czwartek, 10 października 2024

Dzień na terapii i w domu

 Mama wróciła z Zakopanego. Nie wiem dlaczego, ale coś się zepsuło w samochodzie. Już to załatwiły. Byłam sobie dzisiaj w sukience na terapii. Fajny był dzień. Łukasz przyniósł ucierane cytrynowe. Byłam w grupie kulinarnej. Zrobiłyśmy sałatkę z selera konserwowego. Ponieważ nie było hortiterapii poszliśmy na wykład dyrektora szpitala ds medycznych o relacjach w zdrowiu psychicznym. Na kiermaszu kupiłam czarny portfel z filcu. Dałam go mamie dla p. Uli, jej koleżanki, bo wiem, że nigdy tyle nie oszczędzę. Wolę zrobić zęby! Sprowadziłam mamę na ziemię mówiąc, że nie myję pieca po Oli gotowaniu i że nie pójdę Jej po lody. I jakoś Oli nie wysłała. Mama powiedziała żebym nie kupowała prezentów na Boże Narodzenie. A kto w ogóle planował kupić im cokolwiek? Zamiast zjeść porządny obiad jedzą pierdoły. Idę zjeść kolację. Edward nie daje im spokoju. Obgadują nas. Oleńka sreńka skarży się mamusi jakie ma ciężkie życie. No masz siostra! Bo jesteś wredna dla ludzi! A mama szybko się dostosowała do sytuacji. Ale nawyki do wysługiwania się mną zostały. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz