sobota, 17 kwietnia 2021

Myśli

Przejrzałam zapiski wstecz i tak: pokonałam kryzys niezrealizowanego życia, nie uciekłam z pracy, a dzięki temu, że mama jest w Krynicy, wiem co będzie po jej odejściu. Dalej będzie życie. A Ola tak jak jest trudna, to jednocześnie wyrozumiała. 

W "Pensjonacie Samotnych Serc" bohaterka Matyda zwana Jaśminkiem wspomina jak w czasie życiowego kryzysu wyszła na prostą dzięki naukom swojej babci Helenki. Mówiła ona, że życie jest tylko jedno i nie można poświęcić go na smutki. Zawsze miałam jakieś ale do swojego życia. Ale apogeum 3 razy. I raz w Sylwestra, że nie mam partnera, II raz w kantorze z samotności, nudów i zamknięcia, a III raz gdy po raz pierwszy dotarło do mnie, że mama kiedyś odejdzie. Dzisiaj wydaje mi się, że te smutki są za mną. Teraz mam nowy lęk: życie bez Oli. Ale przecież wiem będzie się układać, aż w końcu się ułoży. Perturbacje zawsze są. 

No to wracam do książki...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz