Gdy czytam na fb długie teksty o relacjach czy uczuciach, to myślę o Artku. I to jest wszystko, co wolno mi zrobić. Pomyśleć. I co z tego, że wolałabym nawiązać z nim kontakt skoro on tego mi zabronił. Chciałabym Mu powiedzieć o wsparciu Taty i o zgodzie mamy bym żyła jak chcę i o dziecinnej złości Oli, że tak jest. A o firmie powiedziałabym Mu, że robię to, co chce moje rodzeństwo. I że nie rozmawiam z Piotrkiem, bo zaniechałam prób dzwonienia do niego. O terapii powiedziałabym Mu, że cieszy mnie tylko terapia zajęciowa. Biały Domek dla mnie odczarował się. Jest u mnie lepiej w podejściu do mamy, ale to dzięki Tacie, który uparcie powtarza mi: żyj swoim życiem. I zachęca mnie bym nie pielęgnowała złości do niej. Radzi mi bym ignorowała jej komentarze. A ja usiadłabym na kolanach Artka, może jego fotel by utrzymał nas dwoje i położyła głowę na jego ramieniu i puściła "Show must go one" i ładowałabym akumulator energii życiowej. A gdyby skończyła się piosenka dałabym mu buziaka i grzecznie powiedziałabym: dziękuję, że mogłam. A czy on by mi powiedział: drobiazg czy co ja z Tobą mam Bachorze? A może drobiazg Bachorze? Ale sobie pofantazjowałam. Nie szkodzi. W Blogu mogę. Idę na YouTuba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz