Byłyśmy w kinie na "Uwierz w Mikołaja". Podobał mi się ten film, bo oddał książkę Witkiewicz. Święta w nim poczułam w scenach w domu seniora "Happy End". To staria gwardia aktorska ratuje ten film, bo młodzi są mdli. No może z wyjątkiem Pawlickiego i dzielnicowego. Rola dziecięca jest mało radosna, jest wyniosła i zimna jak stolica. Jak wszystkie młode aktorki w tym filmie. Ale film oderwał mnie od rzeczywistości. A i wróciłam do niej bez refleksyjnego bólu. Film lekki. Recenzjenci porównują go do "Listów do M." Nie widziałam tego filmu, ale porównanie wydaje mi się nie stosowne. "Listy" są przekaźnikiem miłości młodych, a ten film jest o prawie do życia w szczęściu osób w każdym wieku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz