niedziela, 20 stycznia 2019
Jak bardzo jestem przyzwyczajona do mojej rzeczywistości!
Leżę po niedzielnym obiedzie. Gdy mama wyjdzie z kiosku mamy jechać po Adka. Ola pojechała na Zielonogórską. Nie wykupię więcej karnetu na basen, bo nie chce mi się na niego chodzić. Jutro pójdę z Adkiem. Dzisiaj doskwiera mi ból duszy. Jest on nietypowy, bo zaczyna się od lęków o przyszłość, a kończy się samopocieszeniem, że można uciec od bólu istnienia w obowiązki i w pracę. Są jednak takie momenty, gdy to niemożliwe. Nie zawsze też zakład pracy będzie moim ukojeniem. Jak sobie wtedy poradzę? I jak poradzę sobie, gdy nie będę pracować? Jak bardzo jestem przyzwyczajona do mojej rzeczywistości! Każda jej ewentualna zmiana mnie przeraża. Najgorsze jest to, że nie mam z kim o tym pogadać. Nikt kogo znam nie ma takich lęków.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz