czwartek, 1 lutego 2024

Mój piorytet w zakresie żywienia

Dzisiaj byłam na komisji o orzeczenie. Orzeczniczka powiedziała mi, że będzie dobrze. Więc jestem spokojna. Po dzisiejszym dniu mam, blogu, problem, który muszę sobie spróbować uporządkować. Dzisiaj był wykład dietetyka. Gdy powiedziała ona, że raz w tygodniu piecze chleb i po 3 dniach jest niedobry, ale ona i jej rodzina go jedzą, ale kto chce jeść niedobry chleb, to poczułam się dobita. I powiedziałam o tym, a dietetyk odpowiedziała, że trzeba sobie odpowiedzieć, co jest piorytetem. Bezpośrednio po wykładzie był we mnie rozdźwięk. Wykład dr Smyka o zimnie był momentem, w którym zobaczyłam światełko o celowość życia. Przez mądre, realne i łatwe w wykonaniu rady pielęgniarek dbam o ciało i czuję się w nim lepiej. Byłam nawet z nim jednością. I chciałam o nie dbać. Ale gdy wyszłam z tego wykładu straciłam sens walki o długowieczność. I chyba bym to rzuciła w diabły, gdyby nie słowa terapeutki, że warto zmieniać nawyki żywieniowe by się lepiej czuć i nie pogłebiać otyłości. A ponieważ nie jestem najmądrzejsza na świecie, to zaczęłam prowadzić dzienniczek żywieniowy dla informacji dla dietetyka. A teraz, blogu, muszę wykonać rysunek mapy Bliskich, bo tak radzą w artykule z gazety.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz