wtorek, 6 kwietnia 2021

Początki smutku

 Mama pojechała do sanatorium. Brak mi jej. Bez jej parasola życie to tylko gonitwa. Wytchnieniem jest książka i ten blog. Dzień płynie za dniem, od wypłaty do wypłaty, rok za rokiem. Tak to kiedyś będzie. Na przystanku męczył mnie smutek, zażyłam antydepresant. I tak pomyślałam, że tak samo kiedyś go zażyję u Edy. I nawet nie poczuję jak będę tylko spać. Wiem czemu powinnam mieszkać z Edą. By ją wesprzeć, gdy straci Piotrka. I by się nie rozpiła. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz