środa, 12 czerwca 2024

No muszę to napisać

 Wiem, że poprzedni wpis był długi, ale muszę to napisać. Wstałam specjalnie wcześniej uwzględniając swoje, Taty i Oli potrzeby do wyjścia. Tak jak wstajemy. No i chciałam iść z Edwardem. A Ola z mordą na mnie. No to zakropiła mu oczy i Edward wie, że zaraz pójdzie. A ona krąży po całym domu, a rozochocony pies czeka, już skuczy, bo teraz Ola je. Poszłabym, bo obierałam już buty i zapięłam mu szelki i smycz. A ta ma muchy w nosie. Kurde Blogu ja wiem, że Ola boi się mamy. A ja nie. Ale nie lubię na nią patrzeć i słuchać jej głosu. A jeśli chodzi o gruczoły, to paradoksalnie poświęcę jajniki. A ponieważ to się dochodzi do zdrowia troszkę, to rację ma Tata, że ja mam oszczędzać. Zresztą solidna opieka kosztuje. A oszczędzać będę w dolarach. Bo ja Blogu po coś byłam w kantorze przez 2 lata czy tam 3. I ja wiem, że na dolarach, w Polsce, co podkreślam, traci się najmniej. Zresztą ja też muszę mieć wszystkie badania to ja sobie teraz pojadę do pulmonologa. Ola poszła z Edwardem. Bez czapki i bez parasola. Na 6  do 8 minut. Więc ja zaczekam i z Nim pójdę na poszukiwanie przygód psim nosem! Zrobię sobie kawę, o której Monia mówi, że ja piję napój mleczno- kawowy. I to najlepiej, żeby to mleko było zimne. Ale senny dzień! Wrócili. Spoko 25 min. Edward śpi. A na Klakiera dzisiaj tupnęłam, bo mi się kręcił przy Edwardzie. Edward jest ważniejszy. Zresztą Ola dobrze właśnie robi w tym momencie, bo najpierw nakramiła Edwarda, a potem Klakiera. Także dobrze.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz