Na nocce w skarbcu zatęskniłam za Robertem. Ale nie ma powrotu. Szybko bym się zaangażowała emocjonalnie i bym cierpiała. Bo on wcale mnie nie kochał. Dla niego to było tylko rozładowanie napięcia. Ja z kolei na początku miałam złudzenia: że jestem kochana i że kocham. Później próbowałam tak jak on nie angażować się, ale nie umiałam. Zresztą, gdy odeszłam od Roberta, to on przeszedł nad tym do porządku dziennego. Tylko Józef dzwonił do mnie, gdy go zostawiłam. Ale nie odbierałam. Przeszkadzało mi, że jest żonaty. Blogu, gdy we wtorek zamykałam drzwi od domu, pomyślałam, że powinnam kogoś mieć, bo mama nie będzie żyła wiecznie. Ale w zasadzie już teraz mi ciężko, bo przestałam traktować mamę jak powiernicę. Bardzo pomagają mi zmiany z Agnieszką ze skarbca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz