sobota, 23 maja 2020

Prawdy Garncarza, czasem najlepsza praca, to ta, którą już masz!

U Brett w "Bóg zawsze znajdzie Ci pracę" jest rozdział o garncarzu. I o Garncarzu. Bo my jesteśmy gliną w rękach Boga. Bret patrzyła na księdza, który toczył na kole garncarskim i słuchała, gdy mówił, że nie zawsze się udaje, ale on nastawia się, że się uda. I że w życiu liczy się właśnie odpowiednie nastawienie. Pisarka pisze jak piękne mogą być nasze niedoskonałości, gdy poddamy się rękom Garncarza. Jeszcze tego nie rozumiem. Jak i tego, co pisze na koniec. Na wszystkim, co stworzymy zostaje ślad nasz i Boski. Oba są dobre i oba mają swoje miejsce w naszym życiu. 
Niczego w życiu nie tworzę, no może poza wspólnotą z bliskimi i drugą z współpracownikami.
Pod wpływem innego rozdziału z tej książki odważyłam się sobie powiedzieć, że chcę zostać w Solidzie nawet wobec faktu, że pewnie nie będę mieć całego etatu. Brett napisała w nim, że zmiana otoczenia nie oznacza uśpienie swoich odwiecznych problemów. Z Konsalnetu uciekłam ze strachu, że będę szeregowym pracownikiem. Teraz nim jestem i dobrze mi z tym. Tak jak napisałam przed chwilą do Roberta odpowiada mi spokój i typowość tej pracy. Czy wiecie, że przez 6 lat nie wydarzyło się w niej ani nic nadzwyczaj dobrego ani nic nadzwyczaj złego. Jak dobrze, że to nie pełen przygód kantor czy pełen poświęcenia Konsalnet! To jest praca. Chcę zrobić swoje i iść do domu, do bliskich, psów, hobby i jedzenia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz