czwartek, 31 stycznia 2019
Co będzie za dwa pokolenia? I dlaczego mi to nie przeszkadza?
Tylko co to znaczy? Rozwiązaniem tej zagadki będą słowa mamy, ale myślę, że chciałaby abyśmy się wspierały z Olą i żebyśmy szły przez życie razem i mimo trudności cieszyły się życiem. Inna myśl z "Gry kolorów" to ta jaką odnaleziona ciocia Agaty Donimirskiej snuje na cmentarzu. Jedna to taka, że to bliscy dmuchają i gaszą zapalany znicz, a druga to taka, że przemijamy. Za dwa pokolenia już jesteśmy nieznani i zapomniani. Nie boję się tego. Dla mnie liczą się MOI bliscy, z którymi żyję. Bez nich to będzie tylko czekanie na finał. Oczywiście znajdę sobie zajęcie np. czytanie, ale czy poczuję więź do nowych ludzi wokół mnie? Czy można się czuć bezpiecznie bez miłości? Za godzinę idę na dodatkową nockę w skarbcu. Jutro krótki sen i po kody.
środa, 30 stycznia 2019
Jacy są dla nas umarli?
Przecież umarli są dla nas łagodni. Tak pomyślała Agata Donimirska, bohaterka "Gry w kolory" odwiedzając grób swojego ukochanego Kostka. Zadzwiło ją to, bo bała się tam iść. A ja? Czy będę rozmawiać z bliskimi? Czy będę jak bohaterka Ficner- Ogonowskiej, która nie chciała odejść spod grobu? Ponoć żałoba trwa rok. Tak by przejść przez wszystkie okoliczności i święta bez utraconej osoby. I dopiero, gdy to się uda możemy iść dalej. A może będę jak ta pacjentka ze szpitala, tzn żyć przeszłością, a za punkt krytyczny swojego życia podawać godzinę m? Myślę, że mama chciałaby abym była szczęśliwa.
Odkrycia
Na fb taki tekst o umierającej bliskiej osobie: tracę ją teraz, ale wierzę, że nie na zawsze. Mój komentarz: Dopóki będę pamiętać moich bliskich będą ze mną. Jak dobrze, że żyjemy w dobie smartfonów, gdy tak łatwo zachować zdjęcie bliskich. Odkrycie dzisiejszego dnia: biblioteka na Lubomirskiego o krok od stanowiska busów. Nie powinnam wymagać by w przyszłości załatwiano mi kody, trzeba będzie samemu po nie przyjeżdżać.
poniedziałek, 28 stycznia 2019
Naprawia się...
Mam okres. Chyba pierwszy od lat. I tak zaczęłam się zastanawiać czy gdybym mogła to zdecydowałabym się na dziecko? Nie, chociaż żałuję, że tak wyszło. Jest nam wystarczająco ciężko i ciasno. No i nie chcę takich obowiązków. Nie chcę biedy dla mojego ewntualnego dziecka, nie chcę samotności braku rodzica. Nie chcę zerowego startu w życie. Niech tak będzie jak jest. Byłam w 2 bibliotekach. Na Jasińskiego pojadę jak przeczytam ostatnią książkę stamtąd.
niedziela, 27 stycznia 2019
Życie za ciebie wszystko zrobi
Bożena napisała: nie musisz mieć lęków, życie samo za ciebie wszystko zrobi.
Ładne odpisałam. Trzeba tylko robić swoje, a życie przejdzie.
Czasem gdy myślę o przyszłości, przestaję się bać. Będę pracować, a gdy przyjdzie przejść na emeryturę, przeprowadzę się do brata i bratowej. Dobrze, więc teraz muszę tylko pracować.
Ładne odpisałam. Trzeba tylko robić swoje, a życie przejdzie.
Czasem gdy myślę o przyszłości, przestaję się bać. Będę pracować, a gdy przyjdzie przejść na emeryturę, przeprowadzę się do brata i bratowej. Dobrze, więc teraz muszę tylko pracować.
Bóg kończy wszystko, co zaczynamy
Wydałam niedzielny obiad i posprzątałam. Teraz robię nic. Odkurzyłam też mieszkanie. Jutro pojadę do bibliotek, przy okazji kupię coś na obiad i do lotto. Psychicznie też jest dobrze. Ten post powstaje za drugim podejściem. Przy pierwszym żałowałam, że tak wcześnie wstałam i że się nudzę. Pomyślałam teraz, że szkoda, że kiedyś będę potrzebować okularów do czytania. Zaczęłam się zastanawiać czy żałuję, że się zestarzeję. Tak tego żałuję, ale śmierci się nie boję. "Bóg kończy wszystko, co zaczynamy" (to z "Bóg zawsze znajdzie Ci pracę"). Ola chyba złapała grypę, bo wszystko ją boli. Mama pojechała do kiosku.
sobota, 26 stycznia 2019
Life code
Byłyśmy z psami u Piotrka i Edy. Naprawdę mogłabym z nimi zamieszkać, nie byłoby to dla mnie krzywdą. Myślę też, że nie będę musiała pracować. Jeśli kiedyś dojdzie do tego, że pojawi się kwestia przeprowadzki, to zapytam Piotrka czy oczekuje ode mnie abym pracowała. Jeśli nie wydłużą wieku emerytalnego, to moja data emertury to styczeń 2043 roku, czyli za 24 lata. Tyle się jeszcze do tego czasu wydarzy. Myślę też, że lata po godzinie m zaprawią mnie w boju i w samotności. Przypomniał mi się ten artykuł z WO o tym, że pytanie o sytuację społeczną powinno być jednym z podstawowych dla lekarza pierwszego kontaktu. Czy do samotności można przywyknąć? Na pewno można się z nią pogodzić. I choć czasem dociera do mnie jakie jest moje położenie, to na ogół czuję się zaopiekowana. Rzecz jest w tym, że jak dotychczas miałam tylko bliskich i gdy przestałam żyć złudzeniami, to jest mi lżej. Złudzenia dotyczyły liczby przyjaciół, perspektyw na miłość mężczyzny, posiadanie własnej rodziny i domu, ukończenia 3 stopniowych studiów i wykonywanie aktywnej i dobrze płatnej pracy. Nic z tego nie mam, a okazuje się, że mi dobrze. Ciągle jednak mam zakodowany life code niczym dress code. Pa
piątek, 25 stycznia 2019
Dwa wnioski
Doszłam do 2 wniosków: skoro intuicyjnie wiem, że zmiana pracodawcy zbiegnie się z godziną m, to nie warto rezygnować z sortowni na rzecz hipermarketu z powodu jej ewentualnego stanu zdrowia. A drugi wniosek: po przeprowadzce do Trzebini wrócić do pracy na sortowni np w Krakowie czy w Krzeszowicach. Ludzie dojeżdżają do pracy i nie ma w tym nic dziwnego. Idę spać.
I po buncie
Niczego nie policzę, bo nie wiem, ile za co płacimy. Był we mnie przez chwilę bunt by zawsze mieszkać tu w rodzinnym mieszkaniu, ale wiem, że się sama nie utrzymam. A pracować nie zawsze się da! Wogóle przyszło pogodzenie z losem i co do przyszłości i co do teraźniejszości. Ola z Adkiem mają jechać do AquaParku, a mnie mama namawia na Serenadę. Pojadę. Przeczytałam "Anioły do wynajęcia" i "Anielski kokon" i "Siedem sióstr". Przez weekend chciałabym przeczytać "Zamarznięte serca". Lingas-Łoniewska opieprzyła fanki za to, że nie podobają im się okładki wznowionej serii Zakręty losu. Chyba dopiszę swój komentarz!
Po awanturze
Wzięłam Uż-eta, pojechałam z mamą do sklepu i oczywiście pokłóciłam się z nią. Już mam ich tak strasznie dość. Najbardziej mamy. Mam do niej żal, że uziemiła mnie kredytami. Gdyby nie one myślę, że dorosłabym do tego, żeby zacząć bez nich na codzień. I ja i oni jesteśmy toksyczni. Pokłóciłyśmy się o to, że zarzucam odchudzanie. I tak ciągle dumam nad słowami Agnieszki o tym, że warto płacić jak za zboże za wynajęty kąt, byle mieszkać samemu. Jaki to paradoks, że zdecydowałam się zostać w domu rodzinnym, bo tu czułam się pewnie, a niepokoi mnie myśl czy będę musiała zamieszkać z bratową u niej w domu. Policzę sobie wydatki, gdy zabraknie rodziców.
niedziela, 20 stycznia 2019
Jak bardzo jestem przyzwyczajona do mojej rzeczywistości!
Leżę po niedzielnym obiedzie. Gdy mama wyjdzie z kiosku mamy jechać po Adka. Ola pojechała na Zielonogórską. Nie wykupię więcej karnetu na basen, bo nie chce mi się na niego chodzić. Jutro pójdę z Adkiem. Dzisiaj doskwiera mi ból duszy. Jest on nietypowy, bo zaczyna się od lęków o przyszłość, a kończy się samopocieszeniem, że można uciec od bólu istnienia w obowiązki i w pracę. Są jednak takie momenty, gdy to niemożliwe. Nie zawsze też zakład pracy będzie moim ukojeniem. Jak sobie wtedy poradzę? I jak poradzę sobie, gdy nie będę pracować? Jak bardzo jestem przyzwyczajona do mojej rzeczywistości! Każda jej ewentualna zmiana mnie przeraża. Najgorsze jest to, że nie mam z kim o tym pogadać. Nikt kogo znam nie ma takich lęków.
sobota, 19 stycznia 2019
Zawsze będzie mi żal sortowni
Dzisiaj, gdy o 13 wstałam po nocce, ledwie wyszłam z łazienki, jak przyjechali do nas Piotrek z Edą z Drago i Abbi. To był mamy pomysł, żeby się psy przyzwyczajały do siebie. Wypili w kuchni kawę i pojechaliśmy pod pomnik na spacer. Nie mam o czym z nimi rozmawiać. Później każde pojechało do domu. Dziewczyny zjadły do końca włoskie danie i pojechały do Auchana. Jeszcze nie wyszły jak już spałam. Gdy wróciły rozpakowałam zakupy i posprzątałam w kuchni. Mama ufarbowała Olę i odkurzyła. Rano były na szkoleniu Ogiego. Jutro Ola też jedzie. I do p.Wiesi do firmy. Ma to być jej dorywcza praca. Dzisiaj mama powiedziała, że jeśli skończy się kiosk, to pójdzie do sklepu. Nie wierzę w to. W pracy w nocy myślałam czy mieszkając w Trzebini miałabym jak dojeżdżać do pracy w Krakowie? Myślę, że nie i mi żal. I ciągle przychodzi też taka myśl, że po co pracować skoro na wszystko zarobi mój brat i/lub jego synowie?
czwartek, 17 stycznia 2019
Moje spostrzeżenia
Ogi z tęsknoty za mamą zjadł jej pantofel. Gdy nie ma mamy, jest tak, jak przewidziałam. Ola ogranicza się do pracowania, psów i wydawania poleceń albo dobrych rad w stylu: mogłaś po to jechać do Auchan. Czuję się samotna w walce z codziennymi obowiązkami. I tak kiedyś będzie. Ola boi się o pracę w szpitalu. Jestem dobrej myśli. Wiem, że dotrwa tam do emerytury, ale mam przeczucie, że będzie w innym dziale. Myślę, że wróci do rejestracji. Jej 12-tki zejdą się z moimi, a mamy już nie będzie z nami.
Czytam teraz I tom sagi Rybałtowskiej. Męczy mnie obraz walki w zsyłce i w podróży. Może chciałabym, żebyśmy zapomnieli o okrucieństwie wojen i radzieckiego socjalizmu? Mimo moich chorób świat i życie jest piękne. I jeszcze jedno: Lingas-Łoniewska przyznała się dzisiaj do depresji. I mimo że uważam, że to chwyt marketingowy, to jestem ostrożna, bo choroba duszy jest trudna i niejednorodna.
Równolegle z tym postem pisze ze Zbyszkiem z konwoju. Napisałam mu, że lubię Solid za to, że jest bardziej ludzki, że nie ma terroru, jaki wprowadzała Agata. Chodzę tam z przyjemnością. Najbardziej dobija mnie bezczynność w skarbcu.
Czytam teraz I tom sagi Rybałtowskiej. Męczy mnie obraz walki w zsyłce i w podróży. Może chciałabym, żebyśmy zapomnieli o okrucieństwie wojen i radzieckiego socjalizmu? Mimo moich chorób świat i życie jest piękne. I jeszcze jedno: Lingas-Łoniewska przyznała się dzisiaj do depresji. I mimo że uważam, że to chwyt marketingowy, to jestem ostrożna, bo choroba duszy jest trudna i niejednorodna.
Równolegle z tym postem pisze ze Zbyszkiem z konwoju. Napisałam mu, że lubię Solid za to, że jest bardziej ludzki, że nie ma terroru, jaki wprowadzała Agata. Chodzę tam z przyjemnością. Najbardziej dobija mnie bezczynność w skarbcu.
środa, 16 stycznia 2019
Ktoś ze mną, a ja z nim
Jesteśmy z Olą we dwie, bo mama drugi dzień u babci. Jest po 20-tej Ola powiedziała mi: pa Ewa i poszła spać. A ja poczułam się szczęściarą, że mam dwie kochające mnie istoty. Plus psy. Że mogę pogadać z mamą o planach na jutro, i że jest Ola i że zawsze już będzie ktoś ze mną, a ja z kimś. Kupiłam dzisiaj "Serce w obłokach" Magdaleny Kordel. Jeśli kupuję teraz książki, to z myślą o zamieszkaniu w Trzebini, w której biblioteki nie znam. A jeździć do Krakowa, czyli 40 km po książkę, to chyba przesada. "Serce" będzie 13 marca. Muszę jeszcze kupić "Pisarkę" Katarzyny Michalak. Ale to w przyszłym miesiącu. Luty będzie lepszy, bo podwyżka najniższej krajowej, ale i kasa za godziny nocne, bo w kadrach mają już pismo z ZUS o wycofaniu zajęcia środków. Odłożyłam na razie "Zamarznięte serca" by przeczytać "Bez pożegnania", bo termin zwrotu goni. Kończę by czytać.
wtorek, 15 stycznia 2019
Tragiczny finał WOSP
Dzisiaj nie patrzę na życie w takich czarnych barwach jak ostatnio. Moje demony śpią. Czym żyje Polska? Śmiercią prezydenta Gdańska zaatakowanego nożem w czasie Światełka do nieba WOSP. Po jego śmierci Jurek Owsiak zrezygnował z prezesury fundacji. A moim zdaniem wykorzystał okazję by zrobić koło siebie szum i przykryć fakt, że chce iść na emeryturę. Czytam teraz "Siedem sióstr" na Legimi i "Zamarznięte serca" na papierze. Idę do pracy.
sobota, 12 stycznia 2019
Dobrze, że jest tylko jedno życie na ziemi
Zważyłam się. Waga stoi w miejscu. Nie wierzę, że schudnę. I coraz częściej myślę o tym, że tych moich bioder i tak nie uratuje. Ale żeby mieć czyste sumienie wytrwam w tej diecie do końca 2019 roku. A jeśli nie schudnę, to nie pójdę do ortopedy. Nie boli, to po co iść. Złości mnie, że Ola mi daje dobre rady co do mojej tuszy. A ten jej tekst, że mnie zostawi. To chyba ja ją i jej psy mogłabym zostawić. Ale nie mam dokąd pójść. Jestem życiowym straceńcem. Dobrze, że jest tylko jedno życie na ziemi, bo musiałabym od nowa nieść jakieś nieszczęście.
Bez zmian
Zostaję w sortowni, mało tego obliczam ile by mnie kosztowały dojazdy do poszczególnych sortowni, gdybym mieszkała w Trzebini. Chyba jednak warto robić to, na czym się dobrze znam. Że powinnam pracować to jasne. Po co siedzieć w domu z Edą skoro boję się jej głupoty? Sprzątać jej domu nie będę, a gotowania nie ma sensu jej odbierać, bo co ona wtedy by robiła?
Może dzisiaj poczytam.
Może dzisiaj poczytam.
piątek, 11 stycznia 2019
Czyżby zmiany?
Dzisiaj po pracy pojechałam do tego banku. Gdy wróciłam poszłyśmy z mamą z psami, później obiad i sen do 20:45. Teraz jest 21:40 i nie chce mi się spać. A jutro do pracy na rano. Nie kupię żadnej z nowości, bo i tak nie mam czasu czytać tych, które mam, bo ciągle jest coś z biblioteki. No chyba, że z myślą o emeryturze. W tym tygodniu nie przeczytałam żadnej książki. Gdyby skarbniczka z nocnej zmiany nie została byłabym dzisiaj rano sama w skarbcu, bo koleżanka zaspała. Potrzebuję kolejnej dawki leku, bo zaczynają mi się lęki. No, zażyłam. Czasem żałuję, że nie pracuję na kasie w hipermarkecie. Może wtedy spałabym w nocy. Jeśli za kilka dni nie zmienię zdania, to pogadam o tym z mamą. Mam dość skarbca i dość sortowni. Popatrzę na ogłoszenia.
czwartek, 10 stycznia 2019
Ostatni dzień wolnego
Przelałam na IKE. Cieszę się, bo na wszystko starczyło pensji, nawet tej okrojonej. Dzisiaj o 7 byłam z mamą w Lidlu po bluzki dla Oli. Po powrocie ok 8 spałam do 12:30, więc teraz nie śpię. Jutro ranek w skarbcu. Odebrałam Avon od Moniki. Mam nowy stanik sportowy, właśnie z Avonu. Podoba mi się. W następnym katalogu dużo fajnych rzeczy. Źle obliczyłam kwotę, którą musi mi oddać Piotrek. Za mało mu podałam. Jutro lub w poniedziałek muszę jechać do banku wyjaśnić dlaczego konto nie jest zamknięte. Nie chce mi się czytać.
Przypuszczam, że na emeryturze też będę musiała pracować, ale wtedy najlepiej na kasie w Carrefourze. Szkoda, że teraz nie mam jak dorabiać.
Przypuszczam, że na emeryturze też będę musiała pracować, ale wtedy najlepiej na kasie w Carrefourze. Szkoda, że teraz nie mam jak dorabiać.
środa, 9 stycznia 2019
O ike, pracy i opiece
Dzisiaj przyszła pensja, gdy wszystko zapłacę zostanie mi 86 zł. Piszę o tym, bo wczoraj planowałam, że będę oszczędzać na emeryturę. Ale nie będę uruchamiać kolejnego programu tylko przeleję min 50 zł każdego miesiąca na istniejące. Mądra dewiza: nie oszczędzaj po wydawaniu, wydawaj po oszczędzaniu. Myślałam nad przeniesieniem ike do innej instytucji, ale na obligacjach skarbu państwa mogę stracić najmniej.
Co do pracy w hipermarkecie, to jeśli nie będę musiała, to się nie zdecyduje. Podpytałam dzisiaj mamę o opiekę nad leżącą matką mojej rzekomej koleżanki, której niby zaproponowano 12-tki. Powiedziała, że ma się wtedy więcej wolnego, a do leżącej matki ktoś może przychodzić. I wszystko jasne.
Co do pracy w hipermarkecie, to jeśli nie będę musiała, to się nie zdecyduje. Podpytałam dzisiaj mamę o opiekę nad leżącą matką mojej rzekomej koleżanki, której niby zaproponowano 12-tki. Powiedziała, że ma się wtedy więcej wolnego, a do leżącej matki ktoś może przychodzić. I wszystko jasne.
wtorek, 8 stycznia 2019
Jeszcze o pracy
Tak się rozochociłam do pracy na kasie, że aż mnie rwie żebym już teraz złożyła cv. Na szczęście nie całkiem zwariowałam na tym punkcie, bo jednak w obecnej pracy nie jest mi źle.
Wymyśliłam też ważną rzecz. Jeśli by się tak zdarzyło, że zostałabym sama w skarbcu, to go zamknę i pójdę na sortownię albo będę czytać książkę przez całą zmianę.
Na pewno nie będę sama pakować zasiłków. Nie pozwolę i temu pracodawcy na stałe przesunięcie bez stanowiska i podwyżki.
Wymyśliłam też ważną rzecz. Jeśli by się tak zdarzyło, że zostałabym sama w skarbcu, to go zamknę i pójdę na sortownię albo będę czytać książkę przez całą zmianę.
Na pewno nie będę sama pakować zasiłków. Nie pozwolę i temu pracodawcy na stałe przesunięcie bez stanowiska i podwyżki.
Relacja z dnia i rozmyślania zawodowe
Dzisiaj wstałam o 11. Byłam z mamą z psami na placu po karmę, nagrody i uszy. Później sprzątałam po obiedzie. Ola minęła się z mamą, gdy szła na spotkanie związku emerytów (bo mieli jej legitymacje do podbicia). Zagrzałam Oli pierogi, a gdy wróciła mama od razu pojechałyśmy do sklepów (Auchan, Carrefour) po jedzenie. Później dziewczyny poszły na spacer z psami, a ja zrobiłam kolacje. Zakupy rozpakowałam z mamą. A teraz (22:30) od godziny już w łóżku.
Zrezygnowałam z przeglądania ofert pracy, bo ja nie chcę zmieniać pracodawcy.
I tak pomyślałam, że jeśli miałabym pracować na emeryturze, to chciałabym w hipermarkecie na kasie. Na pewno nie w banku i nie w sortowni. I jeszcze jedno: jeśli przyszłoby mi pracować po 12 godzin, to poszłabym do hipermarketu. Dopóki nie porozmawiam z bliskimi, to nie podpiszę. takiej umowy, więc jeśli sprzedadzą Solid i/ lub zmieni się organizacja pracy to good bye.
Zrezygnowałam z przeglądania ofert pracy, bo ja nie chcę zmieniać pracodawcy.
I tak pomyślałam, że jeśli miałabym pracować na emeryturze, to chciałabym w hipermarkecie na kasie. Na pewno nie w banku i nie w sortowni. I jeszcze jedno: jeśli przyszłoby mi pracować po 12 godzin, to poszłabym do hipermarketu. Dopóki nie porozmawiam z bliskimi, to nie podpiszę. takiej umowy, więc jeśli sprzedadzą Solid i/ lub zmieni się organizacja pracy to good bye.
poniedziałek, 7 stycznia 2019
Chore myśli
Miałam spać, ale nie mogę. Gdy zamykam oczy i leżę przychodzą lęki. O życie bez mamy, o to że nie dostanę urlopu i o to, że będę w skarbcu sama. Czytałam "Wędrowne ptaki", ale tam umiera ojciec głównej bohaterki i miałam dość. Ostatnio, gdy leżę zamiast wstać to próbuję jak najwięcej pojąć z własnych przeczuć. Wydaje mi się na przykład, że mama odejdzie, gdy będzie ciepło, bo po miesiącu od jej śmierci, ucieknie nam pies ze schroniska, a będzie wtedy późne lato. Myślę, że będę wtedy mieć 53 lata, bo nie będę mieć jeszcze pieniędzy na jej pogrzeb. Czyli będzie to za 17 lat, czyli w 2036 roku. I może jeśli to napiszę, to strach odejdzie. I niech to będzie nieprawda. Niech żyje jak najdłużej. Bo czasami mam przeczucie, że to będzie za 8 lat, a czasami, że za 5. Chore myśli.
Jeśli się przeprowadzę
Blog techniczny działa bez zarzutu. Może jeszcze coś w nim napiszę. Dzisiaj przeglądałam oferty pracy w Chrzanowie. I doszłam do wniosku, że jeśli faktycznie zamieszkam w Trzebini, to złożę ofertę do banku. To tak jakby wróciło stare marzenie zawodowe. Będę bezpieczna finansowo, więc nie straszna mi niska premia za sprzedaż. Mogę spróbować. Inna myśl, która dzisiaj przyszła to taka, żeby przy ewentualnej przeprowadzce nie zabierać ze sobą mebli. Zabrać rzeczy i psa (psy) i kazać się zawieść. Na swoich warunkach. Bo przecież nie zależy mi na 40- letnim łóżku. I chyba na razie tyle.
niedziela, 6 stycznia 2019
Terapia
Nie najgorsze jest to, co napisałam. Może na emeryturze będę pisać, póki co mam czas. Czekam też czy przejdę w tym konkursie Inany. Jeśli nie, wyślę Asa do Czwartej Strony.
Dzisiaj znowu lęki, jak będę żyć bez mamy czy Oli. Będę żyć z Edą i Piotrkiem. A bez nich? To że przeżyję mojego brata i siostrę, to wiem na pewno, na szczęście będzie Eda i któryś z jej synów. A jednak się boję. O finanse. Dzisiaj Monika wysłuchała moich strachów i przepędziła ten odnośnie długów mojego brata. Że nawet jeśli Piotrek przyjąłby mieszkanie po rodzicach, to i tak nie mogą mnie pozbawić mieszkania mimo jego długów. Mam nadzieję.
Boże dopomóż, czuję jak rośnie we mnie panika. Co by tu zrobić? Z psami już byłam, a nic innego nie wchodzi w grę, bo jest noc.
A może bym spróbowała popisać? Może założyć tego bloga technicznego? Spróbuję, na razie.
Dzisiaj znowu lęki, jak będę żyć bez mamy czy Oli. Będę żyć z Edą i Piotrkiem. A bez nich? To że przeżyję mojego brata i siostrę, to wiem na pewno, na szczęście będzie Eda i któryś z jej synów. A jednak się boję. O finanse. Dzisiaj Monika wysłuchała moich strachów i przepędziła ten odnośnie długów mojego brata. Że nawet jeśli Piotrek przyjąłby mieszkanie po rodzicach, to i tak nie mogą mnie pozbawić mieszkania mimo jego długów. Mam nadzieję.
Boże dopomóż, czuję jak rośnie we mnie panika. Co by tu zrobić? Z psami już byłam, a nic innego nie wchodzi w grę, bo jest noc.
A może bym spróbowała popisać? Może założyć tego bloga technicznego? Spróbuję, na razie.
Po niedzieli
Niedziela noc, przed 22. Spałam do 13, w sobotę cały dzień i całą noc. Od jutra 3 dni urlopu.
Zadarłam dzisiaj z Lingas-Łoniewską. Wytrzymałam jej i fanów komentarze, a potem obróciłam kota ogonem. Przekonałam się jak zadufana w sobie jest ta autorka. Ale nie powiem tego na głos, moje nie musi być na wierzchu, grunt, że ja wiem. Nie chce mi się czytać ani spać. Głupio tak leżeć. A i jeszcze jedna myśl co do Lingas-Łoniewskiej: przeniosła się z NovaeRes do BurdaKsiążki. I to i to do dupy. Może dobrze, że ja nie piszę już książek. Może kiedyś do tego wrócę. Kończę ten wpis by wziąść laptopa i poczytać moje wypociny. Pa!
Zadarłam dzisiaj z Lingas-Łoniewską. Wytrzymałam jej i fanów komentarze, a potem obróciłam kota ogonem. Przekonałam się jak zadufana w sobie jest ta autorka. Ale nie powiem tego na głos, moje nie musi być na wierzchu, grunt, że ja wiem. Nie chce mi się czytać ani spać. Głupio tak leżeć. A i jeszcze jedna myśl co do Lingas-Łoniewskiej: przeniosła się z NovaeRes do BurdaKsiążki. I to i to do dupy. Może dobrze, że ja nie piszę już książek. Może kiedyś do tego wrócę. Kończę ten wpis by wziąść laptopa i poczytać moje wypociny. Pa!
piątek, 4 stycznia 2019
Co wyciąga z bagna?
Wróciłam z nocki, przeglądam fb, a tam takie teksty: książka to odskocznia, coś co wyciąga nas z bagna jakim jest życie. I jeszcze taki: mam nadzieję, że niebo jest pełne książek.
Teraz przyszła taka myśl, że gdy mamy zabraknie, każda z nas będzie dużo sama w domu. Będziemy się mijać i tylko chodzić z psami lub psem, gotować i zjadać i pracować. Czyli to samo co teraz, ale bez jej obecności.
Gdy to pisałam zasnęłam, mama wzięła mi telefon z ręki i zgasiła światło (ranek był ciemny).
Być może Ola zawiezie mnie na Borsuczą po "Wyprzedaż snów" dla mamy. Kończę ten post by zamówić sobie jeszcze raz II tom. Może tym razem zmęczę!
Teraz przyszła taka myśl, że gdy mamy zabraknie, każda z nas będzie dużo sama w domu. Będziemy się mijać i tylko chodzić z psami lub psem, gotować i zjadać i pracować. Czyli to samo co teraz, ale bez jej obecności.
Gdy to pisałam zasnęłam, mama wzięła mi telefon z ręki i zgasiła światło (ranek był ciemny).
Być może Ola zawiezie mnie na Borsuczą po "Wyprzedaż snów" dla mamy. Kończę ten post by zamówić sobie jeszcze raz II tom. Może tym razem zmęczę!
czwartek, 3 stycznia 2019
Życie się zmienia, a my wraz z nim
Przeczytałam to "Dziedzictwo Hryciów" i tak dumam nad tym przesłaniem. Z perspektywy czasu wydarzenia i miejsca z przeszłości przestają mieć tak ważne znaczenie, jak nam się wydawało. Życie się zmienia, a my z nim. Dostosowujemy się do okoliczności zewnętrznych i wewnętrznych.
Pamiętam siebie z czasów walki o miłość mężczyzny. Wydawało mi się, że to najważniejsze. A teraz myślę, że to bez znaczenia. A wydawało mi się wtedy, że to zmienia się całe życie. I tak samo będzie z następnymi etapami mojego życia. Jakie to wszystko ma znaczenie w kontekście wieczności?
Pamiętam siebie z czasów walki o miłość mężczyzny. Wydawało mi się, że to najważniejsze. A teraz myślę, że to bez znaczenia. A wydawało mi się wtedy, że to zmienia się całe życie. I tak samo będzie z następnymi etapami mojego życia. Jakie to wszystko ma znaczenie w kontekście wieczności?
wtorek, 1 stycznia 2019
Otrzeźwienie
Przyszło otrzeźwienie: wyprowadzka do Trzebini to nie koniec życia! Jeśli będę mogła nie pracować i być z kimś kto zechce mi zastąpić utraconych bliskich, to czemu nie?
Mamy 2019 rok, odespałam nockę i jestem. Mam lenia. Poczytam "Wędrowne ptaki" albo "Dziedzictwo Hryciów" na Legimi. Jeszcze nie wiem jaka to wróżba na nowy rok.
Mamy 2019 rok, odespałam nockę i jestem. Mam lenia. Poczytam "Wędrowne ptaki" albo "Dziedzictwo Hryciów" na Legimi. Jeszcze nie wiem jaka to wróżba na nowy rok.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)