piątek, 3 maja 2019
Pan domu
Na wieczornym spacerze z psami, w świetle mroku rozproszonego latarnią, spojrzałam na mamę i pomyślałam, że bez niej będzie bez sensu. Na początku pomiędzy Olą a mną będzie cisza. By nie urazić, nie naruszyć cierpienia tej drugiej. Może z czasem zaczniemy rozmawiać. A może będziemy ciągle wracać do mamy: co by powiedziała, zrobiła. Będziemy same i... samodzielne. Bo nie będzie innego wyjścia. Po moim powrocie z nocki planowałyśmy, że pójdziemy na lekcje śpiewu z okazji dzisiejszego święta Konstytucji 3 maja, ale wizja wyszła w ciągu dnia. Czytam teraz Hotel Varsovie. Klątwa lutnisty. Podoba mi się, ale Warszawa jest mi nieznana i nie czuję jej klimatu w tej książce. Ale fabuła wciągająca. Obejrzałam wywiad z Lucyną Olejniczak w związku z ukazaniem się jej książki "Księżniczka". Dotyka ona problemu przemocy domowej. Sama autorka wychowała się w domu, w którym mężczyzna pił. I choć Olejniczak przedstawiła w książce historię znajomej z pracy, to równie co ona jest dorosłą poranioną. Autorka stwierdziła, że ciągle jeszcze panuje taki pogląd, że mężczyzna jest panem domu. Odniosłam to do moich doświadczeń. Jaką niesamowitą robotę odwaliła mama, że dzisiaj tata zupełnie się nie liczy. Łatwo zapomniałam o tacie z tamtych lat. Niesłusznie. Przeczytam tą książkę by zmierzyć się z przeszłością.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz