I chcę Ci Blogu opowiedzieć o jeszcze jednym wydarzeniu na terapii. Rozmawiałam z Panią Psycholog o relaksowaniu się, o potrzebie odpoczywania. Powiedziałam Jej, że czytam powieści obyczajowe dla kobiet. Lubi je Pani? Tak szczerze mówiąc lubiałam. Teraz już mnie nudzą. Dlaczego? Bo w większości są pisane według kilku kluczy. Zresztą długo lubiłam je czytać, bo bohaterki zmieniają swoje życie od drobiazgu a w efekcie przebudowują wszystko. A ja Pani Psycholog nie wiem czy mam moc by coś zmienić w swoim życiu. Chciałabym, ale nie wiem czy dam radę. I Blogu wróciłam z terapii do domu i całą szafę powieści oddałam Bibliotece Kraków. I kupiłam sobie Wysokie Obcasy. Ale były dziwkarskie. Ale czytałam. No i mój Tata znalazł się w szpitalu. Mama z Olą mi nie powiedziały. Wiedziałam tylko, że jest na Jakubowskiego. Pojechałam w sobotę po nocce i pogubiłam się w korytarzach. I podniosłam głowę i była kaplica przyszpitalna. I pomyślałam, że może będzie tam Ktoś kto mi pomoże. Nie było nikogo. Ale na stoliku leżała prasa katolicka. Wzięłam Gościa. Pomyślałam, że gdy odnajdę Tatę to mu dam do poczytania. Jakoś odnalazłam. Tata na łóżku, tyłem do drzwi i słuchał na słuchawkach. Podeszłam do Niego, położyłam mu rękę na ramieniu. Tata odwrócił głowę. Stanęłam na wprost Niego i czekałam. Uparcie. Tata wyciągnął słuchawki. Powiedziałam Mu: przyjechałam do Ciebie, Tato. Poszliśmy na korytarz. Tam Tata dał mi do zrozumienia, że boi się, że ma raka. Za pomocą dr Googla pokazałam mu jakie są objawy raka nerek. Tata w jednej odżył. Wysłał mnie po wodę. Poszłam do Kauflandu. Gdy wróciłam Tata spał. Obudziłam Go. Dałam wodę i powiedziałam, że bedę za dwa dni zaraz po nocce. Gdy przyjechałam Tata dostał wypis. Ma problemy urologiczne. Dzisiaj mój Tata, po 4 miesiącach od operacji biodra jeździ na rowerze byśmy mieli co jeść. Ja kupuję nam gazety i rozmawiamy. Bo aby wyrwać się ze strachu przed mamą muszę myśleć i muszę wychodzić do ludzi. Poprosiłam mężczyznę, który przywiódł mnie do kościoła aby jechał ze mną do księgarni katolickiej po dobrą książkę. Powiedział mi, że nie chce mu się jechać. Po co Andrzej przywiodłeś mnie do kościoła i po co chodzę z Tobą na drugi koniec Krakowa do koscioła? Kurwa mać, skoro mimo wielotysięcznych blisko półmilionowych długów, które zafundował mi Brat, ja proszę tylko o radę i siłę Twojego intelektu przy wyborze ksiażki formacyjnej wiarę ( bo coś mnie musi utrzymać na powierzchni), a Ty mi odmawiasz, to Andrzej: Pokój Tobie! A zapytasz co to ma wspólnego z Gościem Niedzielnym. Przeczytałam go. I gdy nadszedł dyżur nocny, to z koleżanką raz dwa się uwinełyśmy z pracąm usiadłyśmy i zaczęłyśmy rozmawiać. Przez 5 godzin o polskich wartościach i nagle spojrzałam na Anię i zrozumiałam: że jest tak jak Ona powiedziała. Polacy pracują i mają prawo być z tego dumni. A ja czułam się jak garkocioł tak bałam się Mamy i Siostry. Ja się nie poddam! Czekam na tramwaj. Jadę do księgarni, potem do Orange zrobić sobie z internetem, a potem pojadę do parku Szymborskiej by odreagować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz