Dzisiaj ubrałam się ciepło. Na zewnątrz i wewnątrz było mi dobrze. Blogu, wczoraj na grupówce padło pytanie czy kiedykolwiek zrobiliście coś niewłaściwego. I nie mogłam sobie przypomnieć. Dopiero dzisiaj na psychoedukacji uświadomiłam sobie, że wysyłając głupie maile do dyrektorki czy Bliskich dałam dowód swojego nieprzystosowania, nieprzewidywalności i odstępstwa od norm. I tym zamknęłam sobie możliwość awansu. I to mnie boli. I przychodzą chwile, gdy chciałabym odejść, ale boję się tego kroku. Tak bardzo marzy mi się Poczta. Może faktycznie pójdę do tej szkoły? Bo w szkołach policealnych nie trzeba się uczyć. Tam jest niski poziom. Chciałabym tam chodzić by zaspokoić moją ciekawość. Skończę terapię na miesiąc przed Wielkanocą. W pracy będzie ruch i dziurawy skarbiec. Na wiosnę wróci Justyna i trzeba będzie przyzwyczaić się do jej zarządzania. Wakacje spędzę w skarbcu. Na jesień pójdę do Żaka. Chciałam iść na kurs asystenta zdrowienia. Ale dzisiaj na indywidualnej psycholog podcięła mi skrzydła. Powiedziała, że będę musiała nauczyć się wyrozumiałości i nie bycia bezwzględną w ocenach. Nie chcę się tego uczyć. I nie chcę prosić Oli o kasę na kurs, a z mojej pensji na to mieć nie będę. Dlatego poczytam o zasadach otwartego dialogu i zrobię sobie to sama w Klubie Pacjenta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz