sobota, 21 września 2024

Wariactwa i spokój

 Zażyłam leki, więc pewnie niedługo zasnę. Więc: kończy się sobota. Wstałam o 10, zjadłam, umyłam się i ubrałam i pojechałam na Powroźniczą. Wróciłam, zjadłam z Tatą obiad. Poszłam do Lewiatana po mleko. Później czytałam do skończenia "Seks w wielkich miastach". Dobry reportaż, gazetowy, a nie literacki. Myślałam o Artku. To naprawdę niesamowity mężczyzna. Ale musi być wściekły jak zwierz! No i co z tego? Jak ja jestem a) kobietą b) Ewą c)osobą chorą i wszystko mi ujdzie na sucho! Zresztą On się obraża bez sensu, bo za moje głupoty. A w pewnym wieku, jeśli nie w ogóle,mężczyzna powinien być ponad wariactwa kobiet. Ha! Ale Artek miał tyle kobiet, a dał się mi się zwariować! Chłopie! Kobiety są mega zdolne! A o mnie Zbysiu klawisz mówi Kocica albo Tygrysica i wszyscy wiedzą, że ja mam moc. Mój drogi Blogu, muszę pogodzić się, że nie mogę być z Artkiem, nie mam jego numeru telefonu. Nie umiem go. Nie mam już też numeru do jego brata, bo nie ma już żadnego elementu łączego mnie z nim. Wrócę do pracy w listopadzie. Moje życie wskoczy w normalny tryb, z tym że z Tatą. Powoli, wszystko się ułożyło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz