Mama wzięła w czasie prac ogrodowych psy przed balkon. Ogi zdjął szelki. Biegał 2 godziny. Wszedł do domu, bo usłyszał, że bierzemy Pipinka na spacer. Na obiad miały być naleśniki, ale mama znalazła w lodówce wątróbkę. Dodatkowo zadowolona, że w mig można pokroić młodą kapustę w maszynie. To naprawdę jest super. Gdy mama pojechała na aquaerobic (na który nie dotarła, bo była spóźniona przez tankowanie samochodu) gadałam z tatą o sprawie sądowej, Zagaju i tamtej części rodziny. Chciałam napisać, że dobrze mi się rozmawia z tatą, ale to dotyczy tylko tematów, które on chce poruszyć. Nie zawsze mnie ten proces interesuje, ale każdy ma prawo się wygadać. Dzisiaj tata powiedział, że sprzeda swoją połówkę i że będzie dążył do sprzedaży całego domu i że ten dom jest stracony. Dla mnie to o tyle ważne, bo to by oznaczało, że mój lęk o jego wyprowadzkę itd jest wydumany. To by była dobra wiadomość, że on będzie!
Dzisiaj dotarło do mnie, że w pracy tylko przy Marii czuję się jak dorosła kobieta. Tylko ona nie dała się nabrać na moją pozę dziecka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz