sobota, 30 grudnia 2023

Od złości przez lęk do nadziei

 Przeszła mi złość na mamę, przespałam ją. Potem były lęki, że wszyscy moi Bliscy nagle umrą i zostanę sama z długami i jak sobie poradzę. I się panicznie bałam i jedyne co mnie pocieszyło, że będę żyła dla Ogiego i Klakierka. I że będę musiała sobie poradzić dla nich. I poczułam, że to ma sens. W wir strachu przed długami wpędziłam się sama myśląc o upadku Solidu i nagle zwątpiłam czy jest sens się uczyć i że nie mam szans na rynku pracy. A przecież zawsze jest jakieś rozwiązanie. Tym bardziej, że mi wystarczy najniższa krajowa. A uczyć powinnam się dla siebie i by nie przesypiać weekendów. Będzie dobrze. A od styczniowej pensji zaczynam spłacać po 500 zł ZUS i nie oglądam się na Piotrka. A jak będę mieć chwilę pomiędzy terapią a pracą to pojadę do Żaka. Mama podcięła mi skrzydła, uświadamiając mi, że nie wystarczy chodzić do szkoły, a trzeba jeszcze się uczyć. I teraz nagle do mnie dotarło dlaczego rzuciłam studia. Bo nie było we mnie chęci do tego wysiłku. I nadal nie ma. A jeśli będzie trzeba to znajdę pracę, bo to ostatecznie tylko praca. Będzie dobrze i bez studiów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz