niedziela, 8 września 2024

Kto mi złamał serce?

 Lektura wywiadu z Sylwią Sitkowską o roli dzieciństwa dla dorosłego człowieka dała mi do myślenia. Nie byłam zaniedbanym emocjonalnie dzieckiem. To nie jest mój ból. Jestem odrzuconym i wykorzystanym dorosłym przez innego dorosłego. Przez mamę. I mam do niej o to żal. Parę dni temu Tata zapytał mnie, co by ze mną było, gdyby on tak jak chce tego mama, wyprowadził się i zamieszkał w domu po Babci. Powiedziałam mu: już by mnie nie było. Mama robiła wszystko by można mnie było na stałe zamknąć. Bałam się tego. Ale już się nie boję. Tata powiedział mi: kiedyś ci powiem, co twoja matka mówiła o tobie i co planowała odnośnie ciebie. Blogu, ja się już nie boję. Przeszłam przez najgorszy z możliwych koszmarów: złamania serca przez osobę, którą kochałam nad wszystko. Nie był to żaden z moich mężczyzn. Zrobiła mi to własna mama. Gdy Ci to, Blogu, piszę, płaczę. Po pierwszej hospitalizacji całą sobą zaufałam mamie. Wykorzystała to. I wiedz, Blogu, że nie dbam o te wszystkie pieniądze, które jej poświęciłam, tak, jak i nie dbam o te, które będę musiała poświęcić przez brata złodzieja. Przeciwnie! Jestem z siebie dumna, że umiałam tak żyć, że przetrwałam. Ale ostatni pobyt w Kobierzynie był znamienny. Pokazałam sama sobie, że moja mama jest ważna dla mnie, ale nie jest już najważniejsza. Dawniej gnałam do domu, bo tak naprawdę gnałam do Niej. Teraz po prostu wracam. Do azylu, bezpieczeństwa, dobra, odpoczynku, posiłku i relaksu i ciszy. Wracam do domu, a nie do mamy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz