Wracając do taty. To jest człowiek pełen gniewu, trwa w nim jak zapieczona śruba. Może mi kupować słodycze, owoce i kwiaty, a ja i tak wiem, że na nim nie warto budować życia i relacji. Nie można na nim polegać. On i Ola mają wiele cech wspólnych: władczość i chęć zniszczenia tego, co im nie odpowiada. Czy w młodości tata przyciągnął mamę takim przekupywaniem? Pozorną dobrocią i uwagą niby bezinteresowną? A może w przeciwieństwie do jej rodziców był pewną stałą? Może poprostu, bo był? Dobrze, że nie jestem z Robertem. Dobrze, że byłam dla niego tak nieważna, że obojętne mu było, że odeszłam. Ot romans. Tak jak dla mnie Grabowski.
Przez chwilę chciałam napisać książkę o małżeństwie moich rodziców. Chwilę później pomyślałam, że nie wiem wszystkiego. A teraz myślę, że nie mam prawa. To ich życie, emocje, decyzje, wybory i skutki. Nikt nie ma prawa zamykać bogactwa ich odczuć w najlepszej nawet książce. Ich historia trwa. Póki oboje nie odejdą. A propo książki. Pamiętam, jak na pogrzebie Jana Pawła II (w niedzielę była 100 rocznica urodzin) wiatr obracał strony książki położonej na trumnie, a potem nagle zamknął całą księgę i już nie otworzył. Tak jak jego życie. I tak samo jest z nami. Bóg obraca kartki w naszym życiu, a potem nagle ją zamyka i to koniec. Bóg jest książkoholikiem. Ile on książek czyta na raz, prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz