Tata w domu, źle mu się śpi. Mnie on wkurwia ze swoim marudzeniem, wybrzydzaniem w jedzeniu. Leży i się nad sobą rozczula. Olewam go. On nie jest ciężko chory, tylko wygodny. Nie będę wokół niego skakać. Ola nie chce mi wziąść kart benefitowych. Na początku chciałam się nad sobą rozczulać, że cały plan ruchu wziął w łeb, a teraz myślę, że są darmowe formy ruchu. Bo jest siłownia pod chmurką i zawsze mogę robić kroki. Skoro moi Bliscy nie tolerują żebym spacerowała bez Ogiego, to będę brać go ze sobą. On też schudnie. Będzie tylko on i ja. A nauka? Uczenie się dwóch języków jednocześnie było trudne i czasochłonne. Od czasu do czasu będę to robić. Ale może dobrze, że nie będę mieć tego kursu. Poćwiczę silną wolę i spróbuję samodzielnej nauki bez kursu, self study. I jeszcze jedno widzę ogromny plus tego, że nie będę mieć kart benefitowych; nie będę mieć wymówki by na jesień w obronie przed obniżeniem nastroju nie iść na pocztowca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz