Wczoraj Tata miał operację. Jest dobrze. Chce dalej leczyć nerki. Dzisiaj mama z Olą były zobaczyć na Klinach na jego łóżko. Jutro mają przewozić. Piotrek po awanturze z Olą przelał kasę, ale ja i tak zaczęłam samodzielnie, stopniowo spłacać. Co do Piotrka, to dużo dała mi rozmowa z Mundkiem, który powiedział mi, że Piotrek jest tym typem, który wyciągnie ostatni grosz pod pretekstem wyboru obicia poduszki do trumny. Zrozumiałam, że nie mogę liczyć na to, aby mama potępiła Piotrka. On nią też manipuluje. Nigdy się od niego nie odetnie, bo tak jak ja, jest Jej dzieckiem. Ale gdy w samochodzie relacjonowała mi rozmowę z Edą, w której oceniła moje trudne położenie, to przyszło ukojenie. Po awanturze z Olą wiem, że jestem sama do spłacania, ale nie do życia i utrzymywania się. A to dużo. Na indywidualnej pierwsze podsumowanie terapii i propozycja wysłuchania podcastu. I choć jego tematem było czy schizofrenia jest chorobą mózgu, i jest to jasne, to dla mnie wydźwięk tej rozmowy jest taki, żle to choroba dezintegrująca, odbierająca życie społeczne. Ale kluczem jest by być uważnym na siebie i chcieć i wyrównywać niedostatek ludzki. Ale ja mam już dość mówienia o chorobie. Ja w ogóle mam dość mówienia, więc działam. To, co mi to utrudnia, to praca na jedną, popołudniową zmianę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz