środa, 6 grudnia 2023

Odkrywanie obrazu kobiecości

 Dawno cię, blogu, nie pisałam. Swoje przemyślenia oddaję teraz Kronice Białego Domku. Ale jest coś, o czym chciałabym ci powiedzieć. Jedna z pań psychologów na wykładzie o elementach stylu życia na drodze do zdrowienia powiedziała, że każde wycofanie, rezygnacja prowadzi do degradacji, zubożenia człowieka. I nagle dotarło do mnie, że zniszczyłam swoją kobiecość rezygnując z seksu. Nie żałuję, że odeszłam od swoich partnerów. Ale uświadomiłam sobie, że zakładając a priori, że będę żyć bez seksu, że będę aseksualna i z zasady nie pozwalając sobie na otwartość na mężczyzn, zadziałałam wbrew naturze i zaprzeczyłam sensowi kobiecości. I tu przywołam książkę Janusza Leona Wiśniewskiego "Czy mężczyźni są światu potrzebni?". Napisał on, że pochodzimy od zwierząt i elementy tego w nas pozostały. I np. mężczyźni chcą przedłużyć gatunek i tak dobierają partnerki by ich potomstwo było jak najsilniejsze, bo wzrosną jego szanse na przeżycie i jak najładniejsze, bo to gwarantuje kolejne związki i tym samym narodziny. Z kolei kobiety na poziomie podświadomym wiedzą, że mogą urodzić ograniczoną liczbę potomstwa, więc tak dobierają partnera by było ono jak najlepsze. Ale szukają! A ja powiedziałam pas! Bo tak było łatwiej i bo nie miałam takiej wiedzy o antykoncepcji, jaką mam teraz. Wraz z 40 urodzinami uświadomiłam sobie, że mi się udało. Dokonałam heroicznego wysiłku i nie urodziłam dziecka. Ale, gdy teraz czytam mój ulubiony segregator "Jak się kochać", to pojawia się żal, że nie doświadczyłam takiej miłości, którą chciałabym wzmocnić i przypiętętować powołaniem z niej dziecka. Ale nadal strach przed ryzykiem powrotu urojeń jest decydujący. Ale nagle dałam sobie światło na związek. Bo gdyby ludzie mieli żyć samotnie byli by jak liliowce z prezentacji ogrodniczej. Wytwarzali by zarodniki obu płci na jednym organizmie. Natura wyznaczyła nam inne role. Więc doświadczam na polu związkowym. I tak: 1. Zapisałam się na portal randkowy. Po czym się z niego wypisałam, bo przypomniała mi się moja przygoda z biurem matrymonialnym i moje słowa, gdy z niego rezygnowałam: jeśli miłość ma przyjść, to przyjdzie, a nam nie wolno ograniczać swojego świata i zawężać grona znajomych. 2. Podjęłam próbę skontaktowania się z mężczyznami, których poznałam i polubiłam w czasie pierwszej terapii w Białym Domku, ale ten kontakt był powierzchowny i zauważyłam, że każdej ze stron łatwo się poddać. Zrozumiałam, że wolę kontakty realne. Chcę usłyszeć tembr głosu, zobaczyć minę osoby, zobaczyć w oczach czy wierzy w to, co mówi, a z czasem dotknąć jego ciała. I chcę posłać mu swoją siłę, bo teraz jestem jak podłączona przez Boga do życiowej ładowarki. Mam 40 lat i osiągnęłam swój cel. Ryzyko, że zajdę w ciążę i nie będę mogła zażywać leków oddala się, bo moje ciało zaczęło się starzeć. Ale jestem kobietą i zadbam o siebie. Mam świadomość, że mogę pozostać pojedyńczą, ale sprawia mi frajdę odkrywanie takiego obrazu swojej kobiecości. Pa, blogu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz