Życie z moimi bliskimi, to ciągłe chodzenie na kompromis z mojej strony. Bardziej przez Olę niż przez mamę. Dzisiaj poszło o to, że Ola wykręciła się z jutrzejszej zbiórki na rzecz schroniska dla psów i kotów w bibliotece na Królewskiej, mówiąc, że tam nie ma dojazdu. Miesiąc temu mówiła zupełnie co innego. Ponoć mamy jechać do filii w Nowej Hucie, o ile tam też jest jutro zbiórka.
Teraz tak pomyślałam, że jakim zaskoczeniem będzie dla mnie odczucie, że Ola jest po mojej stronie. I jak ulegnę temu uczuciu. A i tak obudzę się z tej rzeczywistości sama. Przekonam się, że wolność jest samotnością. I tęsknotą. (Teraz tęsknię za czymś nowym, potem będę tęsknić za czymś utraconym.)
Chociaż mam nadzieję, że z każdym dniem będę na nowo żyć. Z czasem okrzepnę i zmienią mi się kryteria. Życie ze wsparciem bliskich stanie się przeszłością. Do wszystkiego można się przyzwyczaić, gdy okoliczności zmuszają.
Czy wraz ze śmiercią mamy zacznie się moja rezygnacja czy wręcz odżyję? Czy umrze moje serce, a przetrwa dusza? Po to tylko by przeczytać te słowa u Edy na podsumowanie życia. By odejść uspokojoną? By powiedzieć sobie urodziłam się egoistką, życie nauczyło mnie kochać. Bo kochać znaczy czerpać radość i siłę z współistnienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz