No dobrze Rybko, co u Ciebie? Jestem u Rodziców. Jest ciężka atmosfera. Mama jeszcze w samochodzie groziła mi, że mnie zamknie w szpitalu, bo że niby chcę się zabić. Chcę Blogu żyć. Mama zażądała żebym płaciła jej 1 tysiąc złotych za to, że tu mieszkam. Zresztą przyszła w nocy i próbowała się wytłumaczyć, ale znów atakująco i z krzykiem. Powiedziałam Jej, że nie jest moją przyjaciółką i że nie będę się Jej zwierzać. Zabolało Ją to, wiem. Ale tak naprawdę jest. Mama w samochodzie krzyczała, że teraz wszystko co pisałam i co mówiłam o Niej ludziom obróci się przeciwko mnie. Ja wiem, Blogu, że zły to ptak, co własne gniazdo kala, ale sęk w tym, że w pewnym momencie, to przestało być gniazdo. I w ogóle nie wiem, czym jest ten mój rodzinny dom. Hotel czy co? Bo mama wie, że mam niepowleczoną pościel. No wezmę sobie z szafy, jeśli nie będzie krzyczeć. Boję się, Blogu! Boję się własnej Mamy! O boże mamłzyw oczach!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz