piątek, 14 czerwca 2024

Szkarłatna czerwień

 Drukarka ze mną nie współpracuje, laptop też nie. Opad rąk. Ignoruję to. Co na froncie? Tata kończy gotować obiad. Pierogi zrobił gdy spałam. Może to po Tacie przechodzę łatwo do działania? Dziś pytanie, dziś odpowiedź. Chociaż Tata ma spokój, ja w emocjach. Ale Blogu ja jestem Ryba, to ja umiem też być lodowata. I wszyscy u mnie w pracy wiedzą, że jak ja milczę to niebezpiecznie, a jak coś piszę, to już i to na papierze, to nie ma przebacz. No dobrze. Edward śpi, Klakier mi schodzi z drogi, bo na Niego wrzasnęłam żeby wypierdałał od Edwarda i że Edward jest ważniejszy. Klakier chciał chodzić po mojej ławie, ale ja tam mam leki w pudełku i nie ma opcji. Dawniej to tolerowałam teraz już nie. Oddałam mamie przedłużacz, swój mam dobry, bo proste że jedno ma nie działać, ale byłam taka wkurwiona Blogu na Olę, że mi przegrzebała w szafie, że rany boskie. Ale wzięłam sobie krzesło, które po mnie dostał Klakier. Ciekawe! Ja jestem ważniejsza! I przyjrzałam się kapie na łóżko mojej siostry. I Boże jestem dumna z mojej Siostry!!! Bo moja siostra ma piękną miękką kapę w kolorze szkarłatnej czerwieni! Siostra ty chcesz kochać!!!  Boże jaka Ty jesteś piękna! I uda Ci się! Siostra idź na urlop, jedź tylko Ty i Edward do lasu. Ty od blisko 10 lat nigdzie nie wyjechałaś! Siostra jedź! Ja utemperuję mamę! Będą drzazgi, ale muszą być! Tu nie chodzi o mnie! Bo ja już jestem wygraną. Tu nie chodzi o mamę, bo jest przegraną, tu chodzi o Ciebie! Siostra Ty boisz się Kobierzyna. To ja Cię oprowadzę po tym parku. Zrób tak. Przyjedź, ugotuj sobie, posprzątaj po sobie i  samochodu i możemy jechać i iść na spacer. I nie musimy nic sobie mówić. Nic. Zresztą mogę mówić ja, jeśli będzie Ci łatwiej. Ale porozmawiajmy. Bo ja wczoraj po spotkaniu na Klubie Pacjenta poszłam z Andrzejem odnieść to czym nasz klub chce podzielić się z innymi oddziałami. I byłam tam gdzie leżałam ostatnio. I to był oddział Pierwszej Pomocy Interwencyjnej. Bo jak to było siostra? Mama kazała Ci mnie zawieźć, sama jak zwykle umyła ręce, tzn. pocaławała mnie w policzek pod kościołem, w którym sprzedawała parafialne gazety i w Matki Boskiej Gromnicznej pojechałyśmy. Nie spałam i ledwo co jadłam od 5 dni. Chodziłam do pracy i ledwie żyłam ze strachu jak poradzę sobie z agresją urzędników za pozwolenia Ukraińców na pracę. Piotrek mnie olewał albo posłał szczątek dokumentu czy zdjęcia na Whatsapie. No i Izba Przyjęć. Pod którą zawsze są 2 karetki Siostra. Zawsze! Jedna do wewnątrz, druga na zewnątrz. To jest święte w Tym szpitalu. No i wywiad. Ty że się z mamą martwicie bo choruję na schizofrenię, nie zażywam leków, nie jem i chcę popełnić samobójstwo. Pani Doktor na mnie. A ja: jem cokolwiek, nie śpię, leki zażywam i będę je żażywać, mam dość moich Bliskich, jeśli to ma pomóc mnie i mojej rodzinie to chcę tu być. Czy ma Pani myśli samobójcze. Bezwzględnie chcę żyć i po to tu jestem. Proszę zaczekać przed pokojem. Wyszłyśmy. To był oddział 1B. Oddział Miodzio. Po tygodniu karetką przewiozono mnie na 5B. I pierwsze pytanie: czy ma pani myśli samobójcze. Nie, ja chcę żyć. To co Pani tu robi? Ja nie wiem. No ja tam rozmawiałam z Pacjentkami, czytałam gazety i książkim przez chwilę pisałam kronikę, ale nie wiem czy wszystko jasno przekazałam, dużo siedziałam na fb. Byłam na gancarstwie, ale ja nie lubię tego. Nie miałam spacerów i jedyne czego żałuję, to że nie umiałam nauczyć się wstawać na gimnastykę. Po terapii w Białym Domku wiem, że to nic innego jak poranna rozgrzewka. Leki dobrano mi szybko, ale teraz przy zmienionym leku głównym czuję, że mam krystylaliczny umysł. A Ty siostra nie musisz tam leżeć by skorzystać z pomocy tego szpitala. Ale musisz przemyśleć czy chcesz. Nasza mama nie jest wieczna Siostra. To Ty musisz odciąć pępowinę. Bo żadna matka tego nie robi...bo nie umie. Po prostu wyjedź. Z Edwardem. Jedźni wróć do mnie. Nie do mamy! Do mnie Siostra, czekam na Ciebie. Mama nie ma co zamieść pod dywan. Bo już wiedzą wszystkie Jej dzieci. I oto była wojna! Byście zechcieli wysłuchać. Skoro nie dało się na poziomie było w sposób publiczny. Sami chcieliście. Ja się nie cofnę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz