Gdy się obudziłam, pierwsza myśl była, że nie chcę żyć, że dlaczego ja i dlaczego mam tak ciężko. I w odpowiedzi przyszła myśl: nie marnuj całego wysiłku swojego i ludzi z Białego Domku, jedyne, co musisz to otworzyć oczy. Otworzyłam, zobaczyłam światło dnia, wstałam, zawołałam do domowników czy są w domu i czy mogą mi powiedzieć, która godzina, bo nie mam jeszcze okularów. Okazało się, że spałam do 9 rano, czyli, że spałam 11 godzin. Zaćpałam prochy i poszłam się umyć. Ale nic z tego, musiałam zaczekać, bo mi po kolei mama i Ola zajęły łazienkę. No to sobie dla przyjemności posprzątałam w kuchni. Doszłam do wniosku, że jeśli to ja będę robić śniadanie, to trzeba sobie przygotować przestrzeń, a poza tym, do czystego się lepiej wchodzi. I było dobrze, aż Tata zadzwonił i sobie wymyślił, że mam mu zrobić wyciąg z konta. Poczułam się zaatakowana, i wszystkie 3 zaareagowałyśmy między sobą emocjonalnie. Ostatecznie wzięłam Tacie wszystkie paragony, ale ich nie chciał. W drodze powrotnej w samochodzie rozmawiałyśmy z mamą i stwierdziłyśmy, że Tata chce zobaczyć czarno-na białym, że ma pieniądze, bo wie, że będą mu potrzebne, bo boi się, gdyż przenoszą Go na internę. Obiecałam Tacie, że mu zrobię w bankomacie taki wydruk, ale nie dzisiaj, bo ja też chcę odpocząć w niedzielę, a nie latać. Potem mama z Olą pojechały wybiegać psa, a ja sobie poszłam pogotować. Ugotowałam kompot, opanierowałam mięso i ugotowałam ziemniaki, bo mama chce zrobić jakieś kluski. Gdy wróciły, zjadłyśmy my rosół, a mama straszną rzecz: zupę mleczną z makaronem. Ola powiedziała przy stole, że ma ambiwalentny stosunek do mamy zupy, a ja powiedziałam, że ja nie będę patrzeć, a mama powiedziała, że ona tak lubi i że często z Babcią Irenką tak jadły. Teraz mam czas wolny. Pewnie potem ci coś, blogu, napiszę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz