A kto Blogu ma siać i zbierać? Rodzice. Bo widzisz Blogu, to że mamy XXI wiek to nie oznacza, że nie mamy obowiązku opieki nad rodzicem. I nasze dzieci mają to widzieć, że się nimi zajmujemy. Bo czym skorupka za młodu nasiąknie. Trzeba wiele rzeczy robić razem. Tylko jest też tak, że rodzeństwo może się dogadać, co do opieki nad rodzicami. I wiadomo, że tam gdzie jest leżący człowiek musi być czysto i że trzeba też znaleźć czas na swoje odreagowanie. Ale paradoksalnie najtrudniejsze jest to by uświadomić sobie, że to już być może ostatnie chwile z kimś Bliskim. A jeśli jest to Rodzic czy Partner/Partnerka to to jest naprawdę ciężko. I wtedy po prostu trzeba zrobić tak: trzeba wejść do łazienki, rozebrać się do naga, i wziąść ciepły prysznic. I załkać z własnej bezsilności. I naprawdę może lać się woda, bo ona zmywa z nas ból. A potem trzeba bez pardonu przerzucić się na wodę chłodną i szybko spłukać całe ciało i to najlepiej z włosami. I wyjść i ze spokojem wytrzeć całe ciało i odłożyć ręcznik, wyprostować się i lekko dotknąć swój brzuch. Bo my żyjemy! Bo my przetrwamy! Bo mamy przetrwać by w nas przetrwało imię ludzi utalentowanych, tych w których hartowała się stal albo po prostu pięknych w swojej prostocie. I minie doba i albo będziemy zbawieni lub nie, i o każdą duszę się targuje szatan z Bogiem, a naszą rolą jest się tylko pomodlić. Więc Blogu skoro za chwile wakacje to weź to swoje dziecko wymodlone i zadbane i zabierz do Dziadków. I jedź pociągiem! By mieć wolne ręce gdy będziesz opowiadać jak to się bawiłeś, Blogu. A jak zaśpiewasz jak Ci Dziadkowie śpiewali czy gwizdali to zapadnie cisza. A ja nawet nie umiem gwizdać na palcach. Bo mam nie umieć! Bo ja jestem Kobietą, Blogu! A teraz Cię Blogu zastrzelę wyznaniem: bo ja byłam zżyta z Dziadkami ze strony mamy. I Dziadek śpiewał, a Babcia potrafiła zagwizdać i choć w kartach była szulerką i to z moją siostrą podawały sobie karty pod stołem, a ja byłam dzieckiem i miałam to w nosie, bo moja Babcia robiła to grając ze swoją Swatową, czyli Blogu kogo ośmieszyła no pozornie mnie. Ale co pokazała mojej siostrze? Bo jeśli ja byłam nastolatką, a Ola kończyła liceum, a One mogły już tylko grać i oszukiwać? Że trzeba kombinować. No ale w co my grałyśmy? Zawsze w remika. Zawsze. Umiem jeszcze w makao. Bo to trzeba być sprytnym. I znowu nie oszukuję. No moja mama z moim bratem nauczyli moją siostrę grać w tysiąca. Ja się nie podejmuję. Ja zapisuję wyniki. Ale zawsze porządnie tasuję karty, bo tak jest trudniej. Bo to ma być rozgrywka, a nie pitu pitu. I kobieta ma prawo powiedzieć pomóż mi. I ma robić to co się do niej mówi. Bo albo ufasz albo nie. Ale ma prawo wyciągnąć wnioski. I może nawet podnieść karty, ale ma je położyć jeśli nie chce grać. I to zakryte. I paradoksalnie może je jednak podnieść i grać ile zdoła. To czemu ja odpuściłam walkę o Currency Express? Bo było mi żal, ale ostatniego dnia wyszłam i poszłam i się nie odwróciłam aż do zbiegu ulicy Floriańskiej z płytą Rynku Głównego. Zatrzymałam się, wzięłam oddech, odwróciłam ku Bramie Floriańskiej, powiodłam wzrokiem w stronę Currency, skłoniłam głowę, lekko uśmiechnęłam się kpiąco i leciuteńką od majowego słońca nogą poszłam do domu. I bardzo dobrze pomyślałam! Bo nikt na mnie nie będzie krzyczał, bo tam były awantury o oszustwa, turyści wzywali Policję i ją ośmieszali kasjerzy kantoru, bo nie uginali się na prośby Policji by oddać pieniądze. Co znamienne do mnie Policja nie przyjechała w sprawie awantury, tylko w sprawie zatrzymanego turystce paszportu, którą uziemiłam w biurze turystycznym na Rynku bo chciała mi sprzedać falsa. Policja przyjechała spojrzała na wypisany protokół zatrzymania falsa, oddała turystce paszport i wyszli razem na komisariat. I co zrobił dyrektor tego biura? Przyniósł mi na następny dzień swieżuteńką gazetę. Także skoro moja kierowniczka chciała się mnie pozbyć, bo się mnie bała, bo chciała robić karierę, to ma problem, bo ja ją pojmuję jako umiejętność do szukania balansu między życiem prywatnym a zawodowym, a nie kasiorą z kolejnych stołków. A jaka to była gazeta? No Wyborcza z sensualnym dodatkiem o seksie. A ja sobie siedziałam tam po 12 godzin i sobie czytałam. I tak mi jakoś zostało. A Currency kantor w Orbisie stracił. Za porządne biuro to było na taki kantor. Posprzątane!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz