Ola pokazała dzisiaj focha mamie. Mama ją olała i poszła do Auchana kupić sobie tę ładowarkę, która była przedmiotem sporu. A ja pomyślałam, że ja nie będę w takiej dobrej sytuacji, bo nie będę mieć w takiej sytuacji pieniędzy. A teraz do mnie dotarło, że jeśli nie będę miała kredytów, to będę musiała którejś z nich dawać pieniądze. Oli nie będę, bo bogata Ola podobnie jak tata, jest niebezpieczna. A mamie żal dawać, bo się rozejdą. Trzeba dawać obydwum. A dla mnie jak zwykle nic. A co ja się będę przejmować i tak mi zabraknie.
Znalazłam info, że półki bookcrossingowe są w RegentOffice, Herbewie i na dworcu. Na początku mnie to ucieszyło, ale potem pomyślałam, że z reguły, gdy idę do pracy to Herbewo i Regent są zamknięte, a dworzec odpada, bo wolę autobus niż tramwaj, a poza tym nie będę specjalnie wysiadać. Zostaje dobry, sprawdzony punkt na Galla. Książki z niego znikają i dobrze.
Ponieważ "Popołudnia na Miodowej" są przygnębiające i by mieć książkę do uwolnienia czytam "Miłość aż po rozwód". Myślałam, że to komedia, ale to melosdramos.Chcę uwolnić ją 4 maja. A teraz wstanę i wybiorę do czytania tę, którą będę chciała uwolnić 10 maja.
We wtorek pojadę do mojej pracy by zabrać tenisówki z pracy, a zostawię czarne croksy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz