czwartek, 26 października 2023
Tyle się dzieje...
Tyle się dzieje, blogu... Od poniedziałku zaczynam terapię w Białym Domku. Jaka jest różnica od poprzedniego razu? Przedtem udział w tej terapii wymogła na mnie lekarka z 5B. Czułam się zmuszana by tam być. I stawiałam tym ludziom opór. Walczyłam z nimi. Teraz po prostu chcę. Zdaję sobie sprawę, że jak coś jest za darmo, to są pewne utrudnienia, ale warto je pokonać by skorzystać. Moim, niewątpliwym atutem jest to, że teraz jestem świadoma, a nie w świecie urojeń. Postanowiłam też, że nie będę podkreślać, że pracuję. Każdy na coś choruje, a obowiązki zawodowe, rodzinne czy domowe musi realizować. Dzisiaj po nocce zadzwoniłam do administracji w sprawie drzwi od domofonu i napisałam do Zarządu Transportu żeby zrobili wiatę na przystanku. Później czytałam 2 tom "Nowaków". Ok 10 zasnęłam. Spałam aż do powrotu Oli z pracy. Zjadłyśmy obiad. Posprzątałam w kuchni cały czas rozmyślając kto będzie mył naczynia od poniedziałku. Potem się umyłam i powiesiłam pranie. Mama kazała mi się pośpieszyć z ubieraniem się, bo trzeba było już wychodzić żeby zdążyć do opery. Byłyśmy na "Cyganerii" Pucciniego. Podobało mi się, taka baja. Zakochałam się nie w Andrzeju Lampercie tylko w Adamie Szerszeniu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz