Jest teraz taka szara pora dnia, a mnie przypomniało się jak Andrzej powiedział do mnie: tulipanku. Boże, Ty jeden wiesz, jak ja mocno kochałam Andrzeja. Z nim naprawdę moja walka miała sens. A teraz po terapii nie będę mogła chodzić na Klub Pacjenta, bo wiem jakim ciężarem byłoby usiąść przy Nim i nie móc pogłaskać Go po policzku. Tak musi być. Andrzej i Artek to dobrzy ludzie. Tata ich nie lubi. Ale nie zważam na opinię Taty. Myślę o tym, że wrócę do pracy i że chciałabym móc jeść w miarę regularnie i ze spokojem jak teraz. A nie z frustracją Oli. Czuję wdzięczność do Boga, że posłał mi Andrzeja. Nie mogę z Nim być, ale każda kobieta może kochać, choćby chwileczkę i cieszyć się tym. Każda, Blogu! Słyszysz? Bez względu na wszystko. Tak jak zaśpiewała Maryla: wszyscy chcą kochać, choć nie przyznają się, tak zmysły postradać, bezpowrotnie! Warto było, Blogu! Pomimo łez samotności i strachu na 1B, pomimo krzyku i złości z bezsilności do mamy, pomimo nienawiści mamy, że wracam do Jej domu, pomimo ostracyzmu Oli, że chcę by to Tata mi gotował, pomimo utraty Brata. Warto było! Bo było szczerze! Tak, Blogu, progres mojej choroby poruszył wszystkich. Nie wiem czy dlatego, że umiałam ich dotknąć czy dlatego, że się ze mną identyfikowali. Teraz będzie ciężej. Mama i ja wypracujemy relację, ale z Olą będzie ciężko. Bo w Niej emocje do Taty przerzuciły się do mnie. Ola tkwi w żalu do Taty za czas awantur z mamą. Ja Mu to odpuściłam przed laty, bo mi to ciążyło i chciałam się tego pozbyć. Teraz ciężko mi z poprzednim układem finansowym i gdy już przyzwyczajam się do nowego, łatwiej mi pokonać złość do mamy o kasę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz