Indywidualnej nie było i dobrze, bo nie wiem czy jej chcę. Wczoraj długo nie zasypiałam, bo wymyślałam jak pożegnać osoby, które kończyły terapię. Bo chcę żeby to zawsze było bogato, ale i dosadnie. No i się udało. A teraz jest piątkowa noc i mogę pisać, bo jutro mam luz. Korespondencja: komornik zabierze mi kasę ze zlecenia za Ukraińca i za mandat Piotrka. Boże, jak ja go nienawidzę. Jedyny plus, że przynajmniej się to spłaci. Ale może nadejść dzień, w którym kadry się wściekną i zrobią ze mną porządek. Byłam w skarbcu, Iza się rozgadała, wydaje się jej, że jest niezastąpiona i że tylko dzięki niej i Agnieszce skarbiec przetrwa. I trzeba to przyznać, że są mocnymi osobowościami, ale przy tym o mało kompromisowych charakterach. Ludzie nie chcą tam iść właśnie przez nie. Wczoraj, gdy to pisałam zasypiałam, a dzisiaj jest we mnie tyle złości na Piotrka, że aż jestem bezsilna. Nie chcę tego krzyczeć, raczej przemienia się to w żal do losu. Może właśnie dlatego nie chcę partnera? Tata dał mi chorobę i prawie zniszczył dzieciństwo, a brat narobił i narobi mi długów. Dobrze, że w mamie i Oli widzę nadzieję i szczęście. Iza powiedziała głośno mój strach, że Solid nie przetrwa i że zostanę 50-letnia bez pracy. Jeśli więc mam się uczyć to również po to bym miała możliwość ruchu. I całe szczęście, że studia są stopniowe, a nie jednolite. Bo od biedy za 4 lata miałabym już wyższe. A teraz idę na Żaka, bo chyba zamiast pocztowca zrobię kurs zarządzania zasobami ludzkimi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz