Wracałam z nocy, gdy dotarło do mnie, że już nigdy nie spotkam żadnego z braci Radoń. I ok. Pomyślałam też, że Ola mnie zniszczy. I będzie miała prawo, bo za wzgardzenie mamą trzeba w życiu zapłacić. Bez względu jaka ta mama jest. Jeśli by Ola zrozumiała mój punkt widzenia, że mama przeniosła na nas, swoje dzieci, swoje dzieciństwo i swój dom, a Tata jeszcze jej dołożył pogardę i swoją chorobę, to może moja siostra zrozumiałaby, że chciałam niezależności. Gdy w pracy drżą mi ręce i nogi pod stołem widzę, że rację miał lekarz z Białego Domku, że w perspektywie 10 lat będę musiała myśleć o zmianie pracy, bo tam gdzie jestem, nie dam rady. Niczego nie planuję, tylko lekarzy. I jeszcze jedno: załoga z Solidu już nie jest najważniejsza. Owszem lubię Ich, ale wiem już, że bez nich moje życie potoczy się dalej. Dokładnie tak potoczy się. Nie będę niczego sama robić. Zresztą Blogu, ja mam po 3 tygodnie nocek. Mam tak dość, że cieszę się, że mogę spać. A kasy za nocki nie zobaczę, bo ZUS już wszczął postępowanie w sprawie zaległości. Czyli będzie komornik. Mój brat naprawdę mnie okradł. Bo gdyby chciał mi oddać to, co mi wzięli, spłaciłby długi i zrobił drugi przelew za wstecz. A tak, to on spłacał tylko część, która aktualnie była egzekwowana. Ale Blogu chcę zmienić temat. Szłam wczoraj na autobus i pomyślałam, jaki straszny problem ma mama. Bo teraz widzę, że Ona fruwa po mieście, a nie sprząta. Dawniej darła się na mnie, że mam sprzątać, ja miałam wyrzuty sumienia i robiłam ile mogłam przy tylu nockach. A teraz mam luz. Skoro mama do wszystkich swoich koleżanek kłamie, że musi zająć się domem, to niech się zajmuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz