poniedziałek, 25 maja 2020

Nowakowie i moja drzewna charakterystyka

Czytam teraz "Kruchy fundament" z cyklu Nowakowie. Jest coś w tej książce, że trudno ją odłożyć. Ale równocześnie nie dziwię się, że WAB zrezygnowało z tej sagi. To ambitna książka. Psychologiczna, bez zarysowanej akcji. Inna od masowych polskich obyczajówek.
Przeczytałam wywiad z Basią na lubimyczytac.pl. Ona ma zwyczajnie rację opisując odwagę ludzi do rozwodu i życia po nim. Trochę jednak podkolorowała rzeczywistość w innym punkcie.  Nie wierzę, że zdefiniowany, określony już człowiek będzie dążył do małżeństwa. Nie mam wokół siebie udanych małżeństw. Te z pokolenia moich rodziców umarły z obrzydzenia drugą stroną. Te z mojego pokolenia się rozpadają. Mało kto umie być sam ze sobą. Nie jestem dobrym przykładem. Bo mnie w ciszy i spokoju, np. nocy gryzie chandra nad niezrealizowanym życiem. Są momenty, gdy chciałabym już decydować o naszym domu by nie mieć czasu na takie refleksje. A może one zawsze będą? A może do tego czasu pokonam w sobie ten problem? Gdy pomyślę, jak bardzo ludzie cierpią w życiu, to moje problemy wydają się śmieszne. Ale one są. Trudno jest spojrzeć na siebie i powiedzieć, że jest się nieudacznikiem. Bo nie ma się swojego kawałka podłogi, bo nie związało się z mężczyzną. Szukałam, ale się poddałam. Mogłabym powiedzieć, że przestałam walczyć o siebie. Że dałam się losowi. Ale co to da? Odnalazłam swój cel, by być użyteczną dla bliskich. By nie być jak liść na wietrze, co to nim rzuca na wszystkie strony. Jestem gałęzią. Jestem taka jak całe drzewo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz