Źle mi, Blogu. Dobrze, że chociaż nie ma mamy, bo pewnie już by wył telewizor. Poczułam taką bezradność, niemoc, że nic nie zależy ode mnie. Jeszcze jutro ta beznadziejna psycholog w Białym Domku. Chciałabym być na rencie. Chciałabym odejść z Solidu. Chciałabym studiować. Chciałabym móc spać w nocy. Chciałabym móc ułożyć sobie grafik dnia. Zamiast tego będę musiała tyrać na noce. Mama pewnie jest szczęśliwa, bo chce żebym obróciła się w chorobę. To się już stało. Nie chce się nic, nie cieszy cię nic- śpiewał Piasek. Długów w ZUS-ie spłacać nie będę. Na leczenie zębów mnie chyba nie będzie stać. Po co to wszystko? Zetnę włosy, mama z Olą będą komentować, nie powiem na to nic. Teraz płyną mi łzy. Moja kurwa siostra karze mnie ciszą i pogardą za to, że nie daję jej mnie gnoić. Za to, że znalazłam pomoc Taty. Ale on jest bezsilny wobec mojego brata gnoja. Jak my wszyscy. I może być, Blogu, na mnie, że zniszczyłam rodzinę. A zrobił to mój brat. Cóż będę się przejmować, skoro nie mogę o sobie decydować. Zarżnie mnie ten Solid na śmierć. Ale nawet Tata chce bym tam wróciła. Nie mam już siły. A może pojadę jutro do Carrefoura i zapytam czy nie szukają kasjerów?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz