sobota, 19 stycznia 2019
Zawsze będzie mi żal sortowni
Dzisiaj, gdy o 13 wstałam po nocce, ledwie wyszłam z łazienki, jak przyjechali do nas Piotrek z Edą z Drago i Abbi. To był mamy pomysł, żeby się psy przyzwyczajały do siebie. Wypili w kuchni kawę i pojechaliśmy pod pomnik na spacer. Nie mam o czym z nimi rozmawiać. Później każde pojechało do domu. Dziewczyny zjadły do końca włoskie danie i pojechały do Auchana. Jeszcze nie wyszły jak już spałam. Gdy wróciły rozpakowałam zakupy i posprzątałam w kuchni. Mama ufarbowała Olę i odkurzyła. Rano były na szkoleniu Ogiego. Jutro Ola też jedzie. I do p.Wiesi do firmy. Ma to być jej dorywcza praca. Dzisiaj mama powiedziała, że jeśli skończy się kiosk, to pójdzie do sklepu. Nie wierzę w to. W pracy w nocy myślałam czy mieszkając w Trzebini miałabym jak dojeżdżać do pracy w Krakowie? Myślę, że nie i mi żal. I ciągle przychodzi też taka myśl, że po co pracować skoro na wszystko zarobi mój brat i/lub jego synowie?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz