Blogu, myślę, że teraz, gdy mama jest sprawna i pełna sił witalnych, moje życie płynie spokojniej niż ludzi w moim wieku. Najgłupsza na świecie jest Ola, bo już po raz drugi pożyczyła Piotrkowi oszczędności. Już nigdy nie zobaczy tych pieniędzy. Ile by mu nie pożyczyła, to tylko kropla tego, ile Piotrek i Eda potrzebują co miesiąc. Blogu, w lutym 40 lat, a ja czuję się jakbym miała 31 i zaczynała w Solidzie. Czy znalazłam równowagę? Chyba tak. Babcia Celinka miała rację w tym, że długie gniazdowanie nie sprzyja samodzielności. Mi tę samodzielność uniemożliwiły kredyty na samochody dla mamy. No i wygoda i lenistwo. Bo po co Blogu ja mam prać komuś skarpetki, skoro to mnie je Ktoś pierze? Czy mi żal mamy, gdy krzyczy, że jest do wszystkiego sama? Nie jest, Blogu, bo bierze od Oli pieniądze. Ode mnie też w jakiś sposób. Gdy mama krzyczy, to we mnie pojawia się myśl, że mnie czeka gorszy los niż mamę. Bo i Ola i Tata będą mną pomiatać. Tylko, Blogu, trzeba żyć. A ponieważ tak niewiele od nas zależy, to trzeba się cieszyć drobiazgami. I dlatego Blogu zostawię w Ogrodzie Literackim przeczytany "Telefon od Mikołaja". Może sprawi komuś tyle frajdy, ile mi? Blogu, nie boję się osamotnienia. Bo już dawno jestem. Boję się tego fizycznego zapieprzu, który zafunduje mi siostra. A miłość? To już minęło. Ale lubię o niej czytać, szczególnie u Witkiewicz. Pa, Blogu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz