Uciekłam przed mamą paranoiczką i siostrą szpikulcem do Kobierzyna. Wzięłam ile umiałam unieść, a resztę wyrzuciłam. Nie mam nic. Zaczynam od nowa. Jesteś ty Blogu. I zrobię wszystko byś mógł być, bo człowiek pomoże drugiemu gdy ten jasno powie w czym problem. A jeśli nawet nie to siłą spokoju i uwagi też da siłę. I Na samą swiadomość, że będę musiała wrócić do kobiety, która nazywa mnie gównem i że bez niej jestem nikim i że jestem nieporadna życiowa i jedyne do czego się nadaję to żeby myć kibel i oddać całą wypłatę, po prostu płaczę. Nie mam żalu że lekarz z izby przyjęć kazał dla mnie przygotować tapczan. Ja już w swoim życiu Proszę Pana, spałam na gołych deskach. Pamięć ludzka wypiera złe chwile bo inaczej byśmy nie przetrwali. Ale będą momenty w moim życiu, gdy te najczarniejsze elementy wrócą. Nie śpię i nie zasnę, bo nie wiem jaki czeka mnie los.
sobota, 29 czerwca 2024
czwartek, 20 czerwca 2024
Koniec pierdolenia
Na de wszystko Blogu ty jesteś moją formą terapii. Ja cię mam by na tobie odreagowywać. Mam spokój i czuję się bezpiecznie i chcę Ci powiedzieć, że ja chcę i do tego dążę abym:
1. Mogła mieszkać w rodzinnym domu
2. By nie wchodzić w żadne relacje partnerskie czy małżeńskie
3. By poddać leczeniu wszystkuch członków mojej rodziny. Wszystkich, bez wyjątku. I mam godzinę do wyjścia do psychologa i zapytam wprost Panią Agnieszkę Semec, jak mam to zrobić. Bo po coś Pani Jolanta Ślusarczyk postawiła mnie na nogi przy pierwszej rehabilitacji w Białym Domku. Za drugim razem byłam by odpocząć i nabrać sił do walki. I dużo już zrobiłam. A teraz idę na wsparcie. A wsparcie, którego potrzebuje, to w jakiej kolejności moja Rodzina na zostać podana leczeniu, nawet wbrew ich zgody. I jak mam to zrobić.
I chcę to wszystko zrobić bez kładzenia się do szpitala. Bo nie jestem niczemu winna. Wkurwiliście mnie. Bez wyjątku.
I wstydź się Tato, że ja muszę wydać blisko 100 ostatnich złotych jak ma imię Twoja kochanka. I masz prawo. Ale dlaczego gdy ja poprosiłam Cię byś dał mi 200 złotych z pieniędzy, które Ty zaakceptowałeś jako te na życie lub na przechowanie dla mnie, Ty zapytałeś, a z czego będę żyć. No z tych pieniędzy właśnie.
wtorek, 18 czerwca 2024
Frytki
No i wstałam, zjadłam leki, umyłam się, ubrałam, przygotowałam wszystko i muszę się zaraz zdrzemnąć, bo mam badania Medycyny Pracy. O cholera Blogu nie mam ubrań. Muszę to sobie dobrze przemyśleć co ja chcę kupić. Bo ja Blogu kupuję ubrania nowe i piorę je często, bo jestem masywna i gorąca jak łosoś norewski, i ja się przepacam, więc muszę je często prać. A że zmienia mi się waga ciała i to sakramencko, to muszę się nad tym zastanowić. I pamiętaj Blogu, że jestem kobietą dojrzałą, i chodzę do kościoła ze skromnym człowiekiem. Ale ja Blogu jestem o świetnym wyglądzie. Tak Blogu ja kocham siebie! I coś Ci powiem Blogu, mam pierwsze zmarszczki. I to na szyi. I mam jak Tata włosy. A Tata ma 72 lata i dalej nie jest siwy i ma ciemny zarost. I ja nie mam siwych włosów, bo jestem Jego córką. Ale jestem też Córką mojej mamy. I zagrali o mnie w karty. I nie wiem, kto wygrał, ale ja odmieniam los mojej rodziny. Bo jak Rodzice grają o dziecko, to w opiekę bierze je Maryja, a Rodziców każe. Więc płacą za to, co zrobili. A ja jestem Łosoś i trzepie mnie na widok oleju. I Artur z Andrzejem mi kupili 3 butelki, bo Achciałam zrobić Nam frytki. Nie bez powodu! Bo mój dziadek Kucharz był samoukiem, a na zawodach kulinarnych wylosował ziemniaka i zrobił frytki. I wygrał. No i co Blogu, fikniesz do mnie? No fikniesz! Bo do ryby jeszcze cytryna. No ja jej nie lubię, bo jestem słodka jak moja krew i nie będę się zakwaszać. Także Blogu wiesz już wszystko.
poniedziałek, 17 czerwca 2024
Kto ma siać?
A kto Blogu ma siać i zbierać? Rodzice. Bo widzisz Blogu, to że mamy XXI wiek to nie oznacza, że nie mamy obowiązku opieki nad rodzicem. I nasze dzieci mają to widzieć, że się nimi zajmujemy. Bo czym skorupka za młodu nasiąknie. Trzeba wiele rzeczy robić razem. Tylko jest też tak, że rodzeństwo może się dogadać, co do opieki nad rodzicami. I wiadomo, że tam gdzie jest leżący człowiek musi być czysto i że trzeba też znaleźć czas na swoje odreagowanie. Ale paradoksalnie najtrudniejsze jest to by uświadomić sobie, że to już być może ostatnie chwile z kimś Bliskim. A jeśli jest to Rodzic czy Partner/Partnerka to to jest naprawdę ciężko. I wtedy po prostu trzeba zrobić tak: trzeba wejść do łazienki, rozebrać się do naga, i wziąść ciepły prysznic. I załkać z własnej bezsilności. I naprawdę może lać się woda, bo ona zmywa z nas ból. A potem trzeba bez pardonu przerzucić się na wodę chłodną i szybko spłukać całe ciało i to najlepiej z włosami. I wyjść i ze spokojem wytrzeć całe ciało i odłożyć ręcznik, wyprostować się i lekko dotknąć swój brzuch. Bo my żyjemy! Bo my przetrwamy! Bo mamy przetrwać by w nas przetrwało imię ludzi utalentowanych, tych w których hartowała się stal albo po prostu pięknych w swojej prostocie. I minie doba i albo będziemy zbawieni lub nie, i o każdą duszę się targuje szatan z Bogiem, a naszą rolą jest się tylko pomodlić. Więc Blogu skoro za chwile wakacje to weź to swoje dziecko wymodlone i zadbane i zabierz do Dziadków. I jedź pociągiem! By mieć wolne ręce gdy będziesz opowiadać jak to się bawiłeś, Blogu. A jak zaśpiewasz jak Ci Dziadkowie śpiewali czy gwizdali to zapadnie cisza. A ja nawet nie umiem gwizdać na palcach. Bo mam nie umieć! Bo ja jestem Kobietą, Blogu! A teraz Cię Blogu zastrzelę wyznaniem: bo ja byłam zżyta z Dziadkami ze strony mamy. I Dziadek śpiewał, a Babcia potrafiła zagwizdać i choć w kartach była szulerką i to z moją siostrą podawały sobie karty pod stołem, a ja byłam dzieckiem i miałam to w nosie, bo moja Babcia robiła to grając ze swoją Swatową, czyli Blogu kogo ośmieszyła no pozornie mnie. Ale co pokazała mojej siostrze? Bo jeśli ja byłam nastolatką, a Ola kończyła liceum, a One mogły już tylko grać i oszukiwać? Że trzeba kombinować. No ale w co my grałyśmy? Zawsze w remika. Zawsze. Umiem jeszcze w makao. Bo to trzeba być sprytnym. I znowu nie oszukuję. No moja mama z moim bratem nauczyli moją siostrę grać w tysiąca. Ja się nie podejmuję. Ja zapisuję wyniki. Ale zawsze porządnie tasuję karty, bo tak jest trudniej. Bo to ma być rozgrywka, a nie pitu pitu. I kobieta ma prawo powiedzieć pomóż mi. I ma robić to co się do niej mówi. Bo albo ufasz albo nie. Ale ma prawo wyciągnąć wnioski. I może nawet podnieść karty, ale ma je położyć jeśli nie chce grać. I to zakryte. I paradoksalnie może je jednak podnieść i grać ile zdoła. To czemu ja odpuściłam walkę o Currency Express? Bo było mi żal, ale ostatniego dnia wyszłam i poszłam i się nie odwróciłam aż do zbiegu ulicy Floriańskiej z płytą Rynku Głównego. Zatrzymałam się, wzięłam oddech, odwróciłam ku Bramie Floriańskiej, powiodłam wzrokiem w stronę Currency, skłoniłam głowę, lekko uśmiechnęłam się kpiąco i leciuteńką od majowego słońca nogą poszłam do domu. I bardzo dobrze pomyślałam! Bo nikt na mnie nie będzie krzyczał, bo tam były awantury o oszustwa, turyści wzywali Policję i ją ośmieszali kasjerzy kantoru, bo nie uginali się na prośby Policji by oddać pieniądze. Co znamienne do mnie Policja nie przyjechała w sprawie awantury, tylko w sprawie zatrzymanego turystce paszportu, którą uziemiłam w biurze turystycznym na Rynku bo chciała mi sprzedać falsa. Policja przyjechała spojrzała na wypisany protokół zatrzymania falsa, oddała turystce paszport i wyszli razem na komisariat. I co zrobił dyrektor tego biura? Przyniósł mi na następny dzień swieżuteńką gazetę. Także skoro moja kierowniczka chciała się mnie pozbyć, bo się mnie bała, bo chciała robić karierę, to ma problem, bo ja ją pojmuję jako umiejętność do szukania balansu między życiem prywatnym a zawodowym, a nie kasiorą z kolejnych stołków. A jaka to była gazeta? No Wyborcza z sensualnym dodatkiem o seksie. A ja sobie siedziałam tam po 12 godzin i sobie czytałam. I tak mi jakoś zostało. A Currency kantor w Orbisie stracił. Za porządne biuro to było na taki kantor. Posprzątane!
Ciasto na pierogi
I jest tak Blogu, że możemy na swojej drodze spotkać człowieka wyniszczonego. A on będzie niezłomny. Nie dlatego by wyrównać straty by zaciekle iść łeb w łeb, ale właśnie by podzielić się nie tylko tym co w nas najlepsze, ale po prostu wspólnym posiłkiem. I jedni się modlą, inni czynią znak krzyża, ja czasem pochylam głowę, ale tak naprawdę to uśmiecham się do tych, z którmi zasiadam do stołu i tym, którzy mi ten posiłek podadzą. Bo pokazuję im, że jestem z nimi. I powiesz mi Blogu, że mi się dobrze gada, bo Tata mi gotuje. I ktoś to kupuje. I płaci za to. Jeśli ktoś odmówi głodnemu posiłku, to los wyrówna. Dobrze mi się mówi o jedzeniu, bo ja przez działania obojga moich Rodziców byłam głodna, ale w różnych okresach życia. Ale jeśli ktoś przedkłada karierę i latanie po galeriach nad to żeby Ich rodziny miały co jeść wartościowego i podanego chociażby z godnością, to ja się pytam tych kobiet i tych mężczyzn gdzie wy zgubiliście swoją odpowiedzialność. No jasne można się wyszumieć, ale trzeba wrócić do domu. Takim, jakim się go ma. I to nie jest nie jest tak, że jedno ma zawsze usługiwać drugiemu. To trzeba tylko zadzwonić i powiedzieć jestem tu i tu, nakierowuję się na dom i czy masz pomysł co zjemy. I nie wiem, niech się skupię albo kup cokolwiek. No to rozłaczamy się. Bierzemy dwa oddechym dzwonimy i mówimy czy możemy zrobić tak że przygotuję to i to, zjemy, a potem czy pozmywasz. I niestety ktoś nie wstaje. I nie idzie, więc drugie łapie za talerz. A tymczasem należy być konsekwentnym: skoro się powiedziało to trzeba zrobić. I nie wet za wet i jakiś barter, tylko logistyczne współdziałanie. I tu Cię Blogu rozwalę bo czy ty wiesz co to jest zmywanie naczyń? To jest obróbka ciepłno-wodna szkła, metalu i stali przy użyciu środków chemicznych pod ściśłą kontrolą nadzorującego. A potem jest dzięki kochanie i buziak w policzek. I żadne ani mi się śni. Bo właśnie się wyniśniło, bo wszystko na cacy. I po co było było iść w zaparte? I naprawdę logistyka to mądra rzecz. To się inaczej nazywa zarządzanie dobrami. No to pokaż kotku co masz w środku. A daj ty mi święty spokój. No święty spokój to się miało jak się było w przedszkolu. I było źle, bo się znudziło. Potem była podstawówka i zrobiło się za poważnie, szkoła średnia to się czuło oddech dorosłego życia, studia to było wyzwananie ale i szaleństwo, a potem był ślub i dziecko i kredyt i teraz wszystko przecieka przez palce. I nawet nie chce się by jedno oparło głowę na ramieniu drugiego, no to po co być razem? By nie stać się człowiekiem wyniszczonym i samotnym. Lepiej mniej, biedniej, ale szczęśliwie i godnie. I ona idzie zrobić porządek w lodówce, bo po co tyle serów żółtych. A on to widzi i siada i bierze cokolwiek do ręki byle zasłonić twarz, bo on już dawno stracił kontrolę nad narzędziami. Bo ona kupuje sery, on narzędzia i tak się bawią w dom. A dziecko je pierogi od Babci. No bo ja nie umiem zrobić ciasta na pierogi. No i rzecz w tym, że ja też nie, Blogu. Ale przyglądam się Rodzicom i mama ma ciasto między palcami, a Tata otrzepuje dłonie z mąki, ale zarabia je nożem. I mama używa stolnicy silikonowej, która jest do ciast i pizzy, a ja chciałam Tacie wypierdolić drewnianą i mnie osadził w miejscu. I schowałam bez pyskowania, chociaż zrozumienie dlaczego powinnam to zrobić zajęło mi 5 lat. Także spokój, tylko spokój. Siej i zbieraj.
niedziela, 16 czerwca 2024
Jak mądrze czerpać z mężczyzny
I teraz Blogu muszę to dobrze rozegrać! Bo ja poszłam z tymi tomiszczami do introligatora. I zostawiłam i powiedziałam, że to są książki Bliskiego mi mężczyzny. A trzecia "Kuchnia śląska" w opłakanym stanie to mamy z czasów młodości. I teraz Andrzej powiedział mi, że mi odda równowartość za naprawę tych książek. Ale ja jestem kombinator przebrzydły i ja mu oddam tę SiNT pìęknie naprawiony, a książki kucharskiej, którą u niego znalazłam mu nie oddam. A to była książka drukowana w drukarnii nad polskim morzem i tam były przepisy na porządne polskie jedzenie. Także jeśli mam dbać o poziom cukru we krwi, to ta książka to jest znak od Matki Boskiej. A ja pożyczę Tacie i niech sobie porówna z książką mojego Dziadka Kucharza, Ojca mojego Taty. I może Tata wreszcie pozwoli mi naprawić tę książkę, która ma już chyba ponad 100 lat. A może to była książka Babci? Bo mój Dziadek jak przystało na kucharza nie gotował w domu. A za to, że zwrócił uwagę rozkapryszonemu dygnitarzowi czy jego niemoralnie prowadząca córka umie się chociaż przeżegnać dostał zakaz pracy w Krakowie. A wcześniej proboszcz parafii na pl.Mariackim przychodził do Dziadka na zaplacze na tatara. Takie to były czasy. A tatar to jest dobra rzecz! A przed meczem, bo to trzeba mieć siłę żeby zagrzewać cały czas do walki. I krzyczeć tempo! Tempo! Adrenalina się udzieli i może pójdzie! A nie, że chwilowa mobilizacja jak się robi ostro i na raz wszyscy wrzeszczą! Chociaż to już to nie to, co kiedyś! Bo nie ma młodych! Bo się dzieci nie rodzą! Bo się kobietom nie chce dbać o siebie! Nie chcą słuchać swoich ciał i myślą, że jak zdobyły mężczyznę i urodziły mu jedno dziecko, to już wystarczy. No nie wystarczy. Dwoje rodziców, to dwoje dzieci do opieki. I wystarczy zaufać mężowi. Skoro już raz utrzymał, gdy było dziecko, a mało tego budował wtedy dom czy kupował mieszkanie, to da radę i teraz. Bo będzie się w tym razem. I o to też chodzi w "Mocy przebaczania" by być razem, by się jednoczyć nawet w chwili strasznej. A w tej książce ludzie mają różne przeżycia.
Skąd cisza w moim domu
A jednak Andrzej miał rację, że "Moc uwielbienia" da mi siłę do walki z samą sobą o przebaczenie dla mamy. Ale ono paradoksalnie stało się we mnie poprzez pisanie ciebie Blogu w zakresie formowania się na nowo mojej wiary. Pozwolę sobie na dobry cytat z tej książki, który gdybym mogła skierowałabym do mojej mamy, która dzisiaj oskarżyła mnie o obłudę, że chodzę do kościoła, a jej odcinam kablówkę i domowy internet bez ponfirmowania Jej o tym. Po pierwsze po raz powiedziałam o tym gdy zamieszkałam u Andrzeja, a zignorowała moje słowa, a po drugie zrobiłam to ponieważ moja mama bez uzgodnienia ze mną podała mój numer PESEL do umowy o wyższym abonamencie. Także moja mama przegięła. Zostawiłam dekoder i router, nie odesłałam go i dostanę za to karę i po prostu zapłacę za to wraz z rachunkiem. Chociaż ja wiem, że w tych kablach jest bajzel. Ale skoro moja mama jak zwykle nazamwiała monterów po czym wyszła to jej wiszą kable. Zresztą telewizor w naszym domu jest ustawiony tak, że tylko mama może go oglądać. Ola siedzi na internecie, dawniej na Tiktoku a teraz nie wiem bo nie rozmawiamy, mama gra w Haydaya na dwóch telefonach i dobrze bo niech ćwiczy mózg machincjami kupna/ sprzedaży plonów rolniczych pomiędzy dwoma farmami, a moja mama Blogu ma 70 lat i ma chyba 120 level na każdym koncie. I za ten internet do tej komórki będę mamie płacić, bo to jest lepsze niż Ginkofar. I proste, że trzeba się skupić. Tata słucha radia na słuchawkach albo czytamy i komentujemy gazety, a ja Blogu czytam w ciszy, a piszę Blogi w huku, chociaż najbardziej lubię w kawiarniach albo w komunikacji miejskiej i to najlepiej tyłem do kierunku jazdy, żeby mnie nic nie rozpraszało. A ten cytat dla mojej mamy to " jak wzrastała wiara Abrahama?" I teraz skoro wszystko co w człowieku jest wynikiem dobra Boga, a my pomimo zła i niegodziwości wokół, dajemy się Bogu prowadzić, mamo, to jesteśmy bezpieczni, to poradzimy sobie i nawet będziemy mu wdzięczni za wszystko co się dzieje. Ale czy Ty mamo masz wiarę jak Abraham? Że złożyłaś mnie na ołatarzu mamony "i nadal wierzysz, że Bóg będzie błogosławił i pomnażał Twoich potomków poprzez Twoje dzieci". I żadne z nas nie chodziło do kościoła. U Zmartwychwstańców krzyczą powiecie, bo mają krzyczeć! Bo Bóg zmarł na krzyżu a dzieją się ładne jaja na świecie i w kraju i trzeba ludzi obudzić, no ja to wiem i ja bym mogła tam chodzić, ale Blogu ja tyle przeszłam wrzasków w dzieciństwie, że ja nie uznaję, gdy się w mojej obecności podnosi głos, a jeśli się krzyczy na mnie, to do widzenia i na następny dzień zimna wojna, a im dłużej poczekam tym lepszy ruszt. Tyle, że ja się nie mszczę, ja sprzątam. Bo jestem prawdziwą, rasową Kobietą, Blogu!
Ojcowie i ich księżniczki
Dobrze Blogu, teraz mam chwilę czasu. Mama opowiadała wrażenia z podróży. I opowiadała historię jednego z zamków bodajże w Insbruku czy Salzburku Otóż był to pałac żony tamtejszego pastora, z którą miał 15-ścioro dzieci, a którego za zuchwalstwo i czupurność ukarano zatrzaskując okiennice, odbierajac mu na stałe kontakt ze światem I zamyśliłam się nad tym. Bo jeśli u podnóży Alp zasłania się człowiekowi światło dzienne i on nie słyszły swoich dzieci, które bawią się w tym ogrodzie wokół tego pałacu, to paradoksalnie niszczy się go psychicznie. I tu Ci Blogu powiem jedną rzecz moja mama zawsze mi mówiła nie mścij się, nie pielęgnuj w sobie gniewu, bo wyniszczysz tylko samą siebie, a życie płynie. I paradaksalnie ja czuję Blogu, że po to jestem teraz w rodzinnym domu by konsekwentną łagodnością spróbować pokierować swoją rodziną na właściwe tory. I nagle też przeszła mi złość na książkę "Moc uwielbienia". I doczytam ją. Bo klucz jest w tym, że jej autor był pastorem, był baptystą, czy tam jest. Ale jest skromny. I do tej pokory i skromności nawołuje. A teraz Cię Blogu przeproszę, ale jestem w Bawiarence na Szuwarowej. Tu jest dużo dzieci do lat 5, bo są lody i kącik dzięcięcy, a w łazience przewijak i kącik na buty dzieci. Ale młode mamy znajdą tu stolik by poplotkować. No są głośne, ale czy to nie fajnie popatrzeć na kobitki, jak mówią o czymś z entuzjazmem? A mężczyźni znudzeni na komórkach, bo pilnują rzeczy swoich małych księżniczek. No ładnie, Blogu! No to piję herbatkę!
Nie powtórzcie mojego błędu!
Dobrze, Blogu jestem zreadowana. Już Ci tłumaczyłam co to znaczy. No, więc doczytałam sobie "Jak Bóg pomyślał kościół" i tak trzeba tę książkę puścić w świat, bo niech czyni dobro. A ja Ci Blogu napiszę coś ważnego co najbardziej trafiło do mnie ze słów kardynała Grzegorza Rysia: że Bóg jest wierny. Że każdy ksiądz bez względu na stopień w hierarchi kościelnej jest ułomny, bo wierny jest Bóg. I tylko On. Więc jeśli ja te 16 lat temu nie znalazłam pomocy u księdza w Parafii Zmartwystańców w Krakowie, gdy uciekłam z domu, ale też ja poszłam do kancelarii, to po prostu niepotrzebnie obraziłam się na cały Kościół. W efekcie nie ufałam nikomu. A to obróciło się przeciwko mnie. Dlatego bez względu na to ile macie lat, a zwłaszcza jeśli macie tak jak ja wtedy te 23 lata czy coś takiego, to nie obrażajcie się na Boga. Możecie zmienić kościół, jeśli ciężkie wspomnienia nie pozwalają Wam przebywać w pobliżu własnego domu. Macie prawo. Módlcie się tak jak umiecie, chodźcie na tę formę aktywizacji, na którą chodzicie, ale chodźcie. A ja oddałam do introligatora Volumin na Daszyńskiego 7a Pismo Święte Andrzeja do naprawy i gdy je odbiorę, to sobie skoczę na spotkanie grupy czytania Biblii. Ale to sobie poczekam, bo Biblia i książki kucharskie to najczęściej oprawiane książki, także mają huk roboty. A zabulę za to, jak za zboże. Ale tam są fachowcy.
sobota, 15 czerwca 2024
Jak ja się nieładnie zachowuję!
No to się Blogu przekonałeś ostatnio, że jestem aparatka. A teraz jestem sobie umyta i w łóżeczku i chciałam zadzwonić do Andrzeja, ale wiem jak to się skończy! Że Andrzej będzie do mnie mówił spokojnie i ciepło i ja zasnę, a on zamiast się rozłączyć będzie słuchał jak ja oddycham. Czemu On się nie rozłączy i nie zadzwoni drugi raz, żebym się przebudziła?
Pączki i żołnierze
Niedostatek i dlaczego ja dostawałam kwiaty od Konwojentów
Myślę Blogu o 2 sprawach o powrocie do pracy ze zwolnienia lekarskiego i wracam wspomnieniami do Taty pobytu w szpitalu. Bo gdy ja miałam te 10 lat i mama wywiozła nas do Babci ze strony mojego Taty, z którą w mojej ocenie celowo zerwała kontakt ( a poszło o to by spoważnieć i prowadzić dom i byłby on Jej tylko z moją siostrą na świecie), a następnie mama wezwała do Taty karetkę i zabrano Go do szpitala i z tego co wiem, to na 3A, chociaż nie wiem też co mama powiedziała tym Państwu, do których zadzwoniła. A ja się już przekonałam, że fantazję, to Ona ma, bo ostatnio mi groziła, że była na Policji i że teraz zrobi ze mną porządek, po czym wtciągnęła rzeczy z basenu i ściągnęła kostium kąpielowy, także ładny kocioł. Nawet rozważałam pójście do Pana Dzielnicowego, ale to już będzie ostateczność, Blogu. Bo jak musisz uciekać z domu przed Matką, to już bardzo źle. Gorzej, że to są działania psychiczne, a nie fizyczne. Jak dla mnie, to i tak za dużo. Może zresztą ja dlatego lubię koce, bo dają uczucie utulenia. O rany Boskie, po co ja płaczę? Czy ten niedostatek kiedykolwiek minie? No ja wiem, że nie. Ale ja to mam gdzieś! Bo ja śpię na brzuchu i jest mi dobrze! Teraz stoczę walkę z Mamą, o kołdrę, bo mam dziecęcą i dopìki nie kupię sobie dorosłej, to zniszczę niepowleczoną tę za krótką. I to samo zrobię z poduszką, bo kupię sobie 1 z pierza gęsiego, a nie milion poduszek. Oj zrobię sobie po swojemu. A ja poszłam z Mamą do Taty do szpitala, chociaż miałam te 10 lat, jako jedyna z naszej trójki, i ktoś powiedział na palarnii do Taty, no tej to się nigdy nie wyrzekniesz, cała Ty. A ja spojrzałam na Tatę i powiedziałam temu Panu, a niby z jakiej racjim proszę Pana i spojrzałam na Tatę i powiedziałam co nie Tato? I Tata się uśmiechnął i za jakiś czas już był w domu. A jeśli chodzi o moją pracę, to ja w Solidzie muszę pracować na śluzie i obsługiwać konwoje. Bo ja kocham Konwojentów i szlak mnie trafia jak ktoś na nich krzyczy co w Solidzie jest nagminne. A ja wyszłam z Konsalnetu i jak bym wrzasnęła na Konwojenta to nie wiem czy bym była żywa. I dobrze by było, żebym mogła tak pracować i oczywiście, że normalnie po 8 godzin, bo ja po 3 godzinach w krzywej cukrowej mam 6,62, czyli muszę mieć przerwy żeby zjeść. A na sortowni być nie mogę, bo mi się zaciskają ręce na nożyczkach, a dawkę mam dobrą, bo lepiej funkcjonuję. Także nie wiem, co mam zrobić z tym skierowaniem bo ono jest na 3 zmiany. Może lekarze coś wymyślą. A jak będę umiała tak pomogę każdemu z działów, bo jestem multifunkcjolna, bo tego wymagał Konsalnet. A teraz nie wiem jak tam jest. I jak to wszystko sobie teraz napisałam, to uświadomiłam sobie, że w mojej książce erotycznej pominęłam moje platoniczne miłości, a to jest ważne, bo ja już mając 17 lat śczrliłsm ba oczach całej klasy kolegę, za to, że nie odróżniał rajstop od pończoch, a pozwalał sobie na szownistyczne kawałki. Także z czym do ludu? A w ogóle, to ja mam ochotę napisać agresywną scenę wymuszonego seksu geja z mężczyzną. I to jakiego seksu! Andrzej mi odradza. Ale ja się z tym zmierzę.
piątek, 14 czerwca 2024
Czemu ja obsewuję świat?
Ola wzięła mi krzesło bez pardonu. No weź sobie siostra. Weź. Przyjrzyjź się kapie. Bardzo dokładnie i zastanów się jak to z nią było. Ja jej nie chcę. Najwyżej zmarznę. A krzesło? No skoro nie mogę mieć i krzesła i łóżka, to będę pisać na łóżku, a że ja mam małżeńskie łóżko, którego nie powinno się składać, no to będzie pod nim nieposprzątane. A że ja mam mały dziecięcy pokój w bloku, to wątpię, żebym tak manipulowała odkurzaczem. Skoro Klakier jest ważniejszy, no to proszę. Ale mniejsza z tym. Edward śpi, bo Ola śpi. A spytasz Blogu, skąd u mnie taka zdolność kojarzenia faktów i zmysł obserwacji? Bo widzisz Blogu, od pewnego momentu moi Rodzice się zaczęli żreć ze sobą. Od czasów podróży na miesiąc do Paryża, co na piczątku lat 90 było luksusem. Ale mój Tata wtedy jeszcze wierzył w naszą rodzinę. No więc zaczęło się psuć. I ostatecznie, gdy ja miałam lat 10, czyli byłam dziewczynką, Tata wyszedł ze szpitala. I wreszcie był spokój i cisza w domu. No to usiadłam z Tatą i oglądaliśmy Telexpress. I on na smutnych wiadomościach miał uśmiech na twarzy, s na żartach się zasmucał. Byłam przerażona. Poszłam do mamy do kuchni i zapytałam dlaczego tak jest? Bo tata jest chory psychicznue, to się zdarza, nic nie będzie złego. Ale co to znaczy psychicznie mamo- zapytałam. Kiedyś to zrozumiesz. Kochaj swojego Tatę. Poszłam do Dużego Pokoju i obiejałam przedramiona mojego Taty i pocałowałam go w policzek. Tata pocałował mnie w moje przedramiona. Nigdy nie wstydziłam się mojego Taty. Mamy wstydzę się bez przerwy. Nie jestem bez wad. A szacunek do ludzi starszych zdobyłam w bibliotekach. Bo do nich chodziłam by mieć ciszę w domu. A do biblioteki przychodzą ludzie doświadczeni i ciekawi i taktowni i rozmowni. No to się od nich uczyłam życia. I się nie zawiodłam!
Szkarłatna czerwień
Drukarka ze mną nie współpracuje, laptop też nie. Opad rąk. Ignoruję to. Co na froncie? Tata kończy gotować obiad. Pierogi zrobił gdy spałam. Może to po Tacie przechodzę łatwo do działania? Dziś pytanie, dziś odpowiedź. Chociaż Tata ma spokój, ja w emocjach. Ale Blogu ja jestem Ryba, to ja umiem też być lodowata. I wszyscy u mnie w pracy wiedzą, że jak ja milczę to niebezpiecznie, a jak coś piszę, to już i to na papierze, to nie ma przebacz. No dobrze. Edward śpi, Klakier mi schodzi z drogi, bo na Niego wrzasnęłam żeby wypierdałał od Edwarda i że Edward jest ważniejszy. Klakier chciał chodzić po mojej ławie, ale ja tam mam leki w pudełku i nie ma opcji. Dawniej to tolerowałam teraz już nie. Oddałam mamie przedłużacz, swój mam dobry, bo proste że jedno ma nie działać, ale byłam taka wkurwiona Blogu na Olę, że mi przegrzebała w szafie, że rany boskie. Ale wzięłam sobie krzesło, które po mnie dostał Klakier. Ciekawe! Ja jestem ważniejsza! I przyjrzałam się kapie na łóżko mojej siostry. I Boże jestem dumna z mojej Siostry!!! Bo moja siostra ma piękną miękką kapę w kolorze szkarłatnej czerwieni! Siostra ty chcesz kochać!!! Boże jaka Ty jesteś piękna! I uda Ci się! Siostra idź na urlop, jedź tylko Ty i Edward do lasu. Ty od blisko 10 lat nigdzie nie wyjechałaś! Siostra jedź! Ja utemperuję mamę! Będą drzazgi, ale muszą być! Tu nie chodzi o mnie! Bo ja już jestem wygraną. Tu nie chodzi o mamę, bo jest przegraną, tu chodzi o Ciebie! Siostra Ty boisz się Kobierzyna. To ja Cię oprowadzę po tym parku. Zrób tak. Przyjedź, ugotuj sobie, posprzątaj po sobie i samochodu i możemy jechać i iść na spacer. I nie musimy nic sobie mówić. Nic. Zresztą mogę mówić ja, jeśli będzie Ci łatwiej. Ale porozmawiajmy. Bo ja wczoraj po spotkaniu na Klubie Pacjenta poszłam z Andrzejem odnieść to czym nasz klub chce podzielić się z innymi oddziałami. I byłam tam gdzie leżałam ostatnio. I to był oddział Pierwszej Pomocy Interwencyjnej. Bo jak to było siostra? Mama kazała Ci mnie zawieźć, sama jak zwykle umyła ręce, tzn. pocaławała mnie w policzek pod kościołem, w którym sprzedawała parafialne gazety i w Matki Boskiej Gromnicznej pojechałyśmy. Nie spałam i ledwo co jadłam od 5 dni. Chodziłam do pracy i ledwie żyłam ze strachu jak poradzę sobie z agresją urzędników za pozwolenia Ukraińców na pracę. Piotrek mnie olewał albo posłał szczątek dokumentu czy zdjęcia na Whatsapie. No i Izba Przyjęć. Pod którą zawsze są 2 karetki Siostra. Zawsze! Jedna do wewnątrz, druga na zewnątrz. To jest święte w Tym szpitalu. No i wywiad. Ty że się z mamą martwicie bo choruję na schizofrenię, nie zażywam leków, nie jem i chcę popełnić samobójstwo. Pani Doktor na mnie. A ja: jem cokolwiek, nie śpię, leki zażywam i będę je żażywać, mam dość moich Bliskich, jeśli to ma pomóc mnie i mojej rodzinie to chcę tu być. Czy ma Pani myśli samobójcze. Bezwzględnie chcę żyć i po to tu jestem. Proszę zaczekać przed pokojem. Wyszłyśmy. To był oddział 1B. Oddział Miodzio. Po tygodniu karetką przewiozono mnie na 5B. I pierwsze pytanie: czy ma pani myśli samobójcze. Nie, ja chcę żyć. To co Pani tu robi? Ja nie wiem. No ja tam rozmawiałam z Pacjentkami, czytałam gazety i książkim przez chwilę pisałam kronikę, ale nie wiem czy wszystko jasno przekazałam, dużo siedziałam na fb. Byłam na gancarstwie, ale ja nie lubię tego. Nie miałam spacerów i jedyne czego żałuję, to że nie umiałam nauczyć się wstawać na gimnastykę. Po terapii w Białym Domku wiem, że to nic innego jak poranna rozgrzewka. Leki dobrano mi szybko, ale teraz przy zmienionym leku głównym czuję, że mam krystylaliczny umysł. A Ty siostra nie musisz tam leżeć by skorzystać z pomocy tego szpitala. Ale musisz przemyśleć czy chcesz. Nasza mama nie jest wieczna Siostra. To Ty musisz odciąć pępowinę. Bo żadna matka tego nie robi...bo nie umie. Po prostu wyjedź. Z Edwardem. Jedźni wróć do mnie. Nie do mamy! Do mnie Siostra, czekam na Ciebie. Mama nie ma co zamieść pod dywan. Bo już wiedzą wszystkie Jej dzieci. I oto była wojna! Byście zechcieli wysłuchać. Skoro nie dało się na poziomie było w sposób publiczny. Sami chcieliście. Ja się nie cofnę!
czwartek, 13 czerwca 2024
Znowu coś
Będzie draka Blogu, będzie taka draka, że głowa mała. No mam okres. No normalna rzecz, ale co ja robię Blogu? Wrzucam zużyte podpaski do kosza bezpośrednio. No a tego nie uznaje moja mama. Ja jeśli mogłam wyrzucałam je bezpośredniom ale w domu musiałam zawijać je w papier toaletowy. Ale gdy mieszkałam u Andrzeja to je zawijałam. Był wściekły. No ja wiem. Tylko, że on miał zrypaną żaluzję zewnętrzną, zasłon nie miałm a firanki poszły do prania, bo sukcesywnie myłam okna. No to niech na oczach sąsiadów nie grzebie po koszu skoro nie jesteśmy małżeństwem. Więc wróciłam do rodziców. Znajomość przetrwała i może się uda, ale to też nie będzie proste. Bo w pierwszej kolejności chce Andrzeja wyrwać z depresji. Bo tak trzeba. A potem utrzymać w dobrej kondycji przy pierwszym tąpnieciu. Bo ono przychodzi. Bo przestaje być euforycznie. Ja mam dobre leki, dobrze dobranem choć zmieniam pory stosowania w zleżności czy są stabilizujące. Jeden wywołuje wzrost ciśnienia i zaburzenia równowagi. Oj chwiałam się na nogach. Zero równowagi. Nawet sięgając po łyżkę na blacie się tego blatu łapałam. Policzę ile tabletek mi zostało. Powiem lekarzowi i podejmiemy decyzję. Teraz jest dobrze. No a olanzapina. No niestety byłam tak przybita. Senność pokonałam. Ale smutek rozwalał. Oj trzeba będzie tu zrobić korekty. Ale też powiedziałam, że nie mogę się wyciszyć, bo mam za dużo problemów. A ja też wiem, że w psychiatrii nie leku cudownego. Właśnie po to stosuje się koktajle leków by spróbować odnaleźć równowagę. Ale to trzeba się obserwować. To czemu moja całe życie tajniaczyła się z okresem to nie mój biznes. Ale już czas najwyższy to skończyć. Bo ja i Ola to już następne pokolenie. A teraz zrobię Blogu to, na co mam ochotę od dawna. Wezmę nówki karty mojej mamy do gry w remika w pudełku po moim Dziadku ze strony Mamy ( bo miał takie samo, gdy u niego byłam i leżało otwarte na stole i zamknął je na moich oczach, a byłyśmy zapowiedziane, a ja jestem bezpośrednia i mu powiedziałam, że gram z Babcią w karty, a Oni byli po burzliwym rozwodzie, nawet bardzo burzliwym) i zabiorę je, bo my w Klubie Pacjenta Białego Domku gramy w karty. No ja wiem, że Remik jest do uwodzenia. No ja wiem. I że mężczyzna ma oszukiwać. I Andrzej to robi. Ale ja też skupiam się na dodowaniu. Bo ja nie umiem dodawać. Ja się znam na zabezpieczeniach na banknotach, ale w rachunkach to ja dodaję i odejmuję do 10. No dramat. Jestem kasjer kas walutowo-złotowych, a nie umiem liczyć, no jak ja żyję, to ja nie wiem. A wracając do kart, ja też proszę Andrzeja by mi pomógł, gdy skończy. I pięknie przeprowadza przez kanały. I jest spokojny. Bo jak nam póją nerwy, to znów sobie damy po razie. Bo ja Blogu jestem emocjonalna i mogę nad sobą nie zapanować. A ja jestem w takich chwilach bezwzględna dla samej siebie. Milknę, sprzątam i wychodzę w nagorszą pogodę. I nie ma zmiłuj. I gdy zapadła decyzja, że się wyprowadzam, spojrzałam mu w oczy i powedziałam tak jest, przeszłam obok Niego, zjadłamm dokoczyłam mycie okien. Potem umyłam balkon. Potem chciałam powiesić firanki, ale Andrzej mnie błagał, żebym tego nie robiła. Więc zostawiłam mu je. I poszłam się pakować. Pakowanie zajęło mi godzinę czy tam 40 minut i się położyłam bo pomyślałam, że trzeba sobie dychnąć przed najgorszym. Z mamą umówiłam się chyba po tygodniu. Ale też następnego dnia szłam lekarza i zadzwoniłam do Andrzeja i zapytałam ledwo co tchem: Andrzej czy to musi tak być? Andrzej powiedział: nie kocham Cię Ewa. I ja Blogu wezmę te karty, bo do każdej gry są odpowiednie karty i nie gra się kartami do Blackjacka w remika. Bo w remiku jest tak jak w miłości. Oszukujesz będziesz oszukany. Idzie karta jest miłość. Nie idzie karta nie ma miłości. A mężczyzna ma grać tak, żeby kobieta myśłała że idzie. Tyle tylko, że mnie już tyle ludzi wokół oszukało, że ja nie mam ochoty na gry cudzym kosztem. A karty wezmę bez mrugnięcia okiem. Bo moja mama mi powiedziała zacznijcie się wreszcie spotykać. Jedźcie na wczasy do lasu. Sama sobie wreszcie kurwa jedź do lasu. Siądź sobie na dupie i prowadź swój dom, a nie że próbuję poskładać co nakopałaś. Wszystko cichczachem jak podpaski. Mamo, Tato co Wy sobie wyprawialiście nawzajem zanim się urodziliśmy? Bo tu jest pies pogrzebany. Może byście się wreszcie wytłumaczyli przed nam dlaczego od ponad 40 lat zatruwacie nam życie Waszym sporem? A Tata mnie studzi! Skończ z tym ocenianiem. No nie skończę. Kurwa 70 lat a walczą jakby mieli po 20. Jeśli kochaliście się tak, jak nienawidzicie to, musiała to być piękna miłość. Poczekam. Opiszę to, gdzieś to opiszę. Idę jeść, a potem posprzątam i lecę ciupać w karty do szpitala psychiatrycznego. I ja mam jechać na randkę do lasu? Mamo, czy Ty nic nie rozumiesz, że Kobierzyn, ma czakram? Nie trzeba jechać na Wawel. W Kobierzynie jest czakram. Ja to wiem na pewno, ja to czuję.
środa, 12 czerwca 2024
No muszę to napisać
Wiem, że poprzedni wpis był długi, ale muszę to napisać. Wstałam specjalnie wcześniej uwzględniając swoje, Taty i Oli potrzeby do wyjścia. Tak jak wstajemy. No i chciałam iść z Edwardem. A Ola z mordą na mnie. No to zakropiła mu oczy i Edward wie, że zaraz pójdzie. A ona krąży po całym domu, a rozochocony pies czeka, już skuczy, bo teraz Ola je. Poszłabym, bo obierałam już buty i zapięłam mu szelki i smycz. A ta ma muchy w nosie. Kurde Blogu ja wiem, że Ola boi się mamy. A ja nie. Ale nie lubię na nią patrzeć i słuchać jej głosu. A jeśli chodzi o gruczoły, to paradoksalnie poświęcę jajniki. A ponieważ to się dochodzi do zdrowia troszkę, to rację ma Tata, że ja mam oszczędzać. Zresztą solidna opieka kosztuje. A oszczędzać będę w dolarach. Bo ja Blogu po coś byłam w kantorze przez 2 lata czy tam 3. I ja wiem, że na dolarach, w Polsce, co podkreślam, traci się najmniej. Zresztą ja też muszę mieć wszystkie badania to ja sobie teraz pojadę do pulmonologa. Ola poszła z Edwardem. Bez czapki i bez parasola. Na 6 do 8 minut. Więc ja zaczekam i z Nim pójdę na poszukiwanie przygód psim nosem! Zrobię sobie kawę, o której Monia mówi, że ja piję napój mleczno- kawowy. I to najlepiej, żeby to mleko było zimne. Ale senny dzień! Wrócili. Spoko 25 min. Edward śpi. A na Klakiera dzisiaj tupnęłam, bo mi się kręcił przy Edwardzie. Edward jest ważniejszy. Zresztą Ola dobrze właśnie robi w tym momencie, bo najpierw nakramiła Edwarda, a potem Klakiera. Także dobrze.
Ambicje (po korekcie!)
Wszystko się Blogu odmieniło. Życie zmienia się jak w kaledoskopie. Straciłam jednak za dużo, bo... nadzieję. Mam siłę, mam taką pierońską siłę, że rozdupcę systemy. Tak naprawdę mam czas do grudnia. Potem będę musiała pomyśleć o operacji. I tylko tego się boję Blogu, że gdy wybudzę się z narkozy, niech to nie będzie mama. Proszę Cię Blogu, niech to nie będzie ona. Błagam niech mnie nie niepokoi, gdy będę leżała bezbronna. I czemu ja płaczę? By ulżyło. O kurwa ale będzie ciężko. Bo będę musiała być w domu, będę mieć problemy z jedzeniem i jeszcze te dwie kurwy złośliwe. A do psa: Edeczku kochany. O rany boskie, po co ja ratowałam tego psa o tego kołnierza? On miał zedchhnąć by ani Ola ani mama już nigdy nie dostały psa. Bo weternarze wiedzieli dlaczego odszedł Ogi. Ogi był wykastrowanym psem. Jadł, załatwiał się, bo z nim wychodziłam. Mama woziła go na bieganie. Ale w nocy i nad ranem chodziłam z nim ja, po nocce ok 6 rano, by wychodzimy wcześniej, bo umiemy się sprężyć z pracą. No ale ja w pewnym momencie miałam dość walki. Miałam za dużo. Bo problemy firmy się nawarstwiały, ja dostostawałam viraz więcej monitów, więc dzwoniłam do Brata, a on leciał w kulki. No to Blogu miałam do wyboru albo wrócić po nocy, wypić smoothiego od mamy i iść spać, wstać i walczyć, albo chodzić z psem. A moja siostra jak zwykle miała to w dupie, bo ona wielka dama wychodzi do pracy. A na zewnątrz zaciska szczęki... z rozpaczy. Bo ile można tak żyć? Ile się na to pozwoli. Więc przestałam chodzić z Ogim. I przebacz mi Ogiczku. Gdy on już był chory, wzięłam go na spacer. I nie chciał iść. Był obrażony. No bo teraz. I doszliśmy do ławki przy trawniku. I był słaby. Więc usiadłam. Usiadł tyłem do mnie. Więc przytuliłam się do jego szyim potarmosiłam go i powiedziałam mu przebacz mi Ogiczku, ale ja muszę walczyć o siebie. I wtedy Ogiczek położył się na trawniku, wykopał nosem dziurę w trawniku i wcierał w ten nos jej zapach. I ryknęłam Blogu. I nie chciał wrócić do domu. Chociał iść w stronę Krakvetu, tam gdzie na śmierć odprowadzał umierającego Pipina. Ale ja nie miałam pieniędzy. Więc powiedziałam Mu, chodź Ogiczku Ola to zrobi. I Ogi zamachał ogonem i wróciliśmy. Powiedziałam Tacie co się stało. Tata powiedział: ja też widzę co się dzieję, ale mnie też nic nie wolno. Wzięłam telefon i wyszłam i zadzwoniłam do Oli. Najspokojniej jak mogłam powiedziałam co się wydarzyło. Ola mi na to coś sobie uzburdałaś, mnie Twoje wymysły nie interesują. Zadzwoniłam do Andrzeja i ryknęłam z bezsilności. Andrzej mnie uspokoił i powiedział będziesz to ty musiała iść, bo ona nie ma odwagi. A ja się zatrzymałam, wzięłsm oddech i ze stoickim spokojem Mu na to, że to będzie zdychał, bo ja nie popuszczę już im na krok. Bo niech nauczą się odpowiedzialności. I wróciłam do domu i walczyłam z papierami. Na godzinę przed Oli powrotem zjadł całą miskę. Ja powiedziałam do Taty: Tato Jezu on zjadł na drogę. Tata powiedział tylko : zachowaj spokój, mniej emocji. A Ola weszła. I zaświergoliła Ogiczku jak cudownie że zjadłeś całą miskę. Widzisz już Ci lepiej. Ogi spuścił ogon. Tata wyszedł zapalić. A ja poszłam walczyć z jebanymi monitami. I co się stało teraz. Teraz jest Edward. Ja wróciłam do tego domu i zero historii tego psa. No, ale po co Ewie cokolwiek powiedzieć? Lepiej wrzasnąć do siostry: tego Ci nie wolno, to Ci wolno i zabrać torebkę i kroczyć sobie na autobus. No pani Księgowa! A gówno siostra! Właśnie gówno. Ty skończyłaś 3 kierunki ekonomiczne i wiesz co to jest gospodarowanie dobrami ekonomicznymi, a gdy ja kupiłam Edwardowi smycz przyszłaś wściekła, o muchy w nosie, i rzuciłaś we mnie tą smyczą i powiedziałaś złodziejko, zabieraj tę smycz. I co siostra nie wiesz czemu wyrzuciłam sitka z odpływu z wanny i ze zlewu w kuchni. Bo syfy się wyciąga i się wyrzuca. Trzeba sobie ubrudzić rączki. Damą jest ta kobieta, która to robi, następnie myje ręce i nakłada dobry krem. A nie ta kobieta, która nalewa wody do pojemnika na płyn do płukania tkanin w pralce i ma być czyste. Samo? To się po prostu myje pod kranem. Ale to są pierdoły. Czemu ja siostra mam ochotę to Ciebie postawić w stan oskarżenia przed Sądem? Nasz brat potrzebował by któraś z nas otworzyła firmę. We 3 siedziałyśmy. Ja milczałam. Ty i mama podjęłyście decyzje. Ja dalej milczałam. Mama wyszła. Powiedziałam Ci: Ola ja nie chcę zakładać Piotrkowi firmy, bo on nie jest wiarygodny. Powiedziałaś, ale każdy zasługuje na drugą szansę. Wyszłam. Wiedziałam, że jestem Twoim narzędziem. Bo jesteś jak generał. Wydajesz polecenia, a nie masz prawa. I gdy w ciągu pierwszych 5 lat przyszłam do z Płatnikiem powiedziałaś, że nie będziesz się uczyć tego programu. Czyli siostra wysłałaś mnie na wojnę, po czym zostawiłaś. Siostra generał idzie na śmierć z żołnierzami. Jeśli nie czeka go ostracyzm. I tak oto los w rodzinie mojej mamy zatoczył koło. Bo ojciec mojej mamy był dyrektorem, ale gardził podwładnymi. Byłam u niego tylko raz w życiu. Zanim zaczął wyć z bólu od raka. Gdy przyjechałam, siedział sam, bez żadnej kobiety u boku i oglądał swoje komunistyczne medale. Miał emeryturę, ale nie chlebową. Bo za co? Ale Ty siostra teraz będziesz miała ciężko. Bo na kogo się tu teraz wydrzeć? Komu teraz znów próbować przetrzepać laptop? No bo po co poprosić o hasło? No bo czemu mój laptop zapytał mnie czy pamiętam hasło? No ktoś wpisywał błędne. Tylko, że w domu był Tata i Ty. Tata ze mną rozmawia, ty kombinujesz. Siostra przepiałaś mi ładowarkę. Bo gniazdo nie działa. Bo miałam w nim non stop włączoną małą lampkę, bo czytałam. Więc siadło. Więc podrzuciłaś mi do szafy przedłurzacz. Bez przycisku, jak zwykle sknerzysz. Ale majesteryk zrobiła mama, bo przywiozła mi z skąśd tam koszulę nocną z Pepco z polskim napisem. No ciekawe. A Tobie i sobie piękne filiżanki. No bo wy sobie razem siedzicie w ogródeczkubi piejcie kawę, a ja msm tylko spać i nie pyskować i nie myśleć i czytać durne obyczajówki. A ja z Wami nie będę siedzieć. Bo jesteście fałszywe. Bo do Edwarda: słodziutkie, a gdy zamkną się za Tobą drzwi mama urządza ostre jazdy bez trzymanki. I co myślisz mamo że ja Cię będę nagrywać. A po chuj? Ty sobie lepiej nagraj mój głos, bo coraz rzadziej będziesz go słyszeć. No ale wracam do Ciebie siostra: Powiedziałaś mi wypierdalaj z mojego pokoju. I jeszcze ok. Bo masz prawo do prywatności. Ale Ty siostra pojechałaś dalej: ty powiedziałaś wynoś się z domu. Siostra prawa do lokalu mają nasi rodzice a nie Ty. Nie wiem czy zaczęłaś cokolwiek wpłacać do Spółdzielni. Ty się siostra licz ze słowami. I idź na Miodową, do burdelu. Bo zachowujesz się jak niewyruchana dziewica. Ale dobrze ugaśmy emocje! Dostałaś Edwarda, który jest bezbronny jak dziecko. Dostałaś siostra dziecko. Jesteś zastępczą mamą. Więc niech Edward nauczy Cię miłości! Trzeba dbać, angażować. Na początek kup mu smycz z lekką sprzączką. I jeszcze jedno ja nie bez powodu odcięłam domowy internet. Bo przychodziszm zasiadasz i oglądasz Tiktoka i co? I się frustrujesz. Zresztą na siedziałam na fb to wiem o co kamam. I co usłyszałam, że to, to każdy głupi umie i czy nie mam ambicji. No a Ty siostra masz? Nie chodź na basen Siostra, w którym ludzie myją się zamiast w domu. Ja szybko przestałam. Bo patrzę kto myje się obok mnie. Chodziłam na basen dla emerytek. A one mają problem z nietrzymaniem moczu. Więc sobie dałam siana. A gdzie Ty Siostra chodzisz na basen? I dlaczego masz brzydki kostium. Bo ciężko kupić. Bo ma być ciężko. Bo w pewnym wieku już się tylko opala. I to w bordowym kostiumie. I poszukaj sobie w Bonprixie. A ja się opalać nie mogę siostra. Bo ja zażywam neuroleptyki. Czyli wysiądą mi gruczoły. Przysadka poszła, jajniki zaraz pójdą, a teraz siada mi tarczyca. I co Ty zrobiłaś Siostra ty wyśmiałaś mnie, że nie zrobiłam biopsji i tłumaczyłaś jak to przychodnie muszą zarabiać. Siostra, niech sobie zarabia kto chce. Ja muszę być na to gotowa psychicznie. A Ty miałaś operowane przytarczyczki i Ty wiesz czym to pachnie. No, ale Ty nie zażywasz leków i nie niszczyszcz tej tarczycy, a ja co mam wybrać tarczycę czy serce? Po prostu siostra: odpierdol się ode mnie albo tak jak mi mówił za każdym razem Andrzej gdy Was przeżywałam, przez co schudłam 14 kg w 2 miesiące: jeśli nie chcesz pomóc, to nie przeszkadzaj. Ale jawnie Siostra, a nie podstępem!
wtorek, 11 czerwca 2024
Będzie problem
Na którymś etapie wychodzenia kryzysu psychicznego trzeba umieć znaleźć dla człowieka wyzwanie intelektualne. I w tym momencie właśnie skończy się moje zadanie względem Andrzeja. Ponieważ nie dorównuję mu intelektualnie. Ja czytam prasę i książki formacyjne wiarę, bo na każdym kroku na nowo ją odkrywam i siłę z niej. Andrzeja inspiruje teologia. A skąd wiem? Bo zobaczyłam, który z felietonów z Gościa go zaciekawił. Był to tekst Księdza, który był dogmatykiem. Zresztą w jednej z początkowych rozmów Andrzej powiedział mi ze spokojem i pierońską powagą, że Jezus był człowiekiem i Bogiem i pamiętaj o tym. A ja Mu na to odpowiedziałam, że Jezus był chory psychicznie, ponieważ nie można mieć tak potężnego umysłu by umieć to w sobie zaakceptować. I to jest właśnie mój problem. Dla mnie jest Bóg- Ojciec, Stwórca, jest wsparcie Matki Boskiej i jest energia Ducha Świętego, ale nie ma wiary w moc Chrystusa. Faktem jest, że rozwala mnie z podziwu, że Bóg mógł posłać własnego syna by zbawić ludzi. Ale to zasługa Boga, a nie Chrystusa. Dla mnie Chrystus dał się zabić. Tylko tyle, i bo może się mylę, minęła młodość, trzeba było wziąść się z życiem za bary, to sprokował konflikt i wypisał się z tego życia. Zrobił to wszystko w ogromnym cierpieniu, ale uważam, że tak postąpił. No i co tu zrobić z dwojgiem ludzi o tak innym podejściu do credo ich wiary? No ja sobie najwyżej napiszę ciebie Blogu i pewnie rozpłaczę się od bólu, bo już mnie ćmi głowa. Ale skąd Andrzej weźmie w sobie odpowiedni spokój, siłę, to nie mój problem. Każdy ma swoją inspirację. Ja mam 3: ludzi, siebie i słowo. I to niekoniecznie Słowo, wystarczy słowo. I jeszcze jedno: ja nie chcę tego poglądu zmienić. Nawet jeśli jestem przez to krową.
Gotowanie i uwodzenie
Gdy patrzę na moją koleżankę z pracy, to łamie mi się serce. Pracowała ciężko całe życie, w lodówce miała tylko światło, bo już nie miała siły iść kupić cokolwiek do zjedzenia. Dzisiaj jest na emeryturze, ale na swoje prywatne nieszczęście pracuje nadal. I runuje swoje małżeństwo. I wie, że uciekając co noc do pracy traci swojego męża. Bo nie chodzi o to, że nie uprawia się seksu, chociaż silverzy też mogą i nawet zmieniające się ciało czy normalna w pewnym wieku nadwaga, u obojga! zresztą, w tym nie przeszkadza. A ja pisałam kawałki erotyczne i sama się zadzwiłam, jak sprytne jest ludzkie ciało. Jak będziesz Blogu grzeczny to Ci przepiszę fajne kawałki z dobrej książki w tej tematyce. Wracam do koleżanki... chodzi o to, że traci się bliskość, a w konsekwencji wsparcie. I się dzieje z pięknymi małżeństwami? On ucieka w pornografie, a ona w koleżanki albo alkohol. I oboje cierpią. I tu zwrócę się do kobiet, my wiemy, że większość wojen wywołują mężczyźni. Ale my kobiety też umiemy rozniecić ogień z iskry. Idźcie do swoich mężczyzn, dotknijcie jego brwi i zapytajcie go czy możecie mu je przyciąć. Wyraźcie troskę o Niego i pozwólcie i róbcie to, na co On będzie Wam pozwalał. On Was kiedyś zdobywał, uwodził i podrywał i byłyście całe ugotowane! No to teraz wy Go ugotujcie! A jak się gotuje duży kawał mięcha? No ja mam uczyć emerytów gotowania? Otóż dobrze: gotuje się powoli. I tylko powiedzcie sobie: misiek już nigdy więcej tego gówna! O wiadomość z Bonito przyszła! Mam książkę z Oficyny Wydawniczej Silver w tym temacie! No mam kursa. I jeszcze muszę Tacie odebrać książkę "Franco i Stalin". No to pa, Blogu!
Proza życia
Dobrze Blogu pogadaliśmy sobie o piorytetach, a tu realia życia. Zjadłam z Tatą flaczki z chlebkiem. Miodzio. Lekko pieprzu. Teraz byłam z Edwardem i kilka wniosków i obserwacji.
1. Po pierwsze Mama z Olą strasznie pilnują żeby Edzio jadł swoje jedzenie. I dobrze, bo on lubi sobie zjeść.
2. Po sposobie załatwiania na spacerze myślę, że nie było mu się dane spokojnie załatwić, tylko że był przeciągany z miejsca na miejsce przy wózku dziecięcym, bo ani nie drgnie gdy jakiś jest w pobliżu.
3. Panicznie boi się mijanych starszych kobiet, zresztą że jakaś wdowa po mężu, bo Edward łasi się do mojego Taty, źle go traktowała i nie dojadał, bo żywił się kocim jedzeniem, bo wie które z nich jest dobre, a które nie.
4. Edward nie leży z moją mamą. Leży na Jej łóżku, ale nie z nią. To jest pies mojej Siostry.
5. Widzi i krótka smycz już nie jest potrzebna. Ale smycz Ogiego ma za ciężką sprzączkę.
6. I dalej gdy jest za dużo bodźców Edward nieruchomieje. Nie ucieka, nie kuli się. Tylko czeka, co pokonać najpierw
7. Po wypuszczeniu smyczy z ręki odchodzi mimo że czuje że pozostał sam, bo odwraca głowę. Gdy nie idę za nim, zatrzymuje się i spuszcza głowę, uznając prawo człowieka. Na komendę wracaj, wraca niebezpośrednio, niuchajac po drodze na prawo i lewo.
I zaraz mi się rozładuje telefon. I zegarek też mam rozładowany. Na szczęście mam wskazówkowy. No, a gdzie są Twoje ładowarki, zapytasz. No są. Bo ja muszę mieć takie ładowarki by móc podpiąć się w domu do laptopa czy kontaktu, a w pracy wyłącznie do kontaktu. Bo to że informatycy Solidu przetrzepią mi telefon to mi nie przeszkadza. Chociaż pewnie zawirusowany jak szlak. Ale to ja muszę myśleć o bezpieczeństwie Klientów mojego pracodawcy i nie narażać go na ryzyko wycieku informacji finansowych. Także Blogu ja wiem co kupuję inwestując w 2 metrowe oryginalne ładowarki Samsunga.
Dwóch samotników i ja
I znam Blogu Mężczyznę silnego i twardego. I znam Go lepiej niż jego rodzina. I wiem, że ten mężczyzna zostawił kiedyś na stacji kolejowej ukochaną kobietę, bo... musiał służyć w wojsku ojczyźnie. I to na morzu. I tęsknił za nią i tęskni po dziś dzień. Ale Blogu ja wiem co robię i co kupuję. Kupiłam 1 tom sagi o perypetiach kaszubskiej rodziny. I nie przeczytam jej, bo nie pojmę tej kultury, bo jestem z Galicji. Dla kogo jest ta książka? Dla Tej, która została na stacji. Bo zawsze można spróbować się odnaleźć. Drugą rzeczą, którą kupiłam jest męski zegarek. Japoński. Dlaczego taki? Bo On będzie stał na tej stacji i czekał na nią. Będzie wyprzedzał myślami czas i śledził go na pokazującym następną godzinę wskaźniku na tym zegarku. A dlaczego ten Mężczyzna to zrobi? By odkupić los. Poróżnił kobietę i mężczyznę, wywierał presję tak jak Jego rodzice wywarli na nim by zbierał rodzinę w całość i zrezygnował z miłości w imię wyższych wartości. Zbliżają się jego urodziny, nie mam przez te prezenty ani grosza, ale wiem, że dopóki ten Mężczyzna nie poczuje słodyczy i uzależnienia miłości będzie walczył z nią na każdym kroku i wszędzie. Bo kojarzy mu się z bólem i od tego bólu próbuje uchronić podległych mu ludzi. Ten mężczyzna jest winien ukojenie kobiecie, która za nim na tej stacji płakała. A skąd ja wiem, że Kaszuby? Bo nie zostawia się na dworcu kobiety, która musi wrócić przez całą Polskę. Gdyby tak było pożegnaliby się w domu. Skoro go odprowadziła musiała mieć niedaleko. Ale ja mam nosa! No to znalazłem ulicę, znalazłem dom. Na Google maps!
I znam innego Mężczyznę. Który się poddał i chce żyć nie po to by z tego życia brać garściami, ale po to by ono tylko minęło. Bardzo, bardzo dobrze znam gorycz takiego życia. Nie poddam się. Będę to robić wbrew woli tego Mężczyzny. Kopie moje serce za to, gardzi mną, ale przetrzymam. Tak właśnie walczy się o samobojców. Zachowuje się spokój i robi się dobrą robotę. Nie oczekuje się niczego w zamian. I ja to właśnie robię. I was wszystkich przywołuję do walki! Nie, nie o mnie. Ja już jestem bezpieczna. Bo we mnie jest już wola życia. Teraz trzeba walczyć o tych dwóch samotników!
A zapytasz Blogu, kto mnie dał tę wolę życia? Kto był, jest i oby był jak najdłużej. To Monia. Tylko ona wiedziała, że gdy ja do niej co niedzielę przychodziłam i słuchałam jak z zafascynowaniem opowiadała o zasadach wypiekania bułek w Biedronce, to tak naprawdę ratowałam swoją psychikę. To Monia pozwalała mi nie myśleć o moich kłopotach, odwracała uwagę. I ja teraz będę to samo robić z Andrzejem. Pomogę mu nie myśleć o tym co go boli. Pogramy sobie razem w karty. Ale Andrzej i jego koledzy z Klubu Pacjenta zrobili w tych grach i kartach taki bałagan, że ja to muszę poukładać. Czy któryś z Panów byłby łaskaw mi jutro otworzyć tę szafkę? No bo gdzie jest klucz?
poniedziałek, 10 czerwca 2024
Zachęta do działań!
Blogu, mama zgodziła się mi pomóc i zawieść mnie do Warsztatu Terapii Zajęciowej Szpitala Klinicznego im Dr. Józefa Babińskiego bym odebrała ponadstanrdowej wielkości obraz z oprawy. Zostawilłam kolejny. Bo na Warsztacie są profesjonaliści w tym oprawianiu. Są warci każdych pieniędzy! Nie dlatego, że robią to pięknie, tylko dlatego, że tym sposobem można przyczynić się do tego aby Ci ludzie zajęli myśli i ręce i oderwali się od swoich ciężkich kłopotów. Ja tym obrazom znajduje godnych ich ludzi i ich domy. Wyczuwam to. Wiem, że przywożąc tak duży obraz utrudniam być może pracę. Ale może Wy byście spróbowali. Pieniądze uzyskane w ten sposób przeznaczane są na wycieczki do instytucji kulturalnych i aktywizację Pacjentów. Teraz na przykład będzie Mitting Lekkoatletyczny! Od ponad 30 lat organizuje się zawody sportowe dla pacjentów psychicznie chorych, by nie tylko leżeli, ale żeby jak najszybciej dochodzili do formy i wracali do życia i codzienności. I teraz mam stasznego zgryza Blogu, bo ja zostawiłam obraz wielkości ławy w salonie. Więc muszę wrócić samochodem! A ja bym chciała autobusem i żebym wszystkim pasażerom mogła mówić, że to dzieło pacjentów szpitala psychiatrycznego, bo to bardzo wrażliwi ludzie! Zawsze tak robię ilekroć odbiorę obraz. I specjalnie jadę wszystkimi możliwymi tramwajami i autobusami w drodze do domu. Wiem Blogu, jestem nienormalna! No rzecz w tym, że jestem i co w związku z tym? Blogu ludzie chorzy psychicznie mają prawo żyć bez stygmatyzacji i oceniania ich za to na co biorą leki. Czy ja wyśmiewam czy atakuję kogoś za to, że ma zwichrowany kręgosłup czy migreny czy cokolwiek innego? Mówiłam, mówię i będę mówić, że jestem chora psychicznie. Ale to nie przeszkadza mi żyć. Przeszkadzają mi ludzie, którzy próbowali zniszczyć mnie wykorzystując do tego moją chorobę. Obróci się to przeciwko Wam. Nie z moich działań. Sprawiedliwość przychodzi w życiu. A ja się co niedzielę modlę by było jak najmniej ofiar. Ale po słowach mamy z samochodu wątpię czy Bóg słucha moich próśb. No trzeba robić dalej swoją robotę. Mamo, nie dawaj mi rad. Jeśli chcesz mi pomóc, to podejmij działania, zabierz głos i rozsądź. Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. Z samego gadania nic nie będzie. Wystarczy zapytać: jak mogę Ci pomóc ? Wysłuchać i wspólnie obrać działania, a nie krytykować mnie że za nisko powiesiłam haczyki na ścierki. Wpadłaś na to żeby je kupić i zamontować? Jeśli nie możesz pomóc, to chociaż nie przeszkadzaj! I pamiętaj, że ja mogę nie chcieć się do Ciebie zwrócić. A już się przekonałaś że umiem być bezwzględna tak dla siebie jak i dla innych. Więc działaj, rób i kochaj!
niedziela, 9 czerwca 2024
Już mi brakuje słów
Pisałam Ci Blogu o potrzebie ciągłej konfrontacji poglądów w partnerstwie. Tak samo jest w relacji mama-dorosła córka. Każda ze stron musi chcieć się wysłuchać i spróbować uznać argumentację jedna drugiej. Nie bez powodu młode małżeństwa mieszkają w pierwszej fazie z teściową. Bo ktoś musi tę młodą kobietę wszystkiego nauczyć. W moim przypadku na skutek powiedzmy to wprost walki o przetrwanie najpierw dorosłam potem pracowałam, a teraz dojrzewam. I to szokuje i wprost wkurwia moją mamę. Że choć mieszkam z nią to nie jestem już jej podporządkowana. Pokłóciłyśmy się o mole kuchenne i zastosowanie jagody kamczackiej. Ale w pewnym momencie moja kochana mama powiedziała wreszcie to, na co ja czekam. Mam 72 lata i już mi się nie chce walczyć. No i nareszcie mamo! Bo ja teraz gówno z nie wrócę do Solidu. Bo ja Ci teraz mamo poprowadzę dom. Z Tobą, mamo! Z Twoimi radami. Ale na swój sposób. Nie będzie wykorzystywania. Ja nie będę gotować mojej Siostrze, bo ja widziałam Mamo co Ola jadła, gdy Ty wyjechałaś. Nie zadbałaś o Olę! Jak mogłaś? Ola daje nawet 5 tys miesięcznie, a Ty jej nie zabezpieczyłaś. Nawet nie kupiłaś Jej mrożonych pierogów od koleżanki kucharki! Za to narzekasz na tę kobietę! A wystarczy zadzwonić i powiedzieć proszę Cię zrób mi bogatsze pierogi, bo wyjeżdżam i chcę by Ola miała wartościowy posiłek! Nie obrażaj się mamo, że ja nie jem Twojego ciasta z jagodą kamczacką. Tak mamo, robi się z niej desery, ale przede wszystkim wino. Ja wiem, co robię odmawiając Tacie jedzenia chleba, a Tobie Twojego ciasta. To że ja schudłam 14 kg i że nie jestem osłabiona to zasługa zdrowego stylu odżywiania. Wprowadziłam sobie, bardzo reżimowo bezwzględne warunki, schudłam i teraz muszę wytrwać w swoich postanowieniach. Żeby nie było efektu jo-jo. Mamo Ty miałaś dzisiaj rację, że ja kupowałam płatki owsiane i ich nie jadłam. Ale jem Mamo i gdy powiedziałam Ci żebyś mi zrobiła owsiankę z jabłkiem, a ja pójdę z psem. Powiedziałaś że nie umiesz. No to Ci powiedziałam, że tak jak dla dzieci. I co Ty mi Mamo zrobiłaś? Obrałaś jabłuszko i powiedziałaś, że mam sobie utrzeć. No właśnie! Obrałaś. Bo ja nie wpadłam na to, że jak nie obiorę będzie twarde! I po to mamy się uzupełniać! Więc mamo jeśli ja proszę byś wyrzuciła przywieszki na mole i pytam czy za komunistycznych czasów one były, a Ty krzyczysz na mnie, że wtedy nie było nawet mąki. Mamo! Ja nie wiem czy zdołamy z Olą uratować Toyotę przed licytacją. Bo widzisz Mamo Piotrek próbował mi zaszkodzić względem Urzędu Skarbowego. Mamo, ja będę robić to co zażąda Urząd. Posłałam wszystko Oli na maila, bo jest księgową i ufam Jej. Mamo Piotrek ciągnie ludzi wokół siebie w długi. Mnie, swoją żonę, i próbował swojego 24 letniego syna. Mamo Kamil ma całe życie przed sobą, czy on ma brać kredyty dla Piotrka? Czy następny będzie Adrian? Mamo, to nie jest czas na podróże Mamo. Bo może się okazać, że jeździsz do Auchan z wózeczkiem, jak emerytka, a nie pod Słomniki zbierać jagody kamczackie. Ocnknij się, Mamo! Jak cholera dbaj o Olę. Niech myśli, a nie że wy pijecie to jebane wino czy piwo!
Komentarz do kazania plus co nie co o jabłkach
Zjedzone, posprzątane, zrobiłam mamie szampon na wyjazd i sobie na co dzień. A teraz Blogu co myślę o Mszy. Po pierwsze ksiądz Piotr może sobie być przystojny, ale ksiądz bodajże Zygmunt pokonuje go doświadczeniem i bogactwem retoryki. Po drugie bardzo mi się przydały słowa, że ludzie od lat szukali idei tłumaczącej sens istnienia świata i człowieka, a odnajduje go dopiero w Chrystusie. A po trzecie komentując scenę rozliczania Adama ze zjedzenia owocu z rajskiego drzewa z Księgi Rodzaju Pisma Świętego ksiądz Zygmunt pomógł mi zrozumieć, że to tak już jest i zawsze będzie, że kobieta i mężczyzna będą różnie postrzegać świat i sprawy łączące bądź dzielące je. I to po prostu rozgrzeszyło mnie. Nie muszę się czuć niczemu winna względem moich Rodziców, to ich życia, a raczej przeżycia. Mam działać roztropnie, ale oboje szanować. I to próbuję robić. A w kontekście mojego związku z Andrzejem, który może się odrodzi to chcę sobie uświadomić, że partnerstwo czy też związek czy relacja wymaga ciągłej konfrontacji dwoja ludzi. Ale nie walki. Uważności, rewidowania poglądów. Nawet jeśli szłam przez życie jako samodzielna kobieta i byłam silna, to moje piękno, jak i być może Andrzeja, ma być w tym by teraz tę siłę pokazać w relacji. A to łatwe nie jest. Tyle tylko, że to jest właśnie piękno Andrzeja i moje, że gdy poszliśmy razem na pierwszy spacer, powiedziałam mu tak: jesteśmy tak chorymi ludźmi Andrzej, że musimy umieć powiedzieć sobie wszystko. I dlatego właśnie wróciłam do Rodziców. Bo wzieliśmy na siebie zbyt dużo by to unieść. I ks. Zygmunt może się bulwersować, ale ja Andrzeja lubię nazywać Partnerem. Bo nie każdy partner, to kochanek! A na biblijną scenę zjedzenia owocu rajskiego przez Adama chcę przytoczyć pastiż Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego z Teatrzyku Zielona Gęś. Adam prosi Ewę, daj ugryźć, nie bądź taka. No daj. Daj. A Ewa zeżarła całe jabłko sama. I na to odzywa się Wąż: niedobrze, cała Biblia na nic!
Tak sobie czytam ( po korekcie!)
Blogu, jestem na terenie Kościoła na Zamiejskiej. Teraz jem bułeczkę. I mam Głos Ojca Pio i sobie w spokoju poczytam. A jestem wcześniej, bo Blogu byłam zagłosować. Praworządnie, jak obywatelka Polski. Bo przede wszystkim jestem Polką, a nie Europejką. Tata zadzwonił czemu nie ma mnie na zupie, ale Blogu taki ładny dzień. W autobusie zaczęłam czytać ten Głos. I był artykuł o aktorze, który nawrócił z syfu Hollowoyd dzięki roli w filmie o Ojcu Pio. Ciekawe czy Andrzej widział jakiś film o Ojcu Pio? Jak nie zapomnę to się Go zapytam. A potem był artykuł o zawodniku MMA Białasie, który umie wytłumaczyć jak zadawanie ciosów drugiemu człowiekowi może być ewangeliczną próbą rozwijania talentów. No, zjadłam, to teraz mogę poczytać.
No dobrze, Blogu, przeczytałam. I znów odnalazłam związek jednego z tekstów z moją sytuacją. Kapucyn, doktor psychologii Brat Piotr Kwiatek napisał: "nie można kochać Boga i nienawidzić drugiego człowieka, gdyż miłość przeżywana na wzór Chrystusa nie opiera się wyłącznie na przepisach czy usługach wymiennych: jeśli mi pomagasz, wyświadczę ci przysługę. Bóg zaprasza nas do przekraczania tej biznesowej transakcji. Więcej, nasza duchowość szczególnie sprawdza się w trudnych relacjach". Ciężko mi Blogu, bo mój dom jest polem bitwy moich rodziców. Ostatnio kupiłam talerze i garnki. Mają nawet podzielone ścierki do naczyń. Ola jest po stronie mamy. Ślepo w Nią wierzy. I mama i Ola uważają, że ja jestem po stronie Taty. A ja jestem, Blogu, niezależna. Bo mogę! Bo jestem dzieckiem ich obojga. Gdy mama przekupuje mnie jedzeniem, to go nie jem. Bo ja wiem czym pachnie zaufanie Jej. Bo od czego Blogu zaczęła się cała wojna? Od tego że moja mama wyjeżdzała do Turcji, ja nie miałam na jedzenie i poprosiłam by mi dała 200 zł. Mama mnie wyśmiała. Więc Jej powiedziałam, że pójdę do Kobierzyna dobrowolnie. Mama uciekła do sklepu. Usiadłam z Tatą przy stole i zaczęliśmy rozmawiać. Tata nie atakował mamy. Mówił o swoim pobycie w szpitalu. On miał wtedy 40 lat, ja 10. Więc słuchałam. I nie zgadzało mi się to ze słowami mamy, które słyszałam od lat. Po powrocie mamy zaufałam Jej i znów byłam głodna. Byłam głodna przez moją mamę, której półka ugina się od win. Przestałam wyrzucać te butelki. Jeśli tak bardzo liczy się z opinią sąsiadów niech je sama wynosi. Ale teraz mama jedzie do Włoch. Nie na zwiedzanie. Tylko żeby je zaliczyć. Bo gdy opowiada o tych podróżach mówi nie o ludziach czy to atrakcjach czy przeżyciach. Mama opowiada o warunkach hotelowych. To ja wolę Blogu posiedzieć tu pod kościółem i poczytać coś co mnie ubogaca. No dobrze Blogu. Idę, bo zaraz przyjdzie Andrzej na Mszę. Pa! Blogu!
sobota, 8 czerwca 2024
Robię śledztwo!
Zjadłam kolację i mam siłę Blogu by Ci po krótce zrelacjonować. Po pierwsze kardynał Ryś jest genialny. Po drugie odnajduje już pierwszy związek pomiędzy "Mocą uwielbienia" a książką kardynała. Pisze on tak: " szczęście polega na tym, że tymi, którzy cię przyjmą do wiecznych przybytków, będą twoi przyjaciele. Nie chodzi o to, gdzie, tylko z kim spędzisz wieczność. Na tym polega jakość tego szczęścia". I rozumiesz Blogu? Trzeba wybaczać, trzeba budować porozumienia. I trzeba to robić szybko, bo życie jest tylko jedno. Ale należy wyciągać wnioski. I tu mam ochotę na książkę ks. Jana Kaczkowskiego "Życie na pełnej petardzie". Czuję, że to ta książka. Muszę lecieć do jakieś biblioteki. A drugi wniosek? Dopiero, gdy przeczytałam te słowa przestały mnie zasmucać te wypowiedziane przez księdza z mszy z Zamiejskiej. Powiedział on, że życie jest ciągłym wyzwaniem w Jezusie. Że zawsze będą przeszkody i że zadaniem człowieka jest je pokonywać. I tak to zostawił. I nie wskazał jak to robić. No właśnie! W Jezusie, czyli w ludziach. I dopiero gdy sobie przeczytałam kardynała to przyszło zrozumienie i mega moc. A teraz Cię blogu przepraszam, ale czytam sobie, że Sławomir Mrożek dostrzegł w młodzieżowej rewolcie polityczno- obyczajowej podkopywanie demokratycznych podstaw Zachodu. I ok. Bo młodość ma swoje prawa. Ale co Michnik robił we Francji w 1977 roku? Po co on tam był? Muszę lecieć do Taty. Pa Blogu! No dobrze, mogę czytać dalej to "Historia. Do rzeczy" jaki był fajny artykuł o małżeńskim trójkącie Lenina! I teoria szklanki wody z 2 poł. XIX wieku z literatury.
Protestantyzm a katolicyzm
No, dobrze Blogu to tak:
Znowu będę musiała jechać do Orange, bo mi się kabelek pleciony do ładowarki zaczął przecierać i tak nie może być. Bo ja muszę mieć 2 ładowarki. Bo jadna zostaje w domu, a drugą okradam z prądu Pana Prezesa Solidu. Jak dostanę rachunek, to nic nie będzie, bo ja i tak i tak mam takie długi, że nie będę już leżeć i się zamartwiać. Pisać książki erotycznej nie mam czasu, bo się starłam z Andrzejem. O książkę. Bo Andrzej mi dał do przeczytania "Moc uwielbienia" Merlina Carothersa. Zaczęłam czytać tę książkę, ale nie podobała mi się bierność poszkodowanych, a raczej łatwość do porzucania własnego cierpienia przy równoczesnym braku refleksji. Pstryk palcami i już się odmieniało. To tak nie jest. I kazałam Andrzejowi przestać rozdawać ludziom tę książkę, bo napisał ją baptysta, i czy rozumie on, że protestantyzm naciska na indywidualizm, a katolicyzm na współnotowość w Kościele. Ale nie wiem Blogu czy Mu to tak spokojnie wytłumaczyłam jak Tobie, bo byłam w szale złości. No i w odpowiedzi na to kupiłam sobie dzisiaj w Księgarni św. Stanisława książkę kardynała Grzegorza Rysia "Jak Bóg pomyślał Kościół" i kupiłam sobie jeszcze książkę psychoterapeutki dr Agnieszki Kozak "Mądra bliskość". A potem poleciałam do Media Markt i kupiłam nam pracownikom sortowni Solidu porządne radio. Bo my musimy mieć kontakt ze światem i móc usłyszeć co się dzieje na zewnątrz. I zaniosę. Ktoś mądry będzie musiał podłączyć. A kto z załogi będzie mógł, to mi odda po chociażby po złotóweczce. I mam paragon i trzeba skserować, żeby nie wyblakł i przypiąć do gwarancji. No to jak się wypróbuje. Teraz sobie poczytam. No to pa, Blogu
Wybór literatury ( po korekcie!)
I chcę Ci Blogu opowiedzieć o jeszcze jednym wydarzeniu na terapii. Rozmawiałam z Panią Psycholog o relaksowaniu się, o potrzebie odpoczywania. Powiedziałam Jej, że czytam powieści obyczajowe dla kobiet. Lubi je Pani? Tak szczerze mówiąc lubiałam. Teraz już mnie nudzą. Dlaczego? Bo w większości są pisane według kilku kluczy. Zresztą długo lubiłam je czytać, bo bohaterki zmieniają swoje życie od drobiazgu a w efekcie przebudowują wszystko. A ja Pani Psycholog nie wiem czy mam moc by coś zmienić w swoim życiu. Chciałabym, ale nie wiem czy dam radę. I Blogu wróciłam z terapii do domu i całą szafę powieści oddałam Bibliotece Kraków. I kupiłam sobie Wysokie Obcasy. Ale były dziwkarskie. Ale czytałam. No i mój Tata znalazł się w szpitalu. Mama z Olą mi nie powiedziały. Wiedziałam tylko, że jest na Jakubowskiego. Pojechałam w sobotę po nocce i pogubiłam się w korytarzach. I podniosłam głowę i była kaplica przyszpitalna. I pomyślałam, że może będzie tam Ktoś kto mi pomoże. Nie było nikogo. Ale na stoliku leżała prasa katolicka. Wzięłam Gościa. Pomyślałam, że gdy odnajdę Tatę to mu dam do poczytania. Jakoś odnalazłam. Tata na łóżku, tyłem do drzwi i słuchał na słuchawkach. Podeszłam do Niego, położyłam mu rękę na ramieniu. Tata odwrócił głowę. Stanęłam na wprost Niego i czekałam. Uparcie. Tata wyciągnął słuchawki. Powiedziałam Mu: przyjechałam do Ciebie, Tato. Poszliśmy na korytarz. Tam Tata dał mi do zrozumienia, że boi się, że ma raka. Za pomocą dr Googla pokazałam mu jakie są objawy raka nerek. Tata w jednej odżył. Wysłał mnie po wodę. Poszłam do Kauflandu. Gdy wróciłam Tata spał. Obudziłam Go. Dałam wodę i powiedziałam, że bedę za dwa dni zaraz po nocce. Gdy przyjechałam Tata dostał wypis. Ma problemy urologiczne. Dzisiaj mój Tata, po 4 miesiącach od operacji biodra jeździ na rowerze byśmy mieli co jeść. Ja kupuję nam gazety i rozmawiamy. Bo aby wyrwać się ze strachu przed mamą muszę myśleć i muszę wychodzić do ludzi. Poprosiłam mężczyznę, który przywiódł mnie do kościoła aby jechał ze mną do księgarni katolickiej po dobrą książkę. Powiedział mi, że nie chce mu się jechać. Po co Andrzej przywiodłeś mnie do kościoła i po co chodzę z Tobą na drugi koniec Krakowa do koscioła? Kurwa mać, skoro mimo wielotysięcznych blisko półmilionowych długów, które zafundował mi Brat, ja proszę tylko o radę i siłę Twojego intelektu przy wyborze ksiażki formacyjnej wiarę ( bo coś mnie musi utrzymać na powierzchni), a Ty mi odmawiasz, to Andrzej: Pokój Tobie! A zapytasz co to ma wspólnego z Gościem Niedzielnym. Przeczytałam go. I gdy nadszedł dyżur nocny, to z koleżanką raz dwa się uwinełyśmy z pracąm usiadłyśmy i zaczęłyśmy rozmawiać. Przez 5 godzin o polskich wartościach i nagle spojrzałam na Anię i zrozumiałam: że jest tak jak Ona powiedziała. Polacy pracują i mają prawo być z tego dumni. A ja czułam się jak garkocioł tak bałam się Mamy i Siostry. Ja się nie poddam! Czekam na tramwaj. Jadę do księgarni, potem do Orange zrobić sobie z internetem, a potem pojadę do parku Szymborskiej by odreagować.
piątek, 7 czerwca 2024
Uzależnienie moje i Rosjan
Zasadniczo Blogu nie mam czasu Cię pisać, bo czytam artykuł nt. finansowania rosyjskiej armii carskiej przez rozspijajanych celowo chłopów. Mark Shard zauważa w swojej książce, że średniowieczni mieszkańcy Rosji pijali piwa, miód piwny i kwas chlebowy. Ci lepiej sytuowani importowali wina z winogron i jagód. Zwyczaje trunkowe Rosjan nie odbiegały w tym czasie od zwyczajów mieszkańców Europy Zachodniej. Wszystko zmieniło się gdy w XVI wieku carowie zmonopolizowali handel znacznie mocniejszą od wina czy piwa wódką. Zrobił to zresztą celowo by tak zwiększać stawkę podatkową i zachęcając jednocześnie do picia wódki by wpływy były coraz większe. I tu mam dwa wnioski: jeden za Aleksandrem Pińskim autorem tekstu, że uwielbienie dla gorzały, z którego Rosjanie są znani na całym świecie, to stosunkowo nowy fenomen. A drugie to moje spostrzeżenie z naszego podwórka: choć obecnie w Polsce alkohol jest ogólnie dostępny i jest we wszystkich wariantach smakowych i kolorystycznych i łatwo po niego sięgnąć, to równocześnie coraz więcej grup wsparcia i ośrodków pomocy w wychodzeniu z uzależnienia. Ale to trzeba umieć sobie powiedzieć dlaczego się jest uzależnionym. Byłam... byłam bardzo uzależniona od czekolady i słodyczy w ogóle. Jadłam ją bez przerwy. I pewnego dnia w czasie rozmowy z Panią Psycholog w Ośrodku Rehabilitacji Dziennej Szpitala Psychiatrycznego im. Babińskiego wyznałam, że jem ją bo nie czeka mnie już w życiu nic nowego i że się nią pocieszam. I się rozpłakałam. Pani Psycholog podała mi chusteczkę. Wytarłam oczy i okulary. Pani Psycholog zapytała co oznaczały dla mnie te łzy. A ja powiedziałam, że ulgę, że to sobie uświadomiłam. I że teraz proszę o drugą chusteczkę, bo muszę wysiąkać nos, bo rzucam te słodycze. I rzuciłam. Ale łapią mnie skurcze łydek, bo mi gwałtownie obniżył się poziom magnezu, a ja nie uznaję suplementów, dlatego piję kakao na gorącej wodzie z mlekiem, i mnie smakuje mleko z laktozą. Aleś Ty mnie Blogu zagadał! Idźżesz, bo już nie mam do Ciebie siły!
środa, 5 czerwca 2024
Impra
Blogu, zjadłam tatara i tak pomyślałam, że zrobię imprezę dla pracowników Solidu! BO WRACAM! ZNÓW BĘDZIE MÓJ STANIK W KUCHNI! A CO MI TAM! PRZECIEŻ JA MAM ZIELONE PAPIERY. ZRESZTĄ KTO NORMALNY PRACUJE ZA TAKIE PIENIĄDZE PRZY TAKICH PIENIĄDZACH? FANATYCY. A NAM WSZYSTKO WOLNO!
wtorek, 4 czerwca 2024
Jak smakuje zmiana pracy?
Blogu, jest 22:20 nie śpię. Pomimo całodziennego funkcjonowania nie zasypiam. Powiecie co w tym dziwnego. Od 17 lat pracuje na 3 zmiany z przewagą nocy. Mój organizm powiedział: basta! Mam tylko niespełna 182 dni by nauczyć się spać w nocy. Są przy mnie Tata, Mama, Andrzej, jego Brat, mój Brat i moja Siostra. I Oni mówią bym odpoczęła, złożyła papiery o rentę i zmieniła pracę i styl życia i mają rację. Ale są optymistami. Bo ja wiem, że tej renty nie dostanę. Jasne powiecie papier jest cierpliwy i znajdzie się lekarz, który będzie wiedział co i gdzie napisać. Ale po co Blogu? Ja mam 41 lat. Jestem w wieku produkcyjnym owszem wymagam pracy w warunkach chronionych, ale czy na Solid MCG Sp. z o.o. kończy się świat, a raczej mój Kraków? Gdy szłam do psychiatry prosić o zwolnienie kupiłam Tej kobiecie bukiet sztucznych żonkili i zanim się rozpłakałam, że mam dość, powiedziałam Jej, że specjalnie kupiłam Jej sztuczne kwiaty, bo wiem, że zanosi się je na cmentarz i że ja ją proszę, że jeśli ma tu w Krakowie jakiś grób bliskiej sobie kobiety, mamy czy babci, to żeby zaniosła Jej te kwiaty, by ta zmarła Kobieta wstawiła się za mną. Pani Doktor powiedziała: piękne kwiaty, tak zrobię, idzie Pani na zwolnienie Pani Ewo, przez pół roku wszystko się ułoży. Przede wszystkim układa mi się w głowie. W ładnej histerii byłam. Jak ja spojrzę Tej kobiecie w oczy, to ja nie wiem. Ale pójdę by widziała jak wychodzę na prostą. I tak dumam, gdzie ja chcę pracować? I wiecie gdzie? A sklepie. Chcę znów być kasjerką w sklepie, nabijać Klientom ich produkty, a później wejść na sklep i kupić to co warto. Bo najlepiej zorientowane są kasjerki. Powiecie czyś Ty Ewa na głowę upadła, że Ty kasjer znający biegle waluty świata, przeliczający 1 milion dziennie idziesz do hipermarketu? I jak ty wyżyjesz z kawałka etatu? No nie wyżyję! Ale rzecz w tym, w Blogu że z najniższej krajowej też ledwie żyłam, a moja Rodzina była przy mnie. Mój Brat reguluje zobowiązania do których doprowadził. Tata dba o wyżywienie. Siostra z Mamą zapewniają mi dach nad głową. Andrzej dba o moją równowagę psychiczną. A Artur pilnuje żebym nie narobila bałagnu we własnych finansach. Jestem w dobrych rękach. Jasne Blogu, że pomiędzy mną a Nimi będą moje emocje. Zwłaszcza między Mamą a mną. Zresztą zobaczcie potrzeba 6 dorosłych osób by nade mną zapanować, no to chyba szał w ciapki, no nie tędy droga. Gdy zaczynałam pracować w Solid MCG sp. z.o.o przyszłam jako całkowicie ukształtowany zawodowo kasjer, ale życiowo mając 31 lat miałam w głowie siano. Siłą Solidu jest to, że pracują tam dojrzali ludzie i emeryci i wspierają niewielką ilość młodych ludzi. Młodzi ludzie uczą się życia od Mentorów. Bo tak ma być. Świat jest straszny, jest bewzględny i łatwo w nim popełnić błąd na całe życie i po to właściciel spółek Andrzej Szymanowski zestawia doświadczenie z siłą. Czy robi to, bo sam kiedyś potrzebował takiego wsparcia, to nie moja sprawa, jeśli umie połączyć zysk z szacunkiem dla starszych to należy to pochwalić. Nie myślcie sobie, że w Solidzie jest łatwo. Jest bardzo ciężko, ale chatakter wykuwa się powoli. Pracują tam głównie kobiety. I jeśli tam wrócę, to po prostu zmarnuje tę siłę, którą te kobiety we mnie inwestowały. Mam iść dalej by pomagać młodszym. Więc pójdę. Byliście ze mną gdy się śmiałam w głos, gdy prowokowałam, gdy lamentowałam, gdy byłam zezłoszczona, gdy pyskowałam i gdy się zakochałam i gdy płakałam Bóg raczy wiedzieć o co znowu, byliście mi Rodziną. Ja teraz po kolei będę zmieniać moje domy, przebudowywać życie. Boże, jak mi się chce to zrobić! Jak mnie nakręca ta perspektywa! Ale najlepsze jest, że ja mam to robić powoli! Bo to ma smakować! No jak co Blogu? Jak namiętny seks! I tak się właśnie kończy pisanie książki erotycznej! No coś muszę robić, co nie?
poniedziałek, 3 czerwca 2024
Edward
Blogu, wstałam sobie po 3 i poszłam z Edwardem. Edward to nasz nowy pies. Już go kocham. Żarłam się z moją głupią Siostrą, bo za długo trzymała Go w kołnierzu w domu. Zresztą też dziwny pomysł, żeby niewidomemu psu jeszcze zakładać kołnierz! Przecież on musi mieć swobodę ruchu. Teraz się przepycham z Olą o smycz. Bo Edward miał złą! Po pierwsze każdy pies zasługuje na swoją smycz! Nowy pies, nowa smycz. Po drugie smycz po Ogim jest za ciężka i za długa! Kupiłam drobniutką, leciuteńką i krutką. Tak, wiem, że Edward już coś niecoś widzi, ale to nadal niewidomy pies! Więc wybrałam taką smycz, żeby czuł się bezpiecznie! Żeby wiedział, że jestem krok przy nim. A ta Ola jest Blogu zaczorowany ołówek i dalej chodzi ze smyczą Ogiego. Jak się Blogu wkurwię, to wypierdzielę smycz Ogiego. Dlaczego mama z Olą nie zrobiły tego po jego śmierci? Zdygały się emocjonalnie! No to po co brały Edwarda skoro jeszcze nie opłakały Ogiego? No mówię Ci Blogu, one są zaczarowane! Na razie schowałam tę smycz do Oli pudełka z apaszkami. Ha! I zobaczymy co zrobi! Ale Blogu, ja się martwię o Edwarda! Bo on się nie załatwia! I on Blogu mało je! Po prostu za mało. Ale też jak widzę baterie leków jaką on ma, to może za dużo. No Ola się rzuca jak wsza. Głupia zarozumiała krowa! I w ogóle Jej Blogu nie rozumiem, bo jesteśmy z jednego domu, i od dziecka mamy psy, a Ona w ogóle nie ma nosa do psów. Kocha je i wstaje w środku nocy, żeby otworzyć im drzwi ze swojego pokoju i wyłażą i ja mogę z nimi chodzić, bo jestem w tym domu, ale ta Ola jest Blogu zaczorowana. Nie wiem Blogu co mam zrobić. Znalazłam w kuchni wizytówkę fundacji La Fauna. Przypuszczam, że to z tej fundacji jest Edward. Ale co ma fundacja do lekarza weterynarii? No jak się wkurzę, to przeszukam u Oli wszystkie wyniki Edwarda, sprawdzę gdzie jest leczony i zadzwonię. A Edward? Edward wrócił ze spaceru. I śpi przytulony. To jest taki pieszczoch! A jak wczoraj Tata obierał chrząstki do krupniku, to niuchał i się dopinał. Muszę mu obejrzeć zęby, żeby wiedzieć ile on ma mniej więcej lat i się przekonać czy mogę mu dać taką chrząstkę. Na spacerze Edward jest zaciekawiony okolicą, ale boi się hałaśliwych pojazdów, nawet wózków dziecięcych. Jest odważny w kontaktach z innymi psami. Ale Blogu, on musi jeść! I co ciekawe chce zjadać jedzenie Klakierowi. Klakier nie fika do Edwarda. Jeśli na łóżku leży Edward, Klakier kładzie się na ziemi.
Piękno kobiet
Pisałam Ci Blogu o nawróceniach wśród Francuzów. Bo widzisz, Blogu, nawracają się kobiety. Bo islam dopuszcza aborcję i pozostawia kobiety bez wsparcia. A to przecież musi być strasznym przeżyciem. Gdybym ja musiała usunąć ze swojego ciała dziecko mężczyzny, którego kocham, to po prostu bym się załamała. I te młode Francuzki, kolejne pokolenie, tych którzy przybyli do Frnancji po prostu szukają wsparcia. I piękne jest to, że je znajdują i że Nasz kościół przyjmie każdego. Ale teraz Blogu mój dziennikarski nos ( z czasów stażu w Dzienniku Polskim po maturze) ma ochotę na inne śledztwo. W kwietniu br Parlament Europejski przyjął rezolucję wzywzjącą do wpisania aborcji do Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej. Za głosowało 336 europosłów ( a raczej może osłów!), przeciw było 163 i co mnie przeraża najbardziej 39 wstrzymało się od głosu! Organizacje pro-life apelują, że nie aborcja, a prawo do życia jest podstawowym prawem człowieka. Taki komunikat wydali członkowie bractw z andaluzyjskiej Sewilii. Mocno też o deklaracji wyrazili się członkowie Aktion Lebensrecht für Alle. W swoim oświadczeniu nspisali "deklaracja ludzkiego bankructwa" i "hańba dla Europy". No i wszystko pięknie? Nie, bo ja chcę wiedzieć czy właściciele sklepów np. Auchan, Lidl i Biedronka odważą się wydać oświadczenie w tej sprawie? Czy zrobi to liberalny, amerykański Avon i równościowy Oriflame czy francuski wykwitny Yves Rocher. Chcecie żyć z kobiet, ale wspieracie je tylko, gdy są silne? Piękno kobiet jest takie, że się wydźwigną, ale są pierońsko pamiętliwe!
sobota, 1 czerwca 2024
Co jest siłą katolicyzmu?
Najbardziej w czasopismach lubię felietony i słowo wstępne naczelniaka. Otóż dzisiaj jest niedziela i za dłuższe zaraz idę na Mszę. Ale wzięłam sobie do czytania jedno z poprzednich wydań "Gościa" i zastanawiają mnie słowa ze wstępniaka. Ks. Adam Pawlaszczyk pzytacza słowa bp Oliviera Leborgne, który zapytany skąd we Francji tak nagły wzrost liczby młodych dorosłych przyjmujących chrzest odpowiedział, że nie wie. "To ewidentny znak od Pana Boga, to nie jest rezulatat prowadzonej przez nas misji". Temat powrotu do katolicyzmu izslamizowanej Francji to raz, ale ja chciałabym za ks. Piotrem (moim przystojniakiem!) z parafii na Zamiejskiej powiedzieć, że to my, wierni dajemy świadectwo wiary i do tego kościoła przyciągamy. Bo gdy toniemy w ruchomych piaskach kompucjonizmu, to chcemy odnaleźć jakąś stałą i siłę i nadzieję. A potem odnajduje się miłość. A to naprawdę jest napędowe uczucie świata. Będziesz miłował Pana Boga swego... itd itd.