Niczego w życiu nie tworzę, no może poza wspólnotą z bliskimi i drugą z współpracownikami.
Pod wpływem innego rozdziału z tej książki odważyłam się sobie powiedzieć, że chcę zostać w Solidzie nawet wobec faktu, że pewnie nie będę mieć całego etatu. Brett napisała w nim, że zmiana otoczenia nie oznacza uśpienie swoich odwiecznych problemów. Z Konsalnetu uciekłam ze strachu, że będę szeregowym pracownikiem. Teraz nim jestem i dobrze mi z tym. Tak jak napisałam przed chwilą do Roberta odpowiada mi spokój i typowość tej pracy. Czy wiecie, że przez 6 lat nie wydarzyło się w niej ani nic nadzwyczaj dobrego ani nic nadzwyczaj złego. Jak dobrze, że to nie pełen przygód kantor czy pełen poświęcenia Konsalnet! To jest praca. Chcę zrobić swoje i iść do domu, do bliskich, psów, hobby i jedzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz