Śmiać mi się chce, gdy mama zgrywa biedną, a jednocześnie planuje podróże na przyszły rok. Pieniądze mają to do siebie, że się kończą. Pomyślałam Blogu o czymś. Dawniej na myśl, że Ola lub ja mogłybyśmy stracić pracę truchlałam. A teraz myślę, że dałybyśmy sobie radę. Ja z Tatą, a Ola z mamą. Z podporządkowania w szacunek, układ. Wszystko się odmieniło.
sobota, 28 września 2024
piątek, 27 września 2024
Bo było szczerze!
Jest teraz taka szara pora dnia, a mnie przypomniało się jak Andrzej powiedział do mnie: tulipanku. Boże, Ty jeden wiesz, jak ja mocno kochałam Andrzeja. Z nim naprawdę moja walka miała sens. A teraz po terapii nie będę mogła chodzić na Klub Pacjenta, bo wiem jakim ciężarem byłoby usiąść przy Nim i nie móc pogłaskać Go po policzku. Tak musi być. Andrzej i Artek to dobrzy ludzie. Tata ich nie lubi. Ale nie zważam na opinię Taty. Myślę o tym, że wrócę do pracy i że chciałabym móc jeść w miarę regularnie i ze spokojem jak teraz. A nie z frustracją Oli. Czuję wdzięczność do Boga, że posłał mi Andrzeja. Nie mogę z Nim być, ale każda kobieta może kochać, choćby chwileczkę i cieszyć się tym. Każda, Blogu! Słyszysz? Bez względu na wszystko. Tak jak zaśpiewała Maryla: wszyscy chcą kochać, choć nie przyznają się, tak zmysły postradać, bezpowrotnie! Warto było, Blogu! Pomimo łez samotności i strachu na 1B, pomimo krzyku i złości z bezsilności do mamy, pomimo nienawiści mamy, że wracam do Jej domu, pomimo ostracyzmu Oli, że chcę by to Tata mi gotował, pomimo utraty Brata. Warto było! Bo było szczerze! Tak, Blogu, progres mojej choroby poruszył wszystkich. Nie wiem czy dlatego, że umiałam ich dotknąć czy dlatego, że się ze mną identyfikowali. Teraz będzie ciężej. Mama i ja wypracujemy relację, ale z Olą będzie ciężko. Bo w Niej emocje do Taty przerzuciły się do mnie. Ola tkwi w żalu do Taty za czas awantur z mamą. Ja Mu to odpuściłam przed laty, bo mi to ciążyło i chciałam się tego pozbyć. Teraz ciężko mi z poprzednim układem finansowym i gdy już przyzwyczajam się do nowego, łatwiej mi pokonać złość do mamy o kasę.
Książe
Do tej pory myślałam, że zejdę się z Artkiem. I co? Miałbyć księciem, który uratuje mnie od rodzeństwa w zamian za majątek mojego ojca? A w kolejności zamknie, gdy mój stan będzie tego wymagał. Jak teraz, w perspektywie samotności i osamotnienia, chcę żyć? Przede wszystkim w ogóle chcę żyć. Po drugie pozwolę sobie na odczuwanie tego osamotnienia. Po trzecie nie będę wykonywać żadnych życiowych kroków typu zmiana pracy. Dalej: zostanę na terapii. Nie przejmuję się kolejnymi kilogramami. Chcę Ci Blogu, powiedzieć, że podziwiam Tatę za to, że od 2003 roku, czyli od 21 lat żyje będąc dla siebie radością i smutkiem. Wniosek z tego, że póki dam radę będę żyła tak jak się będzie dało. Tyle miałam planów i marzeń, a wszystkie zweryfikowało życie i czas. Ale jednocześnie jestem tak szczęśliwa, że wszystko potoczyło się dobrze.
czwartek, 26 września 2024
Twarz w słońcu
Zmieniłam się. Nawet sobie tego nie uświadamiałam. Powiedziała mi to Asia, z którą po raz kolejny jestem na terapii. Powiedziała, że przed dwoma laty miałam większe parcie na założenie własnej rodziny. A dzisiaj? Teraz jest mi dobrze. Boję się życia bez wsparcia Taty. Czy wymieniłam jednego rodzica na drugiego? Tata bywa bezwzględny. Tata siedzi w domu, jest samotnikiem, mama jest rzutka, zmienna, ciekawa świata. Lubię wracać do domu, w którym jest jedzenie i cisza. Lubię sobie poczytać. Ale lubię być potrzebna. To mnie zgubiło. I lubię uzupełniać urzędowe dokumenty. Nienawidzę sprzątać mieszkania i uprawiać ogród. Uwielbiam czytać. Śpię i jem nieregularnie, bo tak samo pracuje. Lubię czytać nocami, a wstawać o 10 czy w południe. Z tą hospitalizacją odkrywam w sobie spokój. Odkrywam, że cieszy mnie że moje problemy to tylko kłopoty, a nie życiowe przegrane. Bo nie ma przegranych! Zawsze można wstać, obrócić twarz ku słońcu i iść. To nie zawsze jest lekkie, łatwe, ale jedyne co musimy zrobić to spróbować zacząć to robić. Ale nie od jutra! Tylko od momentu, gdy to wymyślimy.
wtorek, 24 września 2024
Przed świętami
Zaczynam czytać książkę bożonarodzeniową. Przez lata Wigilię spędzaliśmy u Piotrka. Tata zostawał sam. Przez te 10 lat tylko raz poczułam tam ciepło rodziny. I jeszcze poczułam je kiedyś u babci Irenki. Chociaż ona mówiła o Cioci Joli. W tym roku chcę być z Tatą. Jest mi obojętne czy mama z Olą pojadą do Piotrka czy on już olał rodzinę. Rzecz w tym, że jesteśmy tak pokieresznowanymi ludźmi, że tylko nieszczęście może nas do siebie zbliżyć. Winni temu jesteśmy wszyscy. Mam już dość wyciągania ręki na zgodę.
Odczuwanie
Napisałam Ci, Blogu, że tylko jem i śpię. Ale odczuwam też. Dzisiaj po raz pierwszy w chwili kłopotu nie zadzwoniłam do mamy. Porażka? Dorosłość? Samotność? Na terapię szłam z musu, dopiero teraz pomyślałam, że to kryzys. Przyjęłam taką zasadę, że jeśli nie mogę powiedzieć szczerze, co myślę, to będę milczeć. Nawet nie spojrzałam prowadzącym w oczy by nie robić im przykrości moją pogardą dla nich. Odczuwam teraz osamotnienie. I po co? Mama podnieca się tym, co słychać u córek mojej kuzynki. A nie ma bladego pojęcia o odczuciach swojego dziecka.
poniedziałek, 23 września 2024
Parę szczerych słów
Mogę marzyć i gdy przeglądam fb, to robię to. Gdy czytam romans, czego dawniej nie robiłam!, to w roli bohaterów obstawiam istniejące osoby. I mam prawo. Nie szukam mężczyzny swojego życia. Raz, że połowa tego życia już minęła, i to samotnie, a dwa że ja wiem kogo chcę. I nie muszę szukać. Albo życie nas połączy albo pozostanę pojedyńczą. Ale Artek byłby dla mnie wyzwaniem. Życie z Nim. Pewnie niełatwe, tyle że ja przeszłam przećwikę w domu. To dopiero teraz mam miodzio z Tatą. Może to stracę i będę w tarapatach, skazana na nienawiść mamy i Oli, ale dlaczego mam żyć jako poprawna politycznie, a nie szczera? We własnej rodzinie? Dlaczego pod pretekstem ubezwłasnowolnienia Piotrek, Ola i mama mają na mnie wymuszać działania? Ja już jestem zniszczona. Ponieważ każda egzekucja z mojej pensji będzie wpisana na świadectwo pracy. Jaki to kasjer, osoba i człowiek, który ma egzekucje komornicze? Jestem nikim. Poza Solidem czeka mnie zwykły spożywczak. Znam waluty świata, umiem obudzona w środku nocy omówić zabezpieczenia na banknotach, przeliczyłam biliony. A skończę w monopolowym. Zawdzięczam to bratu. Nie znajduję w sobie siły by podać mu rękę. Tak naprawdę nie mam nikogo i muszę żyć. Więc co mi się przejmować słowami Artka? No dobrze, nie kontaktuję się z Nim. Mogę sobie przy głodnych kawałkach z fb pomyśleć jakby to byłoby dobrze mieć w Nim oparcie. I tyle Blogu. Do czego mam się rwać? Nie mam już zdrowia do pracy na noce, mam wrogość mamy i Oli. Jedyne co teraz mam to dobro od Taty. Więc Boże daj zdrowie. Zwłaszcza mamie, bo boli ją lewa ręka do tego stopnia, że nie umie prowadzić samochodu i Oli, bo oprócz mamy nikt Jej nie wspiera. A ja mam Olanzapinę. Zażyję, zjem coś i prześpię noc. Mam Rispolept w zastrzykach i w tabletkach, więc jestem przydżumiona jak orangutan, i mam Depakine w takiej dawce, że mało co do mnie trafia. Nawet jeśli coś mnie zaboli, wystraszy czy ucieszy, to spływa to po mnie. Jedyny plus, że śpię i jem.
Tylko tyle
Pokłóciłam się z mamą. Z tym, że jej argumenty i opinie mnie nie przekonały. Zabolało ją, że mówię na terapii, że się kłócimy. Rzecz w tym, że tak jest. To, że ordynator nazwał ją Chydrą, której odrąbana głowa odrasta i że oczekuje ode mnie, że nauczę się asertywności, wyprowadziło ją z równowagi. A ja wiem, że nawet gdybym mieszkała bez mamy, to i tak byłabym podatna na jej wpływy. Bo ją kocham, a ona tym manipuluje. Wiesz Blogu czemu nie będę chodziła do kościoła? Bo aby móc przyjąć Eucharystię trzeba iść do spowiedzi. Aby to zrobić trzeba żałować za grzechy i chcieć poprawić swój błąd. A ja Blogu mam do mamy wiele negatywnych emocji. Mało tego! Niejednokrotnie one mnie cieszą! Więc nie będę udawać świętej i chodzić do kościoła. Straciłam moją mamę. Zawsze myślałam, że będzie to po jej śmierci. A to stało się teraz, gdy mama zamiast zostać w domu i unieść ciężar atmosfery po awanturze, którą wywołała, zwiała do koleżanki. To stało się też wtedy, gdy to ja po raz kolejny musiałam ją przeprosić za szpital, aby zechciała w ogóle mnie odwiedzić. Nie mam żadnego wpływu na to, co zrobi ze mną moje rodzeństwo, ale też przekonuję się, że nie powinnam się bać. Albo będę zamkniętą z zapewnionym leczeniem, albo będę żyć z nimi, bez leczenia. To czego mam się bać? Samotności? Przecież już ją mam. A dotarło to mnie, dopiero, gdy przed szpitalem Artek powiedział mi, że zwyczajnie chcę zwiać z domu. Bóg mi świadkiem, że chciałam. Teraz mi już obojętnie. Teraz trzeba trwać. Tylko tyle.
niedziela, 22 września 2024
Wraca stara Ewa
Zaletą życia na dystans z mamą jest to, że mogę wstawać o której chcę. Mogę się wyspać, a nie tłumaczyć się, że śpię. Nie wiem co będzie, gdy będę zalegiwać w łóżku. Nie poszłam do kościoła i chyba nie pójdę więcej. Kościół nie daje wsparcia. Daje ulgę i ukojenie, a ja tego nie potrzebuję. Widzisz, Blogu, zapominam, wypieram wszystko co złe. Właśnie po to chodzę teraz do psychologa by wyrzucić z siebie wszystko. A że już to zrobiłam, to nie mam o czym z nią rozmawiać. Zamówiłam sobie perfumy z Avonu. Ciekawe czy będę mogła ich używać. Najwyżej będą do włosów.
sobota, 21 września 2024
Wariactwa i spokój
Zażyłam leki, więc pewnie niedługo zasnę. Więc: kończy się sobota. Wstałam o 10, zjadłam, umyłam się i ubrałam i pojechałam na Powroźniczą. Wróciłam, zjadłam z Tatą obiad. Poszłam do Lewiatana po mleko. Później czytałam do skończenia "Seks w wielkich miastach". Dobry reportaż, gazetowy, a nie literacki. Myślałam o Artku. To naprawdę niesamowity mężczyzna. Ale musi być wściekły jak zwierz! No i co z tego? Jak ja jestem a) kobietą b) Ewą c)osobą chorą i wszystko mi ujdzie na sucho! Zresztą On się obraża bez sensu, bo za moje głupoty. A w pewnym wieku, jeśli nie w ogóle,mężczyzna powinien być ponad wariactwa kobiet. Ha! Ale Artek miał tyle kobiet, a dał się mi się zwariować! Chłopie! Kobiety są mega zdolne! A o mnie Zbysiu klawisz mówi Kocica albo Tygrysica i wszyscy wiedzą, że ja mam moc. Mój drogi Blogu, muszę pogodzić się, że nie mogę być z Artkiem, nie mam jego numeru telefonu. Nie umiem go. Nie mam już też numeru do jego brata, bo nie ma już żadnego elementu łączego mnie z nim. Wrócę do pracy w listopadzie. Moje życie wskoczy w normalny tryb, z tym że z Tatą. Powoli, wszystko się ułożyło.
piątek, 20 września 2024
Aktualności
Mam, Blogu, straszny apetyt. W zamian za to staram się robić po 10 tysięcy kroków dziennie, ale odzywa się moje lewe kolano. Ono jest naprawdę lewe. Do niczego! Ciekawe jak ja uklęknę w kościele? No to, Blogu, dzisiaj byłam z mamą odebrać obrazy z WTZ. Róże już wiszą, a Grzecha odwiozłam do pracy. Zanim jednak pojechałam zjadłam zupę i poleciałam do Pani Ilonki do Zajezdni po odbiór "Opowieści starego lustra". Później podjechałam po odbiór poduszki-kota i wróciłam do domu. Zjadłam z Tatą naleśniki z serem. Umyłam naczynia i zostawiłam w kuchni mamę, bo była w epicentrum gotowania i po prostu Jej przeszkadzałam. Teraz po powrocie z Solidu, odpoczywam po kolacji. W przyszłym tygodniu zaniosę kolejny Grzech. "Opowieść starego lustra" to powieść ciągnąca się, jesienno- zimowa. Zaczęłam czytać ją w czasie poprzedniego turnusu w Białym Domku na przedwiośniu tego roku i trafiał mnie szlag. Odłożyłam ją z myślą, że na pewno nadejdzie na nią pora. No i mam ją! A Solid? Tam zawsze jest praca. Ania zapytała czy bym sobie nie usiadła i nie policzyła? A ja jej, że jasne. Szkoda. Jak dobrze, że tam niedługo wrócę! Jutro, Blogu, Powroźnicza.
Krzyże
Ludzie mają problemy i mój bój z mamą jest doprawdy niczym w porównaniu do tych emocji. I mam tu na myśli Panią Iwonę, która wspiera swoją 30- letnią córkę, gdy 2 tygodnie temu została wdową, czy mojego byłego partnera Andrzeja, któremu demencja utrudnia życie codzienne. Jest też Jego Brat Artek, który chciał by to Jemu ktoś poświęcił uwagę i dał prawdziwe ciepło, ale szczerze i bez karteczki z ceną by i On mógł poczuć dobro. Jest moja Siostra, którą straciłam jako przyjaciółkę, ale pozostaje moim autorytetem i podziwiam ją za umiejętność przedłożenia interesów rodziny ponad swoimi, za niesamowity intelekt i siłę pokonywania trudności w samotności. I pewnie Blogu mogłabym Ci wymieniać, ale w ostateczności chodzi tylko byśmy nieśli swój krzyż. Moim już zawsze będzie zaufanie bądź jego brak nad tymi z którymi żyję lub z tymi, którzy sprawują nade mną ochronę.
czwartek, 19 września 2024
Męczy mnie już szpital
Czuję, że wojna z mamą jest bez sensu. Przetrzymała mnie. Ale nie w tym rzecz. Chodzi o to, że w życiu mogę liczyć tylko na rodziców i Olę. Jeśli odzyskałam prawo do decydowania o swoich pieniądzach, to tylko dlatego, że się wyprowadziłam i zbuntowałam. Dużym sukcesem jest to, że jem z Tatą. Mama w obecności Oli milczy, gdy Ola wychodzi stawia się, robi się władcza i próbuje wszystko kontrolować. Wracam, Blogu, do czytania książek. Naprawdę mam dość szpitala. Nie chcę zoobowiązywać się, że będę chodzić na Klub Pacjenta. Chcę chodzić do pracy, wracać i żyć bez Kobierzyna. Za długo już tam jestem. Zmieniły mi się cele terapeutyczne. Nie chcę walczyć z mamą. Nie chcę uczyć się asertywności. Całe moje piękno tkwi w sile płynięcia za impulsem.
wtorek, 17 września 2024
Być w emocji
Czas nie leczy ran, on je wypiera, kasuje z pamięci. Tak jak kiedyś nie nawidziłam Taty, tak teraz do niedawna czułam się ofiarą mamy. Jestem nią, ale nie paraliżuje mnie to. W ogóle gdy czytam książkę obyczajową czuję położenie bohaterki. Przeżywam ją jak telenowelę brazylijską. I zaskoczyło mnie to, ale to fajne być w emocji.
Robię sobie dobro!
Bardzo poważnie ostatnio skończyłam. Dzisiaj mi zimno. Ale mam kocyk i nie zawaham się go użyć. Różowy! Mama mi dała! Jak to powiedział kolega z terapii, dam sobie dobro. Mama robi mi herbatę. A ja poczytam sobie "Córkę z Grecji". Już kupiłam "Córkę z Genewy", a empik sprzedaje już "Córkę z Paryża". Oprócz tego mam 4 książki z biblioteki. A dzisiaj dokończyłam najzwyklejszego Harlequina. Ale bzdury! Ale czasem można. Faceci lubią filmy z ketchupem, a kobiety księciów. Reset musi być! Bez alkoholu dla mężczyzny i bez łez dla kobiety. Po co, Blogu, miałam wyrzuty ambicji, że czytam literaturę dla kucharek? Przecież to dla mnie! Jestem mieszczuch, domator, samotnica, ale aktualnie nie kucharka! Ja tylko myję naczynia, gdy z Tatą zjemy. Trochę pohaftowałam chomika. Bo widzisz, Blogu, wróciłam do haftowania. Czasem trzesą mi się jeszcze dłonie. Palce mam skłute od nawlekacza, ale bez niego nie nawlekę igły. Czy ja ci, Blogu, mówiłam, że zamknął się kredyt za Toyotę? Teraz wypiszemy z Olą umowę darowizny i będę musiała jechać do urzędu zgłosić zbycie. I jeden z samochodów będzie z głowy.
poniedziałek, 16 września 2024
Chciałabym tak dużo powiedzieć
Jestem władcza i potrafię dominować. Tak, jest tak, że zawsze muszę mieć wroga, i że buduję się w opozycji do kogoś czy czegoś. Wyniosłam tę cechę z domu. Nie chcę tego zmieniać. Aktualnie złości i śmieszy mnie Ola. Ma tylko mamę, która robi Ją w bambuko, że wszystko jest dobrze, gdy Ola trzyma się maminej spódnicy. Moja siostra bez mojej mamy popadnie w rozpacz. Ja pewnie też. Ale ja w efekcie wyląduję w szpitalu. A ja tam się czuję jak w domu. Ja tam zdrowieję. I zrobię wszystko, albo chociaż wiele, by na stare lata, być zamkniętą z dala od mojej rodziny. Chciałabym już teraz żyć z dala od nich. Wykorzystam czas na spłatę moich długów. W środę po obiedzie pójdę do Aliora. A emocjonalnie ten czas jest po to żebym przebaczyła mamie, a potem poczuła do niej wdzięczność. Życie stawia mi za cel bym Ją na nowo pokochała teraz, gdy widzę ją krytycznie, a nie oczami wpatrzonymi w nią. Nie jest wolna od wad, ale jest moją mamą i chcę ją kochać. Źle mi z tym, że aby zbudować siebie muszę Jej zaprzeczyć. Na tym polega dojrzewanie do bycia samodzielnym bytem. To straszne. Tracisz by docenić. Czy zdążę powiedzieć mamie, że ją kocham? I czy zdążę powiedzieć Jej i Oli, że ich kwestionowanie zażywania przeze mnie leków wyprowadza mnie z równowagi, bo zażywam je nieprzerwanie od 2008 roku, bo wierzę w nie i bo wybrałam ich zażywanie w wieku 23 lat będąc w pełni poinformowaną czym ryzykuję godząc się na nie! Jeśli wyczuwają cokolwiek chciałabym żeby zapytały o dawki i pory zażywania, a nie czy w ogóle je zażywam. I chciałabym żeby mama raz na zawsze skończyła mówić, że chcę się zabić! Bo ja chcę żyć. Samobójstwo to tchórzostwo i grzech.
niedziela, 15 września 2024
Zapłaciłam rachunki
Tyle jest niebezpieczeństw i niepewnych w moim życiu, a ja Blogu żyję z poczuciem stabilizacji i tego, że odrzuciłam przygniatający mnie głaz. Często teraz słucham "Show must go one" i tam są słowa: zapłaciłem rachunki, żyję dalej. I ja tak mam: zapłaciłam rachunki mojej rodzinie. Mogę robić to, na co mam ochotę. Jestem ja, Tata i mama z Olą. Największą przegraną jest Ola, bo ufa tylko mamie. A ja mam świadomość, że gdy zabraknie Taty reszta rodziny mnie zniszczy. To po co mam myśleć o przyszłości? Teraz muszę sobie żyć po swojemu. Mam tylko te chwile. W pewnym momencie na 1B poczułam równowagę, dobrostan. I teraz w nim jestem. Bez napięcia, bez lęku, z zimną precyzją co do mamy, Oli czy Piotrka. Czy ciebie Blogu szokuje, że zestawiam mamę z kryminalistą? Rzecz w tym, że Ona robiła to samo, co on. Oszukiwała dla pieniędzy. Nie słucham mojej mamy. Kupię sobie kurtkę w Bonprixie, mama tego odradza.
sobota, 14 września 2024
Taki jest fakt
I właśnie dlatego, że tęsknię za Artkiem, a nie Andrzejem, nie będę chodzić na Klub Pacjenta. Na Klubie jest Andrzej. Dobrze mu życzę, ale myślę o Artku. Pewnie się nie spotkamy, a ja pogodzę się z myślą, że nie było mi dane. Bo w życiu wszystko układa się samo. O niczym nie decydujemy.
piątek, 13 września 2024
Fantazje
Gdy czytam na fb długie teksty o relacjach czy uczuciach, to myślę o Artku. I to jest wszystko, co wolno mi zrobić. Pomyśleć. I co z tego, że wolałabym nawiązać z nim kontakt skoro on tego mi zabronił. Chciałabym Mu powiedzieć o wsparciu Taty i o zgodzie mamy bym żyła jak chcę i o dziecinnej złości Oli, że tak jest. A o firmie powiedziałabym Mu, że robię to, co chce moje rodzeństwo. I że nie rozmawiam z Piotrkiem, bo zaniechałam prób dzwonienia do niego. O terapii powiedziałabym Mu, że cieszy mnie tylko terapia zajęciowa. Biały Domek dla mnie odczarował się. Jest u mnie lepiej w podejściu do mamy, ale to dzięki Tacie, który uparcie powtarza mi: żyj swoim życiem. I zachęca mnie bym nie pielęgnowała złości do niej. Radzi mi bym ignorowała jej komentarze. A ja usiadłabym na kolanach Artka, może jego fotel by utrzymał nas dwoje i położyła głowę na jego ramieniu i puściła "Show must go one" i ładowałabym akumulator energii życiowej. A gdyby skończyła się piosenka dałabym mu buziaka i grzecznie powiedziałabym: dziękuję, że mogłam. A czy on by mi powiedział: drobiazg czy co ja z Tobą mam Bachorze? A może drobiazg Bachorze? Ale sobie pofantazjowałam. Nie szkodzi. W Blogu mogę. Idę na YouTuba.
czwartek, 12 września 2024
Wrażenia kulturalne
Dzisiaj w ramach terapii byłam na Zamku Żup Krakowskich w Wieliczce. Wystawę o wydobyciu soli i o skarbach kościoła św. Klemensa przyćmiła wystawa solniczek. A po obiedzie pojechałam na slajdowisko o Rumunii i Mołdawii. Najwięcej zdjęć poświęcona polichromiom z cerkwii rumuńskich. Ale już wiem, że gdy wrócę do pracy to nie będę mogła chodzić na takie pokazy. Trwają zbyt długo, a ja przed nocką muszę poleżeć i poprostować kręgosłup. I nie będę też chodzić na Klub Pacjenta. Bo zaczyna się o 15, a o tej godzinie jem z Tatą II danie. A mnie zależy na tym by jeść potrawy gotowane, a nie smażone. Jutro pewnie wskoczy Bonito z kalendarzem do kuchni. Mama nie oddaje mi pieniędzy za to o co poprosi mnie żebym jej kupiła. Chodzi mi konkretnie o 18 zł za zakupy w Auchan: śliwki, rękawiczki i płyn do toalety. Więcej już nie zadzwonię i nie zapytam czy coś potrzebuje.
środa, 11 września 2024
Życia za mnie nie przeżyje
wtorek, 10 września 2024
Zakupy!
Z tej pensji chyba najbardziej cieszę się z okablowania do drukarki, laptopa i ładowarki, które zniszczyłam w psychozie. W weekend zajmę się laptopem. Kolejną rzeczą z której się cieszę jest mulina do haftu. Cieszę się z faktu, że prowadzący Warsztat Terapii Zajęciowej już mnie rozpoznają i pamiętają, że przynoszę Grzechy. Jutro zanoszę Chciwość i obraz z różami, który kiedyś wykleiła mi Monia. Ale spadł i rozbiło się szkło. Kurtki nie kupiłam. Poluję. I kupiłam bardzo ważną rzecz! Talerz do mikrofalówki. Przed szpitalem Tacie się rozbił i teraz udało mi się znaleźć na Internecie.
poniedziałek, 9 września 2024
Zmiana sposobu myślenia
Przyszła pensja. Na wiele zabraknie. Ale na razie krok po kroku odbudowa po psychozie. Także kupię coś eleganckiego z ubrań i ładowarkę do laptopa. Dobrze, że Orange już mniejsze i nie ma kablówki. Dla Taty też więcej, bo się należy według mnie. Dojdę do takiego podziału, że będę dawać Tacie 1 tys złotych. Ale to gdy wrócę z L4. Gdy kupię zimową kurtkę i buty będę mogła ze spokojem wrócić do leczenia zębów. Równocześnie spłacę dług karty kredytowej Aliora, bo sama go zrobiłam kupując na rok Offica. Przed chwilą mama posłała mi zdjęcie kurtki na jesień i przedwiośnie mogę zobaczyć czy jest ładna, ale czuję, że za 50 zł to elegancji w niej nie będzie. A ja chcę skończyć z tym, że nie stać mnie na porządne ubranie. Co tanie, to drogie.
niedziela, 8 września 2024
Czuję się jakbym się rozwiodła
Czuję się jakbym się rozwiodła. Jakbym dostała prawo do kolejnego etapu w życiu. Gdy powiedziałam mamie, że uschły zioła, które zostawiła w moim pokoju zrobiło się jej żal i zapytała: naprawdę nie mogłaś ich podlewać? Taka szkoda. Milczałam. Bo po co mówić słowa, które ją zranią. Nie zależy mi już na tym co jej. Zmieniłam się. Nie jestem lekka jak motyl. Nie czuję radości, że wychodzę z toksycznej relacji. Jest we mnie świadomość jak wiele może być źle, ile może się nie udać, ale równocześnie jest spokój. Nie snuję planów, żyję miesiąc czy dwa do przodu. Mam świadomość, że co by się nie wydarzyło będę musiała sobie dać radę. I że z całym bagażem mojego życia przyszło doświadczenie, które pozwala wiele przetrwać.
Kto mi złamał serce?
Lektura wywiadu z Sylwią Sitkowską o roli dzieciństwa dla dorosłego człowieka dała mi do myślenia. Nie byłam zaniedbanym emocjonalnie dzieckiem. To nie jest mój ból. Jestem odrzuconym i wykorzystanym dorosłym przez innego dorosłego. Przez mamę. I mam do niej o to żal. Parę dni temu Tata zapytał mnie, co by ze mną było, gdyby on tak jak chce tego mama, wyprowadził się i zamieszkał w domu po Babci. Powiedziałam mu: już by mnie nie było. Mama robiła wszystko by można mnie było na stałe zamknąć. Bałam się tego. Ale już się nie boję. Tata powiedział mi: kiedyś ci powiem, co twoja matka mówiła o tobie i co planowała odnośnie ciebie. Blogu, ja się już nie boję. Przeszłam przez najgorszy z możliwych koszmarów: złamania serca przez osobę, którą kochałam nad wszystko. Nie był to żaden z moich mężczyzn. Zrobiła mi to własna mama. Gdy Ci to, Blogu, piszę, płaczę. Po pierwszej hospitalizacji całą sobą zaufałam mamie. Wykorzystała to. I wiedz, Blogu, że nie dbam o te wszystkie pieniądze, które jej poświęciłam, tak, jak i nie dbam o te, które będę musiała poświęcić przez brata złodzieja. Przeciwnie! Jestem z siebie dumna, że umiałam tak żyć, że przetrwałam. Ale ostatni pobyt w Kobierzynie był znamienny. Pokazałam sama sobie, że moja mama jest ważna dla mnie, ale nie jest już najważniejsza. Dawniej gnałam do domu, bo tak naprawdę gnałam do Niej. Teraz po prostu wracam. Do azylu, bezpieczeństwa, dobra, odpoczynku, posiłku i relaksu i ciszy. Wracam do domu, a nie do mamy.
Gdy ma się 103 lata...
Czytam sobie archiwalny numer "Zwierciadła" pożyczony z biblioteki i bardzo mi się podoba artykuł o Iris Apfel. Ma 103 lata i jest aktywna jako projektantka i modelka. Jest ikoną stylu. Potrafiła przyznać się, że nie chciała mieć dzieci, bo wolała aktywność zawodową. I jeszcze taka myśl: lepiej być szczęśliwym niż dobrze ubranym. I na koniec: teraźniejszość to wszystko, co masz. Przeszłość nie wróci, przyszłości jeszcze nie ma. A ja mam takie dziwne uczucie, że nie wiem, co mnie czeka, ale że sobie poradzę. Moja mama swego czasu mówiła: nie wszystko można do końca zrozumieć, ale wszystko można do końca przeżyć. I ja tak teraz mam. Nie rozumiem dlaczego udaje mi się pokonywać przeszkody, ale udaje się i to mnie cieszy. Jestem spokojna i bez napięć czy lęków. I to dowodzi tylko jednego: tylko dzięki lekom można to osiągnąć.
sobota, 7 września 2024
Walczę
Byłam na lokalnej imprezie w ramach narodowego czytania "Kordiana". Ale jak zobaczyłam lokalnych działaczy z Klubu Osiedlowego ubranych w krótkie spodnie na scenie, to zwątpiłam. Wysłuchałam słowa wstępnego i odeszłam. Już wiem na przyszłość, że lepiej jechać na taką imprezę do miasta. Po prostu dysponują większym budżetem. I klasą. Jestem gdzie indziej myślami. Przy Arturze. Ciągle wraca ta myśl, że powinnam Go przeprosić. Ale lepiej Go nie niepokoić. Siada mi nastrój. Trzeba wyjść z nory. Pójdę na spacer. Zjem z Tatą kolację, zażyję leki i pójdę. Mam pomysł! Poczytam w ogródku! Czytałam w ogródku, ale przegonił mnie karetkowy hałas z oddali.
Czytam "Seks w wielkich miastach". To historie par, które rozgrywają w wielkich miastach świata. I choć po wstępie mogłoby się wydawać, że będą mocno zróżnicowane, to tak naprawdę opierają się na tym, że nie zawsze ludzie mogą być razem. Przygnębiające. Ale przeczytam tę książkę by spróbować znaleźć jej zalety.
A co do Artka, jeśli jest mi pisane by go spotkać i wyjaśnić, że nie chciałam go obrazić w żaden sposób, to wówczas to zrobię.
piątek, 6 września 2024
Odrastają mi skrzydła!
Blogu, dostałam wiary we własne skrzydła!
1. Mogę na powrót haftować! Wzięłam się za chomika. Także Blogu nie wiem czy będę miała czas chodzić na Klub Pacjenta od listopada, bo mam ochotę wracać do domu i haftować, a nie ciupać w karty w Kobierzynie.
2. Zamyka mi się pisanie i ciągnie mnie do moich ukochanych obyczajówek.
3. Zrozumiałam, że moje narzekanie na brak partnera miało miejsce zawsze wtedy, gdy scrollowałam fb. A tymczasem na tym fb był filmik gościa, który zapytał czy potrzebujesz relacji czy seksu by poczuć się silną czy wartościową! Jako pojedyńcza osoba odkrywam w sobie swoją moc i tak strasznie mi się to podoba. I wiesz co Blogu? Gdy przyjdzie pensja to kupię sobie w Bonprixie jedną sukienkę. Tak zoorganizuję wydatki by starczyło! A nie żadne spodnie czy żakiet! A rajstopy to kupię na jakimś placu, bo przez internet wychodzą za drogie!
4. Ale Ci coś Blogu opowiem! Byłam w pasmanterii po igły do haftu, a tu na ladzie damskie majtki. No wcięło mnie. Ale pójdę tam znowu po nici, to przyglądnę się tym majtkom.
5. Dzisiaj po raz pierwszy ucieszyłam się, że Ola adoptowała Edwarda. Chociaż Edziu rzadko chcę ze mną iść na spacer, to kocham Go. On jest taki samoprzylepny!
6. Ponieważ zaczęłam bardzo tyć, Tata stwierdził, żebym zrezygnowała z obiadów w szpitalu. I od razu czuję się lepiej.
7. A na koniec, to powiem ci Blogu, że w moim pokoju zawisł obraz z Minonkami z 1000 elementowych puzzli. Na tym obrazie Minonki wychodzą z kanału ulicznego. I to jest symbol mojego stopniowego pokonywania choroby, gdy przychodzą jej nawroty.
wtorek, 3 września 2024
Od złości do snu
Blogu, jestem zła! Bo poszłabym sobie w czwartek pograć w karty na Klubie Pacjenta. A tu mi zabronili! No niech to szlag trafi. I nie chodzi o Andrzeja, chociaż Go lubię, tylko żeby nie gnuśnieć w domu! Jezu, jak mnie boli głowa! Już zjadłam 2 apapy. Myślałam, że z głodu, ale zjadłam kolację i dalej mi świdruje. Nad prawą skronią. Idę poszukać co o tym piszą w necie. A zatem może być od zatok, od zęba, albo od niewłaściwego ciśnienia. No rano miałam 90/70. Pielęgniarka kazała mi dużo pić, ale już nie mogę patrzeć na wodę. Nie wiem Blogu czy Ci piszę z sensem, bo robię się senna. Muszę się jakoś dowlec do łazienki, żeby się umyć. A potem zasnę. Pa! No, umyta wlazłam do łóżka z królewską pościelą 200 x 220. Jak mam się dobrze! I teraz przeczytałam co napisałam i zastanawiam się czy mogę o Andrzeju pisać, że Go lubię. Bo, Blogu, lubi to się zupę pomidorową a czy do relacji międzyludzkiej też można tak pisać? Chyba można. Nie czepiajmy się, Blogu. Ten telefon waży chyba 2kg. Pa!
Dziewczynki
Ale mogę Ci Blogu powiedzieć, że myślę o Artku. Zasadniczo za psychozy się nie przeprasza. Bo z reguły zapomina się związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy słowami czy wydarzeniami. Im dalej tym mniej pamiętam. No i mam na uwadze Jego słowa skierowane do mnie. Szkoda Blogu, bo Artek jest niesamowitym mężczyzną. Ale widać musi tak być, że się już nie spotkamy. Ale pamiętam jak Go objęłam przy wyprowadzce! No, jest na czym oprzeć głowę! Oczywiście Blogu, jestem niegrzeczna! Ale Blogu Ty wiesz, że grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą gdzie chcą. No ja wszędzie, nawet w pracy, Blogu, robię tylko to co chcę! Ale, gdy w grę wchodzi drugi człowiek to trzeba się z nim liczyć. Mnie moi Bliscy lekceważą, niezasłużenie. W ogóle nie doceniali tego jaką dla nich byłam przez ostatnie lata. Mama wykorzystywała mnie finansowo, brat zadłużał, siostra gardziła mną, a Tata, który teraz zgrywa bohatera albo nabrabia krzywdy, mówił, żeby głos zabrali Ci, którzy na tym korzystają. Korzystali wszyscy, nawet Tata, bo gdy on małooszczędnie gotował, specjalnie zresztą, to rachunek za gaz płaciłam ja. Może mnie choroby zabiorą na czas bym nie żyła z moimi Bliskimi. Nie spodziewałam się, że będą mi tak dalecy. Półtorej miesiąca odmieniło wszystko. Wróciłam tu ze szpitala, bo o to poprosił mnie Tata, ale Blogu mam dość. Dobrze rozumiem Artka, który powiedział, że on chciałby mieć już spokój. W mojej pracy emerytyki odpowiadają, że to dopiero na tamtym świecie. Gdyby nie to, że wierzę w Ciebie, Boże, to już by mnie tu nie było.
poniedziałek, 2 września 2024
Włos dzielony na cztery
Tematem psychoterapii grupowej były lęki. A tak naprawdę wiem że je uciszą tylko leki. Ale też odkryłam coś w sobie. Zaakceptowałam fakt, że mam tylko Bliskich i Monię. Myślałam, że będę potrzebować jeszcze przyjacielskiego wsparcia Andrzeja, ale widzę, że nie jestem Mu potrzebna, bo gdyby tak było zadzwoniłby. A na pytanie, Blogu, czy Andrzej jest mi potrzebny: powiem Ci Blogu, że nie jest. Terapię, umacnianie mnie mam przejść z ziomkami ( jakby to powiedziały Minonki) z tej grupy. I póki co nie chcę już chodzić na Klub Pacjenta. To, co mogłam z niego wziąść dla siebie, już wzięłam. Teraz ten Klub jawi mi się jako jeden wielki cyrk. Gdy szłam na niego w marcu myślałam, że będzie grupą wsparcia, forum wymiany myśli. Jest miejscem rozrywki dla chorych psychicznie. Potrzebuję wsparcia, a nie rozrywki. Rozrywką dla mnie jest czytanie, kocham to. Więc, Blogu, z wielkim spokojem powiem Ci, jak dobrze być w domu. Być starą panną i nie dzielić włosa na cztery, tylko dlatego, że się nią jest!
niedziela, 1 września 2024
Jaka msza?
Msza polityczna. To, że obchodzono 85 rocznicę wybuchu II Wojny Światowej, to dobrze. I w sumie dobrze też, że Episkopat Polski nawołuje rodziców do walki o lekcje religii w szkołach. I bardzo mi się podoba, że mówi się o wysokim procencie samobójstw wśród młodych ludzi. Oni nie mają nic. A ja tę Mszę dedykowałam temu bym odnalazła w swoim życiu takich ludzi, którzy zadbają o to, żeby mnie na czas zamknąć na stałe. Spoza mojej rodziny. Nie wiem Blogu czy starczy mi wiary, aby chodzić do kościoła, ale potrzebuję tego. Wyzwala myśli. Pozwala zrzucić swoje troski. Przez 30 minut posiedzieć w ciszy, a potem skupić się. I nie na samym sobie tylko na słowach modlitw, obrzędów i pouczeń.
Dlaczego kobiety mają siano w głowie?
Czytam Blogu książkę Krystyny Mirek. Boże jaka szmira dla dużych panien! Chichram się, gdy czytam o głównym bohaterze: na tle księżyca wyglądał niczym książę z baśni. Piękny. Tajemniczy. Jego sylwetka rysowała się na tle nieba jak doskonałe dzieło antycznego rzeźbiarza. Boże i kobiety to czytają i potem mają siano w głowie. A liczy się tylko żeby móc się wtulić w swojego mężczyznę i powiedzieć mu, dziękuję, że mogłam to zrobić. A on zapyta: ale co? No akumulator! Musiałam naładować mój akumulator
Inspirujący wywiad
Gdy przejrzałam wpisy sprzed roku to widać w nich jak w mojej rodzinie byłam nikim. Jak mama z Olą się mną wysługiwały. Jak byłam na obrzeżu, chociaż wydawało mi się, że jestem częścią. I w tym momencie przyszła taka myśl: po co zajmować się mamą czy Olą na terapii?. Wykreślić tak, jak zrobiły to one. Czytałam wywiad z dr Ewą Woydyłło. I ona mówiła o swojej mamie, że pamięta w niej pozytywne przesłanie. Mnie się mama kojarzy tylko z narzekaniem i podkreślaniem jak to ją wszyscy wykorzystali. I teraz pisząc te słowa zrozumiałam, że popełniłam te same błędy, co mama. Po pierwsze dałam się wykorzystać, a po drugie wkółko o tym mówię. A tymczasem, to że pomogłam mamie i bratu to mój plus, a po drugie czas zamknąć usta na mówienie o mamie i Piotrku. Bo sama twierdzę, że chcę by ich w moim życiu nie było. No to albo frytki albo rybki. Ale jedno ci powiem, Blogu, to nie ja decydowałam o moim życiu. Jest różnica między zależnością a podporządkowaniem się. Byłabym nawet dalej podporządkowana mamie, gdyby o mnie dbała. A jej tymczasem sodówa uderzyła do głowy. To dlatego zaboli ją, gdy upadnie. Po co ja mam cieszyć się z jej niepowodzeń czy rozpamiętywać jej krzywdy. Los wyrównuje wszystkie rachunki. A ja muszę wrócić do umiejętności z kantoru, gdy musiałam umieć wysiedzieć w samotności aż minie określony czas.
Kolejny inspirujący wywiad jest z Joanną Flis, która mówi, że nie trzeba być idealną by być wartościową osobą.