piątek, 23 sierpnia 2024
Moje marzenie
Czy ja Ci, Blogu, odpowiednio wytłumaczyłam, że zarówno mama, jak i ja potrzebujemy drugiej osoby by odreagować swoje problemy? Ale mam poczucie, że odrąbuję się od mamy jako mojego swojaka. I że mama się na to godzi. Mam wrażenie, że nie rozumie tego moja siostra. Jest zapatrzona w mamę tak, jak byłam ja. Na początku bałam się życia bez szczerej i oddanej rozmowy z mamą. Ale okazuje się, że mamy coraz mniej wspólnych tematów. To tak właśnie musi być: albo wszystko albo nic. Bo jeśli popuszczę cugle mama rozpanoszy się na nowo. A co na froncie? Kredytu za Toyotę nie da się zamknąć, bo wpłaty Oli są rozksięgowywane na Piotrkowe raty. Na prośbę Oli umówiłam nas dwie na rozmowę z doradcą. Niech na odmianę, to one dwie powalczą sobie z Piotrkiem. Kurtki nie kupiłam, ale dobrałam rozmiar i jadę jutro. A co do terapii, to podchodzę do niej na poważnie, ale mam wrażenie, że faktyczna przemiana zachodzi w domu. Dlatego do terapii podchodzę bez patosu i tego uwielbienia, które miałam do tego personelu. Oni cudów nie zdziałają. Temat poruszony przez Klaudię: pycha i pokora rezonuje we mnie. Nie czuję się pyszna. Dostałam wycisk. Za to dużo we mnie pokory. Nie wybiegam już do przodu. Góra pół roku. Myślę, że życie mnie jeszcze zaskoczy. Ale mam marzenie. Chciałabym, Blogu, mieć takiego mężczyznę, o którego oparta mogłabym spokojnie poczytać. Czy ja przebaczyłam mamie? Czy ta jedna rozmowa z psychologiem wystarczyła?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz