i mimo że blisko czekałam. I marzłam. Zajezdnię załatwiłam szybko i pojechałam na Konopnickiej. W pracy dumałam czemu psychoterapeuci z Białego Domku wyświetlają mi się na fb? Dumałam nad tym czy kiedykolwiek będzie mi dane pracować na poczcie? Myślałam czy iść we czwartek na Klub Pacjenta. Ale gdy cię Blogu piszę to czuję jak zasypiam. No to pa!

czwartek, 21 listopada 2024

Moje myśli nocą

 Blogu, dumam czy mam iść na studia. Ale wiem, że nie pójdę. Dawniej niedowyobrażenia było dla mnie, że miałabym pracować na kasie w sklepie. Dlatego chciałam zrobić studia. Że gdyby Solid nie wchodził w grę, żebym miała alternatywę. Tylko, że teraz chętnie bym poszła do tego sklepu. Czasem budzi się we mnie tęsknota za wykształceniem. Zwłaszcza na popołudniówkach, gdy mam czas nocą. Ale po nockach jestem tak zmęczona, że nie wstaję. W pracy jest mi super. Ta robota, chociaż głupiego, mnie kręci. Ale gdy wieczorem uzgadniam bank zastanawiam się: co mnie tam trzyma. A ja ciągle jestem ciekawa: co będzie w kolejnym pakiecie i ile zdołam policzyć. Marysia powiedziała mi, że skoro tyle pieniędzy daje rodzicom, to niewiele mi zostaje. I taka jest prawda. Oni oboje są siebie warci. Płacić za jedzenie czy wypranie ubrań. I czym w takim razie moja mama różni się od Cioci, skoro tak jak ona żyje na koszt swoich dzieci? Zamiast pomagać w budowaniu oszczędności na czas, gdy ich nie będzie, jeszcze oboje biorą. Ale z drugiej strony wszystko kosztuje. No i po to ma się dzieci, żeby o rodziców dbały. W moim domu stoi to na głowie. A ja mam do obojga rodziców żal. Tata zgrywa dobrego, ale przez 40 lat miał mnie gdzieś. A mama wykorzystała mnie przez wszystkie 22 lata mojej pracy zawodowej. Zawsze brała ode mnie pieniądze. Nawet wtedy, gdy nie brała, czyli za czasów kantoru, to w efekcie narobiła długów, które spłaciłam 5 lat później. I ciekawe czy mama pomyśli, że mogłaby mieć komornika na emeryturze, gdyby nie ja. Ktoś te długi w skarbowym spłacił. A tu teraz sama mam długi, rodzice w chuj szmalu, do pomocy żadne z nich i jeszcze dają rady jak postępować. Policzę Blogu wydatki, bo zamiast generować nowe zobowiązania (opłaty za studia), może powinnam spłacić ZUS. Nawet jeśli to nie przeze mnie ten dług, to on uniemożliwia mi pójście na rentę. A mnie Blogu drżą od leków ręce i ja już wiem, że dr Smyk miał rację, że w perspektywie 10 lat będę musiała zmienić pracę, bo w tej nie dam rady. Ale gdy sklejam banderole, to ćwiczę, co pomaga mi utrzymać sprawność dłoni. Blogu, teraz jest już rano i myślę, że nie będę spłacać tego długu. Dam sobie spokój.

środa, 20 listopada 2024

Darowizna bez przyszłości

 Wczoraj zrobiłyśmy przekazanie samochodu. Tyle lat spłacania i nawet nie usłyszałam dziękuję. No bo mama wychodzi z założenia, że się jej należy. No to ma. Ja już samochodu nie kupię, a toyota traci moc. Nie mówiąc o obowiązku samochodów elektrycznych. No to zobaczymy czy Oleńka weźmie 100 tys kredytu dla mamusi?

wtorek, 19 listopada 2024

Spokój

 Zaczęłam czytać "Opowieści wigilijne" Marzeny Rogalskiej. To świąteczne opisy z przygód Karli Linde i Agaty Donimirskiej. I taki spokój na mnie spłynął i nie wiem czy dzięki zastrzykowi czy czarowi pióra Rogalskiej. W każdym bądź razie pomyślałam, że dopóki będzie dało się czytać, będę szczęśliwa. I przetrwam wszystko, co złe. Zawsze znajdzie się jakaś historia, której jeszcze nie znam. Naprawdę kto czyta, żyje wielokrotnie. Tyle tylko, że czytanie niesie samotność. Wczoraj wyczytałam na fb, że NFZ planuje likwidację centrów zdrowia psychicznego. Czyli pewnie będę jeździć do szpitala do PZP. Klubów Pacjenta pewnie nie będzie. Jak to dobrze, że jestem od nich niezależna! Że wróciłam do pracy. Nie to, co Andrzej. Wczoraj w pracy myślałam o Monice. Owszem żal, że nam się rozleciała znajomość, ale widać tak musiało być. To znaczy, że życie mi przyniesie nową osobę. A ponieważ zasada jest taka, że trzeba być na samym dnie by się odbić, to znak że to dno osiągnęłam. I ktoś zapyta czemu nie walczę o Monię? Bo wiem, że w życiu tak jest, że trzeba pozwolić osobie odejść. Bo i tak odejdzie.

czwartek, 14 listopada 2024

Zablokowane konto

Wcale nie wiem czy pójdę na tę kawę. Przeszkadza mi, że po nocce śpię cały dzień. Ciężko mi zmobilizować się do wyjścia z domu. W pracy jest mi dobrze, chociaż bolą mnie plecy. Informatycy znowu wyłączyli moje konto. Może dowiem się dzisiaj dlaczego. Przez chwilę pomyślałam, że zostałam zwolniona. Ale tak naprawdę przypuszczam, że zablokowałam to konto logując się na ksero, bo nie wzięłam pod uwagę, że ono też jest mi odebrane. 

środa, 13 listopada 2024

Mam przerąbane

 Gdy dzisiaj w nocy liczyłam pakiety przypomniała mi się mina Oli z wieczoru, gdy wygrażała mi, że będę mieć przerąbane. Odpowiedziałam Jej, że już mam. Skończyło się moje lekkie życie. Ola jest takim samym despotą jak Tata. Póki robi się to, co chce tyran jest akceptowanym, gdy się sprzeciwi jest się niszczonym. Tylko, że my z Olą nie mamy łączników. Mama jest Oli. Ja już nawet nie chcę uciekać z tego domu, szukać przytulenia w męskich ramionach. Nie chcę spełniać marzenia pracy na poczcie. Chcę tylko wytrwać w jak najlepszej formie do czasu aż będę zamkniętą, bez praw. I to jest tak, że tego chcę. A pod władaniem Oli nade mną, będę chciała jeszcze bardziej. Wiem, że będzie progres choroby i że się od niego nie ustrzegę. Choroba psychiczna odbiera ludzi wokół nas. Po każdym epizodzie zdrowi ludzie się nas boją, nabierają dystansu, tracą zaufanie, jesteśmy traktowani z infaltynością. W końcu umieramy samotnie. Najpierw w świadomości, czego wielu nie umie przetrzymać i odbiera sobie życie, a potem fizycznie od wyniszczonego lekami ciała. Wytrwam, Blogu, bo jestem od krok od Nieba. Ale nie będę w nim długo. Wrócę by moja dusza zaznała miłości. W tym życiu zaznała szacunku, bo w poprzednim wcieleniu była poniżana. A że nie będę w Niebie to wiem, bo nikt Tam na mnie nie czeka. I nie będzie miał kto. Mama zaczeka na Olę, Tata wtuli się w swojego ojca, Piotrek otworzy ramiona Edzie, a ja będę musiała wrócić. I zapytasz Blogu czemu ja idę na kawę z Jarkiem? Żeby go ustrzec od pochopnej decyzji rezygnacji z renty

poniedziałek, 11 listopada 2024

Tęsknota

 Na fb: Nikt nie jest w stanie dać tego ciepła, które daje wtulona w ciebie osoba. W moim domu są układy. A dziewczynom chodzi tylko o pieniądze. Byłam na koncercie w Klubie Garnizonowym

niedziela, 10 listopada 2024

Bolączki

 Byłam na Mszy i na koncercie patriotycznym. Śpiewali muzycy operowi i biskup Antoni Długosz. Gdy wróciłam do domu pomyślałam, że tracę mamę. Ale to jak mama gotuje mnie załamuje. Nie chcę jeść byle jak. Gdy patrzyłam na mamy oczy ze złzami wzruszenia pomyślałam, że zawsze będę Ją taką wspominać. Nieugietą, niepoddającą się kolejom losu. Będą takie przejmujące chwile, gdy pomyślę, jak bardzo ją kocham. Dla mnie nie ma znaczenia, że jak twierdzi Tata, wykrzyczała, że mnie nienawidzi. Odpowiadam za siebie. I dlatego właśnie znoszę ataki Oli. Siostra, świat nie jest zero-jedynkowy. Żadne z nas, w tym domu, nie jest bez winy. Artek powiedział mi, że ja za wszelką cenę, chcę się wyrwać z tego domu. Arti, zapytam w próżnię, dziwisz mi się? Przedtem ze strachem myślałam, co będzie jak umrze mama. Teraz mam lęki o życie bez Taty. Zamienił stryjek siekierkę na kijek. I w sumie Blogu, najlepsze lata mam za sobą. Czuję, że się poddałam. Chorobie i losu. Tak trudno mi znaleźć powód by wstać. Może dobrze, że mogę iść do kościoła w niedzielę. Zawsze się tam popłaczę albo braknie mi tchu i zrzucę ciężar. Całe szczęście, że muszę chodzić do pracy. A praca? To bezpieczny świat, już bez frajdy. Zostanę w nim. Chciałabym wrócić do czytania, ale skojarzenia odsyłają mnie do zadumy i odbiegam myślami. Trudno mi utrzymać uwagę. W pracy nie mam takiego problemu. Raczej inny: póki co umiem skupić się na jednym zadaniu. 

Źle mi z samą sobą

Leżę i myślę: po co wstawać. Cieszy mnie, że już nie muszę zwracać uwagi na mamy wrzaski. Ale nie chce mi się wstawać. Poszłam umyć głowę, bo wybieram się do kościoła. Dumam nad systemem oszczędzania. Chciałam robić przelew na inne konto, ale wiem, że Piotrek nie spłacił ZUS-u, więc mi to zabiorą, ale jest rozwiązanie: waluta. Teraz już jest za późno, bo już po pensji, zresztą była obniżona, ale w grudniu zrobię sobie prezent. A Ola? Kto sieje zło, zło zbierze. Jest tak samo: żadna z nas nie ma przyjaciółki. Ola, bo nikt nie dorównuje mamie, a ja bo stracił mi się kontakt z Monią. Jeszcze popatrzę na ofertę Zmartwychwstańców. Nie wiem czy jest tutaj coś dla chorych singli. Chciałabym móc nie pracować na noce, tylko na kasie w sklepie, ale nie mam takiego prawa by zmienić to w swoim życiu. Gdy śni mi się Selgros, budzę się przestraszona. Nie wolno mi też iść na rentę. Ale ok. Będę pracować, póki będzie mi dane. Mama z Olą nie wiedzą, że każdy kryzys zabiera coś ze zdolności mózgu. Tym razem zabrał siłę ogólną, bo mam wysokie dawki leków. Drżą mi ręce. Łatwo się niecierpliwię. I jeszcze jedno: wkurwia mnie Tata. Pan i władca, a robi wokół siebie syf. Jego miny są wkurzające! Jakich ja mam rodziców, że muszę im płacić za jedzenie? Mamie całą pensję, a Tacie 1/3 czy 1/4. Tak, mama zwraca się ku Oli, bo czuje jej pieniądze. No! A maszynkę do mielenia kupiłam ja. Chciałabyś mamo iść na koncert sylwestrowy? No, nie wiem czy pójdziesz! Bo Edziu może bać się huku i któraś z Was musi z nim zostać. 

niedziela, 3 listopada 2024

Warto było

 Z kazania: wiedziałem, że wrócisz- powiedział żołnierz do żołnierza, gdy ten przyszedł na pole walki po niego wbrew rozkazowi oficera. Wkrótce później zmarł. Żołnierz niósł jego ciało i został raniony. Do oficera powiedział: warto było. I ja mogę powiedzieć warto było przeżyć całe topnięcie.  Gdy wypłakałam Andrzejowi, że nie umiem wybaczyć mamie powiedział: Rób wszystko tak, jakby zależało od Ciebie, a módl się tak jakby wszystko żależało od Boga. Ale problem mojej rodziny jeszcze do mnie wróci. To mój krzyż.

Gdybym umierała

Obejrzałam stand-up o umieraniu matki artysty. Mieszkam z rodziną, gdybym umierała pewnie by mnie pożegnali. A ja jeśli miałoby być ze mną źle chciałabym raz jeszcze zobaczyć Artka. Nie, nie Andrzeja, tylko Jego brata. Nawet by mnie nie podniósł, bo ważę 100 kg. Chciałabym tylko spojrzeć Mu w oczy I płaczę to pisząc, zaśpiewać Show Must Go One. Bo Artek umiał przyznać się wobec mnie do łez, a cała moja rodzina kombinuje. Pójdę dzisiaj do kościoła podziękować za udaną terapię i by prosić by moi współpracownicy dobrze ze mnie przyjęli. Nie mogę nie pracować, bo moja rodzina jest toksyczna. Dotychczas moi Współpracownicy byli mi oddani bardziej niż własna mama. Teraz dociera do mnie, że nigdy nie zyskam serca mamy. I to już nie boli. Tata jest chory psychicznie, nie leczy się i ma niewłaściwy ogląd sytuacji. Nadaje się do gotowania. Mama ucieka od faktu starości. Ale cieszę się Jej szczęściem. Jeśli chce podróżować by zobaczyć w życiu jak najwięcej, niech jeździ. Ja też będę kiedyś szczęśliwa. Będę miała zapewnione leki, jedzenie i sen i quasi rodzinę w ośrodku dla chorych psychicznie i rozrywki dla ludzi chorych jak ja.

sobota, 2 listopada 2024

Nie boli

 Czy przebaczyłam mamie te wszystkie żale, które ci Blogu wylewałam? Nie wiem, ale już nie boli.  Są 4 etapy: ból, nienawiść, leczenie i zjednoczenie. Jestem na etapie leczenia. Jestem wygraną, że odbywa się we mnie ten proces, bo mogę wyjść poza Jej pojmowanie świata i naszej rodziny

piątek, 1 listopada 2024

Jak obchodzę Święto Zmarłych

Najpierw przez lata musieliśmy chodzić na grób Taty Ojca, a mamy groby się nie liczyły. Później przez lata musiałam chodzić na groby ze strony mamy. Dzisiaj pójdę na grób Rodziców Taty by prosić Ich by mieli w opiece moich Rodziców. Tatę dlatego, że to Ich syn, a mamę dlatego, że moja Babcia wiedziała, że Tata jest chory, a mimo to nie ostrzegła mojej mamy. I w tym kontekście ciepło wspominam Artka, który umiał odnaleźć spokój w wariactwie jakie ściągnęliśmy na siebie z Andrzejem. Mam taką tendencję do wypierania ważności dla mnie zmarłych osób. Moja rodzina jest kompletna. Byłam z Tatą na grobie. Usiadł na ławeczce przy grobie obok i się zamyślił. Powiedziałam do Niego: musimy iść Tato, już?- zapytał. I to jest właśnie urok tego święta. Że się jest z Tymi, których kochamy i nie chcemy od nich odchodzić. W przyszłym roku będzie 10 lat, jak umarła babcia Celinka. Mama Jej nienawidziła i przeniosła te emocje na nas. A tymczasem to jej mama nas wykorzystywałam. Babcia Irenka przyszła kiedyś do mnie i powiedziała, że ma ciemno. Wynoś się i więcej nie przychodź- odpowiedziałam. Za to, że przez całe życie mówiła tylko o Joli. Wykorzystywaczka. Ta upragniona Jola zafundowała jej śmierć. Przez ciepłotę w domu i niską aktywność. 

środa, 30 października 2024

Awantura

 W domu awantura. Tata sprzeciwił się wymianie instalacji elektrycznej. Wmieszali mnie w tę awanturę. Nie mam z nią nic wspólnego. Ja żyję tym, że kończę terapię w Białym Domku. I tym, że Centrum na Wodnej się o mnie upomniało. To jest moja siła po tej terapii: nie wdaję się w prowokacje Rodziców, które rujnują relacje. I wiesz co, Blogu? Oni walczą o mnie! Bo tylko ja mam obiektywny ich osąd. W głębi ducha mama gardzi Olą. Bo gardzi się każdym, kogo się boi. Piotrek jest poza konkursem, bo póki co wypiął się na rodzinę. A ja? Otóż ja na powrót, jak przed 16 laty, jestem niezależna. No to myślę, że jeszcze nie raz będą takie sceny. 

wtorek, 29 października 2024

Po raz pierwszy

 Po raz pierwszy Piotrek określił termin kiedy będę mogła zamknąć firmę. Spłacił jeden z samochodów, sprzedaje go. Składamy wniosek o cesję leasingu pomiędzy firmami. Zanim zamknę firmę dopilnuję bym nie miała żadnego majątku. Nie będę robić zębów. Nie kupię wzoru zegara do haftu, bo chcę sobie wyhaftować swoje dzieci. Może wrócę do Kółka na Sokolską. Zrezygnowałam ze względu na Klub Pacjenta w Białym Domku. Ale tam już nie wrócę. Co raz mniej rzeczy muszę kupić. Teraz ładowarka do laptopa i 5 segregatorów + koszulki na dokumenty. 

sobota, 26 października 2024

Żyj własnym życiem

Wstałam o 9:30 i o 11:00 już mi się nudziło. Zdrzemnęłam się. Obudził mnie SMS od Andrzeja. Prosił mnie o mój adres, bo chce mi odesłać moją książkę kucharską, którą u Niego zostawiłam. To ładnie z Jego strony. Teraz jestem po obiedzie. Umyłam i mam chwilę. Tata powiedział mi kiedyś, że prosi mnie żebym żyła swoim życiem. Ale czy którekolwiek z naszych Rodziców dopuszcza żebyśmy z Olą robiły i wracały kiedy chcemy? Zastanawia mnie to bo czy ja chcę kontynuować znajomość z Andrzejem? Chcę Blogu. Ale jestem też ciekawa klubu na Wodnej. Jeśli jest tam pracownia terapeutyczna, to jestem zainteresowana. Mama z Olą dały mi a konto prezentu imieninowego szlafrok z polaru. Jest przepiękny. Muszę też wypracować sobie stałą godzinę na naukę angielskiego. Sobota po obiedzie, to dobry czas! Mam taką straszną ochotę kupić sobie discmana i słuchać książek po angielsku. Ale czy z tej pensji? Muszę policzyć. Jeszcze za wcześnie!

czwartek, 24 października 2024

Myśli swobodne

 1. Zatęskniłam za Ogim. Chociaż lubię Edzia. To taki spokojny pies. Ogi był prędki jak wiatr. Żył szybko, jakby wiedział że to będzie krótkie życie. Kochałam Ogiczka. Jak każdego z naszych psów. Klakierowi nie ufam i boję się Go. Edward najbardziej kocha Olę. Żyją sobie w symbiozie spacerowo-kanapowej.

2. Zastanawiam się czy iść na Targi Książki. Nie mam kasy na kupowanie ani ochoty by przeciskać się między ludźmi. Ale też co innego, że nie wiem co kupić. Ale chyba jednak ten weekend sobie przeleżę. Poczytam sobie powieść świąteczną. Może w sobotę uda mi się zrobić badania 40 plus. 

środa, 23 października 2024

Jak widzę swoją przyszłość

Z moimi związkami z mężczyznami jest tak, że spalam się w nich szybko i tracę ochotę na budowanie relacji. Jest tak, że mogłabym wyszumieć się z Artkiem, a potem pozwolić Mu przejąć nade mną kontrolę. Mogłabym zgodzić się nawet na krzywdę Oli, czyli pozbawienie jej mieszkania rodziców. Za co? Za te lata poniżania mnie, za protekcjonalne traktowanie, za umniejszanie mojej inteligencji. Ale to nie byłaby zemsta. Tylko chęć ulgi, ucieczki od problemu. Tak naprawdę Ola już sobie zapracowała na ten problem: lekceważąc Tatę. Jedno wiem: będę pozbawiona swoich praw. Pytanie tylko kto to zrobi. I chciałabym by zrobił to mój ewentualny mąż. Tyle, że nie zrobię nic by tego męża znaleźć. Tak czy inaczej w ostatnich chwilach będę jak całe życie samotnika: sama. Jeśli pytasz mnie Blogu co jest teraz moim celem to jak najdłużej wytrwać w remisji, na nowo dobrze zaaklimatyzować się w pracy, nie panikować przez długi i pozwolić by Piotrek z czasem je spłacił, skoro je zrobił. A z rozrywek to chcę czytać polskie obyczajówki i słuchać książek po angielsku. Patrzę w przyszłość z nadzieją

wtorek, 22 października 2024

Nie ma tego złego, co by...

Piotrek spłacił przedterminowo kredyt. Przyczyny nie znam. Wyjdzie w praniu. Jedno jest pewne szaleństwo z Andrzejem pokazało im wszystkim, że to ja jestem panią mojego życia i majątku. Decyduję o sobie i zawsze mogę podjąć działania, które będą im nie w smak. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Zobaczymy czy i jakie będą kolejne działania. A mama próbowała mnie sprowokować do pyskówki o Tacie i tego, jak On zniszczył jej życie. Zrobili to sobie oboje. Kochali się kiedyś, ale gdy ustała euforia związku i pojawiły się trudności i choroby każdego z nich zaczęli ze sobą walczyć. 

poniedziałek, 21 października 2024

Nadrzędny sukces terapii

 Prawda jest taka, że dużo myślałam o Artku, że planowałam życie z nim, chociaż on tego nie chce. Bałam się konsekwencji, a konkretnie utraty prawa do decydowania o sobie. Dzisiaj jestem w domu i mi dobrze. Wylałam moje żale na mamę, ulżyło mi. Tata dba o mnie. A ja nie muszę obawiać się przyszłości. Nic nie łączy mnie ani z Andrzejem ani z Artkiem. I nie musi łączyć. Było, minęło. Poprostu jestem bezpieczna. I musiało minąć 3 miesiące terapii bym mogła to sobie powiedzieć. Dzięki Tacie i terapii wcieliłam w życie asertywność. Wobec mamy, rodzeństwa czy kolejnych miłostek. I jest jeszcze jedna rzecz, którą sobie uświadomiłam. Jest we mnie ogromną siła do odbudowy swojego życia. Choroba mnie upodla, a ja wstaję. Jaka Ewa urodziła się po tej terapii? Bezpieczna, krytyczna wobec siebie, młoda i chcąca żyć. 

niedziela, 20 października 2024

Przestraszyłam się

 Dzisiaj zanim wstałam, chociaż już po lekach, a może właśnie dlatego że po nich, przyszła myśl, że jestem śmiertelna i że kiedyś odejdę. I tak zwyczajnie się przestraszyłam. I dotarło do mnie, że te moje siwe włosy o czymś świadczą. I to niekoniecznie o doświadczeniu życiowym. I nie zostanie po mnie ślad, a śmierć będzie wybawieniem. Jeśli będę mieć jakieś pieniądze to znajdą się chętni na nie. Odejdę w samotności. I dobrze, bo nie nadaję się na partnerkę. Bardzo bym chciała żyć w dps-ie. Mieć rentę i żyć z rodziną na odległość. Może kiedyś będę wspominać ten czas jako narzekanie. Gdy tylko mama straci kontrolę nade mną załatwię sobie rentę. Po czym wrócę do pracy. Teraz mama wpierdoliła się w moje życie, poczekam. 

czwartek, 17 października 2024

Rozgrzeszenie

 Widziałam się dzisiaj z Andrzejem. Sam nie wie czy Go łamie grypa czy nie. Powiedział ważną rzecz, że on korzysta z Klubu Pacjenta by wyjść do ludzi, bo nie ma pracy. Poczułam się rozgrzeszona, że wątpliwym jest czy będę chodzić na jakikolwiek Klub. Czekałam na Niego bo poprosiłam Go by przyniósł mi podstawki na jajko na miękko. Dopiero, gdy mama ich szukała przypomniało mi się, że je wzięłam do Andrzeja. A tak to dobrze, Blogu.

środa, 16 października 2024

Zadumana

 Dumam Blogu nad chodzeniem na Klub Pacjenta na Wodną. Do tego na Białym Domku nie będę chodzić, bo nie odpowiadają monotematyczne zajęcia. A raczej i przede wszystkim godziny spotkań. I myślę Blogu, że personel medyczny Białego Domku już jest tak przyzwyczajony do mnie, że może mają mnie dość. Dwie terapie w jednym roku. Ależ miałam kryzys przez maj i czerwiec. Szpital to był walka o umysł. A Biały Domek to stopniowe włączanie się do nowej sytuacji rodzinnej. Relacja z Olą kładzie się cieniem. Ola jest zła przez pieniądze. Gdy zamieszkałam z Andrzejem, zadzwoniła do mnie i powiedziała, że skoro zaczynam nową drogę w życiu, to ona w prezencie spłaci do końca moją Toyotę. Jaka ona moja, skoro nią nie jeżdżę. Po wielu dopłatach kredyt został zamknięty. Przywiozłam Oli potwierdzenie z Banku, a Ola nie finalizuje umowy darowizny. Bo póki samochód jest na firmę Piotrek płaci za paliwo. Ale kombinatoryka zawsze wyjdzie w praniu. Tak naprawdę Ola chciała zabezpieczyć samochód bym go nie wzięła do swojego związku. No i popłynęły z kasą i nic nie mają. Spoko komornik będzie miał co zabrać. Bo kwestią czasu jest, gdy Piotrek znów czegoś nie zapłaci. Na obie Toyoty zapracowałam ja. I z żadnej nic nie mam. Więc Oleńka sreńko stul pysk i powściągnij swoje humory, frustracje i fochy. 

wtorek, 15 października 2024

Spostrzeżenia

 Jak to miło być niezależną żywieniowo od mamy. Do Taty szczela aluzjami o ceny prądu, a sama śpi na telewizorze. Blogu, czy naprawdę mając do wyboru związek zakończony moim ubezwłasnowolnieniem, a starość z siostrą wybrałabym tego mężczyznę? Tak, Blogu. Ale nie szukam. Albo odnajdziemy drogę do siebie albo nie. Jak widzisz Blogu przyszłość widzę pesymistycznie. Ale chciałabym ci, Blogu, powiedzieć, że myślę nad podsumowaniem terapii. Terapia grupowa nauczyła mnie wyrozumiałości dla innych. Nauczyła mnie też trochę słuchać innych. Terapia indywidualna była najcięższą ze wszystkich form. Słabo odnalazłam język z przydzielonym mi psychologiem. Ale wyniosłam z niej ostrzeżenie, że moja asertywność nie może naruszać granic ludzi wokół mnie. Muzykoterapia nie otworzyła mojej duszy. Całą terapię traktuję jako powstrzymaniem od depresji poszpitalnej, zapobieganie kryzysowi i mądre, owocne włączanie w codzienność. I za to jestem wdzięczna. 

niedziela, 13 października 2024

Grafika i nasze relacje

 Mama na WhatsApp posłała mi sympatyczną grafikę. Ale nie mogę jej zaufać. Zresztą cięta Ola niszczy każdą nić porozumienia między nami. I może dobrze, bo płacić za dobroć czy służyć, to interes, a nie rodzina. Mama zadzwoniła do Edy. Badała grunt odnośnie świąt. Nic się nie dowiedziała. Tata chciał żebyśmy pojechali gdzieś na Nowy Rok. A ja chcę iść w ból mojej zniszczonej rodziny. Moja mama zapomniała użyć w stosunku do mnie 3 słów: przepraszam że cię obrażałam i wykorzystywałam. Dziękuję, że byłaś. Proszę Cię bądź ze mną. Ale mama nie umie przyznać się do winy. Tak dobrze się z nią oglądało program telewizyjny Boomerzy contra Millennialsi. Jaka przyszłość mnie czeka? Po co myśleć o przyszłości i układaniu się z Olą, skoro teraz byłabym głodna? Zresztą bez mamy Ola będzie słabym ogniwem. Tylko przetrzymać. Bohaterka Ola pyskowała o Toyotę, a teraz nie finalizuje darowizny. Na co liczy? Że mi komornik weźmie za ubezpieczenie? Moje rodzeństwo może mi skoczyć. Oboje mogliby siedzieć za agitowanie i wymuszenie na osobie chorej psychicznie do założenia firmy w celu ukrycia zysku. Chcesz siedzieć siostrzyczko? Chcesz wbić nóż w mamy serce? Powodzenia. Tylko po co takie emocje? Bo i mama i Ola przyzwyczaiły się, że mogą na mnie odreagować swoje emocje. A tu się okazuje, że nie mogą. I właśnie dlatego nigdzie nie pojadę z Tatą. Nie będziecie miały wytchnienia.

sobota, 12 października 2024

Gospodyni

 Mama jest "milutka" by wkupić się w moje zaufanie. Kupiła mi draże i dopytuje o książkę,  którą czytam. Ale ją Oleńka załatwiła! Wróciły wykończone po maratonie z Edkiem. Oleńka na fotel, a mama zaiwaniać do kuchni. Skończy się tak, że zaśnie przed telewizorem po obiedzie. I ciekawe czy zdoła umyć naczynia? Póki co włączyła radio. Nie umie znieść tej ciszy. A Ola pyta czy jej pomóc? Gdyby chciała to zrobić to by ruszyła zad, a nie pytała. I jeszcze mama kupiła drożdże i czekoladę. Wątpię żeby upiekła cokolwiek, będzie zaraz zmęczona, gdy rozgrzeje się od posiłku. Mądra gospodyni wysłałaby córkę samą by odczuła samotność, a sama w tym czasie ugotowała posiłek. No ale mama ma się za kogoś lepszego niż gospodynię. Co nie przeszkadza jej przed koleżankami tę gospodynię grać.  

piątek, 11 października 2024

Kogo trawią emocje?

 Zjadły, mama umyła, chociaż Oleńka sreńka mówiła, że potem się umyje. Wypiły kawę. Ola rozsiadła się w swoim pokoju, a mama śpi na telewizorze. Mama mówiła do Oli, że cały ranek sprzątała, Tata mi powiedział, że leżała i oglądała telewizję.  Teraz już wiem dlaczego Ola nie jeździła do sklepu bez mamy: nie wie co kupić, bo nie gotuje i sknerzy kasę. Mama gadała na Tatę, a Ola przytakiwała, ale najpierw oceniła czy mama wystarczająco dobrze posprzątała. I oczywiście chciała się wyżyć, że dozownik mydła zepsuty, a tu mamusia zepsuła i się nie udało. Mama ukradła Tacie długopis. Proste! Bo ja wzięłam te, które kupiłam. Co ja sponsor? A najlepsze było jak gotowała. Trzy razy szła do sklepu, bo czegoś jej brakło. Dawniej wysyłałby mnie, a tak trzeba samemu. I choć powinnam mieć litość, to przypomina mi się jak mówiła mi, że jestem niechciana, albo gówno albo złodziejka. No to masz chcianą Oleńkę, "mamusiu droga". Radź sobie, skoro ja też muszę. Teraz emocje trawią mnie, potem będą ciebie!

Mama walczy

 Mama walczy. Dzisiaj powiedziała mi, że nie sprząta dla nas, tylko dla siebie. Więc po co wypomina? Ponarzekała sobie, a potem tekst, że nie można być świnią całe życie. Więc jej odparłam, że dobrze powiedziane. A mnie przypomina się Eda czy Monia, która w ogóle nie sprząta. I jakoś się da. Zresztą Ola też nie sprząta. I walizeczkę mamusia też musiała wynieść sama. Uczy się, że na mnie nie ma co liczyć. Wkurwiona jest taka, że głowa mała. Pojedzie z Olą do sklepu odreagować. Nakupują jedzenia, które będą upychać po lodówce bo taki syf mają na ich półkach. Tata wziął sobie lody. No to po sobie umyje. Wystarczy, że sprzątam po obiedzie. 

czwartek, 10 października 2024

Dzień na terapii i w domu

 Mama wróciła z Zakopanego. Nie wiem dlaczego, ale coś się zepsuło w samochodzie. Już to załatwiły. Byłam sobie dzisiaj w sukience na terapii. Fajny był dzień. Łukasz przyniósł ucierane cytrynowe. Byłam w grupie kulinarnej. Zrobiłyśmy sałatkę z selera konserwowego. Ponieważ nie było hortiterapii poszliśmy na wykład dyrektora szpitala ds medycznych o relacjach w zdrowiu psychicznym. Na kiermaszu kupiłam czarny portfel z filcu. Dałam go mamie dla p. Uli, jej koleżanki, bo wiem, że nigdy tyle nie oszczędzę. Wolę zrobić zęby! Sprowadziłam mamę na ziemię mówiąc, że nie myję pieca po Oli gotowaniu i że nie pójdę Jej po lody. I jakoś Oli nie wysłała. Mama powiedziała żebym nie kupowała prezentów na Boże Narodzenie. A kto w ogóle planował kupić im cokolwiek? Zamiast zjeść porządny obiad jedzą pierdoły. Idę zjeść kolację. Edward nie daje im spokoju. Obgadują nas. Oleńka sreńka skarży się mamusi jakie ma ciężkie życie. No masz siostra! Bo jesteś wredna dla ludzi! A mama szybko się dostosowała do sytuacji. Ale nawyki do wysługiwania się mną zostały. 

środa, 9 października 2024

Jeż

Przelewy zrobiłam w przerwie od pisania Kroniki. Zjechałam do Borku. Kupiłam 2 bluzki cienkie z długim rękawem, bo od listopada wracam do pracy, a tam jest ciepło. Kupiłam też sobie rajstopy, bo mam ochotę iść w sukience do pracy czy do Monii czy na spotkanie w Społecznej Kafce. Tak czy inaczej, pójdę czy nie, rajstopy nie zginą. Zjadłam zupę brukselkową. Poszłam z Edziem. Wróciłam, rozczesałam włosy i... poszłam je ściąć. I mam jeża. I jestem mega zadowolona. Zjadłam drugie danie, pozmywałam i odpoczywam. No i wykupiłam leki. Zapłacone zastrzyki leżą w lodówce w aptece, bo my nie mamy miejsca na takie wielkie pudełka. Przynajmniej tak postanowiłam, bo te pudełka mnie wkurzają! A teraz sobie poczytam. No to pa, Blogu!

wtorek, 8 października 2024

Dobry dzień

To był dobry dzień, cały wypełniony. Rano terapia, powrót do domu, pyszna zupa, wyprawa z Tatą do Bonarki w walce o Jego telefon. Uczę Go obsługiwać smartphona! Tata mi fundnął buty zimowe. Później drugie danie i 2 biblioteki. Dla Taty odkryłam cały wielki dział w Informatorium, a sobie odebrałam książkę na Brodowicza. A na koniec pranie. Wyprane i już powieszone. Psychicznie lekko. Odkryłam dzisiaj, że gdy żyłam pod dyktat mamy codziennie były o coś jazdy, wieczne pretensje, zawsze była niezadowolona. Tak jakby przelewały na mnie swoją frustację. A przy tym Ola nie robi nic, a mama tylko główne rzeczy i lata z psem. Ciekawe czy utrzymają się jej znajomości z Klubów Seniora? A ja z Tatą czytamy, rozmawiamy. Buduję przyjaźnie. Jest dobrze. Przeraża tylko przyszłość. Bo ciężko udźwignąć fakt, że może nadejść dzień, gdy będę wolała być zamkniętą niż żyć z własną siostrą! O bracie nie wspominając!

niedziela, 6 października 2024

Nie mam już siły

 Źle mi, Blogu. Dobrze, że chociaż nie ma mamy, bo pewnie już by wył telewizor. Poczułam taką bezradność, niemoc, że nic nie zależy ode mnie. Jeszcze jutro ta beznadziejna psycholog w Białym Domku. Chciałabym być na rencie. Chciałabym odejść z Solidu. Chciałabym studiować. Chciałabym móc spać w nocy. Chciałabym móc ułożyć sobie grafik dnia. Zamiast tego będę musiała tyrać na noce. Mama pewnie jest szczęśliwa, bo chce żebym obróciła się w chorobę. To się już stało. Nie chce się nic, nie cieszy cię nic- śpiewał Piasek. Długów w ZUS-ie spłacać nie będę. Na leczenie zębów mnie chyba nie będzie stać. Po co to wszystko? Zetnę włosy, mama z Olą będą komentować, nie powiem na to nic. Teraz płyną mi łzy. Moja kurwa siostra karze mnie ciszą i pogardą za to, że nie daję jej mnie gnoić. Za to, że znalazłam pomoc Taty. Ale on jest bezsilny wobec mojego brata gnoja. Jak my wszyscy. I może być, Blogu, na mnie, że zniszczyłam rodzinę. A zrobił to mój brat. Cóż będę się przejmować, skoro nie mogę o sobie decydować. Zarżnie mnie ten Solid na śmierć. Ale nawet Tata chce bym tam wróciła. Nie mam już siły. A może pojadę jutro do Carrefoura i zapytam czy nie szukają kasjerów?

Władza w Kościele

 No poszłam do kościoła! No, po zbóju! Siostra zakonna mnie wygoniła gdy siedziałam i czytałam "Gościa" mówiąc, że ona musi zamknąć kościół i pogasić światła. No pal licho mnie! Ale siedzą w ławkach ludzie, modlą się, a siostra zaprowadza porządek. Ale wiadomo z zakonnicami się nie dyskutuje. Niech poczują, że coś mogą, bo przecież wiadomo, że nie mogą nic. To ofiary patrchiatu w Kościele. 

Po co idę do kościoła?

Dzisiaj zrozumiałam Artka i Andrzeja. Artek chciałby mieć już święty spokój od bycia przewodnikiem rodziny. Tymbardziej, że niedocenionym. Andrzej nie ma radości z życia, żyje nadzieją na zbawienie. A my? Tata poczuł się potrzebny, ale to tyran i despota. Mama oderwała się od rzeczywistości i myśli, że ucieknie od chorób i spieprzonego życia. Ola jest zezłoszczona i rozgoryczona. Piotrek i jego rodzina są niewiadomą. A ja? Żyje nadzieją, że w końcu któreś z nich mnie zamknie bym nie musiała z nimi żyć. Póki co za 4 tygodnie kończę terapię, wracam do pracy i wracam do spłacania długów. To jest mój cel: doprowadzić do sytuacji, gdy wszystko jest spłacone. Wolałabym żebym nie musiała żyć na łasce Taty, ale mama o mnie nie dba, a w domu, który stworzyli moi rodzice nie ma warunków do samodzielności. Winna temu jest mama, bo żeruje na Oli. Jeśli idę dzisiaj do kościoła to by prosić o siłę do walki z uczuciem beznadzieji i by Bóg dał mi radość i uśmiech. I jeszcze jedno Blogu, zetnę włosy, bo wkurzają mnie już strasznie.

sobota, 5 października 2024

Kombinacja

 Nie wiem czy przetrwa nasza znajomość z Moniką. Może a może nie. Po wizycie u Niej zraziłam się do niej po tym, gdy usiłowała mnie przekonać, że psychiatra pozwolił Jej raz w tygodniu pić wino i leczyć się ze stanu przed drepresyjnego. Ale w którymś momencie powiedziała: no! Nareszcie mam takie L4, że nikt się nie przyczepi. Czego Monia nie wie? Gdy się zacznie brać leki to nie ma odwrotu, gdyż każde odstawienie leków powoduje progres choroby. Monika nie zdaje sobie sprawy jak ciężko jest na zamkniętym, a tam Monia wyląduje. Czy posypie się Jej małżeństwo i sytuacja zawodowa tego nie wiem. Za 3 miesiące Monia odstawi leki. Pełna sił i optymizmu wróci do Biedry. Spali się tam doszczętnie. Wyleci z Kolorowego za półroczne L4. Ale spoko zostanie w Biedrze. I tak od L4 do L4. I dlatego właśnie wycofuje się z Avonu. Bo na to trzeba pieniądze. Z lokaty musi dołożyć do auta i po pieniądzach. Później będzie część pensji, więc będzie Jej ciężej. A że boi się czy Jej nie wypierdolą w głąb Nowej Huty tak, że sama zrezygnuje z Biedry. I pójdzie do Kauflandu i ją wypierdolą za prostactwo w stosunku do Klientów. Tam jest wyższa klasa niż dla biedoty w Biedronce. Także jasnym jest, że Monia chce rentę. Ale wie, że jej mąż nie pozwoliłby Jej nie pracować, więc będzie schorowana. A ja Blogu jeszcze miesiąc i wracam do pracy.

czwartek, 3 października 2024

Nie mam takiej mocy

 Co robić z tyloma wolnymi godzinami?- zapytała bohaterka książki, którą czytam, odnośnie niedzieli. Ja też mam taki kłopot. Albo raczej po co wstawać z łóżka. Ostatnio skutecznym było napominanie siebie samej, że nie po to Tata czeka na mnie z posiłkiem bym udawała sen! Dzisiaj zasnęłam z emocji. Po powrocie z wystawy designu dopiero sen przyniósł wyciszenie od strachu, że Monia zaniedba leczenie zaburzenia depresyjno-lękowego, które stwierdził dzisiaj u Niej psychiatra. Nie mam mocy by Ją od tego ustrzec. 

wtorek, 1 października 2024

Przełom

 Wczorajszy dzień był trudny na terapii indywidualnej. Było sporo moich łez. Strachu przed tym jak będziemy żyć z rodzeństwem bez rodziców. Jak i czy się dogadamy? Łzy bezsilności i wstydu, że gdy Tata leżał w domu po operacji nie poczuwałam się w obowiązku ugotować Mu jedzenie. Łzy nienawiści do samej siebie, że nie mam odwagi zwrócić Piotrkowi uwagi o długi. Ale wypłakałam oczy i po chwili byłam już spokojna i silna.Wróciłam do domu. Tak jak umiałam pomogłam Oli, bo była chora, a mama jest w Zakopanem. Dzisiaj przyszła myśl, że ja nie chcę mieć męża. Jeśli już to kochanka. I to oczywiście! starszego od siebie, o 10 czy 15 lat. Zestarzeję się tu w mieszkaniu Rodziców. Odwrócą się rolę. Tak jak teraz to Rodzice dbają o Olę i mnie, tak my zadbamy o Nich. Nie będziemy walczyć ze sobą. A później sprzedamy majątek i zamieszkamy z Edą. Po to by pomóc Jej i chłopakom spłacić długi Piotrka. Nie chcę Artka, Andrzej już jest przeszłością. Chcę pracować, odpoczywać i oddawać się swoim pasjom. Pokonujemy trudności tak jak umiemy. 

sobota, 28 września 2024

Ewolucja

Śmiać mi się chce, gdy mama zgrywa biedną, a jednocześnie planuje podróże na przyszły rok. Pieniądze mają to do siebie, że się kończą. Pomyślałam Blogu o czymś. Dawniej na myśl, że Ola lub ja mogłybyśmy stracić pracę truchlałam. A teraz myślę, że dałybyśmy sobie radę. Ja z Tatą, a Ola z mamą. Z podporządkowania w szacunek, układ. Wszystko się odmieniło. 

piątek, 27 września 2024

Bo było szczerze!

Jest teraz taka szara pora dnia, a mnie przypomniało się jak Andrzej powiedział do mnie: tulipanku. Boże, Ty jeden wiesz, jak ja mocno kochałam Andrzeja. Z nim naprawdę moja walka miała sens. A teraz po terapii nie będę mogła chodzić na Klub Pacjenta, bo wiem jakim ciężarem byłoby usiąść przy Nim i nie móc pogłaskać Go po policzku. Tak musi być. Andrzej i Artek to dobrzy ludzie. Tata ich nie lubi. Ale nie zważam na opinię Taty. Myślę o tym, że wrócę do pracy i że chciałabym móc jeść w miarę regularnie i ze spokojem jak teraz. A nie z frustracją Oli. Czuję wdzięczność do Boga, że posłał mi Andrzeja. Nie mogę z Nim być, ale każda kobieta może kochać, choćby chwileczkę i cieszyć się tym. Każda, Blogu! Słyszysz? Bez względu na wszystko. Tak jak zaśpiewała Maryla: wszyscy chcą kochać, choć nie przyznają się, tak zmysły postradać, bezpowrotnie! Warto było, Blogu! Pomimo łez samotności i strachu na 1B, pomimo krzyku i złości z bezsilności do mamy, pomimo nienawiści mamy, że wracam do Jej domu, pomimo ostracyzmu Oli, że chcę by to Tata mi gotował, pomimo utraty Brata. Warto było! Bo było szczerze! Tak, Blogu, progres mojej choroby poruszył wszystkich. Nie wiem czy dlatego, że umiałam ich dotknąć czy dlatego, że się ze mną identyfikowali. Teraz będzie ciężej. Mama i ja wypracujemy relację, ale z Olą będzie ciężko. Bo w Niej emocje do Taty przerzuciły się do mnie. Ola tkwi w żalu do Taty za czas awantur z mamą. Ja Mu to odpuściłam przed laty, bo mi to ciążyło i chciałam się tego pozbyć. Teraz ciężko mi z poprzednim układem finansowym i gdy już przyzwyczajam się do nowego, łatwiej mi pokonać złość do mamy o kasę. 

Książe

 Do tej pory myślałam, że zejdę się z Artkiem. I co? Miałbyć księciem, który uratuje mnie od rodzeństwa w zamian za majątek mojego ojca? A w kolejności zamknie, gdy mój stan będzie tego wymagał. Jak teraz, w perspektywie samotności i osamotnienia, chcę żyć? Przede wszystkim w ogóle chcę żyć. Po drugie pozwolę sobie na odczuwanie tego osamotnienia. Po trzecie nie będę wykonywać żadnych życiowych kroków typu zmiana pracy. Dalej: zostanę na terapii. Nie przejmuję się kolejnymi kilogramami. Chcę Ci Blogu, powiedzieć, że podziwiam Tatę za to, że od 2003 roku, czyli od 21 lat żyje będąc dla siebie radością i smutkiem. Wniosek z tego, że póki dam radę będę żyła tak jak się będzie dało. Tyle miałam planów i marzeń, a wszystkie zweryfikowało życie i czas. Ale jednocześnie jestem tak szczęśliwa, że wszystko potoczyło się dobrze.

czwartek, 26 września 2024

Twarz w słońcu

 Zmieniłam się. Nawet sobie tego nie uświadamiałam. Powiedziała mi to Asia, z którą po raz kolejny jestem na terapii. Powiedziała, że przed dwoma laty miałam większe parcie na założenie własnej rodziny. A dzisiaj? Teraz jest mi dobrze. Boję się życia bez wsparcia Taty. Czy wymieniłam jednego rodzica na drugiego? Tata bywa bezwzględny. Tata siedzi w domu, jest samotnikiem, mama jest rzutka, zmienna, ciekawa świata. Lubię wracać do domu, w którym jest jedzenie i cisza. Lubię sobie poczytać. Ale lubię być potrzebna. To mnie zgubiło. I lubię uzupełniać urzędowe dokumenty. Nienawidzę sprzątać mieszkania i uprawiać ogród. Uwielbiam czytać. Śpię i jem nieregularnie, bo tak samo pracuje. Lubię czytać nocami, a wstawać o 10 czy w południe. Z tą hospitalizacją odkrywam w sobie spokój. Odkrywam, że cieszy mnie że moje problemy to tylko kłopoty, a nie życiowe przegrane. Bo nie ma przegranych! Zawsze można wstać, obrócić twarz ku słońcu i iść. To nie zawsze jest lekkie, łatwe, ale jedyne co musimy zrobić to spróbować zacząć to robić. Ale nie od jutra! Tylko od momentu, gdy to wymyślimy.

wtorek, 24 września 2024

Przed świętami

 Zaczynam czytać książkę bożonarodzeniową. Przez lata Wigilię spędzaliśmy u Piotrka. Tata zostawał sam. Przez te 10 lat tylko raz poczułam tam ciepło rodziny. I jeszcze poczułam je kiedyś u babci Irenki. Chociaż ona mówiła o Cioci Joli. W tym roku chcę być z Tatą. Jest mi obojętne czy mama z Olą pojadą do Piotrka czy on już olał rodzinę. Rzecz w tym, że jesteśmy tak pokieresznowanymi ludźmi, że tylko nieszczęście może nas do siebie zbliżyć. Winni temu jesteśmy wszyscy. Mam już dość wyciągania ręki na zgodę. 

Odczuwanie

 Napisałam Ci, Blogu, że tylko jem i śpię. Ale odczuwam też. Dzisiaj po raz pierwszy w chwili kłopotu nie zadzwoniłam do mamy. Porażka? Dorosłość? Samotność? Na terapię szłam z musu, dopiero teraz pomyślałam, że to kryzys. Przyjęłam taką zasadę, że jeśli nie mogę powiedzieć szczerze, co myślę, to będę milczeć. Nawet nie spojrzałam prowadzącym w oczy by nie robić im przykrości moją pogardą dla nich. Odczuwam teraz osamotnienie. I po co? Mama podnieca się tym, co słychać u córek mojej kuzynki. A nie ma bladego pojęcia o odczuciach swojego dziecka.

poniedziałek, 23 września 2024

Parę szczerych słów

 Mogę marzyć i gdy przeglądam fb, to robię to. Gdy czytam romans, czego dawniej nie robiłam!, to w roli bohaterów obstawiam istniejące osoby. I mam prawo. Nie szukam mężczyzny swojego życia. Raz, że połowa tego życia już minęła, i to samotnie, a dwa że ja wiem kogo chcę. I nie muszę szukać. Albo życie nas połączy albo pozostanę pojedyńczą. Ale Artek byłby dla mnie wyzwaniem. Życie z Nim. Pewnie niełatwe, tyle że ja przeszłam przećwikę w domu. To dopiero teraz mam miodzio z Tatą. Może to stracę i będę w tarapatach, skazana na nienawiść mamy i Oli, ale dlaczego mam żyć jako poprawna politycznie, a nie szczera? We własnej rodzinie? Dlaczego pod pretekstem ubezwłasnowolnienia Piotrek, Ola i mama mają na mnie wymuszać działania? Ja już jestem zniszczona. Ponieważ każda egzekucja z mojej pensji będzie wpisana na świadectwo pracy. Jaki to kasjer, osoba i człowiek, który ma egzekucje komornicze? Jestem nikim. Poza Solidem czeka mnie zwykły spożywczak. Znam waluty świata, umiem obudzona w środku nocy omówić zabezpieczenia na banknotach, przeliczyłam biliony. A skończę w monopolowym. Zawdzięczam to bratu. Nie znajduję w sobie siły by podać mu rękę. Tak naprawdę nie mam nikogo i muszę żyć. Więc co mi się przejmować słowami Artka? No dobrze, nie kontaktuję się z Nim. Mogę sobie przy głodnych kawałkach z fb pomyśleć jakby to byłoby dobrze mieć w Nim oparcie. I tyle Blogu. Do czego mam się rwać? Nie mam już zdrowia do pracy na noce, mam wrogość mamy i Oli. Jedyne co teraz mam to dobro od Taty. Więc Boże daj zdrowie. Zwłaszcza mamie, bo boli ją lewa ręka do tego stopnia, że nie umie prowadzić samochodu i Oli, bo oprócz mamy nikt Jej nie wspiera. A ja mam Olanzapinę. Zażyję, zjem coś i prześpię noc. Mam Rispolept w zastrzykach i w tabletkach, więc jestem przydżumiona jak orangutan, i mam Depakine w takiej dawce, że mało co do mnie trafia. Nawet jeśli coś mnie zaboli, wystraszy czy ucieszy, to spływa to po mnie. Jedyny plus, że śpię i jem. 

Tylko tyle

 Pokłóciłam się z mamą. Z tym, że jej argumenty i opinie mnie nie przekonały. Zabolało ją, że mówię na terapii, że się kłócimy. Rzecz w tym, że tak jest. To, że ordynator nazwał ją Chydrą, której odrąbana głowa odrasta i że oczekuje ode mnie, że nauczę się asertywności, wyprowadziło ją z równowagi. A ja wiem, że nawet gdybym mieszkała bez mamy, to i tak byłabym podatna na jej wpływy. Bo ją kocham, a ona tym manipuluje. Wiesz Blogu czemu nie będę chodziła do kościoła? Bo aby móc przyjąć Eucharystię trzeba iść do spowiedzi. Aby to zrobić trzeba żałować za grzechy i chcieć poprawić swój błąd. A ja Blogu mam do mamy wiele negatywnych emocji. Mało tego! Niejednokrotnie one mnie cieszą! Więc nie będę udawać świętej i chodzić do kościoła. Straciłam moją mamę. Zawsze myślałam, że będzie to po jej śmierci. A to stało się teraz, gdy mama zamiast zostać w domu i unieść ciężar atmosfery po awanturze, którą wywołała, zwiała do koleżanki. To stało się też wtedy, gdy to ja po raz kolejny musiałam ją przeprosić za szpital, aby zechciała w ogóle mnie odwiedzić. Nie mam żadnego wpływu na to, co zrobi ze mną moje rodzeństwo, ale też przekonuję się, że nie powinnam się bać. Albo będę zamkniętą z zapewnionym leczeniem, albo będę żyć z nimi, bez leczenia. To czego mam się bać? Samotności? Przecież już ją mam. A dotarło to mnie, dopiero, gdy przed szpitalem Artek powiedział mi, że zwyczajnie chcę zwiać z domu. Bóg mi świadkiem, że chciałam. Teraz mi już obojętnie. Teraz trzeba trwać. Tylko tyle.

niedziela, 22 września 2024

Wraca stara Ewa

 Zaletą życia na dystans z mamą jest to, że mogę wstawać o której chcę. Mogę się wyspać, a nie tłumaczyć się, że śpię. Nie wiem co będzie, gdy będę zalegiwać w łóżku. Nie poszłam do kościoła i chyba nie pójdę więcej. Kościół nie daje wsparcia. Daje ulgę i ukojenie, a ja tego nie potrzebuję. Widzisz, Blogu, zapominam, wypieram wszystko co złe. Właśnie po to chodzę teraz do psychologa by wyrzucić z siebie wszystko. A że już to zrobiłam, to nie mam o czym z nią rozmawiać. Zamówiłam sobie perfumy z Avonu. Ciekawe czy będę mogła ich używać. Najwyżej będą do włosów.

sobota, 21 września 2024

Wariactwa i spokój

 Zażyłam leki, więc pewnie niedługo zasnę. Więc: kończy się sobota. Wstałam o 10, zjadłam, umyłam się i ubrałam i pojechałam na Powroźniczą. Wróciłam, zjadłam z Tatą obiad. Poszłam do Lewiatana po mleko. Później czytałam do skończenia "Seks w wielkich miastach". Dobry reportaż, gazetowy, a nie literacki. Myślałam o Artku. To naprawdę niesamowity mężczyzna. Ale musi być wściekły jak zwierz! No i co z tego? Jak ja jestem a) kobietą b) Ewą c)osobą chorą i wszystko mi ujdzie na sucho! Zresztą On się obraża bez sensu, bo za moje głupoty. A w pewnym wieku, jeśli nie w ogóle,mężczyzna powinien być ponad wariactwa kobiet. Ha! Ale Artek miał tyle kobiet, a dał się mi się zwariować! Chłopie! Kobiety są mega zdolne! A o mnie Zbysiu klawisz mówi Kocica albo Tygrysica i wszyscy wiedzą, że ja mam moc. Mój drogi Blogu, muszę pogodzić się, że nie mogę być z Artkiem, nie mam jego numeru telefonu. Nie umiem go. Nie mam już też numeru do jego brata, bo nie ma już żadnego elementu łączego mnie z nim. Wrócę do pracy w listopadzie. Moje życie wskoczy w normalny tryb, z tym że z Tatą. Powoli, wszystko się ułożyło.

piątek, 20 września 2024

Aktualności

Mam, Blogu, straszny apetyt. W zamian za to staram się robić po 10 tysięcy kroków dziennie, ale odzywa się moje lewe kolano. Ono jest naprawdę lewe. Do niczego! Ciekawe jak ja uklęknę w kościele? No to, Blogu, dzisiaj byłam z mamą odebrać obrazy z WTZ. Róże już wiszą, a Grzecha odwiozłam do pracy. Zanim jednak pojechałam zjadłam zupę i poleciałam do Pani Ilonki do Zajezdni po odbiór "Opowieści starego lustra". Później podjechałam po odbiór poduszki-kota i wróciłam do domu. Zjadłam z Tatą naleśniki z serem. Umyłam naczynia i zostawiłam w kuchni mamę, bo była w epicentrum gotowania i po prostu Jej przeszkadzałam. Teraz po powrocie z Solidu, odpoczywam po kolacji. W przyszłym tygodniu zaniosę kolejny Grzech. "Opowieść starego lustra" to powieść ciągnąca się, jesienno- zimowa. Zaczęłam czytać ją w czasie poprzedniego turnusu w Białym Domku na przedwiośniu tego roku i trafiał mnie szlag. Odłożyłam ją z myślą, że na pewno nadejdzie na nią pora. No i mam ją! A Solid? Tam zawsze jest praca. Ania zapytała czy bym sobie nie usiadła i nie policzyła? A ja jej, że jasne. Szkoda. Jak dobrze, że tam niedługo wrócę! Jutro, Blogu, Powroźnicza.

Krzyże

 Ludzie mają problemy i mój bój z mamą jest doprawdy niczym w porównaniu do tych emocji. I mam tu na myśli Panią Iwonę, która wspiera swoją 30- letnią córkę, gdy 2 tygodnie temu została wdową, czy mojego byłego partnera Andrzeja, któremu demencja utrudnia życie codzienne. Jest też Jego Brat Artek, który chciał by to Jemu ktoś poświęcił uwagę i dał prawdziwe ciepło, ale szczerze i bez karteczki z ceną by i On mógł poczuć dobro. Jest moja Siostra, którą straciłam jako przyjaciółkę, ale pozostaje moim autorytetem i podziwiam ją za umiejętność przedłożenia interesów rodziny ponad swoimi, za niesamowity intelekt i siłę pokonywania trudności w samotności. I pewnie Blogu mogłabym Ci wymieniać, ale w ostateczności chodzi tylko byśmy nieśli swój krzyż. Moim już zawsze będzie zaufanie bądź jego brak nad tymi z którymi żyję lub z tymi, którzy sprawują nade mną ochronę.

czwartek, 19 września 2024

Męczy mnie już szpital

 Czuję, że wojna z mamą jest bez sensu. Przetrzymała mnie. Ale nie w tym rzecz. Chodzi o to, że w życiu mogę liczyć tylko na rodziców i Olę. Jeśli odzyskałam prawo do decydowania o swoich pieniądzach, to tylko dlatego, że się wyprowadziłam i zbuntowałam. Dużym sukcesem jest to, że jem z Tatą. Mama w obecności Oli milczy, gdy Ola wychodzi stawia się, robi się władcza i próbuje wszystko kontrolować. Wracam, Blogu, do czytania książek. Naprawdę mam dość szpitala. Nie chcę zoobowiązywać się, że będę chodzić na Klub Pacjenta. Chcę chodzić do pracy, wracać i żyć bez Kobierzyna. Za długo już tam jestem. Zmieniły mi się cele terapeutyczne. Nie chcę walczyć z mamą. Nie chcę uczyć się asertywności. Całe moje piękno tkwi w sile płynięcia za impulsem. 


wtorek, 17 września 2024

Być w emocji

Czas nie leczy ran, on je wypiera, kasuje z pamięci. Tak jak kiedyś nie nawidziłam Taty, tak teraz do niedawna czułam się ofiarą mamy. Jestem nią, ale nie paraliżuje mnie to. W ogóle gdy czytam książkę obyczajową czuję położenie bohaterki. Przeżywam ją jak telenowelę brazylijską. I zaskoczyło mnie to, ale to fajne być w emocji. 

Robię sobie dobro!

 Bardzo poważnie ostatnio skończyłam. Dzisiaj mi zimno. Ale mam kocyk i nie zawaham się go użyć. Różowy! Mama mi dała! Jak to powiedział kolega z terapii, dam sobie dobro. Mama robi mi herbatę. A ja poczytam sobie "Córkę z Grecji". Już kupiłam "Córkę z Genewy", a empik sprzedaje już "Córkę z Paryża". Oprócz tego mam 4 książki z biblioteki. A dzisiaj dokończyłam najzwyklejszego Harlequina. Ale bzdury! Ale czasem można. Faceci lubią filmy z ketchupem, a kobiety księciów. Reset musi być! Bez alkoholu dla mężczyzny i bez łez dla kobiety. Po co, Blogu, miałam wyrzuty ambicji, że czytam literaturę dla kucharek? Przecież to dla mnie! Jestem mieszczuch, domator, samotnica, ale aktualnie nie kucharka! Ja tylko myję naczynia, gdy z Tatą zjemy. Trochę pohaftowałam chomika. Bo widzisz, Blogu, wróciłam do haftowania. Czasem trzesą mi się jeszcze dłonie. Palce mam skłute od nawlekacza, ale bez niego nie nawlekę igły. Czy ja ci, Blogu, mówiłam, że zamknął się kredyt za Toyotę? Teraz wypiszemy z Olą umowę darowizny i będę musiała jechać do urzędu zgłosić zbycie. I jeden z samochodów będzie z głowy. 

poniedziałek, 16 września 2024

Chciałabym tak dużo powiedzieć

 Jestem władcza i potrafię dominować. Tak, jest tak, że zawsze muszę mieć wroga, i że buduję się w opozycji do kogoś czy czegoś. Wyniosłam tę cechę z domu. Nie chcę tego zmieniać. Aktualnie złości i śmieszy mnie Ola. Ma tylko mamę, która robi Ją w bambuko, że wszystko jest dobrze, gdy Ola trzyma się maminej spódnicy. Moja siostra bez mojej mamy popadnie w rozpacz. Ja pewnie też. Ale ja w efekcie wyląduję w szpitalu. A ja tam się czuję jak w domu. Ja tam zdrowieję. I zrobię wszystko, albo chociaż wiele, by na stare lata, być zamkniętą z dala od mojej rodziny. Chciałabym już teraz żyć z dala od nich. Wykorzystam czas na spłatę moich długów. W środę po obiedzie pójdę do Aliora. A emocjonalnie ten czas jest po to żebym przebaczyła mamie, a potem poczuła do niej wdzięczność. Życie stawia mi za cel bym Ją na nowo pokochała teraz, gdy widzę ją krytycznie, a nie oczami wpatrzonymi w nią. Nie jest wolna od wad, ale jest moją mamą i chcę ją kochać. Źle mi z tym, że aby zbudować siebie muszę Jej zaprzeczyć. Na tym polega dojrzewanie do bycia samodzielnym bytem. To straszne. Tracisz by docenić. Czy zdążę powiedzieć mamie, że ją kocham? I czy zdążę powiedzieć Jej i Oli, że ich kwestionowanie zażywania przeze mnie leków wyprowadza mnie z równowagi, bo zażywam je nieprzerwanie od 2008 roku, bo wierzę w nie i bo wybrałam ich zażywanie w wieku 23 lat będąc w pełni poinformowaną czym ryzykuję godząc się na nie! Jeśli wyczuwają cokolwiek chciałabym żeby zapytały o dawki i pory zażywania, a nie czy w ogóle je zażywam. I chciałabym żeby mama raz na zawsze skończyła mówić, że chcę się zabić! Bo ja chcę żyć. Samobójstwo to tchórzostwo i grzech. 

niedziela, 15 września 2024

Zapłaciłam rachunki

 Tyle jest niebezpieczeństw i niepewnych w moim życiu, a ja Blogu żyję z poczuciem stabilizacji i tego, że odrzuciłam przygniatający mnie głaz. Często teraz słucham "Show must go one" i tam są słowa: zapłaciłem rachunki, żyję dalej. I ja tak mam: zapłaciłam rachunki mojej rodzinie. Mogę robić to, na co mam ochotę. Jestem ja, Tata i mama z Olą. Największą przegraną jest Ola, bo ufa tylko mamie. A ja mam świadomość, że gdy zabraknie Taty reszta rodziny mnie zniszczy. To po co mam myśleć o przyszłości? Teraz muszę sobie żyć po swojemu. Mam tylko te chwile. W pewnym momencie na 1B poczułam równowagę, dobrostan. I teraz w nim jestem. Bez napięcia, bez lęku, z zimną precyzją co do mamy, Oli czy Piotrka. Czy ciebie Blogu szokuje, że zestawiam mamę z kryminalistą? Rzecz w tym, że Ona robiła to samo, co on. Oszukiwała dla pieniędzy. Nie słucham mojej mamy. Kupię sobie kurtkę w Bonprixie, mama tego odradza.

sobota, 14 września 2024

Taki jest fakt

 I właśnie dlatego, że tęsknię za Artkiem, a nie Andrzejem, nie będę chodzić na Klub Pacjenta. Na Klubie jest Andrzej. Dobrze mu życzę, ale myślę o Artku. Pewnie się nie spotkamy, a ja pogodzę się z myślą, że nie było mi dane. Bo w życiu wszystko układa się samo. O niczym nie decydujemy.

piątek, 13 września 2024

Fantazje

 Gdy czytam na fb długie teksty o relacjach czy uczuciach, to myślę o Artku. I to jest wszystko, co wolno mi zrobić. Pomyśleć. I co z tego, że wolałabym nawiązać z nim kontakt skoro on tego mi zabronił. Chciałabym Mu powiedzieć o wsparciu Taty i o zgodzie mamy bym żyła jak chcę i o dziecinnej złości Oli, że tak jest. A o firmie powiedziałabym Mu, że robię to, co chce moje rodzeństwo. I że nie rozmawiam z Piotrkiem, bo zaniechałam prób dzwonienia do niego. O terapii powiedziałabym Mu, że cieszy mnie tylko terapia zajęciowa. Biały Domek dla mnie odczarował się. Jest u mnie lepiej w podejściu do mamy, ale to dzięki Tacie, który uparcie powtarza mi: żyj swoim życiem. I zachęca mnie bym nie pielęgnowała złości do niej. Radzi mi bym ignorowała jej komentarze. A ja usiadłabym na kolanach Artka, może jego fotel by utrzymał nas dwoje i położyła głowę na jego ramieniu i puściła "Show must go one" i ładowałabym akumulator energii życiowej. A gdyby skończyła się piosenka dałabym mu buziaka i grzecznie powiedziałabym: dziękuję, że mogłam. A czy on by mi powiedział: drobiazg czy co ja z Tobą mam Bachorze? A może drobiazg Bachorze? Ale sobie pofantazjowałam. Nie szkodzi. W Blogu mogę. Idę na YouTuba.

czwartek, 12 września 2024

Wrażenia kulturalne

 Dzisiaj w ramach terapii byłam na Zamku Żup Krakowskich w Wieliczce. Wystawę o wydobyciu soli i o skarbach kościoła św. Klemensa przyćmiła wystawa solniczek. A po obiedzie pojechałam na slajdowisko o Rumunii i Mołdawii. Najwięcej zdjęć poświęcona polichromiom z cerkwii rumuńskich. Ale już wiem, że gdy wrócę do pracy to nie będę mogła chodzić na takie pokazy. Trwają zbyt długo, a ja przed nocką muszę poleżeć i poprostować kręgosłup. I nie będę też chodzić na Klub Pacjenta. Bo zaczyna się o 15, a o tej godzinie jem z Tatą II danie. A mnie zależy na tym by jeść potrawy gotowane, a nie smażone. Jutro pewnie wskoczy Bonito z kalendarzem do kuchni. Mama nie oddaje mi pieniędzy za to o co poprosi mnie żebym jej kupiła. Chodzi mi konkretnie o 18 zł za zakupy w Auchan: śliwki, rękawiczki i płyn do toalety. Więcej już nie zadzwonię i nie zapytam czy coś potrzebuje. 

środa, 11 września 2024

Życia za mnie nie przeżyje

Ola jest niehonorowa i przekonana o słuszności w opowiadaniu się po stronie któregoś z rodziców. Ja czerpię z obojga. Ale, Blogu, uświadomiłam sobie, że to jest tylko dom moich rodziców. Dobrze mi tu i komfortowo, ale emocjonalnie jestem związana tylko z Tatą. Bez Niego będę sama. Póki jest Tata mam wsparcie. Ale nie wybiegam w planach, deklaracjach i zarzekaniu się co wówczas zrobię. Wiem, że sobie poradzę, bo już tyle przeszłam, a poza tym mnie Bóg też dał rozum. Teraz żyję pojedyńczo, bez mamy. Wiem, że mama jest, ale to tylko mama. Życia za mnie nie przeżyje. 

wtorek, 10 września 2024

Zakupy!

 Z tej pensji chyba najbardziej cieszę się z okablowania do drukarki, laptopa i ładowarki, które zniszczyłam w psychozie. W weekend zajmę się laptopem. Kolejną rzeczą z której się cieszę jest mulina do haftu. Cieszę się z faktu, że prowadzący Warsztat Terapii Zajęciowej już mnie rozpoznają i pamiętają, że przynoszę Grzechy. Jutro zanoszę Chciwość i obraz z różami, który kiedyś wykleiła mi Monia. Ale spadł i rozbiło się szkło. Kurtki nie kupiłam. Poluję. I kupiłam bardzo ważną rzecz! Talerz do mikrofalówki. Przed szpitalem Tacie się rozbił i teraz udało mi się znaleźć na Internecie. 

poniedziałek, 9 września 2024

Zmiana sposobu myślenia

 Przyszła pensja. Na wiele zabraknie. Ale na razie krok po kroku odbudowa po psychozie. Także kupię coś eleganckiego z ubrań i ładowarkę do laptopa. Dobrze, że Orange już mniejsze i nie ma kablówki. Dla Taty też więcej, bo się należy według mnie. Dojdę do takiego podziału, że będę dawać Tacie 1 tys złotych. Ale to gdy wrócę z L4. Gdy kupię zimową kurtkę i buty będę mogła ze spokojem wrócić do leczenia zębów. Równocześnie spłacę dług karty kredytowej Aliora, bo sama go zrobiłam kupując na rok Offica. Przed chwilą mama posłała mi zdjęcie kurtki na jesień i przedwiośnie mogę zobaczyć czy jest ładna, ale czuję, że za 50 zł to elegancji w niej nie będzie. A ja chcę skończyć z tym, że nie stać mnie na porządne ubranie. Co tanie, to drogie.

niedziela, 8 września 2024

Czuję się jakbym się rozwiodła

 Czuję się jakbym się rozwiodła. Jakbym dostała prawo do kolejnego etapu w życiu. Gdy powiedziałam mamie, że uschły zioła, które zostawiła w moim pokoju zrobiło się jej żal i zapytała: naprawdę nie mogłaś ich podlewać? Taka szkoda. Milczałam. Bo po co mówić słowa, które ją zranią. Nie zależy mi już na tym co jej. Zmieniłam się. Nie jestem lekka jak motyl. Nie czuję radości, że wychodzę z toksycznej relacji. Jest we mnie świadomość jak wiele może być źle, ile może się nie udać, ale równocześnie jest spokój. Nie snuję planów, żyję miesiąc czy dwa do przodu. Mam świadomość, że co by się nie wydarzyło będę musiała sobie dać radę. I że z całym bagażem mojego życia przyszło doświadczenie, które pozwala wiele przetrwać. 

Kto mi złamał serce?

 Lektura wywiadu z Sylwią Sitkowską o roli dzieciństwa dla dorosłego człowieka dała mi do myślenia. Nie byłam zaniedbanym emocjonalnie dzieckiem. To nie jest mój ból. Jestem odrzuconym i wykorzystanym dorosłym przez innego dorosłego. Przez mamę. I mam do niej o to żal. Parę dni temu Tata zapytał mnie, co by ze mną było, gdyby on tak jak chce tego mama, wyprowadził się i zamieszkał w domu po Babci. Powiedziałam mu: już by mnie nie było. Mama robiła wszystko by można mnie było na stałe zamknąć. Bałam się tego. Ale już się nie boję. Tata powiedział mi: kiedyś ci powiem, co twoja matka mówiła o tobie i co planowała odnośnie ciebie. Blogu, ja się już nie boję. Przeszłam przez najgorszy z możliwych koszmarów: złamania serca przez osobę, którą kochałam nad wszystko. Nie był to żaden z moich mężczyzn. Zrobiła mi to własna mama. Gdy Ci to, Blogu, piszę, płaczę. Po pierwszej hospitalizacji całą sobą zaufałam mamie. Wykorzystała to. I wiedz, Blogu, że nie dbam o te wszystkie pieniądze, które jej poświęciłam, tak, jak i nie dbam o te, które będę musiała poświęcić przez brata złodzieja. Przeciwnie! Jestem z siebie dumna, że umiałam tak żyć, że przetrwałam. Ale ostatni pobyt w Kobierzynie był znamienny. Pokazałam sama sobie, że moja mama jest ważna dla mnie, ale nie jest już najważniejsza. Dawniej gnałam do domu, bo tak naprawdę gnałam do Niej. Teraz po prostu wracam. Do azylu, bezpieczeństwa, dobra, odpoczynku, posiłku i relaksu i ciszy. Wracam do domu, a nie do mamy. 

Gdy ma się 103 lata...

 Czytam sobie archiwalny numer "Zwierciadła" pożyczony z biblioteki i bardzo mi się podoba artykuł o Iris Apfel. Ma 103 lata i jest aktywna jako projektantka i modelka. Jest ikoną stylu. Potrafiła przyznać się, że nie chciała mieć dzieci, bo wolała aktywność zawodową. I jeszcze taka myśl: lepiej być szczęśliwym niż dobrze ubranym. I na koniec: teraźniejszość to wszystko, co masz. Przeszłość nie wróci, przyszłości jeszcze nie ma. A ja mam takie dziwne uczucie, że nie wiem, co mnie czeka, ale że sobie poradzę. Moja mama swego czasu mówiła: nie wszystko można do końca zrozumieć, ale wszystko można do końca przeżyć. I ja tak teraz mam. Nie rozumiem dlaczego udaje mi się pokonywać przeszkody, ale udaje się i to mnie cieszy. Jestem spokojna i bez napięć czy lęków. I to dowodzi tylko jednego: tylko dzięki lekom można to osiągnąć. 

sobota, 7 września 2024

Walczę

 Byłam na lokalnej imprezie w ramach narodowego czytania "Kordiana". Ale jak zobaczyłam lokalnych działaczy z Klubu Osiedlowego ubranych w krótkie spodnie na scenie, to zwątpiłam. Wysłuchałam słowa wstępnego i odeszłam. Już wiem na przyszłość, że lepiej jechać na taką imprezę do miasta. Po prostu dysponują większym budżetem. I klasą. Jestem gdzie indziej myślami. Przy Arturze. Ciągle wraca ta myśl, że powinnam Go przeprosić. Ale lepiej Go nie niepokoić. Siada mi nastrój. Trzeba wyjść z nory. Pójdę na spacer. Zjem z Tatą kolację, zażyję leki i pójdę. Mam pomysł! Poczytam w ogródku! Czytałam w ogródku, ale przegonił mnie karetkowy hałas z oddali. 

Czytam "Seks w wielkich miastach". To historie par, które rozgrywają w wielkich miastach świata. I choć po wstępie mogłoby się wydawać, że będą mocno zróżnicowane, to tak naprawdę opierają się na tym, że nie zawsze ludzie mogą być razem. Przygnębiające. Ale przeczytam tę książkę by spróbować znaleźć jej zalety.

A co do Artka, jeśli jest mi pisane by go spotkać i wyjaśnić, że nie chciałam go obrazić w żaden sposób, to wówczas to zrobię.

piątek, 6 września 2024

Odrastają mi skrzydła!

 Blogu, dostałam wiary we własne skrzydła!

1. Mogę na powrót haftować! Wzięłam się za chomika. Także Blogu nie wiem czy będę miała czas chodzić na Klub Pacjenta od listopada, bo mam ochotę wracać do domu i haftować, a nie ciupać w karty w Kobierzynie. 

2. Zamyka mi się pisanie i ciągnie mnie do moich ukochanych obyczajówek.

3. Zrozumiałam, że moje narzekanie na brak partnera miało miejsce zawsze wtedy, gdy scrollowałam fb. A tymczasem na tym fb był filmik gościa, który zapytał czy potrzebujesz relacji czy seksu by poczuć się silną czy wartościową! Jako pojedyńcza osoba odkrywam w sobie swoją moc i tak strasznie mi się to podoba. I wiesz co Blogu? Gdy przyjdzie pensja to kupię sobie w Bonprixie jedną sukienkę. Tak zoorganizuję wydatki by starczyło! A nie żadne spodnie czy żakiet! A rajstopy to kupię na jakimś placu, bo przez internet wychodzą za drogie! 

4. Ale Ci coś Blogu opowiem! Byłam w pasmanterii po igły do haftu, a tu na ladzie damskie majtki. No wcięło mnie. Ale pójdę tam znowu po nici, to przyglądnę się tym majtkom.

5. Dzisiaj po raz pierwszy ucieszyłam się, że Ola adoptowała Edwarda. Chociaż Edziu rzadko chcę ze mną iść na spacer, to kocham Go. On jest taki samoprzylepny!

6. Ponieważ zaczęłam bardzo tyć, Tata stwierdził, żebym zrezygnowała z obiadów w szpitalu. I od razu czuję się lepiej. 

7. A na koniec, to powiem ci Blogu, że w moim pokoju zawisł obraz z Minonkami z 1000 elementowych puzzli. Na tym obrazie Minonki wychodzą z kanału ulicznego. I to jest symbol mojego stopniowego pokonywania choroby, gdy przychodzą jej nawroty.



wtorek, 3 września 2024

Od złości do snu

 Blogu, jestem zła! Bo poszłabym sobie w czwartek pograć w karty na Klubie Pacjenta. A tu mi zabronili! No niech to szlag trafi. I nie chodzi o Andrzeja, chociaż Go lubię, tylko żeby nie gnuśnieć w domu! Jezu, jak mnie boli głowa! Już zjadłam 2 apapy. Myślałam, że z głodu, ale zjadłam kolację i dalej mi świdruje. Nad prawą skronią. Idę poszukać co o tym piszą w necie. A zatem może być od zatok, od zęba, albo od niewłaściwego ciśnienia. No rano miałam 90/70. Pielęgniarka kazała mi dużo pić, ale już nie mogę patrzeć na wodę. Nie wiem Blogu czy Ci piszę z sensem, bo robię się senna. Muszę się jakoś dowlec do łazienki, żeby się umyć. A potem zasnę. Pa! No, umyta wlazłam do łóżka z królewską pościelą 200 x 220. Jak mam się dobrze! I teraz przeczytałam co napisałam i zastanawiam się czy mogę o Andrzeju pisać, że Go lubię. Bo, Blogu, lubi to się zupę pomidorową a czy do relacji międzyludzkiej też można tak pisać? Chyba można. Nie czepiajmy się, Blogu. Ten telefon waży chyba 2kg. Pa!

Dziewczynki

 Ale mogę Ci Blogu powiedzieć, że myślę o Artku. Zasadniczo za psychozy się nie przeprasza. Bo z reguły zapomina się związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy słowami czy wydarzeniami. Im dalej tym mniej pamiętam. No i mam na uwadze Jego słowa skierowane do mnie. Szkoda Blogu, bo Artek jest niesamowitym mężczyzną. Ale widać musi tak być, że się już nie spotkamy. Ale pamiętam jak Go objęłam przy wyprowadzce! No, jest na czym oprzeć głowę! Oczywiście Blogu, jestem niegrzeczna! Ale Blogu Ty wiesz, że grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą gdzie chcą. No ja wszędzie, nawet w pracy, Blogu, robię tylko to co chcę! Ale, gdy w grę wchodzi drugi człowiek to trzeba się z nim liczyć. Mnie moi Bliscy lekceważą, niezasłużenie. W ogóle nie doceniali tego jaką dla nich byłam przez ostatnie lata. Mama wykorzystywała mnie finansowo, brat zadłużał, siostra gardziła mną, a Tata, który teraz zgrywa bohatera albo nabrabia krzywdy, mówił, żeby głos zabrali Ci, którzy na tym korzystają. Korzystali wszyscy, nawet Tata, bo gdy on małooszczędnie gotował, specjalnie zresztą, to rachunek za gaz płaciłam ja. Może mnie choroby zabiorą na czas bym nie żyła z moimi Bliskimi. Nie spodziewałam się, że będą mi tak dalecy. Półtorej miesiąca odmieniło wszystko. Wróciłam tu ze szpitala, bo o to poprosił mnie Tata, ale Blogu mam dość. Dobrze rozumiem Artka, który powiedział, że on chciałby mieć już spokój. W mojej pracy emerytyki odpowiadają, że to dopiero na tamtym świecie. Gdyby nie to, że wierzę w Ciebie, Boże, to już by mnie tu nie było. 

poniedziałek, 2 września 2024

Włos dzielony na cztery

 Tematem psychoterapii grupowej były lęki. A tak naprawdę wiem że je uciszą tylko leki. Ale też odkryłam coś w sobie. Zaakceptowałam fakt, że mam tylko Bliskich i Monię. Myślałam, że będę potrzebować jeszcze przyjacielskiego wsparcia Andrzeja, ale widzę, że nie jestem Mu potrzebna, bo gdyby tak było zadzwoniłby. A na pytanie, Blogu, czy Andrzej jest mi potrzebny: powiem Ci Blogu, że nie jest. Terapię, umacnianie mnie mam przejść z ziomkami ( jakby to powiedziały Minonki) z tej grupy. I póki co nie chcę już chodzić na Klub Pacjenta. To, co mogłam z niego wziąść dla siebie, już wzięłam. Teraz ten Klub jawi mi się jako jeden wielki cyrk. Gdy szłam na niego w marcu myślałam, że będzie grupą wsparcia, forum wymiany myśli. Jest miejscem rozrywki dla chorych psychicznie. Potrzebuję wsparcia, a nie rozrywki. Rozrywką dla mnie jest czytanie, kocham to. Więc, Blogu, z wielkim spokojem powiem Ci, jak dobrze być w domu. Być starą panną i nie dzielić włosa na cztery, tylko dlatego, że się nią jest!

niedziela, 1 września 2024

Jaka msza?

 Msza polityczna. To, że obchodzono 85 rocznicę wybuchu II Wojny Światowej, to dobrze. I w sumie dobrze też, że Episkopat Polski nawołuje rodziców do walki o lekcje religii w szkołach. I bardzo mi się podoba, że mówi się o wysokim procencie samobójstw wśród młodych ludzi. Oni nie mają nic. A ja tę Mszę dedykowałam temu bym odnalazła w swoim życiu takich ludzi, którzy zadbają o to, żeby mnie na czas zamknąć na stałe. Spoza mojej rodziny. Nie wiem Blogu czy starczy mi wiary, aby chodzić do kościoła, ale potrzebuję tego. Wyzwala myśli. Pozwala zrzucić swoje troski. Przez 30 minut posiedzieć w ciszy, a potem skupić się. I nie na samym sobie tylko na słowach modlitw, obrzędów i pouczeń. 

Dlaczego kobiety mają siano w głowie?

 Czytam Blogu książkę Krystyny Mirek. Boże jaka szmira dla dużych panien! Chichram się, gdy czytam o głównym bohaterze: na tle księżyca wyglądał niczym książę z baśni. Piękny. Tajemniczy. Jego sylwetka rysowała się na tle nieba jak doskonałe dzieło antycznego rzeźbiarza. Boże i kobiety to czytają i potem mają siano w głowie. A liczy się tylko żeby móc się wtulić w swojego mężczyznę i powiedzieć mu, dziękuję, że mogłam to zrobić. A on zapyta: ale co? No akumulator! Musiałam naładować mój akumulator

Inspirujący wywiad

 Gdy przejrzałam wpisy sprzed roku to widać w nich jak w mojej rodzinie byłam nikim. Jak mama z Olą się mną wysługiwały. Jak byłam na obrzeżu, chociaż wydawało mi się, że jestem częścią. I w tym momencie przyszła taka myśl: po co zajmować się mamą czy Olą na terapii?. Wykreślić tak, jak zrobiły to one. Czytałam wywiad z dr Ewą Woydyłło. I ona mówiła o swojej mamie, że pamięta w niej pozytywne przesłanie. Mnie się mama kojarzy tylko z narzekaniem i podkreślaniem jak to ją wszyscy wykorzystali. I teraz pisząc te słowa zrozumiałam, że popełniłam te same błędy, co mama. Po pierwsze dałam się wykorzystać, a po drugie wkółko o tym mówię. A tymczasem, to że pomogłam mamie i bratu to mój plus, a po drugie czas zamknąć usta na mówienie o mamie i Piotrku. Bo sama twierdzę, że chcę by ich w moim życiu nie było. No to albo frytki albo rybki. Ale jedno ci powiem, Blogu, to nie ja decydowałam o moim życiu. Jest różnica między zależnością a podporządkowaniem się. Byłabym nawet dalej podporządkowana mamie, gdyby o mnie dbała. A jej tymczasem sodówa uderzyła do głowy. To dlatego zaboli ją, gdy upadnie. Po co ja mam cieszyć się z jej niepowodzeń czy rozpamiętywać jej krzywdy. Los wyrównuje wszystkie rachunki. A ja muszę wrócić do umiejętności z kantoru, gdy musiałam umieć wysiedzieć w samotności aż minie określony czas. 

Kolejny inspirujący wywiad jest z Joanną Flis, która mówi, że nie trzeba być idealną by być wartościową osobą. 

piątek, 30 sierpnia 2024

Wózek codzienności

 Tyle lat, Blogu, żyłam bez partnera i radziłam sobie z samotnością. W porównaniu do tamtego czasu, gdy byłam sfrustowana do tego stopnia by oglądać pornografię, to jest lepiej. Nie chcę też zmiany miejsca zamieszkania czy budowania związku. Mnie potrzeba rozmowy. Więc dostaję ją na terapii. W jednym zaczynam przyznawać rację Tacie i psychologom by przestać rozpamiętywać żale. I by nie myśleć o problemach. Głową muru nie przebiję. Czuję nadzieję. Do mamy napisałam, że jej potrzebuję, ale coś się zmienia we mnie. Tata żachnął się, gdy wzięłam sobie kromki na kolację. A ja mam to w dupie, że tyję. Tata najpierw zachęca mnie bym jadła 2 obiad, a potem daje mi dobre rady. Była też we mnie potrzeba czułości i wyrozumiałości, ale bezpieczna i empatyczna przestrzeń Białego Domku wypełniła tę potrzebę. I mam nadzieję, że dopomogą mi współpracownicy, bo chcę już wrócić do pracy. Chcę łączyć terapię z pracą. Jednym słowem nie ma co się użalać nad sobą. Trzeba pchać wózek codzienności. Nie jest mi pisane być w związku. To mnie zasmuca, ale tak jest. Wymagam opieki i zapobiegliwości. Jestem przegraną. Jakolwiek to brzmi i jak niewiele popełniłam błędów, to tak po prostu jest. Niech więc to życie trwa i przeminie. Teraz wierzę, że celem mojego życia jest kształtowanie, hartowanie duszy tak by była tak mocną by mogła być składową Boga, którego nasze dusze czynią wszechwładnym. Każdy z nas musi ponieść swój krzyż. Mój krzyż to toksyczna rodzina i schizofrenii. 

czwartek, 29 sierpnia 2024

Dzień za dniem

 Dzisiaj dumam nad Klubem Pacjenta. Nie widzę się już w żadnym z nich. W zasadzie na tej terapii w Białym Domku uczę się pozostawać samą w smutku i się tym nie załamywać. Bo tak samo mam w domu. To etap, Blogu. Później człowiek wyprowadza się z domu. Ale ja zostanę. Moje rodzeństwo traktuje mnie jak głupią i jako zło. Ale uświadomiłam sobie, że Oni oboje będą musieli coś ze mną zrobić by decydować o majątku po rodzicach. I będą mieli prawo. Szybko się przystosuję do życia w zamknięciu. Blogu, pamiętasz jak Ci pisałam kiedyś, że póki otaczają cię twoi bliscy, to masz powód by żyć? Co teraz daje mi, Blogu, motywację do życia? Ciekawość. Jestem ciekawa co mnie czeka! I chcę wytrwać. Chcę wytrwać do śmierci. Bo życie to konkurs na wytrwałość. A ja muszę tylko sobie poradzić. Nie muszę być idealna, robić plany. Mogę żyć dzień za dniem. 

środa, 28 sierpnia 2024

Aktualna sytuacja na froncie

 Ola obrażona, mama w Ustce, a ja jem co ugotuje nam Tata i zwierzam Mu się, bo mogę, Blogu. Ola terroryzuje cały dom. Gdy ona wchodzi mama milknie. Bez względu na to czy jest przyjacielska czy awanturnicza. Tata powiedział mi dzisiaj, że mama całe życie chciała wrócić do rodzinnego domu jako skrzywdzona przez męża. I moja mama jest przez niego skrzywdzoną. Tylko, że nikt jej w tym rodzinnym domu nie chciał. Wytłumaczyła to sobie sama, jak wszystko w swoim życiu. Ja nie umiem pogodzić się z tym, że straciłam te 16 lat. Nie wiem nawet czy dam radę być samodzielną. Po prostu wkurwia mnie, że chęć bycia taką wywołuje u mojej siostry taką nienawiść do mnie. Nie muszę opowiadać się po żadnej ze stron. Odnoszę wrażenie, że mama pogodziła się z faktem zmiany w naszej relacji. Kocham, Blogu, moją mamę, ale jest we mnie równie mocny żal za to, że byłam, jestem i będę dla niej człowiekiem gorszej kategorii. Tak, jak mama nie ufa mi, tak ja ufam, że dalej pozwoli mi kierować swoim życiem. Nie chcę go rewolucjonizować. Na początek uczę się gospodarować swoimi pieniędzmi i przyzwyczajam się do samodzielnego myślenia. I uczę się jeszcze tego, że nie muszę gnać do domu, bo nareszcie dotarło do mnie, że Ty mamo nie czekasz na mnie. Skłóciłaś swoje dzieci. Nie zaznasz spokoju. Możesz uciekać na drugi koniec Europy czy na kolejny koncert, ale nie umiesz zostać sama w ciszy. 

poniedziałek, 26 sierpnia 2024

Czemu mi źle?

 Źle mi, Blogu. Po prostu. Odrąbywanie się od mamy i decyzją Oli, od niej też, jest trudne. Ciężko mi skupić się na słowie pisanym, bo ciągle przychodzą myśli czy dobrze robię. Tata nie reaguje na mamę i Olę. Nie komentuje. To ja mówię, co mnie boli. Jestem samotna we własnej rodzinie. I tak musi być. Muszę się nauczyć pokonywać tę samotność, bo będę z nią żyć na codzień. Jutro pojadę do Borku przymierzyć spódnicę, która mi się spodobała. Dobrze, że przez 2 miesiące uczę się żyć, a nie uciekam w pracę. Równocześnie wiem, że powinnam się cieszyć, bo problemy rozwiązują się jedne po drugich. Tylko dlatego, że je tknęłam. Oli zależy na Toyocie, więc się uaktywniła. 

Po indywidualnej

 Dumam nad słowami psychologa, że w relacji z mamą przyjęta przeze mnie strategia wszystko albo nic jest błędem poznawczym. W sumie to cieszy mnie, że mama się nie poddaje i próbuje nawiązać ze mną kontakt. Obie szybko się uczymy żyć w nowych warunkach, w nowej relacji. Mama żyje z Olą, w jej pojmowaniu rzeczywistości nic się nie zmieniło. Zmieniło się w mojej. Wiem, że nie mogę na nią liczyć. Dwa dni temu bałam się osamotnienia. Dzisiaj myślę, że to etap dorostania do samodzielności i dojrzałości. Nie da się mieć ciastko i zjeść ciastko. Zeżarłam ciastko wyprowadzając się do Andrzeja i idąc na zamknięty i nie dając mamie prawa do decydowania. Teraz nasza relacja ulega przekształceniu. To potrwa dłużej niż terapia w Białym Domku. Muszę mamę poświęcić by ją docenić. Dla mnie piorytetem teraz jestem ja.

niedziela, 25 sierpnia 2024

Terapia grupowa

 Nadejdzie taki moment mojej terapii, gdy będzie terapia grupowa. I doprawdy nie chcę tym ludziom mówić nic. Niczego też od nich nie oczekuję. 

sobota, 24 sierpnia 2024

Łapka i szuflada

 No i właśnie, Blogu! Napisałam Ci, że próbuję się poskładać. I co mnie cieszy? Że Monia mi uświadomiła, że chcę sobie poczytać w moim kąciku. I super, że mam do niego taki łatwy dojazd. Spraw do załatwienia coraz mniej. W przyszłym tygodniu kurtka i bank, odebrać torebkę i jeszcze odebrać łapki do gorących garnków. Dam je do kuchni. Nie szkodzi, że się zniszczą. Tak jak moja relacja z mamą. Kiedyś była piękna. Wtedy, gdy to ja o to zabiegałam. To było tak jak bym była w związku i ciągle i uparcie widziałam w tym więcej niż było. Czuję się przemęczona zabieganiem o osobę, która mnie nie kocha. Nie wiem czy to mnie jeszcze boli? Chyba nie. Nie chcę by to doświadczenie zabrało mi wiarę w drugiego człowieka. Chcę być dalej radosna i dumna z samej siebie. I patrz Blogu, Andrzejowi odpuściłam, a mamie nie. Bo Andrzej był szczery, a mama upracie tkwi w zakłamaniu. No to teraz, Blogu, sięgnij pamięcią wstecz: czy ja rozmawiam z oszustami i manipulantami? Czy układ z Piotrkiem nie był lekcją. Ale jedno co przyznaję mojej mamie: ona nie zdaje sobie sprawy jak bardzo jest oszukiwana przez Piotrka. I że właśnie mnie traci. Nie zamknę w sobie szuflady z napisem mama. Ona jest otwarta, ale ja zaglądam do niej coraz mniej. I patrz, Blogu, ja Ci piszę, że boli. Ale nie jest tak, że cały czas boli. Po prostu dzień za dniem, wpis za wpisem, sytuacja za sytuacją, oddalam się od niej

Jaki będzie finał?

 Popołudnia w domu z mamą mnie wykańczają. Ola jest kąśliwa, ale zawsze taka była. Dlatego postanowiłam, że po terapii będę jeździć do swojego zielonego kącika w centrum. Tam poczytam i odetchnę od mamy. Nawet gdy jej nie ma wszystko mi się z nią kojarzy. Mama powiedziała mi, że jeśli będę miała iść coś załatwiać, to żebym poszła z Olą. Teraz? Teraz, Blogu, gdy już po bitwach, a przed finałem? Piotrek nie przyśle wymaganych dokumentów, dostanę wezwanie. Powiem prawdę, czym zmiotę Piotrka, a sama ogłoszę upadłość. A gdzie będzie wówczas moja mama? A czy w ogóle jest moją? Blogu, czy ja mam się bać, skoro własna mama mnie pozastawia na pastwę oszusta i złodzieja. I robi to konsekwentnie od 3 lat? Napisałam do Piotrka: nie walczmy ze sobą. Przepraszam za złe. Próbuję, Blogu, jak zwykle, wyciągam rękę. Ale już dość. Mama jedzie do Ustki, a Piotrek do Laponii. Ola zaiwania w szpitalu. Tata ma radochę z tego, że ma o kogo dbać, bo mi gotuje. A ja próbuję się poskładać. 

Spostrzeżenia

 Gdybym się wyprowadziła, to mama by ćwierkała że szczęścia. Znów by sobie zrobiła z mojego pokoju salonik. A tu Ewa wróciła do domu. Aż dziw bierze, że nie nazwała mnie dziwką. Gówno wystarczyło. No i złodziej. Gdy przekroczyłam próg domu wróciła każda myśl z psychozy. Pamiętam, Blogu, wszystko. Mama się irytuje, że musi pośredniczyć między mną a Piotrkiem. Nie musi. Chociaż 10 lat temu umiała. Wtedy pilnowała żebym jeździła do Trzebini, żebym czuła się zoobowiązana pomóc bratu. A dzisiaj? Będzie co ma być. Mnie własny brat napisał i powiedział, że zostanę sama i chora i zamknięta. No i już byłam, Blogu. Mało tego rozmawiałam z ludźmi, którzy są tam zameldowani. Blogu, czego ja mam się bać? Nie zmieniło się nic? W domu płaczę, poza nim jestem szczęśliwa. Ale spoko jej wysokość wyjeżdża do Ustki, to ja odetchnę. I tak będzie dopóki mamę nie przyciśnie Parkinson. Będzie uciekać, a potem zostanie jej tylko Ola. I nie wiem dlaczego i jak i gdzie będę ja. Ale wiem, że nie tu. 

piątek, 23 sierpnia 2024

Kto jaką pełni rolę

 Na fb: kiedy zaczyna rozumieć, że sam strach zabija życie. Rok temu bałam się wszystkiego, cierpiałam i myślałam, że tak musi być. Dzisiaj mi tęskno do przytulenia bliskiego człowieka. Poszłam do rodziców. Tata śpi, a mama powiedziała coś o firmie. Ale w sumie mama jest fajna do przytulenia. Jest miękka. Szkoda, że popiera moje rodzeństwo. Ale mnie to już nie dotyczy. Nie wiem Blogu co się wydarzy, ale jakoś tak przeczuwam, że nie będę tu mieszkać. I tylko proszę Boga bym zdążyła zamknąć tę nieszczęsną firmę. Za 7 lat będę miała 48 lat. Ale się udupiłam. Kredytami dla innych osób. Nic nie mam z tej firmy. A gdy odejdę z Solidu będę mogła tylko iść do hipermarketu. Bo co to za kasjer, który ma wpisane egzekucje komornicze na świadectwie pracy? Jak mam to zrobić by nie żywić urazy do Piotrka, Mamy i Oli? O co mi chodzi? O to domniemywanie, które prezentuje Piotrek, że to ja nie robię tego, co trzeba. Nie przeksięgowywuję, nie piszę pism. A prawda jest taka, że to są ściemy dla mamy. Gaszę Blogu światło i poleżę w ciemności. Mam dość. 

Moje marzenie

Czy ja Ci, Blogu, odpowiednio wytłumaczyłam, że zarówno mama, jak i ja potrzebujemy drugiej osoby by odreagować swoje problemy? Ale mam poczucie, że odrąbuję się od mamy jako mojego swojaka. I że mama się na to godzi. Mam wrażenie, że nie rozumie tego moja siostra. Jest zapatrzona w mamę tak, jak byłam ja. Na początku bałam się życia bez szczerej i oddanej rozmowy z mamą. Ale okazuje się, że mamy coraz mniej wspólnych tematów. To tak właśnie musi być: albo wszystko albo nic. Bo jeśli popuszczę cugle mama rozpanoszy się na nowo. A co na froncie? Kredytu za Toyotę nie da się zamknąć, bo wpłaty Oli są rozksięgowywane na Piotrkowe raty. Na prośbę Oli umówiłam nas dwie na rozmowę z doradcą. Niech na odmianę, to one dwie powalczą sobie z Piotrkiem. Kurtki nie kupiłam, ale dobrałam rozmiar i jadę jutro. A co do terapii, to podchodzę do niej na poważnie, ale mam wrażenie, że faktyczna przemiana zachodzi w domu. Dlatego do terapii podchodzę bez patosu i tego uwielbienia, które miałam do tego personelu. Oni cudów nie zdziałają. Temat poruszony przez Klaudię: pycha i pokora rezonuje we mnie. Nie czuję się pyszna. Dostałam wycisk. Za to dużo we mnie pokory. Nie wybiegam już do przodu. Góra pół roku. Myślę, że życie mnie jeszcze zaskoczy. Ale mam marzenie. Chciałabym, Blogu, mieć takiego mężczyznę, o którego oparta mogłabym spokojnie poczytać. Czy ja przebaczyłam mamie? Czy ta jedna rozmowa z psychologiem wystarczyła?

czwartek, 22 sierpnia 2024

Sposób reagowania

 Gdy byłam na zamkniętym jedna z pacjentek powiedziała, że najciężej jest jej wieczorami. Powiedziała, że dopada ją wtedy smutek i tęsknota za zmarłymi rodzicami. Moja najbliższą rodzina jest w komplecie. Ale mama z Olą siedzą sobie razem w pokoju czy w ogródku, Tata słucha na słuchawkach radio albo czyta, a ja czytam u siebie. Dawniej leżąc, a od marca siedząc, bo sprzątam łóżko na dzień. Czyli tak po prawdzie coś zyskałam, a z drugiej strony nie zmieniłam nic. Ale czuję się silniejsza niż gdy wyszłam z zamkniętego. Bo na każdym kroku uczę się samodzielności od mamy. Początkowo ustaliłam z nią, że razem pojedziemy do Borku po kurtkę. Ale przed chwilą zdecydowałam, że pojadę bez niej. Nie potrzebuję jej do tego. Odtrutka trwa. Za 2 miesiące wracam do pracy. Dużo się działo w tym roku. Blogu, gdy się nad tym zastanawiam o co mam żal do mamy. O tym pieniądze i zniewolenie. Zastanawiam się czy jej działanie to celowa manipulacja czy sposób na pokonywanie trudności.  I myślę, że to jej sposób reagowania. Zasypiam. Pa, Blogu.

Choruję na nią...

 Na fb wiersz z przypomniem o tym by nie zapominać jaki potencjał mamy w sobie. Wiem, Blogu, że powinnam pisać. Ale do tego trzeba czuć się lekkim. A ja czuję jakbym dźwigała głaz. Nie bardzo teź wiem, czego oczekuję od terapii indywidualnej, i jaka mam być na niej ja. Ja chciałam wypłakać swoje żale, ale psycholog mi przypisany oczekuje czegoś innego. Ale sama nie definiuje czego. Rozmowa głuchego że ślepym. Chciałabym wyartykułować przeszłość, bo teraźniejszość tworzę w nowym systemie. Blogu, ugrałam wolność, dostając samotność. Ale, Blogu, jeśli życie w podporządkowaniu i oddaniu mamie ma być tylko po to by jechać na zakupy, to nie. Przyszedł katalog Bonprixu. Początkowo uległam mamie, że nie warto z niego zamawiać. I to powiedziałam. A teraz schowam sobie ten katalog i we wrześniu kupię sobie z niego dżinsy. Pierwsze od niepamiętnych czasów. Bo dotychczas czułam się w dżinsach gruba. A teraz czuję się ładna. Blogu, ja naprawdę, jestem ładna. Nie mam nałogów i mimo leczenia schizofrenii, nie mam zniszczonego ciała. I kupię sobie sukienkę z białą lamówką. A jutro jadę na terapię, później spróbuję zamknąć kredyt, chociaż czuję, że to daremny trud, bo myślę, że to co wpłaciła po raz kolejny Ola poszło na zaległe raty, których nie płaci Piotrek. Niech sobie to załatwią między sobą. Ja zawsze mogę płacić w ratach, te 2 tysiące z hakiem, które zostały. Wówczas kredyt skończy się wraz z końcem 2025 roku. Piotrek wykiwał Olę. Jak zwykle. A jeszcze z tej pensji kupię sobie kurtkę przejściówkę. Mam upatrzoną w Borku Fałęckim. Lubię kupować tam ubrania. I w Auchanie. A gdy potrzebuję coś eleganckiego jadę na Tandetę. Ale na tę sukienkę z Bonprixu, to choruję już chyba 2 lata. I ciągle sobie odmawiałam. A teraz będzie moja!

środa, 21 sierpnia 2024

Spójrz w oczy i oszczędź pupę!

 Ciężko mi, Blogu. Ale w porównaniu do bólu z zamkniętego to całkiem dobrze. Mogłabym jechać do Moniki. I tak zrobię. Trzeba sobie spojrzeć w oczy i przekonać się, jak jest. No to część, Blogu.

Jest następny dzień, środa. Monia przebaczyła. Powiedziała, że następnym razem skopie mi tyłek. Dlaczego, Blogu, wszyscy czepiają się mojej pupy? Wariactwo jakieś. No więc byłam na terapii, potem nic nie wskórałam w banku żeby zamknąć kredyt, tzn. umówiłam się jutro na 14. Byłam w pracy, ustalić z dyrektorką plan powrotu w listopadzie. Wzięłam obrazy Grzechów do oprawy, które wywiozłam w psychozie. Jeszcze muszę jechać jutro do introligatora. No i nie poszłam na pocztę, bo deszcz mnie przegonił. W ogóle to zaginęły szlafroki kupione przez internet, gdy mieszkałam u Andrzeja. Przeszukam katalogi w mailach, bo może tam jest jakiś mail, bo coś mi się kojarzy, że tam może być cło, bo to było chyba z Chin. 

poniedziałek, 19 sierpnia 2024

Kopciuszek

 Ale mama się wydarła, bo jej nie powiedziałam kiedy wrócę. Nic jej do tego. I ten jej durny tekst, że "znowu się zaczyna". To się nie zaczyna, to trwa. Ponieważ alternatywą do grania w karty ze znajomymi z Klubu Pacjenta, są zakupy z mamą i Olą, gdzie mam występować w roli Kopciuszka albo samotne siedzenie w pokoju, to chyba jasne, Blogu, co wybrałam. Co do Andrzeja, Blogu, to mam spokój i pokój. To mój przyjaciel. Podobno, gdy kobieta i mężczyzna przerobią wątek erotyczny, to dopiero wtedy mogą być przyjaciółmi. Po prostu zwyczajnie Go lubię. Szkoda, że nie pamiętał o czym w jego kościele było kazanie, bo byłam ciekawa. Nie myśl, Blogu, że zafiksowałam na religię. Chciałabym tylko mieć porównanie czy u Zmartwystańców już złagodnieli czy jeszcze nie. Póki co mam wrażenie, że ksiądz grzmiał, a nie mówił. Wręcz wymusił by ludzie wyszli z ławek po Eucharystię, krzycząc, że to obowiązek katolika. Nie uznaję, gdy się na mnie podnosi głos. Marny że mnie Kopciuszek. Jestem naiwna, czego dowodzi relacja z mamą, ale czas płynie. Nasz Kopciuch został królową. Czego? Czyją? Samej siebie! 

niedziela, 18 sierpnia 2024

High life!

 Byłam na Mszy w swojej parafii. Fajnie tak sobie iść spacerem, a nie musieć się tarabanić na Zamiejską. No i godzina mi odpowiada, bo pozwala odpocząć po całym tygodniu, zjeść, posprzątać i iść by oddać swoje troski. Tym razem dziękowałam, że 2 miesiące wystarczyły by mi rozjaśnić umysł. I prosiłam Boga by wsparł mnie w terapii. Bym wytrwała w sile nie ulegania mamy manipulacjom, sugestiom i opiniom. Bym dojrzała. Tracę ludzi wokół siebie. Mama walczy, ale za tydzień wyjeżdża. Ola jest wściekła za to, że oparłam się na Tacie. Ale to Tata przyjechał do mnie do szpitala, a nie zasłaniał się brakiem zgody na informowanie. Pracownik socjalny szpitala spytała mnie czemu mama nie wyciągnęła mi ubrań że śmietnika. Nie powiedziałam jej, że wolała zrobić 150 zdjęć tym ubraniom w tym śmietniku. Przed Mszą mama powiedziała mi, że ładniej wyglądam w krótkich włosach. Nie ustają z Olą krytykowaniem tego, że chcę by były długie. Co im do tego, Blogu? Czy to jest najważniejsze w naszej z mamą relacji? Bo dla mnie najważniejsze jest to, że mam do niej żal za lata wyzysku. Na początku to był ból. Potem frustacja i wściekłość. Później bezsilność. A teraz jest żal. Równocześnie jest duma, że dałam radę. Moja mama może podróżować, kupować buty za 800 zł, jeść smacznie, choć niezdrowo, bo to ja zadbałam o to by spłacić jej debet czy dług w skarbowym. I to ja z każdej pensji płaciłam ratę za samochód. Ola lubi gdy się mówi, że ona ma w tym udział, bo nie dawałam na jedzenie. Zapomina, że płaciłam czynsz, internet i kablówkę, a czasami nawet prąd i gaz. Nie sztuką jest oddać kartę i niech ktoś decyduje. Sztuką jest umieć zarządzać tak by wystarczyło. A nie tylko gromadzić na koncie i myśleć, że jest się genialnym. I ja robiłam to z najniższej krajowej, a nie średniej krajowej jak ona. Wiem już, że w listopadzie wracam do pracy. Nie wystąpię o świadczenie rehabilitacyjne. Ani o rentę. Ale w spokoju przez pół terapii pochodzę tylko na nią. I mam też Blogu szatański plan! Będę chodziła na Klub Pacjenta. I będzie draka! Bo żeby chodzić trzeba być po leczeniu, a nie w trakcie. A chuj z przepisami. Pogram sobie w karty i wypiję kakałko, bo mnie łapią skurcze śródstopia, bo znowu nie jem słodyczy. Tata mi kupuje serek wiejski, wiesz Blogu, graniasty, bo polubiłam w szpitalu. I zjadłam rosół i brukselkową i schab z folii. I mam u Taty zamówione placki ziemniaczane. No Blogu, high life!