Mogę marzyć i gdy przeglądam fb, to robię to. Gdy czytam romans, czego dawniej nie robiłam!, to w roli bohaterów obstawiam istniejące osoby. I mam prawo. Nie szukam mężczyzny swojego życia. Raz, że połowa tego życia już minęła, i to samotnie, a dwa że ja wiem kogo chcę. I nie muszę szukać. Albo życie nas połączy albo pozostanę pojedyńczą. Ale Artek byłby dla mnie wyzwaniem. Życie z Nim. Pewnie niełatwe, tyle że ja przeszłam przećwikę w domu. To dopiero teraz mam miodzio z Tatą. Może to stracę i będę w tarapatach, skazana na nienawiść mamy i Oli, ale dlaczego mam żyć jako poprawna politycznie, a nie szczera? We własnej rodzinie? Dlaczego pod pretekstem ubezwłasnowolnienia Piotrek, Ola i mama mają na mnie wymuszać działania? Ja już jestem zniszczona. Ponieważ każda egzekucja z mojej pensji będzie wpisana na świadectwo pracy. Jaki to kasjer, osoba i człowiek, który ma egzekucje komornicze? Jestem nikim. Poza Solidem czeka mnie zwykły spożywczak. Znam waluty świata, umiem obudzona w środku nocy omówić zabezpieczenia na banknotach, przeliczyłam biliony. A skończę w monopolowym. Zawdzięczam to bratu. Nie znajduję w sobie siły by podać mu rękę. Tak naprawdę nie mam nikogo i muszę żyć. Więc co mi się przejmować słowami Artka? No dobrze, nie kontaktuję się z Nim. Mogę sobie przy głodnych kawałkach z fb pomyśleć jakby to byłoby dobrze mieć w Nim oparcie. I tyle Blogu. Do czego mam się rwać? Nie mam już zdrowia do pracy na noce, mam wrogość mamy i Oli. Jedyne co teraz mam to dobro od Taty. Więc Boże daj zdrowie. Zwłaszcza mamie, bo boli ją lewa ręka do tego stopnia, że nie umie prowadzić samochodu i Oli, bo oprócz mamy nikt Jej nie wspiera. A ja mam Olanzapinę. Zażyję, zjem coś i prześpię noc. Mam Rispolept w zastrzykach i w tabletkach, więc jestem przydżumiona jak orangutan, i mam Depakine w takiej dawce, że mało co do mnie trafia. Nawet jeśli coś mnie zaboli, wystraszy czy ucieszy, to spływa to po mnie. Jedyny plus, że śpię i jem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz