Przeszła mi złość na mamę, przespałam ją. Potem były lęki, że wszyscy moi Bliscy nagle umrą i zostanę sama z długami i jak sobie poradzę. I się panicznie bałam i jedyne co mnie pocieszyło, że będę żyła dla Ogiego i Klakierka. I że będę musiała sobie poradzić dla nich. I poczułam, że to ma sens. W wir strachu przed długami wpędziłam się sama myśląc o upadku Solidu i nagle zwątpiłam czy jest sens się uczyć i że nie mam szans na rynku pracy. A przecież zawsze jest jakieś rozwiązanie. Tym bardziej, że mi wystarczy najniższa krajowa. A uczyć powinnam się dla siebie i by nie przesypiać weekendów. Będzie dobrze. A od styczniowej pensji zaczynam spłacać po 500 zł ZUS i nie oglądam się na Piotrka. A jak będę mieć chwilę pomiędzy terapią a pracą to pojadę do Żaka. Mama podcięła mi skrzydła, uświadamiając mi, że nie wystarczy chodzić do szkoły, a trzeba jeszcze się uczyć. I teraz nagle do mnie dotarło dlaczego rzuciłam studia. Bo nie było we mnie chęci do tego wysiłku. I nadal nie ma. A jeśli będzie trzeba to znajdę pracę, bo to ostatecznie tylko praca. Będzie dobrze i bez studiów.
sobota, 30 grudnia 2023
Początek sylwestrowego weekendu
Mama na szczęście wyszła, bo zdążyłam się z nią pokłócić, bo gdy poszłam do kuchni, to ona oczywiście zaraz musiała tam wejść. Zasnęłam po śniadaniu. Teraz jest 14. Obiadu nie ma i już pewnie nie będzie albo będzie coś z łatwizny, bo mama powie, że jest zmęczona. Póki co zaczęła napieprzać przez telefon z koleżaneczką. O korekta! Jest chora, a nie zmęczona. Kończę, bo szkoda moich słów na tę babę.
piątek, 29 grudnia 2023
Myśli po wydarzeniach dnia
Indywidualnej nie było i dobrze, bo nie wiem czy jej chcę. Wczoraj długo nie zasypiałam, bo wymyślałam jak pożegnać osoby, które kończyły terapię. Bo chcę żeby to zawsze było bogato, ale i dosadnie. No i się udało. A teraz jest piątkowa noc i mogę pisać, bo jutro mam luz. Korespondencja: komornik zabierze mi kasę ze zlecenia za Ukraińca i za mandat Piotrka. Boże, jak ja go nienawidzę. Jedyny plus, że przynajmniej się to spłaci. Ale może nadejść dzień, w którym kadry się wściekną i zrobią ze mną porządek. Byłam w skarbcu, Iza się rozgadała, wydaje się jej, że jest niezastąpiona i że tylko dzięki niej i Agnieszce skarbiec przetrwa. I trzeba to przyznać, że są mocnymi osobowościami, ale przy tym o mało kompromisowych charakterach. Ludzie nie chcą tam iść właśnie przez nie. Wczoraj, gdy to pisałam zasypiałam, a dzisiaj jest we mnie tyle złości na Piotrka, że aż jestem bezsilna. Nie chcę tego krzyczeć, raczej przemienia się to w żal do losu. Może właśnie dlatego nie chcę partnera? Tata dał mi chorobę i prawie zniszczył dzieciństwo, a brat narobił i narobi mi długów. Dobrze, że w mamie i Oli widzę nadzieję i szczęście. Iza powiedziała głośno mój strach, że Solid nie przetrwa i że zostanę 50-letnia bez pracy. Jeśli więc mam się uczyć to również po to bym miała możliwość ruchu. I całe szczęście, że studia są stopniowe, a nie jednolite. Bo od biedy za 4 lata miałabym już wyższe. A teraz idę na Żaka, bo chyba zamiast pocztowca zrobię kurs zarządzania zasobami ludzkimi.
czwartek, 28 grudnia 2023
W odkrywaniu siebie
Blogu, przeczytałam grudniowy numer "Obcasów" i chcę sobie tu pokomentować artykuły z niego. Chcę też znaleźć w sobie spostrzeżenia na indywidualną. Stało się tak, że na pewnym etapie terapii rozbudziła ona we mnie ciekawość drugiego człowieka. Interesują mnie wywiady z psychologami, komentarze do zjawisk społecznych oraz poglądy i biografie osób wybitnych bądź znaczących. Przez chwilę czytając je we wszystkich tych ludziach widziałam czynniki chorobowe. Teraz mój mózg zamknął się na tę wrażliwość. Ale i zamknął się na chęć zmiany samej siebie. Jestem wypoczęta, mam siły witalne do życia, ale nie ma we mnie zgody na gmeranie we mnie. Wyciszam się ponieważ nie mam już nic do powiedzenia. Terapia nie jest już wyzwaniem. Nie jest też już przykrym obowiązkiem. Jest codziennością. Równocześnie mam świadomość jak wiele już mi dała. To nie czas by wypunktować sukcesy i w ogóle zrobić ewaluację czy analizę SWOT siebie samej, ale bez szczerości wobec samej siebie nic bym nie wskórała. Według dr Katarzyny Kasi, psycholog (WO) "szczerość to umiejętność powiedzenia sobie tego, co się naprawdę myśli, bez ubierania słów w konwencję". Dopiero, gdy odkryłam jak definiuję szczęście, mogłam uwierzyć w definicję dobrostanu zaproponowaną przez ordynatora terapii w wykładzie o roli zimna i aktywności ruchowej w życiu. To, co najbardziej oczywiste, okazało się największym sukcesem. Że mogę żyć i cieszyć się życiem, zamiast tylko trwać do śmierci. Ale wracam do "Obcasów". Katarzyna Pawłowska we wstępniaku pisze abyśmy zastanowili się jaka będzie cena szczerości. Jeśli kiedyś jeszcze będę w nowej pracy o swojej schizofrenii powiem tylko szefowi. Ludzie nie rozumieją osób chorych, a ja nie muszę zmieniać świata. A poza tym nie muszę budować sobie siatki wsparcia ludzkiego w pracy, bo już wiem, że jestem silna. Z zaskoczeniem przyjęłam wyniki badań DePaulo, z których wynika, że ludzie w swoich kłamstwach są pragmatyczni. I przejawia się to tym, że nie okłamują bliskich, nie dlatego, że chcą być z nimi szczerzy, tylko dlatego, że wiedzą, że ich kłamstwo zostanie odkryte. I tak jak Ola odkryła, że udaję sen, tak mama dla dobra naszej relacji ignoruje fakt, że wolałabym żyć bez niej. Tak jak Maria Pakulnis mogę powiedzieć, że nie zaćmiłam życia żadnej z kobiet moich partnerów. W porę przyszło opamiętanie. I tak chyba mogę to powiedzieć: zranili mnie. Ale ja sobie dłużej wybaczałam, że na to pozwoliłam. Czy się boję ewentualnego nowego związku? Chyba trochę. Ale tak naprawdę go nie chcę. Jestem i chcę być Panią 100- stu procent swojej uwagi. Ciekawe co o związkach na zasadzie przyjaźń z bonusem napisali w nowym numerze Obcasów. Zszokowało mnie z jaką łatwością pisze się o swingersowaniu. Nie tak zostałam wychowana. Wierzę we wzajemny szacunek i szacunek do siebie, a nie tylko zabawę. Podoba mi się za to pochwała dojrzałości u Joanny Flis. "Wielką odwagą jest umieć mimo wszystko wzbudzić w sobie nadzieję, zdecydować, że jednak chcemy być dobrym człowiekiem. Potrzebujemy tej pracy, żeby móc na koniec dotknąć najważniejszego- sensu swojego życia. To jest chyba jedna z najważniejszych rzeczy, którą można dla siebie zrobić po to, żeby zmierzyć się z końcem, który prędzej czy później przychodzi." Z kolei Edyta Bryła w tekście o polskim gotowaniu poddała w wątpliwość czy rzeczywiście dla współczesnych Polek jest to czysta przyjemność. I nie jest! Co mnie przyniosło ulgę, bo ja się w tym nie spełniam. Robię tyle, ile trzeba, bez ekscytacji i zaangażowania. I miło, że nie jestem w tym wyjątkiem. Ucieszyłam się, że nie muszę mieć wyrzutów sumienia, w które nieraz wpędzają mnie mama i Ola. A co do przepisów kulinarnych to tematem były niesztampowe dania na Wigilię. "Bez rutyny" głosił tytuł. A ja chcę żeby było tradycyjnie, a jedyne co może być nowe to jedno z ciast czy sałatka na pierwszy czy drugi dzień Świąt.
wtorek, 26 grudnia 2023
Film o prawie do życia w szczęściu
Byłyśmy w kinie na "Uwierz w Mikołaja". Podobał mi się ten film, bo oddał książkę Witkiewicz. Święta w nim poczułam w scenach w domu seniora "Happy End". To staria gwardia aktorska ratuje ten film, bo młodzi są mdli. No może z wyjątkiem Pawlickiego i dzielnicowego. Rola dziecięca jest mało radosna, jest wyniosła i zimna jak stolica. Jak wszystkie młode aktorki w tym filmie. Ale film oderwał mnie od rzeczywistości. A i wróciłam do niej bez refleksyjnego bólu. Film lekki. Recenzjenci porównują go do "Listów do M." Nie widziałam tego filmu, ale porównanie wydaje mi się nie stosowne. "Listy" są przekaźnikiem miłości młodych, a ten film jest o prawie do życia w szczęściu osób w każdym wieku
Boże, będzie jak zechcesz
A potem wysłałam cv do Poczty. Ale dzisiaj już wiem, że nie odejdę z Solidu. Boję się, że mogłoby być gorzej finansowo albo że mogłabym być bez pracy. Boję się Oli. Boże, miej mnie w opiece i daj zdrowie i siłę bym mogła pracować na długi. I proszę Cię Jezu pozwól mi stare lata spędzić w dps w Krakowie. Mnie nie przeszkadza, że to umieralnia, bo jeśli przeżyję rodziców i Olę, to w jakiś sposób umrę razem z nimi. Rozumiem ból samotności osób nieśmiertelnych z książek Miszczuk. Jakie to szczęście, że umrę, że przeminę. A może to dobrze, żebym kiedyś zamieszkała u Piotrka i Edy? Może zadłużając się na emeryturze na ich rzecz mam dać świadectwo swojego życia? Niech ta emerytura czemuś służy. I jeszcze, blogu, mam takie straszne przeczucie intuicyjne, że Adrian będzie inwalidą i dopiero, gdy tam zamieszkam, zainteresuję go polityką. I on się w tym odnajdzie. Więc, Boże, będzie jak zechcesz.
poniedziałek, 25 grudnia 2023
Ciężki dzień
Dobiłam do brzegu. Obudziłam się w sobotę wieczorem i pomyślałam, że nie chcę niczego zmieniać w swoim życiu. Żadnych szkół, żadnej zmiany pracy i żadnego odchudzania. Za to chcę czytać, haftować i być z Bliskimi. Pieniądze, komornicy, kredyty, są niezależne ode mnie. I, blogu, nie mam siły walczyć z mamą. Mówię do niej wprost, że muszę z nią żyć, chociaż tego nie chcę, a ona do mnie, że nie muszę, ale że samotność jest okrutna. Przetykaliśmy z tatą wannę. Jest gorzej niż było. I jeszcze jego teorie spiskowe, że ktoś przeciął spiralę. Byle nie robić. A na koniec poglądy polityczne Moniki. Ciężki dzień.
Daj mi Panie Boże!
Blogu, po koncercie smyczkowym w szpitalu z okazji Wigilii poczułam się na miejscu, było mi dobrze. A po przemowie dyrektora głównego zrozumiałam, że to jest miejsce, do którego się przychodzi, reperuje zdrowie i wychodzi. Panie Boże, daj siłę nam wszystkim. Mamie, Tacie, Oli, Piotrkowi i mnie. I daj siłę dzieciom Piotrka.
Chciałabym być pochowana w piżamie i w moich okularach.
niedziela, 24 grudnia 2023
Po Wigilii
Jest po 22. Wróciłyśmy, byłam z Ogim, zagospodarowałam prezenty i już w łóżku. I teraz, blogu, zgodnie z tradycją, opiszę ci moje wrażenia. Gdy wracałyśmy Ola oświadczyła, że w przyszłym roku nie jedzie. I ciekawe czy dopnie swego, wytrwa w swym postanowieniu i wymusi na mamie zmianę. Było tak, że Ola nie piła z Piotrkiem i Kaśką. Siedziała trzeźwa i szlag ją trafiał, że nieudacznicy mogą i mają więcej niż ona. I że, gdy Piotrek na dzień dobry zaatakował ją za chciwość, nikt jej nie obronił. Nie broniłam jej specjalnie by zrozumiała jak będzie traktowana za swoją bezwzględność. Ale nie wyciągnęła wniosków o sobie, tylko o innych. Zwarzył się jej humor i rozbolała ją głowa. Ola nie jest chciwa, jest oszczędna. Alkoholizm krąży po rodzinie Edy. Piła Gosia, ale gdy nabawiła się cukrzycy, opamiętała się. Piła Eda, ale ograniczyła to, gdy przestraszyła się, że Piotrek ją zostawi i straci źródło utrzymania. A teraz pije Kaśka. Bo w nikim nie ma wsparcia. Nie pomogę jej, bo jest plotkarą, wszystko powtórzy Edzie, a ta z kolei będzie jeszcze bardziej manipulować Piotrkiem. Mój brat jest stracony. Jest też alkoholikiem i oszustem finansowym. Jego zdanie się dla mnie nie liczy. Jeśli jeżdżę do nich na Wigilię dla mamy, bo ona nie umie znieść widoku Taty. I myślałam czy wbić jej szpilę w obronie Taty, ale wiem, że ona zna swoją winę. A zupełnie by się rozsypała gdybym ją zaatakowała. Ta szczerość by ją zmiotła. Nie mam prawa tego robić. Ale mnie w mamie wkurza nie jej relacja z tatą, tylko narzucanie mi jej woli. Mama zawsze dużo mówiła o parterstwie, ale sama go nie stosowała i nie stosuje. Gdy wracałyśmy powiedziałam, że ilekroć od nich wracam, z przerażeniem myślę, że mogłabym z nimi zamieszkać. A na to Ola: ty jak zwykle te swoje teksty, już się tego nie da słuchać, a ty myślisz, że ktoś cię tam będzie chciał. Myślę, że nie- odpowiedziałam. No to masz odpowiedź na swoje teksty. I tu ci blogu powiem, że to, co Ola nazywa tekstami, to lęki.
Każdy coś ma
Jest Wigilia, a mnie mama wyprowadza z równowagi. Chciałabym, blogu, żeby jej nie było. I nie będzie, wiem, tylko że tyle jeszcze czekania. A może by sobie pohaftować? Ale chyba by mnie zlinczowały. Już prawie 13. Za godzinę muszę się zacząć ubierać do wyjścia. Boże, co się narodzisz, w te Święta proszę daj mi odwagę bym sama przed sobą była szczera, w nazywaniu swoich emocji i zachowań. Ola, też ma dość mamy, poszła do siebie. A ja dzisiaj kochałam sama siebie do świątecznych filmików z pornohub. Lubię to. A najbardziej cieszy mnie to, że to nie ja jestem taka poniewierana i poniżana. Cieszy mnie cierpienie tych kobiet. Ja mam ból duszy, a one ciała. Każdy coś. Gdy o tym myślę, to cieszę się, że obaj moi kochankowie mnie uszanowali. Jestem im wdzięczna za to, że okazywali również uwielbienie mojego ciała. To już minęło.
czwartek, 21 grudnia 2023
Przed świętami
środa, 20 grudnia 2023
Sukcesy terapii
1. Wiem czemu nie dbałam o moje ciało. Bo nie zależało mi na życiu. Chciałam tylko dożyć, wytrwać a nie żyć. A tymczasem mamy tylko i, co podkreślam, aż życie. "Żaden dzień się nie powtórzy" jak napisała Szymborska. Teraz czuję, że jestem elementem łańcucha pożyteczności. I nie nam oceniać, my róbmy co trzeba. Dzięki wystąpieniu dr Smyka zrozumiałam, że długie życie może być celem samym w sobie.
2. Gdy uświadomiłam sobie, że przez decyzję o aseksualności mogłam uczynić życie uboższym, chciałam to zmienić. A teraz ta potrzeba się we mnie przeformułowała. Tata powiedział mi kiedyś, że gdy mówisz kocham, to tak jakbyście biegli razem. A ile pobiegniecie to inna rzecz. Przede wszystkim ja już nie muszę biec, ja mogę iść. A po drugie dla mnie związek to rozrywka, a nie sposób na życie. A ponieważ rozrywka nie idzie w parze z szacunkiem, więc dobrze, że jestem pojedyńcza.
3. Rodzina jest tatuażem, nic jej nie zmaże. I nawet nie trzeba go robić, bo ma się pępek, który jest pamiątką po mamie. Była mama, więc musiał być i tata. A rodzina stworzona może być na wzór lub w opozycji do biologicznej. Ale tak jak w piosence przywołanej przed chwilą, ważne że potrafimy żyć tu razem!!! Ale to tylko część nas, ciało jest duże. Ma siłę sprawczą. I ja sobie uświadomiłam, że ją mam.
4. Mam 40 lat, prowadzę stabilne życie i mogę sobie pozwolić by zacząć spełniać swoje marzenia. Póki co mam 2. Jedno by przekonać się czy pokocham pracę na poczcie i drugie studiować to, co kocham, i zdobyć tytuł doktora. Wcale nie zależy mi by być asystentem zdrowienia. Nie jestem Matka Boska by pomagać wariatom. Mogę z nimi przebywać, ale nie chcę być zależna finansowo od pracy w tak trudnej materii.
wtorek, 19 grudnia 2023
Oczyszczone różowe życie
1. Jestem przemęczona. Chciałabym iść na L4 do końca terapii. Rośnie we mnie frustracja, że uwierzyłam, a następnie rozgłośniłam wśród Bliskich, że bez obowiązku pracy zignoruję terapię. Jednocześnie patrzę na jej uczestników i widzę jak trudno jest bez pracy i nie chcę pogorszyć swojego położenia. Niska wydajność w pracy ujdzie mi na sucho, w domu bywam sporadycznie, więc nie dochodzi do konfliktów pod wpływem mojego rozdrażnienia. Pozostaje złość i smutek z nieczytania. Bo z czytaniem jest jak z pisaniem książek. Obie te czynności trzeba robić codziennie choćby przez chwilę, inaczej traci się wprawę, tempo i chęć.
2. Dyscyplinowanie się ma sens przy zawieraniu znajomości. I ja to wykorzystam, gdy będę się aktywizować w kościele na Kurdwanowie. Po mszy czułam się silna. Kazanie wlało w moje serce otuchę. Uszanuję mamy strach przed opinią sąsiadów i znajomych i będę chodzić właśnie na Kurdwanów. Ale to dopiero, gdy odpocznę po Białym Domku.
3. Po raz pierwszy przyszła do mnie myśl, że nie muszę żyć by przetrwać, jakoś sobie poradzić. Nie muszę też trwać, byle się doczekać np. samodzielności w pewnym mieszkaniu rodziców. Nie muszę też stawiać sobie wyzwań by zapełnić życie i ciszę i by uciec od trupów w szafie. Moim trupem jest moja sytuacja finansowa, na stworzenie której przyzwoliłam bratu. Zamiast tego chcę iść spokojnie, w rzeczywistości, którą wypracowałam. I tylko ją udoskonalić o dobre nawyki, których uczę się w Białym Domku. Ciekawość drugiego człowieka odejdzie ode mnie po skończonej terapii. I dobrze, bo to bardzo obciążające. Pozostanie ciekawość siebie i chęć nazwania zjawisk, które przeżyłam. I do tego posłużysz mi ty, blogu i czasopisma kobiece. Będę ci też pisała skojarzenia o seksie po lekturze mojego ulubionego segregatora. Później wraz z książką z Silvera zaniosę go na półkę do Poradni K. Jeśli kiedyś poczuję się wystarczająco silna pójdę na kurs asystenta zdrowienia.
Mam ochotę na oczyszczone życie jak kojarzy mi się delikatny kolor różowy na ornacie kapłana po słowach rekolekcjonisty z mszy, na której byłam.
A teraz pójdę sprawdzić ile będą kosztowały mnie zabiegi na kolano i kiedy mogę tam zadzwonić.
A jutro zapytam oddziałowej na ile zwyczajowo dostaje się leki po terapii, bo trzeba zarejestrować się do PZP Babiński.
Jak kończą się rozważania po godzinie m?
Byłam już w Białym Domku. Po tamtej terapii postanowiłam, że nie będę walczyć z mamą. Ale kochałam ją. Moja poprawność wobec niej i obłudna troska przyszły z czasem. Pewnego ranka wyszłam z nocki, szłam na przystanek i nad kamienicą Herbewa zobaczyłam na niebie rozszczepiające się światło słońca. I pomyślałam, że w takich chwilach będę kiedyś wspominać mamę. I poczułam spokój. Wtedy umarła we mnie dziecięca część mojej osobowości, a do głosu doszło dorosłe postrzeganie świata i ludzi. Gdy p. psycholog Jola powiedziała, że mama zawsze już będzie we mnie i Oli, bo nauczyła nas sprzątać i gotować, to ucieszyłam się, że coś z niej zostanie. Tak namacalnego i ważnego. Gdy zrozumiałam, że wyrobiła w nas smak potraw, gust i klasę poczułam dumę z niej i z siebie. Gdy jestem z nią na koncertach czy w teatrze atakuje mnie myśl, że tego kiedyś nie będzie. Teraz przyszło porównanie do życia bez żadnej z Babć. Jest inaczej, ale jest. I tak samo będzie z mamą. Bez niej moje życie już nigdy nie będzie takie samo, ale będzie i warto żebym wówczas odnalazła w nim sens. I przypomina mi się scena z książki, w której mąż bohaterki w dniu pogrzebu jej matki kocha się z nią by życie zatriumfowało nad śmiercią. Wątpię żebym miała partnera, więc kiedyś gdy dotrze do mnie strata mamy będę kochać sama siebie. I tak zamykają się we mnie rozważania wokół odejścia mamy.
poniedziałek, 18 grudnia 2023
Presja, zaufanie i wentyl
1. Mam dość tego, że nie mogę iść na L4 na czas reszty terapii. To presja mamy i Oli. I chociaż rozumiem ich punkt widzenia, to myślę, że nie zdają sobie sprawy, jakie to wyczerpujące. To dlatego ta scenka w pracy. Ola powiedziała, że chciałam zwrócić na siebie uwagę. A tak naprawdę chciałam znaleźć sposób na przeforsowanie przed mamą L4. Męczy mnie to, że nie mam czasu na relaks. Nie potrzeba mi snu, potrzebne mi wolne popołudnia z czasopismem.
2. Presja mamy i Oli jest dla mnie oznaką braku zaufania do mnie. Większość rzeczy, o których chciałabym samodzielnie decydować jest oceniane przez pryzmat choroby. To mama z Olą stygmatyzują mnie najbardziej. I może to efekt moich czynów, więc znoszę to w milczeniu. I był czas, że nieustannie czekałam na odejście mamy by poczuć wolność. A teraz myślę, że muszę szukać chwil i miejsc na wentyl bezpieczeństwa.
I tyle jeszcze jest we mnie słów, ale one się dopiero we mnie układają. Da wstreczi, blogu
czwartek, 14 grudnia 2023
Mija kolejny tydzień terapii. Czuję, że osiągnęłam cele kontraktowe. Czy uda mi się utrzymać małą liczbę konfliktów w rodzinie po Białym Domku to doprawdy nie wiem. Ale odnajduję w sobie chęć do zrozumienia moich Bliskich w każdej sytuacji biorąc pod uwagę również ich punkt widzenia, emocje, cierpienia i radości. Nagle otworzyły mi się oczy na fakt jak bardzo są wyrozumiali. I dotarło do mnie, że wykazują się siłą większą niż ja. Bo oni żyją swoimi sprawami, swoimi obowiązkami i pasjami, a oprócz tego ze mną i moją chorobą. I nie ustają w tym, a przecież by mogli. I to odkrycie daje mi siłę by szukać z nimi porozumienia. I robię to rozmawiając z nimi.
poniedziałek, 11 grudnia 2023
niedziela, 10 grudnia 2023
Po weekendzie
Blogu, piszę po kolacji po powrocie z retransmisji koncertu "Śnieżne święta z Andre Rieu". To było show muzyczne wokół melodii bożonarodzeniowych z całego świata. Mało było w nim muzyki klasycznej, na którą liczyłam. Ale chcę ci, blogu, powiedzieć, że gdy pokazywano zdjęcia par (w różnym wieku i o różnej orientacji), które pod wpływem tego kawałka magii, jakim jest muzyka, okazywali sobie miłość do siebie, to pomyślałam, że to całe szczęście, że są szczęśliwi ludzie na ziemi, bo oni uratują ten świat. To dzięki nim ten świat przetrwa. Pomyślałam, że jestem stracona, ale to nie szkodzi, bo świat poprostu będzie. A teraz, gdy to piszę, to pomyślam, że ja mam inne zadanie w życiu. I nie trzeba wielkich czynów, muszę tylko otworzyć oczy, wstać z łóżka i potem toczy się codzienność i robi się, co trzeba. A Ty, Boże, który się niedługo narodzisz, pilnuj i daj siłę, bym to robiła. No, to na razie, blogu. Aha! I chciałam ci się, blogu, jeszcze pochwalić, że zrealizowałam cały plan na weekend. I nie zagaduj mnie już, blogu, bo muszę dokończyć czytanie "Wysokich Obcasów". A wiesz czemu muszę? Bo jak dotychczas okazało się, że nie wiem wszystkiego i każdy człowiek ma prawo do swoich emocji, opinii i w ogóle rozwoju w swoim tempie. I teraz nie wiem czy ja jeszcze znajdę odwagę by na terapii zabierać głos. Ale nie martwię się, bo tam są dobrzy psycholodzy. Mają kompetencje i najwyżej coś wymyślą. Najchętniej byłabym bezczelna, bo chciałabym siedzieć i sobie notować na karteczce rzeczy do przegryzienia.
sobota, 9 grudnia 2023
Znów coś się ułożyło
Czwartkowy ciężki dzień zakończył się pisaniem z Paulą. Na przystanku napisałam jej, że nienawidzę dnia pensji. Chociaż w sumie to nieprawda. Lubię nią zarządzać i lubię, gdy jej już nie ma i czuję motywację by pracować. Skrzydła obcina mi Ola, gdy zmusza mnie do płaszczenia się przed Piotrkiem. A Paula chcąc mnie pocieszyć odpisała mi, że pieniądze to zło i że mogłoby ich nie być. Opisałam jej zadanie mojego życia i jego sens, czyli wytrwać w życiu by po śmierci moja dusza mogła tworzyć pierwiastek boski. Później tłumaczyłam jej mój pogląd. Zasnęłam. W piątek ogłoszono, że nie będzie muzykoterapii. Odetchnęłam z ulgą, bo nie chciałam przeżyć i emocji po czwartkowym wybuchu złości i rozgoryczenia w skarbcu wokół problemu naszych, wspólnych domowych pieniędzy. Zresztą fakt tych emocji wypomniała mi skarbniczka. Wykorzystałam to byśmy określiły zasady współpracy. I dobrze i choć przeszkadza mi, że wszyscy skarbnicy czują się uprawnieni do wydawania mi poleceń bądź tylko wyznaczania zadań, to odwołuję się do tego, co mam w umowie o pracę. A wedle niej moje stanowisko jest niżej zaszeregowane. Więc nie będę z tym walczyć ani też próbować tego zmieniać. Mogę jednak i będę negatywnie ich oceniać, że oczekują szacunku, a nie ma go u podstaw ich działań. Skarbniczka, z którą byłam, jest przegrana, bo nie chce jej się zmienić swoich nawyków. Nie schudnie dopóki nie zacznie się ruszać, choćby w tym, by iść na sortownię, a nie tylko siedzieć przy komputerze. Za sugestią Oli zastanawiam się czy to nie ona jest uzależniona od alkoholu. Pani psycholog w indywidualnej zadała mi pochylenie się nad oznakami powrotu choroby. Nie umiałam tego nakreślić. Dzisiaj, gdy mama jest w Dreźnie i jest spokój, zapytałam Olę i wymieniła najważniejszy: że uważam, że wszyscy mnie gnębią, izolowanie się, udawanie snu, a ja bym dodała mówienie do siebie. Opowiedziałam Oli o funkcji asystenta zdrowienia i zachęca mnie ona do zrobienia kursu. I podoba mi się wizja, że mogłabym się nauczyć czegoś nowego w najbliższej mi dziedzinie, z którą żyję już chyba 20 lat. Po śniadaniu sprzątałyśmy, zjadłyśmy obiad i pojechałyśmy do M1. Do Domu Dziecka kupiłam pampersy, a sobie buty 50% taniej. Prezentu dla mamy i Oli nie, bo nie zostały zaakceptowane moje pomysły na nie. Wróciłyśmy. Napisałam do ciebie, blogu, a teraz idę do Oli i poczytam Obcasy. Pa!
Po ciężkim dniu
1. Awantura o pieniądze odebrała mi radość z wypłaty. Dodatkowo zmęczenie i świadomość, że współpracowniczka się mną wysługuje, odbiera mi życiową energię. Ale ja nie ważę 250 kg jak ona. Jeszcze jej słowa, że walczę, a Bliscy i tak mnie gdzieś zamkną. I to byłoby super, blogu, bo byłabym zaopiekowana.
2. Tak bardzo się cieszę, że jestem w Białym Domku i że dzięki tej terapii zaakceptowałam cały ten szpital. To jest już MÓJ szpital. Teraz dopiero się z nim identyfikuję.
3. Świadomość możliwości wystąpienia konieczności odizolowania mnie na stałe, daje mi siłę by cieszyć się każdym dniem. Po co żyć mrzonkami, zastanawiać się nad mężczyznami, seksem czy pieniędzmi, które same w sobie nie czują jak ludzie? Dotarło do mnie właśnie, że liczy się tylko teraz. Nie przetrwam, blogu. I to nie dlatego, że nie mam dzieci. Tylko dlatego, że pamięć ludzka jest ulotna. Bo czy ja pamiętam, albo chociaż znam chociażby imiona moich pradziadków? Nie, blogu. Naukowcy twierdzą, że pamiętamy ludzi z 2 pokoleń wstecz.
4. Ten wpis zaczął się pieniędzmi i nimi się skończy. Za pieniędzmi stoją ludzie. Same w sobie są papierem albo metalem. Pieniadze mają przez to sens, że wyrażają emocje i potrzeby. Dla jednych ważne będzie by dawały rozrywkę w postaci czasopisma, książki, kiecki czy drinka. A dla innych będą źródłem poczucia bezpieczeństwa, gdy leżą na koncie na tzw. wszelki wypadek. Ważnym jest by próbować i nieustannie równoważyć co jest priorytetem w ich wykorzystaniu, zarządzaniu nimi. Bo wydatki i korzyści zawsze będą. Tak jak na biegunie jest magnetyczny plus i minus.
środa, 6 grudnia 2023
Odkrywanie obrazu kobiecości
Dawno cię, blogu, nie pisałam. Swoje przemyślenia oddaję teraz Kronice Białego Domku. Ale jest coś, o czym chciałabym ci powiedzieć. Jedna z pań psychologów na wykładzie o elementach stylu życia na drodze do zdrowienia powiedziała, że każde wycofanie, rezygnacja prowadzi do degradacji, zubożenia człowieka. I nagle dotarło do mnie, że zniszczyłam swoją kobiecość rezygnując z seksu. Nie żałuję, że odeszłam od swoich partnerów. Ale uświadomiłam sobie, że zakładając a priori, że będę żyć bez seksu, że będę aseksualna i z zasady nie pozwalając sobie na otwartość na mężczyzn, zadziałałam wbrew naturze i zaprzeczyłam sensowi kobiecości. I tu przywołam książkę Janusza Leona Wiśniewskiego "Czy mężczyźni są światu potrzebni?". Napisał on, że pochodzimy od zwierząt i elementy tego w nas pozostały. I np. mężczyźni chcą przedłużyć gatunek i tak dobierają partnerki by ich potomstwo było jak najsilniejsze, bo wzrosną jego szanse na przeżycie i jak najładniejsze, bo to gwarantuje kolejne związki i tym samym narodziny. Z kolei kobiety na poziomie podświadomym wiedzą, że mogą urodzić ograniczoną liczbę potomstwa, więc tak dobierają partnera by było ono jak najlepsze. Ale szukają! A ja powiedziałam pas! Bo tak było łatwiej i bo nie miałam takiej wiedzy o antykoncepcji, jaką mam teraz. Wraz z 40 urodzinami uświadomiłam sobie, że mi się udało. Dokonałam heroicznego wysiłku i nie urodziłam dziecka. Ale, gdy teraz czytam mój ulubiony segregator "Jak się kochać", to pojawia się żal, że nie doświadczyłam takiej miłości, którą chciałabym wzmocnić i przypiętętować powołaniem z niej dziecka. Ale nadal strach przed ryzykiem powrotu urojeń jest decydujący. Ale nagle dałam sobie światło na związek. Bo gdyby ludzie mieli żyć samotnie byli by jak liliowce z prezentacji ogrodniczej. Wytwarzali by zarodniki obu płci na jednym organizmie. Natura wyznaczyła nam inne role. Więc doświadczam na polu związkowym. I tak: 1. Zapisałam się na portal randkowy. Po czym się z niego wypisałam, bo przypomniała mi się moja przygoda z biurem matrymonialnym i moje słowa, gdy z niego rezygnowałam: jeśli miłość ma przyjść, to przyjdzie, a nam nie wolno ograniczać swojego świata i zawężać grona znajomych. 2. Podjęłam próbę skontaktowania się z mężczyznami, których poznałam i polubiłam w czasie pierwszej terapii w Białym Domku, ale ten kontakt był powierzchowny i zauważyłam, że każdej ze stron łatwo się poddać. Zrozumiałam, że wolę kontakty realne. Chcę usłyszeć tembr głosu, zobaczyć minę osoby, zobaczyć w oczach czy wierzy w to, co mówi, a z czasem dotknąć jego ciała. I chcę posłać mu swoją siłę, bo teraz jestem jak podłączona przez Boga do życiowej ładowarki. Mam 40 lat i osiągnęłam swój cel. Ryzyko, że zajdę w ciążę i nie będę mogła zażywać leków oddala się, bo moje ciało zaczęło się starzeć. Ale jestem kobietą i zadbam o siebie. Mam świadomość, że mogę pozostać pojedyńczą, ale sprawia mi frajdę odkrywanie takiego obrazu swojej kobiecości. Pa, blogu!
środa, 29 listopada 2023
Myśli przed indywidualną
1. W temacie konfliktów rodzinnych trzeba powiedzieć, że pogodziłam się z faktem, że naturalna ja jest konfliktowa. Ta wspomagana lekami jest spokojna i taka chcę być, bo łatwiej układają mi się relacje rodzinne. Zrozumiałam, że koncentrowanie się na swojej złości jako formy zadośćuczynienia za chorobę jest zgubne i prowadzi mnie do obniżenia nastroju.
2. Przez chwilę zmieniałam "Karty miłości", ale uświadomiłam sobie, że potrafię uporządkować i podsumować dotychczasowe życie bez pisania powieści. Za to powoli zapisuję sceny seksu, jakie teraz przychodzą mi do głowy. I robię to by podtrzymać swoją seksualność i wzmacniać kobiecość, która obudziła się po odstawieniu antydepresantów.
3. Wywołany na terapii temat porównywywania się dał mi do myślenia. Pod względem fizycznym zobaczyłam swoje ciało jako atrakcyjne. Mam świadomość otyłości i słabego wzroku (a okulary utrudniają całowanie) a mimo to nie przeszkadza mi to. Czuję się lekka i kobieca.
4. Zapragnęłam poszerzenia grona znajomych. Bardzo spodobały mi się słowa p. psycholog Ani, która na zajęciach z technik poznawczych powiedziała, że to normalne, że znalezienie rozwiązania jest łatwe, gdy już je znajdziemy. Te słowa wróciły do mnie na Balu Andrzejkowym gdy nikogo tam nie znałam. Pomyślałam, że poznanie człowieka jest łatwe, gdy już przełamiemy pierwsze lody. Podtrzymuję w sobie pomysł by uczestniczyć w Klubie Pacjenta ale przypomniało mi się Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Psychiatrii, który na Miodowej prowadzi warsztaty terapii zajęciowej. W pierwszej kolejności Klub Pacjenta, a w przyszłości może warsztaty.
5. Zauważyłam, że w chwilach obniżonego nastroju mam potrzebę rozmowy z kimś, kto zna takie przeżycia. Nie chcę by byli to Bliscy, bo oni nie mają do mnie dystansu i nie chcę by był to psychiatra, bo nie zawsze wymaga to zmian farmokologicznych. Nie wiedziałam, że niebiologiczne formy leczenia mogą mi tak dużo dać.
6. Po raz kolejny wrócił do mnie temat studiów by być z ludźmi, którzy podzielają moje zainteresowania. Teraz Biały Domek, potem Klub Pacjenta i/ lub Warsztat na Miodowej, a gdy utrwalę nawyki i organizację wykonywania obowiązków domowych z pracą rozważę studia.
7. Chciałabym mieć przyjaciela do seksu, stałego, póki będzie nam dane się wspierać. Ale biorę pod uwagę, że mogę pozostać pojedyńcza.
poniedziałek, 27 listopada 2023
Seks
Całą niedzielę fantazjowałam o seksie z mężczyzną chorym jak ja, którego mogłabym poznać w szpitalu albo na terapii. Tak, blogu, chciałabym znów kochać się z mężczyzną. I dużo myślałam i nie kupię sobie wibratora. Bo jeśli będę go mieć, i doświadczę uczucia wypełnienia, to chyba to będzie jakiś mój ostatni bastion kobiecości. Powoli dojrzewam do tego, aby przeczytać i zmienić "Karty miłości". Pa, blogu!
piątek, 24 listopada 2023
Znowu trudny piątek
Dzisiaj był piątek, a to jest dla mnie ciężki dzień na terapii. Raz, że mam terapię indywidualną, na której psycholog zawsze mnie otwiera, a dwa, że jest muzykoterapia, na której z każdą łzą się oczyszczam i przychodzi do mnie siła. I choć potem czuję się lekka, wręcz lekkusieńka, to jestem zmęczona, jakby poturbowana, jakby coś ze mnie wyszarpano. Możesz mnie, blogu, spytać: a czemu musi wyszarpywać? Czemu to jest tak pochowane? Bo nawet w moim domu boję się spokojnie, nie krzycząc z bezsilności, powiedzieć co czuję. Bo mam wrażenie, że mama z Olą w jakiś choćby minimalny sposób dadzą mi odczuć, że jestem chora. A moim zdaniem schizofrenia nie zabrania i nie wyklucza odczuwania pełnego wachlarza uczuć. Czasem mam wrażenie, że mama i siostra akceptują mnie tylko wtedy, gdy jestem pokorna, karna, gdy uczucie złości czy niezadowolenia, a wręcz i chwilami nienawiści jest zagłuszone przez Rispolept. A ja wiem, że staję się wtedy jakby kukłą. I tylko nie wiem, blogu, która ja jest szczera a może powinnam powiedzieć naturalna? Ta, która godzi się jak owca prowadzona na rzeź czy ta, która krzyczy i gdy wszyscy mają dość i ja mam dość, idzie do siebie? Wiem natomiast, że bez tego napięcia, złości, agresji na bliskich jest mi lżej, pewniej, spokojniej i bezpieczniej. No i mam odpowiedź: muszę pomóc sobie lekami by zapewnić sobie równowagę. Znowu odkryłam w swojej chorobie coś nowego. I po raz kolejny mam dowód, że jestem chora i że dzięki lekom mogę funkcjonować w społeczeństwie.
Ale co było na indywidualnej. Raz, że moje łzy na wspomnienie Oli gdy chciała odejść z Makro. I pytanie psycholog czemu płaczę? Bo mama sprząta, dba o nas i dom, Ola pracuje na nas, wtedy wbrew sobie, a ja leżę. Płaczę, bo zawiodłam samą siebie. A dwa, że psycholog uczy mnie bym rozmawiała z Bliskimi, skoro postawiłam sobie za cel i chcę zmniejszyć liczbę konfliktów. I coś co wypróbuję gdy Ola wyda mi polecenie że mam coś zrobić powiem jej: wiem, że trzeba to zrobić, ale wiedz, że nie lubię gdy wydajesz mi polecenia. Często masz rację, ale mnie uruchamia już sam twój ton głosu
Na muzykoterapii była piosenka, która wyraża uczucia mojego życia. I był to "Linoskoczek" Turnaua. Ale jest inaczej niż w pierwszym pobycie w Białym Domku. Ta piosenka to nie jest już wyraz marności mojego życia, niemocy. Teraz to odwaga, relacja z życia. Bo ja idę, blogu, balansuję, kurwa ciągle idę, chociaż wiedz, że to jest ciężkie.
I mam ci, blogu, jeszcze do napisania, ale teraz idę już spać. No to pa, blogu!
poniedziałek, 20 listopada 2023
Było mi źle
Naciągaczy na terapii nie brakuje! Wkurzają mnie Alicja, Justyna i ten pustostan Kinga. Dzisiaj po psychoterapii było mi bardzo zimno. Zdenerwowałam się tym, że muszę być w grupie z tymi oszustkami i że się rozchoruję na stare lata i Bliscy mnie zamkną. Do tego nie widziałam krzyżyków z haftowania. Było mi źle. Przygotowałam okulary.
piątek, 17 listopada 2023
Co jest wyzwaniem, czyli uwagi po koncercie w Filharmonii
NIE BĘDĘ STUDIOWAĆ I NIE ZMIENIĘ PRACY!!! Zmienię organizację planu dnia, a nie życia! W filharmonii pomyślałam, że Zosia musi być wysoce wrażliwą osobą. A potem przyszła myśl, że niekoniecznie, bo są Artyści i rzemieślnicy. Maksymiuk, który drygował orkiestrze jest Artystą. Ma 87 lat i dalej jest aktywny i twórczy. Prawie tyle co moje babcie, gdy odchodziły. Ale one nie były tak wolne. Były ociężałe, bez pasji i namiętności! Jak lekko czułam się w nocy licząc pakiety! Poczułam się odkupiona. Moim zadaniem jest tylko pchać mój wózek codzienności i kochać Bliskich. Reszta wydarzy się sama. Może stchórzę i nie zmienię pracy, ale nie muszę wykonywać gwałtownych ruchów, bo proces zmian się zaczął. A ile potrwa? Może będzie jak z symfonią Sybeliusa, którą odtworzył i stworzył utracony zapis nutowy właśnie Maksymiuk? Przy suficie Filharmonii Krakowskiej jest napis po łacinie: sięgaj w głębię! W tym koncercie przyszło ukojenie i zgoda na życie. Nie muszę stawać życiu wyzwań, bo to ono jest wyzwaniem!
Burza
Burza w mojej głowie, i deklaracje, które się nie potwierdziły. Tak, chciałabym iść na studia i chciałabym zmienić pracę, ale Ola z mamą nie wesprą mnie w tym. Ola z poczucia zagrożenia, że mogłabym być bardziej samodzielna przez co ona straci poczucie bycia potrzebnym i w jej przekonaniu daje jej prawo do bycia władczą, a mama zakłada że przez to będę bardziej chora. Pracy nie zmienię, bo chcę mieć jakąś stałą rzecz na tym etapie życia. Przeszkadza mi, że muszę być podporządkowana mamie, Oli i Piotrkowi. Ta wspólnota mnie obciąża. Nadejdzie mój dzień. Gdy będę wolna od mamy, gdy wywalczę sobie u Oli prawo do nieobsługiwania jej i gdy zmienię pracodawcę, a może i zawód. Zrobię to krok za krokiem. Zacznę od studiów na jesień 2024/2025.
czwartek, 16 listopada 2023
Plany na aktywność
Blogu, mam kilka myśli i chciałabym je sobie usystematyzować.
1. Praca na noce mi szkodzi psychicznie. Wywieranie nacisku na dyrekcję Solidu poprzez szantażowanie zaświadczeniami od lekarzy nie ma sensu, bo one i tak nie są respektowane, nawet w stosunku do osób z orzeczeniem. Jeśli więc nie chcę pracować na noce, powinnam zmienić pracę.
2. Gdy pod koniec zimy skończę terapię będę wzmocniona psychicznie i wyregulowana fizycznie. Dni będą coraz dłuższe, słoneczne i będzie mi się dobrze funkcjonowało. W pracy wrócę do 3 zmian, a nie tylko na noce. Przyjdzie lato i będę na zastępstwach w skarbcu, więc będę aktywna.
3. By nie tracić aktywności na jesień podejmę studia na Pedagogicznym na infobrokerstwie. Spróbuję pogodzić pracę ze studiami. Mama już nie pracuje w kiosku i ani Ola ani ja nie musimy myśleć, że musimy ugotować obiad. Ola nie chce już podejmować studiów. Nie wstrzymuje mnie też kwestia laptopa jako narzędzia do studiowania, bo jeśli Ola będzie uczyła się na kursach z Pociągu do kariery, to poproszę mamę by pożyczyła mi kasę na nowy laptop. Oddam w ratach, bo tak mi łatwiej. Jeśli uda mi się godzić pracę w Solidzie ze studiami będzie super. Pod pretekstem obciążenia i ryzykiem odejścia mogę negocjować z dyrekcją przejście na 2 zmiany na czas nauki. I albo się uda i zostanę w tym systemie, albo zmienię pracę.
4. Chciałabym pracować w Poczcie Polskiej, ale mam zbyt długi okres wypowiedzenia by móc do niej przejść pomimo chęci zatrudnienia mnie przez Pocztę. Trzeba więc złożyć wypowiedzenie, odpracować 3 miesiące, iść na przechowanie do Auchan na kasę i filować na ogłoszenie w Poczcie. I tak mogłabym zrobić na początku 2026 roku, gdy spłacimy auto. Bo choć rata jest niska to świadomość obowiązku zapłaty raty jest dla mnie ograniczająca działania.
5. W przypadku osób z orzeczeniem uczelnie refundują sporą część czesnego.
poniedziałek, 13 listopada 2023
Zmienne wigiljne emocje, łańcuch pożyteczności i ja jako marka
Chcę ci, blogu, powiedzieć, że każdego roku we Wigilię u Edy i Piotrka czuję się dobrze, beztrosko, z ciepłem rodzinnym i humorem. Ale gdy pomyślę o kłopotach jakie mam przez Piotrka, to zbiera we mnie złość. Ale pokonam tę emocję, bo po Tacie widzę do czego prowadzi uleganie negatywnym emocjom. A teraz blogu o dzisiejszym dniu w pracy. Gdy się obudziłam, nie chciałam wstać. Było mi ciężko na duszy. Chciałam wziąść na żądanie żeby zostać w łóżku, leżeć i uciekać od niechęci do życia. I wtedy wzięłam telefon do ręki i zaczęłam oglądać Instagrama. Pod wpływem stories pisarki Agaty Przybyłek poczułam, że warto wstać. Przybyłek zamieściła printscrenna od swojego wydawcy z bardzo dużą promocją na jej książki. Przyszła taka myśl, że to są takie piękne historie i że może teraz ktoś je kupi i przeczyta. Że Przybyłek napisała historię i uruchomiła tryb pracy dla wielu osób. I pomyślałam, że ja muszę iść do pracy by też wziąść udział w łańcuchu pożyteczności. W pracy byłam z Agnieszką. Milczała. Ale nie zwracałam uwagi na jej humory. Cały czas coś robiłam. Wyszłam razem z nią. Owszem chwilami była we mnie złość na nią, ale stopowałam się myśląc, że przychodzę do Solidu pracować i że jestem marką i o nią dbam. Teraz jest 23 i idę spać. Dobranocka, blogu!
niedziela, 12 listopada 2023
Cud świąteczny
Nie lubię spacerować ani z mamą ani z Olą. W mojej ocenie nie rozumieją one, że mnie może być za ciężko by iść szybko lub pod górkę. Są niekulturalne, bo jest zasada równaj do najsłabszego, bo silny i tak sobie poradzi. Mama zaproponowała żebym trzymała formę, to we wrześniu przyszłego roku pojedziemy do Zakopanego żeby chodzić po szlakach. Na początku się zgodziłam, a teraz myślę, że nie chcę z nią jechać. Wykorzystam okazję by od niej odpocząć. Za sprawą recenzji okładkowej do świątecznej książki Agaty Przybyłek zadumałam się. Było tam napisane, że to od nas zależy czy zobaczymy cud i magię świąteczną. I tę małą i tę dużą. W zeszłym roku poczułam to, gdy w pracy, w radiu leciała piosenka Celine Dion. W tym roku po raz pierwszy poczułam to ciepło, gdy czytałam książkę Wilczyńskiej "Cud na zamówienie". Jeden z jej bohaterów, samotnik, informatyk jadł ze smakiem sklepowe śledzie. I gdy potem znalazłam w lodówce śledzie Lisnera poczułam się szczęśliwa. A teraz myślę, że smaku jedzenia nauczyła mnie mama. I to we mnie przetrwa i będzie, gdy jej już nie będzie. Jaka szkoda, że pewnie znów pojedziemy do Trzebini na Wigilię. Chciałabym, żeby mama wreszcie zrozumiała, że Piotrek i jego rodzina nie są już częścią naszej wspólnoty. A wszystko po to żeby święta spędzić w domu, a nie z nimi. Ale mama jest zbyt dużym tchórzem by zostać w Wigilię z Tatą. Ciężko skonfrontować się ze swoimi wyrzutami sumienia, złością i niemocą. Tylko dlaczego niechęć do bycia we Wigilię u Piotrka i Edy traktowane jest jako objaw choroby? Agata Przybyłek kończy tegoroczną książkę świąteczną Festiwal Lodowych Serc hasłem, aby nasze serca nie były z lodu, byśmy pozwolili sobie na magię Bożego Narodzenia. Jeśli Wigilia będzie w Trzebini to pojadę by mama nie gadała, że jestem chora ani nie wymyślała mi zajęć i żeby nie zostawiła mnie bez jedzenia. Nie kupię ani pół prezentu. Nienawidzę Piotrka i gardzę jego rodziną, co nie przeszkodzi mi złożyć im życzenia, uśmiechać się do nich i z nimi jeść. Przemyślałam to Zakopane. Chciałabym jechać.
sobota, 11 listopada 2023
Plany co do ruchu
Byłyśmy z Olą na basenie. Gdy pływałam przyszła takie myśli: 1. czemu czepiam się tej mamy 2. basen powstał i jest, znów na nim jestem i próbuję coś zmienić, a to bez sensu. A teraz tak myślę, że ruszam się nie by schudnąć, ale by nie dać się depresji, by wyrobić nawyk ruchu, który da mi endorfiny. Ruszam się by wypełnić czas wolny, bo książki przestały mi wystarczać.
Czas dla mnie samej
Terapeutka od muzykoterapii zapytała czy chciałabym być w związku. Zaproponowała też to psycholog. Nie czuję się na to gotowa psychicznie. Dawniej sobie tego zabraniałam. Gdy na muzykoterapii słuchałam "Wolnych ptaków" poczułam, że mam prawo marzyć. I zamarzyłam o związku, ale dopiero po menopauzie. Marzy mi się związek bez ciężaru rodziców. Ale bycie w związku nie jest warunkiem niezbędnym. Po raz pierwszy ten kawał życia do przeżycia stał się dla mnie czasem dla mnie samej. Czasem, który może być owocny. Z jakąś nadzieją. Nie jest już oczekiwaniem bez nadziei aż umrze mama i uwolnię się od ciężaru jej dyktatu. Nie zależy mi by ulżyć jej w bólu czy ciężarze życia. Jestem osobnym bytem. W stosunku do niej jestem poprawna politycznie. Moim marzeniem jest życie bez mamy w jej domu. Choćby przez jakiś czas. Razem z mamą przekreślę Piotrka. Bo Edę przekreśliłam już dawno. Panie Boże daj siłę mojemu rodzeństwu i mnie abyśmy z sukcesem zakończyli nasze układy finansowe.
O relacjach z dziewczynami
Nie zależy mi by pisać tu kroniki terapii. Zamiast tego chcę powiedzieć o tym, że psycholog w rozmowie ze mną zakwestionowała prawo mamy do decydowania o mnie i zwracania mi uwagi czy wydawania poleceń. I choć to pewnie nie raz byłby miód na moją duszę, to z drugiej strony wiem, że nie angażuję się już emocjonalnie w mamę. Dla mnie ta relacja powinna być poprawna. Z każdą łzą na piosence Denisa Rusosa na muzykoterapii w czasie poprzedniej terapii się z nią żegnałam. Żegnałam się z bezgranicznym oddaniem dziecka mamie. I jeszcze jedno z każdą łzą ją opłakiwałam. Teraz myślę, że zaufaniem obdarzyłam Olę. Czuję że nadejdzie dzień, gdy będę dawać jej siłę. Chcę ją wspierać i otrzymywać od niej wsparcie. Tak pojmuję partnerstwo.
wtorek, 7 listopada 2023
Kryzys
Dzisiaj w czasie prezentacji ogrodniczej przyszedł kryzys. Dlaczego po raz kolejny muszę w jakiś sposób być w Kobierzynie? W Borku myślałam dlaczego mam taką chorobę? Później przyszło czarnowidztwo, że psycholodzy nie zdołają wskazać mi sposobów na mnie samą i że cała ta terapia pójdzie na marne. Zjadłam ciasteczko, poczułam, że wraca mi siła. Zdjęłam kurtkę i poczułam się lżejsza. Wysiadłam z tramwaju, poszłam do sklepu by kupić rodzynki by zawsze mieć je przy sobie i w razie kryzysu zjeść je zamiast słodyczy. Później przeszłam 2 przystanki do biblioteki i następne 2 do domu. Przeszło mi. Teraz myślę, że sukcesem tej terapii będzie to bym się aktywizowała, bym wyregulowała dobową organizację życia, bym przyzwyczaiła się do wysiłku fizycznego. Moim sukcesem jest to, że jestem na terapii, że ją realizuję, a nie moje ewentualne rozkminki psychologiczne. Od rozkminiania są specjaliści.
poniedziałek, 6 listopada 2023
Problematyczny
Problematyczny chłopak został usunięty z oddziału. Dano mu skierowanie na zamknięty. Po rozmowie z ordynatorem Białego Domku jeszcze chojrakował, ale gdy później spotkałyśmy go na terenie szpitala to spuścił z tonu. Bo aby dostać się na zamknięty albo inną terapię trzeba czekać pół roku, a tu skończyło się L4 i trzeba będzie wrócić do pracy. Do niedawno lekko wyrażał się o tym, że go zwolnią. O swojej przełożonej i koleżankach z pracy mówił z pogardą i nienawiścią. Teraz będzie zależny od nich. Zawodowo przez półroczne psychiatryczne L4 dostał wilczy bilet. Bo Kobierzyn każdemu da w dupę. Źle Ci było, gdy masz cukierkowe życie, no to spróbuj teraz. Mnie ulżyło, że go wywalili. Może i jest tak, że w Białym Domku trzeba się dostosować, być pokornym idiotą, ale to w końcu jest oddział państwowego szpitala psychiatrycznego. Mnie też dadzą w dupę.
niedziela, 5 listopada 2023
O generacyjnej książce
Przeczytałam "Pokolenia. Jak uczyć się od siebie wzajemnie". Dodatek do tytułu nie adekwatny do treści. Książka charakteryzuje pokolenia i w słowach Sobierajskiego zachęca do porozumienia międzypokoleniowego. Przeprowadzone wywiady z "nazwiskami" pokazały, że każde z pokoleń sentymentalizuje swoje. Większość deklaruje otwartość, ale pozostaje mocno krytycznych wobec pokoleń zstępnych. Cieszę się, że ją przeczytałam, bo zachęciła mnie do zmian w myśleniu i wytłumaczyła sens działań.
Ja a młodzi
Fb mi polecił książkę socjologa prof Sobierajskiego "Pokolenia". Zaczęłam ją czytać. Myślę przy niej, sprawdzam znaczenia słów. Jest o tym jak pokolenia mogą wzajemnie się wzbogacać. I tu kilka refleksji po pierwszym rozdziale. Pokolenia wyznaczają wiek człowieka i wydarzenia historyczne i punkty przełomowe dla danego narodu. Zgadzam się z dającą nadzieję i radość tezę, że pokolenia mogą się uzupełniać, a nie zwalczać. Różnicę pokoleń odczułam, gdy przyszłam do Solidu. Starzy ludzie tam przyjęli mnie ciepło. Nie wiem czy byłam taka dla tych młodych, którzy przyszli po mnie. Deprecjonuję młodych na podstawie negatywnych ocen pracowitości moich bratanków. Na moje uprzedzenia w stosunku do młodych wpływa fakt, że im zazdroszczę, że niejednokrotnie łatwiej im zdobyć pracę niż mnie kiedyś, gdy startowałam w dorosłe życie. Zauważyłam, że byłam równie pogubiona, niepewna co oni. Podobnie jak oni pragnęłam jak najszybciej wskoczyć w schemat dorosłego życia przy najmniejszym wysiłku z mojej strony. Byłam leniwa i nie chciałam pracować. To, co odróżnia młodych ode mnie, w czym są lepsi, to samoświadomość wartości i umiejętności zawodowych. Dla mnie bycie zadowolonym z pracy i dobra atmosfera w pracy jako wyznacznik jakości pracodawcy przyszła z czasem. Dla nich jest to oczywiste. Młodzi uczą się dłużej i więcej i chcą być za to docenieni, dla mnie ważnym było by w ogóle mieć pracę. Było mi łatwiej niż młodym, bo mieliśmy siebie nawzajem, rozmawialiśmy ze sobą, byliśmy zintegrowani przebywaniem na świeżym powietrzu, zabawą i sportami zespołowymi. Od młodszych ode mnie odróżnia mnie to, że swoje oceny wobec siebie prezentowaliśmy między sobą, a nie w internecie. Wyrażaliśmy je, a nie dokumentowaliśmy.
sobota, 4 listopada 2023
Moja kronika terapii
czwartek, 2 listopada 2023
Cytat na terapię
Życie jest pytaniem pozbawionym odpowiedzi, ale pozwólcie wierzyć nam w godność i ważność tego pytania. Tenesse Williams (amerykański dramaturg, poeta, prozaik XX wieku 1911-1983)
środa, 1 listopada 2023
Pierwsze efekty terapii
Terapia już przynosi efekty: śpię w nocy, w dzień mam chęć do działania. Poważnie myślę nad zmianą pracy. Myślę nad sprzątaniem. Zadzwonię i zapytam. Sprawdziłam, odpada. Pomyślałam też o współpracownikach z Solidu. Lubię tych ludzi. Zrobiło mi się żal, że mogłabym ich nie widywać! Może po skończonej terapii udałoby się skorzystać z Pociągu do Kariery? Chociaż nie zależy mi. Gdy organizowałam terapię wydawało mi się, że mam multum spraw, których nie będę mogła załatwić. A tu jutro wolne popołudnie, a ja mam tylko troszkę!
poniedziałek, 30 października 2023
Początki drugiej terapii
Minęła mi złość na mamę. Nie miałam czasu, żeby o tym myśleć. Terapia mi się podoba. Będzie dobrze.
niedziela, 29 października 2023
Mama
Nie cierpię mamy. Wkurza mnie. Źle to wróży na terapię, która i tak będzie ogromnym wysiłkiem. Gdyby jej nie było mogłabym iść na L4, wymusić na Piotrku żeby spłacił długi i iść na rentę. A tak nawet po jej śmierci będę musiała tyrać. Dziecko poświęcić dla dziecka- oto co zrobiła. Jeden Bóg mnie miał w opiece, że nie było tych mieszkań i że ta firma się skończy. Bez niej będę szczęśliwsza.
sobota, 28 października 2023
Wykręcę się
Nie poszłam na Targi Książki, ani na otwarcie Zaduszek Organowych. Spałam. Teraz stwierdzam, że nie chcę jechać na Śląsk na groby i marznąć. To nie są moi bliscy, a do babci mam żal, że przez tyle lat wyzyskiwała mamę. Dobrze, że jej dom też już sprzedany.
czwartek, 26 października 2023
Cele terapii
Co się kryje pod urojeniami? Strach. Boję się zmian. Bo to co mam jest mi znane.
1. CHCIAŁABYM NAUCZYĆ SIĘ AKCEPTOWAĆ FAKT, ŻE ZMIANY W ŻYCIU SĄ NIEUNIKNIONE. CHCIAŁABYM SIĘ ZAPROGRAMOWAĆ, NASTAWIĆ SIĘ, ŻE Z KAŻDEJ ZMIANY WYCHODZI SIĘ ZWYCIĘSKO, BO SĄ ONE DANE OD BOGA I CZASU.
2. CHCIAŁABYM POZNAĆ SPOSOBY NA TO ABY NIE ULEGAĆ EMOCJI STRACHU.
3. CHCIAŁABYM ZROZUMIEĆ DLACZEGO NIE ODCIĄŻAM MAMY W OBOWIĄZKACH DOMOWYCH, GDY JEST ONA W DOMU, A Z RADOŚCIĄ ROBIĘ TO, GDY MAMA PODRÓŻUJE
Tyle się dzieje...
wtorek, 24 października 2023
Plan minimum to plan maximum
Prawdziwą odwagą jest otwarcie się na drugiego człowieka i stawanie po stronie tych, którzy głosu nie mają- powiedziała podróżniczka Martyna Wojciechowska w spocie podsumowującym tegoroczną serię "Kobiety na krańcu świata". Moi Bliscy są wszystkim. Ale nie boję się już panicznie, że mogłoby ich nie być. Można być samemu, ale nie być samotną. Bo osamotnienie to chwilowy nastrój duszy, a nie wina czy kara. Każdemu człowiekowi może się przydarzyć, że będzie sam, to naturalne, bo w akt narodzin wpisany jest automatycznie akt śmierci. Boję się jednak biedy. Dla tego cieszę się, że przesuną wiek emerytalny. Więcej lat pracy, to wyższa emerytura. A im dłużej będę pracować, tym dłużej będę między ludźmi przez co będę w lepszym stanie psychicznym. Boję się starości, chociaż wraz ze spadkiem kondycji przez otyłość, uczę się akceptować swoje ograniczenia. Żyć trzeba mimo nich. Z tym, że inaczej. Mam już 3 siwe włosy. Nie będę farbować włosów. Bo mamy kiedyś nie będzie, a na farbowanie u fryzjera mnie nie stać. Zgadzam się jednak z Iwoną, że kobieta powinna dbać o siebie (zdrowie, urodę i sampoczucie) dla samej siebie. Ja jej wtedy powiedziałam, że ja już ładna byłam i że na mężczyznach mi już nie zależy. Ależ miałam kompleksy. W głębi ducha czułam się brzydka i niechciana. A teraz? Blogu, kończę 40 lat i nie muszę już nic, a wszystko mogę. Nie muszę już nic udowadniać ani sobie ani ludziom wokół mnie. Nie muszę nic zdobywać, walczyć. Trzeba tylko żyć. Plan minimum to w rzeczywistości plan maximum.
Załatwiam terapię
Jutro mam kwalifikację na terapię. Szukałam w internecie terapii i było ciężko coś znaleźć. Aż nagle pomyślałam, że po co mam szukać skoro jest Biały Domek. Dzisiaj załatwiłam skierowanie i jutro jadę. Czemu się zdecydowałam? Bo z doświadczenia wiem, że za urojeniami stoją lęki. Zagłuszanie ich lekami to krótkotrwałe rozwiązanie. To poprostu trzeba przepracować. Nie mam teraz siły, blogu, by zrobić sobie tu pralkę emocji. Zrobię to na dniach
niedziela, 22 października 2023
Wierzę
Bo widzisz, blogu, być może będą inne sortownie. Wierzę, że znajdę pracę w którejś z nich. Dla emerytów nie będzie w nich miejsca. I dobrze, bo to kuriozum, że ich jest więcej niż osób w wieku produkcyjnym. I że nie potrafią powiedzieć sobie dość. Siłą podświadomości programuję się na wygraną: do emerytury mam pewną pracę w sortowni. Nie będę musiała myśleć o rencie, ani o szukaniu pracy. Byłam na fb. Monika oznaczyła mnie jako przyjaciółkę z okazji Dnia Przyjaciela. Gdy odeszłam z Konsalnetu współpracowników spisałam na straty. Do nikogo się nie odzywałam. Dla mnie i Moniki los chciał inaczej. Spotkałyśmy się na przejściu dla pieszych. Pamiętam jak Monika poprosiła mnie: odzywaj się. Nie robimy dla siebie żadnych konkretnych rzeczy, ale ilekroć od niej wracam, myślę sobie, że jest dobrze. Zrzucam na nią swoje troski i robi mi się lżej. Zażyłam leki, bo mam lęki.
sobota, 21 października 2023
Wieczór
Zaczęłam 2 tom serii "Na nową drogę życia". Od pierwszych stron nieplanowana ciąża 21-letniej kobiety. Zaczęłam się zastanawiać czy przeszkadzają mi problemy młodych kobiet jak napisała właścicielka Oficyny Wydawniczej Silver. I wiesz co, blogu? Nie przeszkadzają mi. Dochodzę jednak do wniosku, że te książki są oderwane od rzeczywistości. Rozmawiałam z Grazią o dziecku. Ból niespełnienia jako matka mam za sobą. Mężczyzny mi nie brakuje. Przeszkadza mi życie z mamą i ze zwierzętami. Obudziłam się przerażona. Śniło mi się, że pracuję na kasie w hipermarkecie. Wolałabym sprzątać niż wrócić do sklepu. Wiem, że Solid nie jest wieczny. Będzie co ma być. Przeglądałam katalog Avonu, nic mi się nie spodobało. Na insta tekst: "czasem wystarczy jeden człowiek by stracić zaufanie do całej reszty". Mam tak. Gdy patrzę na tatę i pomyślę, że musiałabym żyć i sypiać z takim człowiekiem, to wolę być starą panną. Jeśli chodzi o moją przyszłość zawodową, to jestem dziwnie spokojna.
piątek, 20 października 2023
Przed weekendem
czwartek, 19 października 2023
Nie chce mi się
środa, 18 października 2023
Środa
Wczoraj wróciła mama. Przywiozła rydze, które zjadłyśmy na kolację. Dzisiaj stwierdziła, że zakupy i ugotowanie obiadu to za dużo dla jednej osoby. Teraz oczywiście telewizor. Jak mnie to wkurza! Posiedziałaby w ciszy. A nie ogląda, bo albo śpi, albo gra. Zamknęłam drzwi. Od razu ciszej! Jeśli chodzi o książki to tak: nie pojadę dzisiaj do bibliotek, bo jestem zmęczona. Planowałam, że do piątku przeczytam "Wypożyczalnię Świętych Mikołajów" i od razu oddam, ale bywa, że książki Przybyłek są nużące i chwilami się ciągną. I tak też jest w tym przypadku. Na legimi przeczytałam "Ciche cuda" Anny H.Niemczynow. Beznadziejna książka. Jak bardzo trzeba być zadufanym w sobie, żeby napisać o sobie i to pod płaszczykiem troski o drugiego człowieka w duchu chrześcijańskim. Wolę obyczajówki tej pani. Na legimi zaczęłam najnowszą książkę świątęczną Wilczyńskiej, ale trochę straciłam sympatię do tej kobiety, po tym jak pozbyła się własnych kotów by z kochankiem jechać na wczasy.
poniedziałek, 16 października 2023
Sen i plany
Wczoraj obudziłam się po 10, zażyłam leki i zasnęłam. O 12 poszłam z Ogim, nakarmiłam Klakiera i poszłam spać. Słyszałam jak wróciła Ola, ale spałam dalej aż do 17. Dzisiaj planowałam przed snem ugotować obiad, odkurzyć i iść do bibliotek po rezerwacje, ale wtedy spałabym popołudniu i nie pogodałabym z Olą. Powiem tak jak mama: jutro też jest dzień. W pracy nie przyszła żadna myśl. Telefon mi wypada z rąk. Idę spać.
niedziela, 15 października 2023
Jak pokonałam senność
To była ciężka nocka. Byłam bardzo zmęczona, a równocześnie zbyt najedzona by wypić kolejną kawę. Uratowała mnie emerytka Basia częstując domowym sokiem do rozcieńczania. Podniósł mi się cukier, mózg zaczął pracować, pokonałam senność. Po chwili przyszła do mnie myśl, że skoro nie chcę iść na studia, to może wrócę do pomysłu szkoły policealnej pocztowej. I byłam skłonna to zrobić by się zaaktywizować i zadbać o przyszłość. I dumałam nad tym. I pomyślałam, że łatwo mi się planuje jak przez 3 tygodnie przesypiałam noce i że przecież po nockach nie dam już rady iść do szkoły. A nade wszystko pomyślałam, że nim być może poszłabym pracować na okienko może minąć nawet 20 lat i do tego czasu wszystkie informacje z takiej szkoły zdeaktualizują się. I to przesądziło sprawę. Jeszcze przez chwilę byłam zmartwiona, że mogę kiedyś zostać bez pracy i bez perspektyw, ale pomyślałam, że w poczcie przez 3 miesiące okresu próbnego ma się szkolenie. I to mnie uspokoiło. A teraz, gdy to piszę pomyślałam, że wolałabym uniknąć sytuacji jak z kantoru, że nikt mnie nie szkolił, bo miałam papier sprzed kilku lat. Mama mnie obudziła, bo zasnęłam. Pa, blogu!
Od fantazji do obywatelki
Anna H. Niemczynow w dzieciństwie fantazjowała nad swoją przyszłością, rodziną. Ja fantazjowałam o związkach. W tych marzeniach zawsze jednak kończyły się rozstaniem. W liceum zakładałam, że na studiach poznam przyszłego męża, będę mieć 2 dzieci i że tak jak moja mama będę godzić prowadzenie domu z pracą. Chciałam pracować na poczcie. Tymczasem po niezdanym egzaminie na studia o tym zapomniałam. To marzenie wróciło niedawno i znów jest we mnie. Gdy po raz pierwszy wyszłam ze szpitala psychiatrycznego miałam pęd do życia. Chciałam je sobie ułożyć w nowych warunkach. I udało się. Przez 12 kolejnych lat byłam szczęśliwa. Kryzys przyszedł przed 40-tką. Gdyby nie mama i siostra nie pokonałabym go. Teraz jest już końcówka roku, w którym świętowałam swoje 40 urodziny. Jest dobrze. Jasne, mam swoje lęki, ale próbuję się im nie dawać. Dzisiaj na przystanku, gdy jechałam do Moniki dumałam czy jestem dobrą Polką. Bo skoro nie ma wojny, to powinnam urodzić przyszłych obywateli. Ale nie mogę tego zrobić. Czy więc jestem Polką? Jestem, blogu. Bo żyję w swoim kraju i płacę na jego rzecz podatki. Bo dbam o Bliskich, co jest wartością dla Polki. Bo biorę odpowiedzialność i oddałam głos w wyborach. I wiesz, blogu, dlaczego jeszcze? Bo czytam książki polskich autorów albo przetłumaczone na polski. Sprawia mi to przyjemność i chroni przed chińszczyzną!
sobota, 14 października 2023
Sobota
Rano obudziłam się o 6, bo Tata włączył sobie swoje radio. Wstałam później, mama usmażyła piersi z kurczaka na śniadanie. Zapiekała też kolejne na obiad, ale ostatecznie je spaliła. Pojechały z Olą na Tandetę po kurtkę dla Oli. Kupiły, ale Oli się nie podoba. Zjadłyśmy obiad. Zanim umyłam było jasne, że na Piaski po książkę dla mamy nie zdążymy. Mama zasnęła, obudził ją pies, bo był tylko rano. Oczywiście się wydarła, Ola ją zgasiła. Poszłyśmy do GoodLooda. Narzekały, że więcej tam nie pójdą, bo zepsuł się smak lodów i coraz mniejsze porcje. Teraz odpoczywamy. Wypiłam 2 kawę, bo idziemy z mamą na Operetkę. Myślałam, że jutro pójdę do Moniki, ale wybory i nocka. Może pójdę zagłosować rano? Bez dziewczyn. Chcę za Magdaleną Witkiewicz powiedzieć: pójdę na wybory, bo za każdym wyborem jest nadzieja. Chcę za Magdą Mołek powiedzieć: pójdę na wybory, bo mogę i tak będę głosować na kobietę. A 10 grudnia w Krakowie wybory do Rad Dzielnic. Chciałabym, żeby kandydował mój sąsiad z klatki. Ola chciałaby pracować w komisji, chce żebym zapytała koleżankę jak to zrobić, ale żeby dać jej zaszczepka Pieniążka to nie. No to sorry, siostra. Inaguracja sezonu Opery Krakowskiej była super. W czasie koncertu pomyślałam, że jestem tam dzięki mamie i że kiedyś bez niej nigdzie nie pójdę. I zrobiło mi się smutno. Ale powiedziałam sobie: nie myśl o tym, ciesz się tym, co masz! I mocniej wsłuchałam się w muzykę. Udało nam się zdążyć na 50. Później biegiem na 169. Czekałyśmy na niego 10 minut, bo był spóźniony. Pożyczyłam mamie mój parasol, bo ja miałam duży kaptur. Zjadłam ser biały, popiłam wodą i teraz jestem już w łóżku. Ale nie chce mi się spać. Jutro o 11:35 mama chce oglądać powtórkę dzisiejszego Voica. W Operze była Jola ze skarbca. Przywitałam się z nią. Odpowiedziała: Ewa, ciebie wszędzie jest pełno! Śmiałyśmy się z tego z mamą. Teraz tak dumam, Blogu, bo chyba jednak pójdę na te Targi Książki. Bez presji, że muszę coś kupić. Lubię zobaczyć pisarzy, usłyszeć ich głos, ale tylko przez chwilę, by swoją zwykłością nie zabierali mi magi jaką czarują we mnie swoimi książkami. I jeszcze, Blogu, postanowiłam, że jeszcze raz spróbuję przeczytać "Ciche cuda". No to idę na Legimi.
piątek, 13 października 2023
Po całym dniu
Ledwo dzisiaj wstałam i to po przesunięciu budzika. Idąc na autobus nie wzięłam śmieci, bo myślałam, że nie zdążę. A udałoby mi się, bo przyjechał spóźniony 6 minut. W pracy makro, 3 shelle i troszkę wrzutni z ing. Żadnych resztek. W trakcie liczenia przyszła taka myśl, że teraz gdy nie ma Auchanów i jest mniejszy strumień nienawidzi się emerytek, bo odbierają nam pracę. Co innego, że to są kobiety zbyt stare by pracować. Ale są chytre na pieniądze. Tylko żeby zarobić! Zamiast nauczyć się żyć oszczędniej! Dzisiaj przyszła się pożegnać mała Jadzia. Odchodzi na emeryturę. Dała mi ręcznie robioną bombkę z haftem w kształcie serduszka. Dałam ją mamie. W drodze powrotnej za zgodą mamy umówiłam się do fryzjera. Poszłam z psem, bo mama była na Dniu Seniora. Gdy wróciłam musiałam przełożyć fryzjera, bo mama ustaliła z Olą, że zrobimy zakupy w Auchanie i każda coś przyniesie. Czekając na autobus dziewczyny wymyśliły, żebym zamówiła taksówkę, bo muszą zdążyć do banku. Załatwiły co chciały. Ola odebrała paczkę. Na ciepło zjadłyśmy z Olą śląską kiełbasę. Mama jadła obiad z deserem na spotkaniu. Wskoczyła mi rezerwacja w Zajezdni. Jestem w łóżku.
czwartek, 12 października 2023
Pralka emocji
Blogu...Nie chcę myśleć o starości, gdzie i z kim będę mieszkać. Nie chcę się tym zamartwiać. Nie mam na to wpływu. Będzie, co ma być. Teraz celem mojej codzienności jest by spłacić ZUS i US. W drodze na Śląsk mamie zepsuło się auto. Wraca. Martwimy się z Olą. Przyszły prezenty czekoladowe. W niedzielę wybory, powoli krystalizuje się we mnie chęć i odwaga by podzielić poglądy Taty. Z Olą już o tym nie rozmawiam żeby mnie nie przekonywała. A z mamą nie ma sensu rozmawiać, bo krytykuje, a nie wskazuje rozwiązań. W pracy mówię to, co chce usłyszeć rozmówca. Byłam dzisiaj na Dobrego Pasterza po "Wypożyczalnię Świętych Mikołajów". Dorosła strona była zamknięta, ale bibliotekarki są frontem do czytelnika, bo przeniosły książkę do czynnej dziecięcej strony. Próbowałam przeczytać "Ciche cuda", czyli zbiór opowieści motywujących Anny H. Niemczynow, ale nie umiałam. Nie ufam tej kobiecie. Nawet jeśli kiedyś miała koszmarne życie, to teraz ma cukierkowe, a na siłę próbuje przekonać czytelniczki, że albo wciąż ma ciężko albo że pamięta jak to jest, gdy jest czarno. A tymczasem człowiek zapomina to, co złe, bo tak broni się jego psychika! Jutro ostatni ranek. Ciekawe czy odchodząca na emeryturę Jadzia przyjdzie na naszej zmianie? Gdy będę kiedyś w jakieś firmie przechodzić na emeryturę, to nawet nikt nie pomyśli by mnie pożegnać. Póki się da będę w Solidzie. Mama dojechała. Teraz zaśnie i odreaguje stresy.
środa, 11 października 2023
Drogowskazy
Ernest Hemingway napisał, że przed najważniejszymi skrzyżowaniami w życiu nie ma drogowskazów. Mnie w takich decyzjach podpowiada intuicja.
Gumka
"Przebaczenie jest jak gumka. Wymazuje z umysłu to, co zatruwa nam życie. A zwykle zatruwają nas wygórowane oczekiwania wobec innych." Co mnie teraz zatruwa? Mój brat i jego działania wobec mojej firmy. Powiedziałam mu, że go przepraszam, ale nie uznaję mojej winy. On do tego nie wraca, a we mnie jest poczucie krzywdy. W lutym będzie 2 lata jak nasze drogi się rozeszły, finanse się ciągną, ale wiem, że nowych zoobowiązań nie będzie. I choć wiem, że zawiodłam mojego brata, to nie żałuję żadnej wiadomości wysłanej do niego. Bo żeby ruszyć chory system potrzebny był wstrząs. Faktem jest, że zatraciłam się w tych opisach, ale jest tak, jak do siebie wtedy napisaliśmy. A ja dzięki tym długom znów mam cel w życiu. Ale nie umiem jeszcze zapomnieć. Tu potrzeba czasu. Po godzinie m straci się kontakt między Piotrkiem a nami dwiema. Nie chcę kiedyś żyć z nimi w Trzebini. Firmy nie będzie, długów też, będę mogła iść do dps-u.
poniedziałek, 9 października 2023
Pół na pół
Kod zdobyty. Z książkami po części załatwione, resztę zrobi za mnie jutro Tata. Mama zrobiła obiad, a przed chwilą kogel-mogel. Pensji nie ma. Na kolację były kromki z bułki kukrydzianej z jajecznicą. Wypiłam herbatkę z cukrem i sokiem malinowym. Czytałam na przemian legimi i papier, ale nie umiem się skupić. W "Sekretach...", gdy Miłosz płacze z paniki narrator mówi, że płacz to zatrzymanie się na chwili, na emocjach. Jakże to trafne. Płakałam, gdy urządziłam awanturę o pieniądze. Teraz jest dobrze. Wcale nie wiem czy chcę iść na Targi Książki. Rzecz w tym, że nie chcę kupować książek. A od Moniki chciałabym dostać bluzkę z Bonprixu. Wybiorę jakąś. Idę na stronę. No, znalazłam. Jeszcze nie wiem czy Monika znajdzie jutro dla mnie czas. Ile ludzi pcha się do polityki! Im bliżej wyborów, tym mam mniejszą ochotę, aby iść zagłosować.
niedziela, 8 października 2023
Książkowo
Tę ładowarkę kupię jutro ze strony sklepu. Czytałam na legimi "Sekrety rodziny Winnickich", ale kod wygasł. Więc czytam na papierze. Zaczęłam "Pierwsze wesele". Ależ ta Wilczyńska pisze! Nie umiałam się rozgrzać. Zjadłam wrzące leczo z TM, które zrobiła mama i nareszcie mi ciepło. Jutro i we wtorek mam wolne. Jutro do Zajezdni. Raz, że kod, z opóźnieniem, bo było zamknięte. Dwa, że odbiór drugiego tomu z cyklu Na nową drogę życia. A trzy, że mam darowiznę.
sobota, 7 października 2023
Ładowarka
Mama pożycza ładowarkę. Żałuje kasę na kabel z Orange. Kupię jej po pensji albo na gwiazdkę.
czwartek, 5 października 2023
Spacer?
I znowu ten telewizor. Gdy zaproponowały mi spacer chciałam jechać. I pomyślałam tylko, że nie pójdą obok mnie. Na miejscu pod górkę i po okropnych nierównościach, wróciłam do samochodu. I o to Ola też miała pretensje.
środa, 4 października 2023
Wróciła
Ola i mamusia, przyjaciółeczki, rzygać się chce. I obie już pierdolą o grze. I oczywiście rozpieprzyła mi wizję obiadu.
Jest 20:30. Dom śpi. Leżę w ciemności w świetle telefonu. Ale odkładam, bo mi przeszkadza.
wtorek, 3 października 2023
Ostatnia noc
Jestem na zwolnieniu. Gdy wstałam rano czułam się lepiej, ale zbyt słaba by iść na popołudniówki do skarbca. Dostałam antybiotyk. I dobrze, bo przynajmniej porządnie się wyleczę. Jutro wraca mama. U Oli włączy się agresor. Mama będzie się rządziła. Będzie mi znowu źle we własnym życiu i domu. Niech mama znów gdzieś jedzie, a nie zostawia na nas swoje frustracje, zgorzknienie i żal do życia. No, ale mniejsza z tym. Dokończyłam fenomenalny "Pocałunek na pożegnanie". To historia podróżnika, playboya i szpiega Dominika Blake i jego wybranki Ros, których miłość uratowała archwistka z Instytutu Kartograficznego Abby. Teraz czytałam na Legimi "Sekrety rodziny Winnickich", ale chyba mam już dość książek na dziś. Gaszę, pa blogu.
poniedziałek, 2 października 2023
Każdy dzień z nimi, skraca liczbę dni bez nich
Są we mnie tłumione emocje i wybuchają. Sama świadomość, że mama wraca na dniach mnie negatywnie napędza. Gdy wychodziłam po nocach i nie dzwoniłam do Oli by jej nie budzić, to po 2 dniach nie czułam już z tego powodu osamotnienia. Teraz, gdy czytam historię bohaterek z "Pocałunku na pożegnanie", ich walkę z trudami życia, w pierwszym odruchu pomyślałam: a ja mam Bliskich. A teraz, gdy formułuję te myśli przyszła taka konkluzja, że właśnie dzięki temu, że żyję z Bliskimi, nauczyłam się żyć z ludźmi w ogóle. I że może się okazać, że bez tych Bliskich, też kiedyś będę musiała żyć. Każdy wspólny dzień z nimi, skraca liczbę dni bez nich. Każdy dzień dzisiaj jest dla przyszłości. Kiedyś zapomnę o pieniądzach, a będę ich pamiętać przez jakieś ich cechy czy zwyczaje. Nie będzie już moich negatywnych emocji, które są teraz i które niszczą przede wszystkim mnie. Łatwo mi to powiedzieć na spokojnie, ale gdy włączają mi się emocje. A one będą, bo żyjemy zbyt blisko i na zbyt małej powierzchni.
Pieniądze, dom i mama
Po przebudzeniu, na siłę, w południe, zrobiłam mamie taką awanturę o pieniądze, że gdy Ola wróciła byłam wyczerpana emocjonalnie. Do pracy nie idę. Jutro o 7 zadzwonię do przychodni. Mamę przeprosiłam, ale dla mnie ważne jest też to, że już mnie to nie męczy. Babci domu już nie ma. Tyle lat się tam jeździło, mama urabiała sobie ręce, a teraz ot tak i już należy do kogoś innego. Szkoda, że mama znowu wspomoże Piotrka, zamiast pomyśleć o Oli i o mnie. Ciekawe czy on kiedyś przyjedzie na jej pogrzeb? Nadejdzie dzień, gdy mamy już nie będzie i może dobrze, bo są momenty, że jej nienawidzę.
niedziela, 1 października 2023
Od przelewu do wieczności
Zadzwoniłam do mamy, żeby mi przelała 200 zł na leki, bo pójdę jutro do lekarza. A ona mi na to, że przeleje Oli, a ona mi da w gotówce. Tylko, że jej nie poproszę o te pieniądze. W ogóle mam dość układu finansowego z moimi Bliskimi. Co z tego, że zarabiam więcej niż ludzie z Biedronki skoro razem z siostrą musimy utrzymać siebie, dom i rodziców? Mnie jeszcze doszedł komornik. Dobrze, że kredytu coraz mniej. Czy gdybym mieszkała sama byłoby mi lepiej? Nie byłoby kredytów na samochody i mamy długi. Nie byłoby firmy. Zniszczyłaś mnie, mamo. I odebrałaś prawo do mówienia "nie". I w końcu któreś z nas zabraknie. Ale kiedyś będzie mi lepiej. A ty już zawsze będziesz mieć mnie na sumieniu.
sobota, 30 września 2023
O samotności, emancypacji i o tym, czego pragną kobiety
Na fb taki tekst: wielu uważa, że samotność jest porażką. A ja uważam, że jest lepsza od toksycznych związków i zakłamanych znajomości. I to są święte słowa. Teraz, gdy nie ma mamy, jest mi dobrze. Nikt się nie drze. Nikt nie robi z siebie cierpiętnicy. I nie leci ten cholerny telewizor. Ola ugotowała tę pomidorówkę. I upiekła ciasto bananowe. Zjadłam i już leżę. Na szusarce morze naczyń. Posprzątałam. Wracając do samotności. Nie jestem samotna. Mam Bliskich. Są chwile, gdy czuję się osamotniona. I to jest moim zdaniem porażka. Nie samotność, tylko poczucie osamotnienia. Samotność to wybór, a osamotnienie to emocje. Jeśli chodzi o mnie, to zostałam w rodzinnym domu by mieć przy sobie ludzi do kochania i przez których jestem kochana. No i z wygody. Czemu mam prać skarpetki jakiemuś facetowi, skoro to mi je piorą? Bo emancypacja kobiet jest tylko w umysłach kobiet. Faceci nadal szukają kucharek, sprzątaczek, nianiek i swoich dziwek w jednej kobiecie. Przypomniała mi się Babcia Irenka. Ona zawsze narzekała, że źle jest samemu. Tyle tylko, że jej chodziło o to, że trzeba wszystko robić samemu. Szukała sprzątacza i ogrodnika, a nie partnera. Tak jak moja mama nienawidziła kobiet, które mają mężczyzn, którzy im pomagają. Ola nienawidzi kobiet, które mają i pieniądze i faceta. A ja? Zazdroszczę tym kobietom, które mogą zamknąć drzwi od matki.
piątek, 29 września 2023
Po tygodniu na skarbcu
Starłam się ze skarbniczką. Od środy dalej z nią jestem na skarbcu. Ola mówi, że nie mam racji. Tyle tylko, że ta skarbniczka to jest leser francowaty. Oni wszyscy są ostatni do układania pieniędzy. Normalnie bym ją olała i robiła swoje, ale mam grypę, jestem osłabiona i nie miałam siły by zaiwaniać. Jest weekend. Może Ola ugotuje tę pomidorową.
wtorek, 26 września 2023
Wtorek
Mam wyrzuty sumienia, bo mi Jej nie brakuje. To był aktywny dzień. Obudziłam się razem z Olą, ale poszłam spać. Drugi raz obudziłam się o 8:45. Umyłam się, naga położyłam się pod kołdrą by wyrównał mi się oddech. Obudziłam się o 10:40. Wstałam, poszłam z Ogim. Wróciłam, zjadłam. Posprzątałam pokój i kuchnię. Do spaghetti na obiad brakowało mi mielonego, więc poszłam do sklepu. Gdy Ola wróciła, zjadłyśmy, przez chwilę gadałyśmy i pojechałyśmy z Ogim pod pomnik. Po drodze do Lidla po włoszczyznę. Po powrocie okąpałam cuchnącego Ogiego. Próbowałam zasnąć, ale sen nie przychodzi. Od dzisiaj nocki w skarbcu. Rusznikarska straciła kontrakt z NFZ. Załatwiłam sobie termin w Przychodni w Babińskim.
poniedziałek, 25 września 2023
Wiem to na pewno
Cokolwiek się stanie w moim życiu, nie boję się. Nigdy nie będę sama. Zawsze ktoś przy mnie będzie. Boże, dziękuję Ci za Bliskich, za pracę i za hobby. Daj mi Boże zdrowie, siłę i motywację do życia.
niedziela, 24 września 2023
Kocham ten spokój
Pojechała. Jaki spokój. Dużo śpię. Obudziłam się, bo zmarzłam. Teraz pod kocem. Ola u siebie, ja u siebie. Nie piszę więcej, bo dłonie marzną.
sobota, 23 września 2023
Wszystko ma swoje plusy
Żałuję, że muszę i mieszkam z mamą i z Olą. Jeśli chcesz być dobry, musisz mieć twardą dupę. I mam. Dobrze, że wracam do pracy. Będę spać ze zmęczenia i nie analizować tego wszystkiego.
piątek, 22 września 2023
Pieniądze z udziałem mamy
Postanowiłam, że zrobię sobie 13- tkę. Gdy zapytałam Oli o jej zdanie, powiedziała, że nie wypowie się na ten temat, bo będę się na nią wydzierała i miała pretensje. Żal mi wypłacać te pieniądze, bo mama znów je przepieprzy. Już bym wolała żeby poszły do ZUS-u. Kurtkę kupię sobie z pensji. A 13-tki nie będzie. I nie będę też walczyć z kadrami o paski z wypłat. I nie będę się prosić tego złodzieja by oddał mi pieniądze, po to by zabrała je mama. Przeszły mi emocje. 13 wypłacę pomiędzy pensją a mamy emeryturą. Piotrka poproszę o kasę po 15. To nieważne na co mama wydaje kasę. Dla mnie ważne jest to, że jej nie starcza. Mama rezerwuje wycieczki, więc 13 załatwię w poniedziałek. Do Piotrka już zadzwoniłam.
czwartek, 21 września 2023
Moje rodzeństwo
Ból mojej siostry będzie kiedyś polegał na tym, że będzie zależna finansowo ode mnie mimo że będę mało zarabiać. Bo Ola będzie w tym szpitalu do emerytury. Ale nie będzie księgową. Myślę, że wróci do rejestracji. Gdy skończy się tam księgowość Ola nie będzie walczyć, tylko wybierze pewną posadę. Bo lepszy rydz niż nic. A gdy Ola przejdzie na emeryturę, dostanie ją niską. Będzie dorabiała. Ale tylko u Wiesi, bo nigdy nie odważy się iść do biura rachunkowego, bo wie, że tak naprawdę jest teoretykiem. Wbrew pozorom najbardziej przebojowa z naszej trójki, jestem ja. Ola to gruzipiórek. A Piotrek? Kiedyś był rzutki, elokwentny, miał gadane. Teraz jest wieprzem durnym jak jego żona. Kiedyś było mi go żal. Ale to jest oszust. A ja? Poszłam swoją drogą. Zawodowo wszystko zdobyłam sama. Miałam szczęście, to fakt. Mam to, czego chciałam po maturze. Być nikim, ale być dobrą w tym, co umiem. Chciałam mieć fach w ręku. A Ola? Przesiąknięta ambicjami i manią wyższości naszych rodziców miała złudzenia, że już studia zapewnią jej życie. Proza codzienności i przyjaźń z naszą matką zniszczyły jej młodzieńcze lata. Wybrała pracę z mamą, bo nie umiała stawić czoła samotności. Piotrek był fizolem i miał nim być. W jego życie wmieszała się mama i wzięła go tam, gdzie sama poczuła się bezpiecznie. Piotrek nie wytrzymał i zrobił jak zrobił. I już kombinuje cały czas. A jego synowie to typowi mężczyźni w mojej rodzinie: kombinatorzy i leserzy. Jedno jest pewne: mój brat będzie się śmiał znad grobu nad Edą. Bo po jego śmierci zostanie z niczym. O przepraszam, z długami, które teraz robi na jej konto. A ten tysiąc, który przelał mi brat, gdy byłam w szpitalu, zwrócę z nawiązką. Bo to mnie przyjdzie spłacić te długi, które narobi mój brat. I tym razem zabraknie mi życia. Nie boję się. Robię, co trzeba. A Ola i jej zwierzęta? Sama je truje kupnym jedzeniem, to i sama je leczy.
Co kiedyś będzie musiała zrozumieć moja siostra?
Życie jest podróżą napisano na fb pod zdjęciem dwóch wypalających się świeczek. I z dopiskiem, że niby trwa długo, a przemija w oka mgnieniu. Kilka dni temu, w drodze na zabiegi pomyślałam, że gdy jeździłam tam do liceum, nawet nie wiedziałam, że tam jest szpital. A co dopiero, że moja siostra będzie w nim pracować. Trwam w Solidzie póki mogę. To nic, że to firma bez przyszłości. Co ma być, to będzie. Żyć trzeba i tak. A jeśli chodzi o ewentualne życie bez leków ze względu na chorą wątrobę, to nawet jeśli obrócę się w chorobę, to nie szkodzi. Stracę wtedy świadomość. Mam wrażenie, że przetrzymałam najcięższy czas. Młodość. Gdy serce rwie się do życia, kochania, ciągłego wzrastania. A tu nie można. Teraz jest równo i jeszcze nie pochyło. Już nic nie muszę. Co trzeba to się zrobi, jeśli naprawdę trzeba. Mój brat jest odpowiedzialny za siebie, żonę i synów. Moja siostra za siebie, mamę i mnie. A ja nie mam tego ciężaru. Po śmierci mamy Ola będzie próbowała mnie wtłoczyć w taki schemat. I ja na pewien czas temu ulegnę, ale nie dam rady i Ola zrozumie, że musi sama się zmienić, a nie zmieniać mnie. I tylko, blogu, czy ja kiedyś będę odpowiedzialna za bratową? I tak nie dam rady jej udźwignąć, więc nie będę.
Czwartek i rady staruszki
Zanim o codzienności chcę ci, blogu skomentować filmik z insta. Była na nim 96-letnia kobieta, która udziela życiowych rad. Mówi by zostawić przeszłość. By żyć teraźniejszością. By być wdzięcznym za to, co się ma. I by zakceptować to, czego nie można zmienić. W zasadzie i najczęściej wszystko to robię. Ale mam kryzysy. Gdy dziewczyny mnie zdenerwują. Gdy mam dość beznadziejności i łaty idiotki w mojej pracy. Gdy rozżala mnie brak kasy. I gdy próbuję przewidzieć przyszłość i boję się jej. Ale, blogu, naprawdę mam dobre życie. I dziękuję Ci Boże za nie, za Bliskich, za zdrowie, za pracę i za to, że pozwalasz mi odnajdywać siłę i motywację. I za hobby. A jeśli chodzi o przebieg dnia to aktywnie. Na zabiegach byłam na 10 i dobrze, bo już nie było tłoku. Z autobusu zadzwoniłam do mamy i umówiłyśmy się w Bonarce. Zrobiłyśmy zakupy w Oszołomku. Po powrocie poszłam z Ogim. Ale nie chciał spacerować. Zjadłam makaron z gulaszem greckim. Powiesiłam pranie. Włączyłam następne i poszłam na Piaski. Po drodze znalazłam pierwszego w tym roku orzecha. Zlikwidowano kolekturę totolotka. W Żabce na razie tylko zdrapki. W bibliotece wszystko przygotowane na głosowanie w Budżecie Obywatelskim. Za głos w bibliotece będzie za darmo rozdowany Przewodnik po Parku Rzecznym Drwinka. Więc jutro pójdę. Po powrocie idealnie z moim wejściem skończyło się prać pranie. Powiesiłam. Później mama gotowała zupę dyniową, a ja myłam. Gdy Ola wróciła dziewczyny zjadły, ja nie, bo nie byłam głodna. Odsprzątałam kuchnię. Dziewczyny pojechały z Ogim na bieganie. Przed chwilą wróciły. Mama umyła Ogiego, a ja sprzątałam z balkonu pranie i grzyby. Zaraz idę ugotować sobie parówki. Jutro zabiegi, urząd i głosowanie. Z tym, że głosowanie chyba po obiedzie. Aha! W bibliotece na półce "Zaginiona siostra". Nie wzięłam, bo mam dużo. Ale chyba już się przewaliło wariactwo na ten tom. I chcę ci, blogu, jeszcze powiedzieć, że odkąd po raz drugi wyszłam ze szpitala, nie boję się już życia. I nie czekam już na emeryturę, starość i śmierć mamy. Po prostu: żyję. Nie przeszkadza mi, że praca wypełnia mi czas. Mnie życie nie ucieka, tylko mija. Gdy w wieku 37 lat miałam kryzys, wydawało mi się, że wraz z 40-tką wszystko przegram. A teraz nie myślę już ile mam lat. Ani co powinnam była zrobić. A jedyne co teraz planuję to pracować, spłacać długi, spać, jeść, no i czytać. Mam takie życie, jakiego chciałam w młodości: bezpiecznego i bez wyrzeczeń czy poświęcenia i bez niewolnictwa wobec mężczyzny i dzieci.
środa, 20 września 2023
Środa
Przeszło mi ciśnienie na Pocztę. Dużo nad tym myślałam. Bardzo ważnym w Solidzie była dla mnie swoboda co do przerwy i to że zarobki pozwalają mi spłacać długi. W Poczcie nie byłoby to możliwe. No i mam cały etat, a na Poczcie kombinują. Teraz wróciłam z zabiegów. Mama poprosiła mnie żebym wróciła do domu, a do biblioteki poszła później. Pójdę, gdy posprzątam po obiedzie. A jutro do urzędu.
wtorek, 19 września 2023
Wtorek
Dobrze, że wczoraj poszłam do bibliotek, bo dzisiaj pada deszcz. Poza tym zamówiłam tam mamie "Córkę z Kuby" i już jest do odbioru. Może mama weźmie na wczasy do Zakopanego? Byłam u Moniki. Jak dobrze mieć pracę i nie chcieć wojować z całym światem. Oj, czekają ją emocje i trudne chwile. Dzisiaj, blogu, bardzo zmokłam w drodze na rehabilitację. Chciałam wysiąść z autobusu i wrócić do domu. Chciało mi się kawy, ale nie miałam pieniędzy. Pojechałam dalej. Po zabiegach, nie pojechałam do urzędu, tylko na wpółśpiąca, mokra i zmarznięta wróciłam do domu. Mama upiekła ciasto drożdżowe. Zjadłyśmy zupę krem z brokułu, ziemniaków i gorgonzoli. Umyłam i pojechałam. W drodze powrotnej kupiłam moje leki i maść dla kota. Teraz robię nic. Wyniki badań wykazały problemy z wątrobą. Pójdę do rodzinnego, a oprócz tego kupię sobie ziołowe tabletki. Nastrój mam dobry. Chciałabym mieć taką pracę, żeby przesypiać noce. Wysłałam CV do Poczty na Kozłówek. Zaznaczyłam, że mam 3-miesięczny okres wypowiedzenia. Jeśli mimo to zadzwonią, to pójdę na rozmowę. Bo może będzie to znak od losu. Nic nikomu nie mówię. Obudziłam się. Jest za 10 min północ. Jestem spokojna, ale zależy mi.
poniedziałek, 18 września 2023
Aktywny poniedziałek
Dzisiaj mało przebywałam z dziewczynami, więc jest dobrze. Obudziłam się po 3. Przed 6 poszłam z Ogim. Poszłam na badania w ramach Profilaktyka 40+. Później zjadłam śniadanie. Powiesiłam 2 prania i zaraz potem o 11 pojechałam na rehabilitację. Zaniosłam kaczkom w parku jedzenie. W Żabce kupiłam sobie rogalika. Zjadłam go czekając na autobus. Zawiozłam leki do przychodni dla bezdomnych. W aptece w przychodni, gdzie mam zabiegi, wrzuciłam przeterminowe leki. Od razu zrobiło mi się lżej. Po zabiegach zdałam się na MPK co do wyboru trasy. Ostatecznie wylądowałam w Zajezdni w bibliotece. Było mi gorąco, więc postanowiłam wrócić do domu. Teraz jestem po obiedzie. Pójdę do bibliotek na Piaski i zjadę na Kozłówek.
sobota, 16 września 2023
Początek niedzieli
Później przestałam się nakręcać na mamę. Dzisiaj obudziłam się o 3 w nocy, gdy mama była w kuchni. Nie mogłam czytać, bo Ogi nie lubi światła. O 5:45 poszłam z Ogim. Umyłam się i leżałam. O 6:39 poszłam zjeść śniadanie. Mama się obudziła i dawała dobre rady. A na koniec mówi, że musi nakarmić psa i poszła grać. Mamy jechać do Piotrka rozmawiać o remoncie łazienki. Jutro wybieram się na badania 40+. Wróciłyśmy z Trzebini. Jest 18:40. Teraz, gdy jestem na urlopie, jestem przerażona moimi bliskimi. Wolę tyrać na noce, przesypiać całe dnie i mało z nimi przebywać. Gdy ich słucham i na nich patrzę zastanawiam się, kto jest tu nienormalny? Ale po drugiej hospitalizacji obiecałam sobie, że nie będę z nimi walczyć, próbować ich zmieniać, ani też o nich dbać. Żyję pracą. A w zasadzie tym, żeby pokonać własne słabości przed i w trakcie pracy. Wracając odpoczywam psychicznie. Ale w drodze powrotnej z Trzebini zastanawiałam się: która jest gorsza, mama czy Ola? I o wiele większym przerażeniem napawa mnie Ola. Bo mama odejdzie, a ja zostanę z tym terrorystą Olą i leniwym, złośliwym skurwielem Tatą. A mama? Starzeje się, zrobiła się mało odporna psychicznie, słabo decyzyjna. Robi się roszczeniowa. Stała się fałszywa. Patrzyłam na Edę w jacuzzi i zastanawiałam się, jaka mnie czeka z nią przyszłość? Wiem, że z nimi zamieszkam. Oli już nie będzie. I wiem też, że póki będzie żył Piotrek, Eda będzie czuć się pewnie i mnie niszczyć. Gdy go zabraknie będzie przerażona. Nie, nie samotnością. Tylko brakiem pieniędzy. Boże, nie mam nikogo, kto by mnie zabrał od tych ludzi! I tylko ja wiem, blogu, że moja choroba wzięła swój początek, gdy zapragnęłam uwolnić się od nich. Robiłam wszystko naraz by to osiągnąć i zwyczajnie nie wytrzymałam obciążenia psychicznego. Nie miałam nikogo. Przez 11 lat brania antydepresantów myślałam, że mam oparcie w mamie. Ale nie mam. Na szczęście mam pracę. A przez długi, które zafundował mi brat będę musiała mieć ją do śmierci.
Kurtka
Byłam z mamą z Ogim na bieganiu w Centrum Jana Pawła. Wiało. Powiedziałam mamie, że muszę sobie po pensji kupić kurtkę. Zaproponowała mi, że mi kupi z Oli karty w ramach tego, co Ola wzięła za Avon. No to się dowiedziałam, że nie ma już między nami umowy o wspólnych pieniądzach. Nie pojechałyśmy po tę kurtkę, bo mama obliczyła, że ma za mało żeby jej starczyło na kurtkę i jedzenie do jej emerytury. I w takich momentach chciałabym, żeby mamy nie było. Bo to w jakim tempie wydaje ona pieniądze mnie osłabia. No więc leżę, rozżalona. Wstałam, zjadłam od Taty kasztanka, poszłam do kuchni wyrzucić papierek. Czekam, aż mama się odsunie, a ona do mnie, że się nudzę i mam powiesić pranie, bo ona ma huk roboty. I poszła do ogródka. Mnie jej ogródek nie interesuje. Pranie powiesiłam i wstawiłam następne. Szkoda, że mama od 3 dni nie znalazła czasu by prać.
czwartek, 14 września 2023
Domy na Śląsku
Mama była na Śląsku na grobach. Wokół babci grobu metrowe chwasty. To dlatego przyszła w snach i do mamy i do mnie. Ale wiem, że póki jej dom się nie sprzeda, nie przejdzie na drugą stronę. To dobry dom. Za krzywdę ślubu mimo nie kochania Jasia babcia zapłaciła goźdźcem i bólem. Dom jest więc czysty energetycznie. A ciocia? Myśli, że ich dom też się bez problemu sprzeda. Rozochociła się. A ich dom jest zimny, jak ona wyrahowana.
środa, 13 września 2023
Pociąg
Śniła mi się Babcia Irenka, że sama jedzie pociągiem. Czyli zapowiedź lub oczekiwanie na zmianę w życiu. A że babcia? Prosi o światło, bo jest nieszczęśliwa.
Wsparcie
Nie boję się, gdy ciemno jest, Ojciec za rękę prowadzi mnie... Teraz sobie to uświadomiłam. Jasne, jest mama i jest moim gwarantem bezpieczeństwa. Ale na mojej drodze życia spotykam ludzi, którzy też mnie wspierają. Czas rozwiązuje wiele problemów. I pokazuje co i kto ma wartość. Mam lęki, zażyję leki. Jestem szczęściarą. Bo mimo okrutnej choroby mogę normalnie żyć. Jestem okropnie leniwa, ale gdy tylko mogę, walczę sama ze sobą. Z dziewczynami jesteśmy zbyt blisko, dystans pomógłby nazwać emocje.
Na fb info: za 15 tygodni święta. Powoli pojawiają się zapowiedzi.
Aktywnie
Za późno wstałam i na zabiegi dotarłam na 13:15. Ale: 1. obrałam ziemniaki na knedle, 2. kupiłam śliwki i słodycze, 3. przygotowałam śmieci, których notabene zapomniałam, 4. wyniosłam do pojemnika bluzkę, która nie przepuszcza powietrza, 5. wysiadłam pod Bonarką i w Auchan kupiłam skarpetki na rehabilitację i szczypce do pracy. Po rehabilitacji wysłałam deklarację do ZUS-u i z Olą wróciłyśmy do domu. Zjadłyśmy knedle zrobione przez mamę. Posprzątałam w kuchni. Ola miała szkolenie z KSEF-u. Później pojechałyśmy z Ogim w kukurydzę na bieganie. Przygotowałam zamówienie z Avonu dla Moniki. Przygotowałam pismo do Płac o paski. Jutro: rehabilitacja rano, książki do parku, wizyta w pracy, Rossmann, poczta. A na 17 do Moniki. W Auchan nie ma jeszcze kalendarzy. Zobaczę na poczcie.
wtorek, 12 września 2023
Różne są koleje życia
Wyrahowana
Nie warto się przejmować. Do Edy ani nie zadzwoniłam, ani nie pojechałam. Tyle tylko, że nie dając psu tabletek, robię się nieużyteczna jak Tata. W gruncie rzeczy obraziłam się na Piotrka i Edę przez moje urojenia co do przyszłości. Chodzę na rehabilitację kręgosłupa. A o Edzie sobie przypomnę, gdy będę jej potrzebować. Wyrahowana jak ona.
sobota, 9 września 2023
Gra mamy
Kocham ciszę nocy w domu. Wczoraj po nocce kupiłam mamie bukiet frezji. Jeśli dzisiaj wstanę zadzwonię do Edy z życzeniami urodzinowymi. Był czas, że mama nie miała żadnej koleżanki, a teraz multum. Tyle, że żadnej z tych plotkar nie może powiedzieć, że jej źle. Gra strongwomenkę.
Ojej, trzeba jechać do Trzebini, bo Edytka ma urodziny. No na pewno. Do Piotrusia malutka jak trusia, a na mnie się drze, bo leżę i nie idę z psem i ona biedna, bo stara, musi iść. Olunia następna. Myśli, że jak jej się przypomnienie w telefonie włączy, że trzeba dać psu na tarczycę i ona do mnie zadzwoni i mi powie weź daj psu, to ja będę tak jak ona mu wciskać tabletki do gardła.
Będzie mi źle
Nie cierpię słuchać jak Ola opowiada jaka to ona jest najmądrzejsza u siebie w pracy. Leżę po obiedzie. Była ryba i sałatka pseudogrecka. Zjadłam tylko rybę i popiłam lemoniadą. Jak przeżyję te 2 tygodnie urlopu z mamą i kolczastą Olą?
Jest już prawie 21. Ola z mamą jeździły po sklepach, a teraz oglądają Voice of Poland. Oj głupia ta moja siostra. Uzależniła się psychicznie od mamy.
Gdy w Konsalnecie miałam pakiet medyczny ginekolog zaproponował mi podwiązanie jajowodów. Nie zgodziłam się. A tymczasem on miał rację. Może gdyby nie było we mnie strachu przed ryzykiem niechcianej ciąży, znalazłabym sobie kochanka? Bo nie chcę męża czy partnera. Chcę przyjaciela z bonusem.
piątek, 8 września 2023
Wspomnienie
Na nocce w skarbcu zatęskniłam za Robertem. Ale nie ma powrotu. Szybko bym się zaangażowała emocjonalnie i bym cierpiała. Bo on wcale mnie nie kochał. Dla niego to było tylko rozładowanie napięcia. Ja z kolei na początku miałam złudzenia: że jestem kochana i że kocham. Później próbowałam tak jak on nie angażować się, ale nie umiałam. Zresztą, gdy odeszłam od Roberta, to on przeszedł nad tym do porządku dziennego. Tylko Józef dzwonił do mnie, gdy go zostawiłam. Ale nie odbierałam. Przeszkadzało mi, że jest żonaty. Blogu, gdy we wtorek zamykałam drzwi od domu, pomyślałam, że powinnam kogoś mieć, bo mama nie będzie żyła wiecznie. Ale w zasadzie już teraz mi ciężko, bo przestałam traktować mamę jak powiernicę. Bardzo pomagają mi zmiany z Agnieszką ze skarbca.
wtorek, 5 września 2023
Skarbiec, karton i autobus
Po nocce w skarbcu, w łóżku. Nocka dobra, ale nad ranem starłam się z Agnieszką. Chciałam wyjść wcześniej, a ona zaczęła mi zabraniać. Więc siedziałam, milczałam i martwo patrzyłam w punkt. Nie wytrzymała i mnie puściła. Ale nie zdążyłam na autobus, bo ktoś mi zabrał karton, który wieczorem przygotowałam sobie w szatni. Więc opróżniłam ostatni karton z ręcznikami papierowymi, kładąc je na podłodze, wzięłam karton i poszłam. Próbowałam złapać 469 jadąc linią pośpieszną, ale łapały ją wszystkie czerwone światła na Alejach. Weszłam do domu kwadrans przed 6. Ponieważ mama chciała żebym poszła do Duśki, to zanim otworzyły, poszłam z Ogim. Nie jadłam śniadania, bo z powodu bólu krzyża, nie mam apetytu. Wypiłam tylko smoothie. Gdy się obudzę, spakuje Oli książki do skupszopu i wypiorę sobie tenisówki na przyszłotygodniową rehabilitację. A teraz już pa!
poniedziałek, 4 września 2023
Proza
Nazwa grupy na fb: czytam dobrą prozę, bo proza życia mi nie odpowiada. 100% prawdy! Wróciłam z nocki w skarbcu, już w łóżku. Całą noc coś robiłam, zasypiam. Pa!
niedziela, 3 września 2023
Po powrocie
Wróciła. Przeżywa, opowiada. Ola już z kolcami. Mama kupiła mi grecką tunikę i biało-niebieską torbę na książki z napisami Greece Olympich Beach. Zjadłyśmy rosół, dziewczyny wypiły kawę, zjadłyśmy grecką chałwę. Pojechałyśmy z Ogim na bieganie. Nie pamiętam, co chciałam tu napisać.
czwartek, 31 sierpnia 2023
Aktualności
Ola nie lubi jak truję. Ale wysłuchuje mnie. Powiedziałam Jej dzisiaj, że to dobrze, że nie pozwoliły mi iść na rentę. A Ola na to, że pewnie tak kiedyś będzie, ale nie zamiast pracy. Dzisiaj sprzedałyśmy na makulaturę "Kronikę XX wieku". Dostałyśmy za nią 40 gr, 10 gr za 1 kg. Pozbyłam się wszystkich książek. Gdy dzisiaj jechałyśmy do Kauflanda po serdelki i franfruterki zobaczyłam jak kobieta jeździła tzw. psem i myła zamknięty salon samochodowy. I teraz przyszła do mnie takie spostrzeżenie: że jeśli nie byłoby przy tym pracowników firmy, którą sprzątam, to mogłabym sprzątać. Nie sprzątanie jest uwłaczające tylko ludzie po których sprzątasz! W wolne noce brak mi mężczyzny. W Solidzie czuję się stara i zidiociała. W domu bez mamy odprężam się. Gdy mama jest czuję się atakowaną. Jutro po kod. Nie chce mi się czytać tego "Indyjskiego wachlarza" od Oli koleżanki z pracy. Mam ochotę na potrójnego Harlequina na nowo wydanego. Więc zmiana książki!
środa, 30 sierpnia 2023
Piosenka z błędem
Przeczytałam "Córkę z Włoch". I chcę ci Blogu powiedzieć, że Bóg jest mądry. Kiedyś, gdy byłam z Robertem, zanim się rozchorowałam, powiedziałam do Oli, że jeśli przytrafiło by mi się dziecko, oddałabym je do adopcji. I Bóg to usłyszał i nie dał mi dziecka. A mężczyzny nie szukałam. I nawet jeśli teraz w fantazjach się z kimś wiążę, to zawsze jest we mnie zgrzyt i ten wydumany związek przestaje istnieć. I dobrze, bo nie chcę z kimś być. Blogu, gdy było mi źle w Konsalnecie, a zanim to sobie uświadomiłam, chciałam zostać opiekunką osób starszych w Niemczech by dobrze zarabiać. I wtedy 2 osoby mi to odradziły. Jedną był konwojent, który powiedział mi, że będę się zajmować niemieckim pokoleniem wojennym, które gardzi Polakami. Drugą osobą była mama, która powiedziała, że moje miejsce jest przy Oli, gdy już mamy zabraknie. Jestem z dziewczynami, i będę. Nie potrzebuję mężczyzny. Fakt czasem jest mi strasznie, ale nic bym nie zmieniła w życiu. Ani wstecz, ani obecnie. I jeszcze jedno: nigdy nie wrócę do Roberta. Nieważne czy to możliwe czy nie. On już jest tylko wspomnieniem. I to bez szybszego bicia serca, bez łzy czy złości. Obiecałam sobie kiedyś, że moje ciało nie będzie już służyło żadnemu mężczyźnie do seksu, czy też miłości czy też odprężania się. Nie chcę kochać mężczyzny. Nie ma miłości bez ranienia się nawzajem i siebie samej. Mam przy sobie rodziców i rodzeństwo. Trwają przy mnie, i chcę być z nimi. Napisałam do Agnieszki, że wszyscy chcą kochać. A to nie tak powinna lecieć ta piosenka. Wszyscy chcą być kochani. I ja tak mam.
Środa bez mamy
Przeszło mi ciśnienie na długie włosy. Dalej sobie fantazjuję o związku. Ale wiem, że nie mam szans. Monika pożyczyła mi książkę "Polka potrafi życie zaczyna się po 40-cte". Przeczytałam ją w jedną noc, chociaż miałam zwątpienia. Nie zawsze jest bowiem tak, że ma kto pomóc kobiecie, a tak miały bohaterki tych 13 historii. Tę książkę trzeba czytać jak historie obyczajowe, a nie zobowiązanie do zmian w życiu. Jest środa wieczór. Większość bibliotek załatwiona. Mama przesyła zdjęcia na WhatsAppie. Jest totalnie niewyspana, ale zadowolona. Dobrze, że mam wolne te dni, gdy Jej nie ma. Samo tak wyszło. Zamiast kupować sobie tę sukienkę z Bonprixu, kupię mamie 50 EUR na kolejne podróże. Bo i tak nie będę mogła nosić tej sukienki. Teraz sobie poczytam na papierze. Pa, blogu!
niedziela, 27 sierpnia 2023
Niedziela wolności
Niedziela bez mamy. Spokój. Spałam, fantazjowałam. Teraz wypiłam kawę i tak mi się spodobał dom bez niej. Bo widzisz Blogu to nie tak, że nie kocham mojej mamy. Tylko mam jej dość. Blogu, ja czekam. Może później będę jeszcze bardziej chora z osamotnienia, tęsknoty i bólu, ale gdy Jej nie ma jest lepiej. Ciszej, spokojniej, bez chaosu. Z wrześniowej pensji kupię sobie sukienkę z Bonprixu. Zastanawiam się też nad dzwonami. Mama zadzwoniła do Oli, opowiadała o swoich wrażeniach. Cieszę się, że jest zadowolona. Kroi się Jej wycieczka do Lourds i do Lichenia. Nie będę mogła podróżować jak ona. Jestem skazana na dom. Dobrze, że mam pracę. I że ją lubię. Jaka szkoda, że nie mam partnera. Ale cóż, nie można mieć wszystkiego. W każdym razie, dziękuję Ci Boże za rodziców i rodzeństwo. Proszę Cię o siłę i chęć do życia. Bo wszystko się kiedyś kończy albo zmienia. A może by tak jednak zapuścić włosy? Chciałabym znów mieć długie włosy. Nie związywać ich. Może wytrwam w tym postanowieniu?