No i właśnie, Blogu! Napisałam Ci, że próbuję się poskładać. I co mnie cieszy? Że Monia mi uświadomiła, że chcę sobie poczytać w moim kąciku. I super, że mam do niego taki łatwy dojazd. Spraw do załatwienia coraz mniej. W przyszłym tygodniu kurtka i bank, odebrać torebkę i jeszcze odebrać łapki do gorących garnków. Dam je do kuchni. Nie szkodzi, że się zniszczą. Tak jak moja relacja z mamą. Kiedyś była piękna. Wtedy, gdy to ja o to zabiegałam. To było tak jak bym była w związku i ciągle i uparcie widziałam w tym więcej niż było. Czuję się przemęczona zabieganiem o osobę, która mnie nie kocha. Nie wiem czy to mnie jeszcze boli? Chyba nie. Nie chcę by to doświadczenie zabrało mi wiarę w drugiego człowieka. Chcę być dalej radosna i dumna z samej siebie. I patrz Blogu, Andrzejowi odpuściłam, a mamie nie. Bo Andrzej był szczery, a mama upracie tkwi w zakłamaniu. No to teraz, Blogu, sięgnij pamięcią wstecz: czy ja rozmawiam z oszustami i manipulantami? Czy układ z Piotrkiem nie był lekcją. Ale jedno co przyznaję mojej mamie: ona nie zdaje sobie sprawy jak bardzo jest oszukiwana przez Piotrka. I że właśnie mnie traci. Nie zamknę w sobie szuflady z napisem mama. Ona jest otwarta, ale ja zaglądam do niej coraz mniej. I patrz, Blogu, ja Ci piszę, że boli. Ale nie jest tak, że cały czas boli. Po prostu dzień za dniem, wpis za wpisem, sytuacja za sytuacją, oddalam się od niej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz