piątek, 31 maja 2024

Zwierzęce osiedle

 Zjadłam zupę! To jest strasznie ważne, żeby z rana zjeść coś wartościowego, co rozgrzeje jelita. Tylko trzeba wziąść drugie śniadanie. Nie wiem, Blogu czy pójdę po ten rower, bo jest taka chmura, ale deszczu nie będzie, bo ptaki śpiewają! Bo moi Rodzice mają przy bloku Park Duchacki i tu jest dużo ptaków, wiewiórki i jeże. No, ale są Stawy (po Zakonie Duchaków) i przez to są komary w mieszkaniach na osiedlu. Klakier zjadł kiedyś komara! Musiał się wkurzyć, że mu latał wokół wąsów! Spółdzielnia chce wybudować nowy blok! Czyli będzie nowe psie towarzystwo! To jest zwierzęce osiedle! A w parku są kaczki i pomarańczowe karpie!

Przed śniadaniem

Jestem zredowana (od słowa ready) i skutecznie wyszłam z łazienki. Idę zjeść śniadanko i po rower mamy do piwnicy, bo Tata mi powie co trzeba naprawić. A ponieważ Rodzice mieszkają na parterze i mają ogródek, będę mogła przyjechać, dychnąć i dopiero schować rower do dawnej szuszarni.  No to przeczytałam wczoraj ten tekst "W sieci". Mało w nim o śląskości. Ale już sam fakt, że się to przyrównuje i w to w kontekście doświadczeń hiszpańskich to daje do myślenia. Rozmawiałam z Tatą i powiedział mi, że Prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę o odrębności języka śląskiego po głosie doradczym prof Miodka. Tata mówił, że Pan profesor pochodzi ze Śląska. No dobrze, Blogu idę na śniadanie! Zjem parówy i pomidory! Malinowe!

Czytam sobie

 Blogu, czytam sobie gazety i tak w miesięczniku "Kraków" z marca '23 jest bardzo ważny wywiad z Generałem Mieczysławem Bieniekiem, który o Rosji, Ukrainie i wojnie, mówi, że "nie zdążył się wystraszyć". I że w wyniku wojny na Ukrainie Rosja utraciła  zdolność prowadzenia działań ofensywnych na co najmniej 10-15 lat. Wyjaśnia również jak Rosja prowadzi dezinformację opartą na sprzężeniu dwóch przekazów. "Rosyjska propaganda z jednej strony kreuje obraz Polski jako marionetki Zachodu, umożliwiającej realizację jego rzekomych agresywnych zamierzeń. Z drugiej strony Polska kreowana jest na siłę, która z własnej woli oraz za własne środki stymuluje napięcia i przygotowuje prowokacje". A teraz Cię Blogu przeproszę, ale mam "Poradnik Domowy" do przeczytania No to pa!

No jednak nie "Poradnik Domowy", czytałam jeszcze wywiad z dyrektorem artystycznym Teatru Bagatela Krzysztofem Materną o różnicach między krakowskim a warszawskim środowisku artystycznym, gdy zadzwoniło Biuro Sieci Sklepów Biedronka by wyjśnić co było przyczyną braku wypieku bułek. Teraz już jest dla mnie zrozumiałe, jak czasochłonny jest to proces i żeby w razie braku bułek ratować się chlebem. Żytni jest pyszny. Biedronko, nie wiem kiedy będę przelatywać przez któryś z Twoich sklepów, ale spoko. Lubię Cię. Jeszcze muszę przeczytać tekst o analogii pomiędzy Krajem Basków a językiem śląskim, bo Tata mi mówi, że dobry ten tekst. 

A ponieważ Tata dalej czyta to "W Sieci" i gotuje mi drugie danie, bo mówi, że ja nie mogę, bo bym musiała śpiewać, tak wyjadam, to przeczytałam ten Poradnik i jeszcze z Gościa Niedzielnego tekst o tym, że bez Ameryki nie da się zakończyć wojny na Ukrainie. I o tym jak bardzo rywalizacja polityczna kandydatów na urząd prezydenta USA wpływa na działania militarne tego kraju. I o tym jak się czyta Pismo Święte!

czwartek, 30 maja 2024

Muszę

 Co wyliczę, to wyliczę:

1. Za to mamo, że nie budziłaś mnie delikatnie, dotykając i głaszcząc, tylko stawałaś w progu i się darłaś

2. Za to, że ostatni raz przytuliłaś mnie, gdy miałam 10 lat

3. Za to, że od 4 klasy sama sobie robię śniadania i kolacje

4. Za to, że gotujesz kluchy, którymi doprowadziłaś mnie do cukrzycy

5. Za to, że gotujesz brejowątą zupę w Termomixie, zamiast na piecu

6. Za to, że i Ty i Ola wyśmiałyście mnie, gdy bałam się iść na biopsję tarczycy,  i tak pójdę

7. Za to, że gdy za nim uciekłam z domu i po raz pierwszy znalazłam się w szpitalu psychiatrycznym, nie dałaś wiary moim słowom, że Currency Express mnie skrzywdziło

8. Za to, że nie mogę Ci dać szczeznąć w Twoim Parkinsonie, tylko chcę Cię dalej kochać

9. Za to, że wyśmiewałaś i krytykowałaś i umniejszałaś moich wszystkich Partnerów chociaż żadnego nie znałaś

10. Za to, że wyśmiałaś i w ogóle się dziwiłaś, że ja chcę należeć do mainstreamu klasowych dziewcząt podczas gdy byłam gruba

11. Za to, że sama taka jesteś, chociaż masz czas i pieniądze by to zmienić

12. Za to, że powiedziałaś, że nigdy nie weźmiesz mnie na żadną wycieczkę, bo jestem nieobliczalną wariatką

13. Za to, że wchodzisz do mojego pokoju bez pukania albo że muszę mieć cały czas otwarte drzwi

14. Za to, że pozostajesz niewzruszona gdy ja płaczę

15. Za to, że wyśmiałaś moją twórczość

16. Za to, że zabroniłaś mi pisać i boję się pisać w Twoim domu

17. Za to, że nie mam krzesła i lampki

18. Za to, że zostawiasz mnie bez pieniędzy i bez jedzenia i wyjedżasz

19. Za to, że wymogłaś z moją siostrą bym otworzyła bratu firmę, chociaż był karany

20. Za to, że pozwoliłaś bym przez 16 lat mojej młodości spłacała Twoje szmochody

21. Za to, że 2- ktotnie kazałaś mi łączyć terapię psychistryczną z pracą

22. Za to, że muszę wstać 2 godziny przed Tobą i Olą by móc umyć się bez wyrzucania czy wchodzenia mi do łazienki

23. Za to, że nie pozwoliłaś mi iść na rentę

24. Za to, że wstyd mi mieszkania, które Ty i Twój mąż doprowadziliście do ruiny, do tego stopnia, że nawet nie mogę nikogo zaprosić

25. Za to, że nie rozumiesz, że można kanalizować złość krzykiem (Tata) czy łzami (ja)

26. Za to, że musiałam szukać pociechy u emerytek w Mojej Pracy

27. Za to, że wykorzystałaś mnie finansowo, tak nieterminowo i nierzetelnie płacąc płatności, że musiałam płacić je ja

28. Za to, że dałaś mi odczuć, że mnie nie kochasz, że wolałam nie urodzić dziecka niż skazywać je na Twoją bezwzględność

29. Za to, że ja domyślam się, że mnie kochasz, a nie że ja to wiem

30. Za to, że pozwoliłaś by mój brat mnie zadłużył

31. I za to, że zazdrościłaś i niszczyłaś moją miłość do Andrzeja, zamiast być wdzięczną Bogu, że mi ją dał

Panie Boże i Wszyscy Święci dopomóżcie bym przebaczyła, bo ja póki co nie umiem i nie chcę już się o to modlić co niedzielę. Chcę się w reszcie radować! Bo przeżyłam koszmar. Przeżyłam Pawilon 6 czy inny obóz czy katorgę.


Rodzina jest za darmo!

 I już nie trzeba nic na tym świecie i wstyd ogarnia, że w jego ogniu sądzona mi wiecznie taka męczarnia. Że nawet śmiercią dumną, własnoeolną nic nie pomogę. Że taką samą jest, chociaż okolną istnienia drogą. Wystarczyły mi dwa tygodnie w rodzinnym domu, a mam taką depresję, jak wtedy, gdy szłam na terapię w Szpitalu Psychiatrycznym. Źle mi Boże, po poprostu mi źle, mamo badź przeklęta! Rodzina jest za darmo!

środa, 29 maja 2024

Mam plan!

 Blogu, jak to mówi Maria, moja Mentorka, bez nerwacji! Bo ja Blogu mam plan. Ja wracam do pracy, uczę się funkcjonować z cukrzycą i normalnie żyć. Zadbam o zdrowie, bo moje rodzeństwo mi pomoga finansowo. No Mama jest chyba w Ustce i nie wiem gdzie jedzie potem. I oświadczam Ci Blogu, że nie pójdę na żadne wsparcie psychologiczne, nawet do mojego ukochanego Szpitala. Bo w tym dniu mój Tata ma wizytę w Narutowiczu. I ja nie pozwolę, żeby Mój Tata siedział sam na krzesłku do 17 popołudniu. Będę siedzieć z Nim, bo ja mimo całego ambarasu mojej rodziny, kocham Ich. Mam dość życia z matką, ale bez nerwacji. Dobra zbieram się, bo lecę do kościoła. No to pa, Blogu!

Z poezji amerykańskiej

 Pod koniec 48 roku XX wieku Genevieve Taggard w wierszu pt." Weteranom z Brygady im. Abrahama Lincolna"  napisał (...) powiedz, że byli młodzi, wielu spraw nie znali. I byli ludzccy. Powiedz: to prawda. I jeszcze, że kiedy wielcy, wygodni, sędziwi, niezastąpieni i wyrachowani, zajmowali się targiem głośnym i sprzedażą, zdradzali, praktykowali dzieląc włos na czworo, fałszywe artykuły pisali i czeki, fałszywe podawali z rąk do rąk banknoty, jęcząc płacz udawali, brali się za gardła, uprawiając przekupstwo i szantaże- oni wiedzieli i działali; pojęli i marli. Z kolei Walt Whitman z XIX wieku napisał "Niewzruszonego": Niezwruszony i swobodny wśród Natury, spokojny władca albo władczyni wszystkiego, chłodna pewność wobec nierozumnych sił, nasycony jak one bierny, chłonny i milczący, upewniony, że moja zajęcia, bieda, sława, zbrodnie i słabości błahsze są niż sądziłem (...). Ja, gdziekolwiek pędzę życie, o! chcę oprzeczeć się okolicznościom i stanąć przed nocą, burzą, głodem, szyderstwem, przewinościami losu i niepowodzeniem, jak stoją przed nimi drzewo i zwierzę.

Zupa i kakao

 Eh, Blogu, brak mi słów. Zadzwoniłam do Andrzeja, gdy wracałam z biblioteki. Zresztą coraz mocniej się zastanawiam czy wychodzić w ogóle z domu. Strasznie jestem słaba. Oczy mi się zamykają i muszę wysiadać co kilka przystanków by coś zjeść. Takie mam wrażenie, jakbym nie miała ciśnienia w oczach. Najgorsze jest to, że za tydzień wraca mama. I będzie udręka. Normalnie poszłabym do pracy, spojrzała w oczy ludzi, którzy tyrają jak ja i przez to nabrała sił. Ale nie mogę, Blogu. Nie mam siły! Panie Boże, błagam Cię, Ci ludzie w przeciwieństwie do Andrzeja czy mamy, nigdy mnie nie zawiedli! Nie daj mi Panie bym ich straciła! Wrócę, kurwa, wrócę do nich choćbym miała być sina za te półtorej roku. Ale wrócę. Nawet jeśli po to by się pożegnać. Życzę Ci Andrzej smacznej zupy pomidorowej, ja czekam aż mi wystygnie kakao. Na mleku! Z laktozą, bo takie lubię. 

wtorek, 28 maja 2024

O istocie związku

 Pewnego wieczoru Andrzej powiedział mi, że w żadnej z encyklik Jana Pawła II nie ma miłości. Nie mogłam w to uwierzyć. Zastanawiałam się jak tak wrażliwy człowiek mógł w swojej twórczości pominąć tak ważny aspekt. Cisza w telefonie pomiędzy mną a Andrzejem wydłużała się. W końcu przyszła do mnie myśl, że może Karol Wojtyła Jej nie zaznał. Bo miłości Matki nie zaznał, bo odeszła i on złamany tym bólem oddał się Bogu poprzez kapłaństwo. Ale poszłam do biblioteki i znalazłam bodaj najbardziej osobisty ze wszystkich dzieł Papieża. W medytacji "Przed sklepem Jubilera" opisał on historię oświadczyn Teresy i Andrzeja. To historia Teresy Życzkowskiej i Andrzeja Półtawskiego. Wedle słów Karola Wojtyły Andrzej myślał o Teresie w ten sposób " doszedłem do Teresy drogą dosyć długą, nie odnalazłem jej od razu. Nie pamiętam nawet, czy pierwszemu naszemu spotkaniu towarzyszło jakieś przeczucie lub coś w tym rodzaju. I chyba nawet nie wiem, co znaczy miłość z pierwszego wejrzenia. Po pewnym czasie stwierdziłem, że znalała się w polu mej uwagi, to znaczy, że musiałem się nią interesować i równocześnie godziłem się na to, że muszę. Mogłem wprawdzie nie postępować tak, jak czułem, że muszę, lecz sąsziłem, że nie miałoby to sensu. Widocznie coś było w Teresie, co odpowiadało mej osobowości." Odpowiedź Teresy na oświadczyny Andrzeja była taka: "odpowiedziałam tak- nie od razu, ale po upływie kilku minut, a jednak nie mogło być w ciągu tych minut żadnej refleksji, nie mogło też być żadnej walki motywów. Odpowiedź więc była prawie zdeterminowana. Wiedzieliśmy oboje, że sięga w całą przeszłość i wychyla się w przyszłość daleko, że zanurza się w naszym istnieniu jak czółno tkackie, aby uchwycić ten główny wątek, co decyduje o wzorze tkaniny". Teresa Życzkowska była zdeterminowana by wziąść i tkać taką miłość, która będzie Jej dana. Bo kochała innego mężczyznę. Kochała Karola Wojtyłę. On ją też zresztą. Nie będę Teresą! Nie pójdę za innym mężczyzną! W Twoich ramionach utonę Andrzeju! Tak jak św. Kapłan z Ars w akcie miłości tak ja Ci powiem: kocham cię i moim życzeniem jest kochać Cię aż do ostatniego spotkania w moim życiu. I nie pozwolę byśmy popełnili błąd jak Rak, który " siada, gdzie atłasem jest zasłany fotel pełen tęsknych myśli i wbitego w przestrzeń wzroku bez nadziei, że się ziści sen, co przychodzi raz w roku, że w tym czasie kiedy liście posłuchają grawitacji, pójdę poprzez mgłę i smutek i znów spotkam Cię na stacji". Nie, Andrzeju, żadne raz do roku. Będzie namiętnie, będzie pięknie. Bo ani Ty Andrzeju, ani Ty Raku nie chcecie dla mnie źle. Chcecie bym rozwikłała wieczny problem każdego związku. Bym połączyła obie te potrzeby poczucia bezpieczeństwa i przygody. A klucz jest w szczerości. Bo z niej zaufanie. I prostym wówczas się staje, że w małżeństwie zdarza nam się oczekiwać poddaństwa. 

sobota, 25 maja 2024

Proces zapadania w miłość

 Blogu, było mi kiedyś niesamowicie ciężko. Tak jak  opisał to Barańczak  w wierszu "Coraz trudniej się utrzymać na powierzchni". I jest w nim taki fragment (...) jak tu się dziwić, że wciąga nas ta czy inna czarna otchłań, skoro coraz trudniej utrzymać się na powierzchni, coraz trudniej się utrzymać na nogach, jak również przy głosie i przy zdrowych zmysłach, już nie mówiąc o życiu. Mnie zawiedli Najbliżsi. Chcieli mi wyrządzić krzywdę. Obroniłam się. Pomógł mi w tym 100% Mężczyzna. Jest przy mnie, na odległość. Bo Moi Bliscy muszą mi zadośćuczynić. Bo ja im już przebaczyłam. Zresztą czy bym mogła skoro Mama przeprasza? Skoro ja wiem, że jak napisała Justyna Bargielska w "Innej róży" urodziłam niesamowicie piękną córkę, jej zęby, jej włosy są jak z Pieśni nad Pieśniami. I sama poczułam się piękna, dziękuję. Ale ona to zupełnie i inne piękno, to jest piękno, które chcę chronić (...) Piękno mojej córki, tak uważam, jest jedyną nadzieją tego świata. I znalazł się, Blogu meżczyzna. A ja Go muszę i pragnę zapytać erotykiem Katarzyny Jamróz: Kim ty jesteś, żeby robić z moich ust, takie usta. Kim jesteś, żeby robić z moich ramion i ud łuki triumfalne (...) Są trzy możliwości, jesteś mną, Bogiem, Albo cię tylko kocham. Tak,  kocham Cię, Andrzeju! 

czwartek, 23 maja 2024

Plan

 Dobra Blogu, zjadłam śniadanie. Teraz ogarniam pranie i tak:  po papiery dla Brata odnośnie jednego z aut prosił bym poczekała do przyszłego tygodnia. No dobrze. No to jeszcze muszę jechać oddać książki do Biblioteki do Najfajniejszej Biblioteki w Krakowie! Na Rajską! Bo wszystko jest w jednym budynku. Kilometry korytarzy. A przy Wypożyczalni Brajelowskiej i Audiobuków są przepiękne prace dzieci niepełnosprawnych. Spróbuję znaleźć ich w internecie, żeby przekazać choć drobny datek. Bo trzeba żeby mieli na farby i papier. Trzeba puszczać dobro w świat! Bo dobro wraca! A jak sieknie, to głowa mała! Potem spowiedź. Muszę tak to pospinać, żeby zdążyć coś zjeść. 

Na dzień dobry

 Wstałam rano o 6:30.  Siostra nazwała mnie złodziejką, bo zgubiło się sitko zamykające odpływ ze zlewu w kuchni przeniesione do wanny. Leki zażyłam popijając je połową szklanki wody. Dopiero po wyjściu Oli wypiłam 1 litr wody. Idę zjeść śniadanie. 

Namiętna 100% Polka!

 Blogu, zrobiłam śledztwo w swojej rodzinie. Po mieczu pochodzę ze szlacheckiej polskiej rodziny, która w obawie przed wojną uciekła z terenów objętych caratem rosyjskim. Tata mojego Taty urodził się w czasie tej ucieczki w Rumunii. Gdy upadł komunizm mój Tata pojechał do Hajnówki na grób swojej Babci, a mojej Prababci. Rodzina mojego Taty nienawidzi Rosjan. Nie za to, że zostawili tam dwa dwory, tylko za to, że na Wileńszczyźnie mordowali ludzi jak psy. Gloria Victis! Boska ręka broniła mnie, że ja zawaliłam to rosjoznastwo, bo zaprzeczyłabym korzeniom. Tata powiedział na to, że język wroga trzeba znać. No to ja trochę znam. W razie czego wiem jak wytłumaczyć drogę. Gdy mieszkałam z Andrzejem, on cały czas mówił, że będzie 3 wojna światowa. Dzisiaj zapytałam o to Tatę. Powiedział, że nie będzie, bo żaden kraj nie chce iść na takie straty. I że będą wybuchały lokalne wojny. Powiedziałam Tacie, że boję się Trampa. Tata na to, że paradoksalnie dzieje się to, czego on chciał. Aby kraje Europy tworzyły swoje zaplecza militarne. No ja się na tym nie znam. Zresztą ja nie lubię oglądać telewizji, ale ponieważ ja jestem na L4 i zrobiłam obiad. Jak wróci moja Siostra to zjemy, umyję. Potem polecę na siłownię pod chmurką. Potem poszukam sobie kanału Republika na mamy telewizorze, a potem pójdę do siebie i sobie popiszę parafrazę wiersza Kaczmarskiego. A jutro polecę do spowiedzi, bo już najwyższy czas oddać z siebie ten brud duszy. Przytuliłam Tatę za to, że powiedział mi to wszystko o moich przodkach. Jestem namiętną 100 procentową Polką!

środa, 22 maja 2024

Co Ryby robią z dziećmi?

 Blogu! Układam w sobie wydarzenia z ostatnich dni. Mam żal do mamy o to, że mnie wykorzystywała finansowo. Manipulowała mną. Ból zaniechania dawania ciepła jeszcze jest. Dzisiaj mierzi mnie sama myśl, że mogłaby mnie dotknąć, choćby w dłoń. Strata jej przyjaźni już przerobiona. I chcę Ci, Blogu powiedzieć, że ja rozumiem moją Mamę. Bo Ona tak jak ja jest Rybą. Ryby płyną za impulsem, mocno w niego wierząc, mają swoje okresy fasynacji, a potem bez żalu zostawiają wszystko. I jeśli nie zdecydowałam się w życiu na dziecko, to właśnie dlatego, że jestem Rybą i mimo całej miłości i dobroci, zaniedbałbym własne dziecko. I nic i nikt nie zmusi mnie bym kiedykolwiek miała dziecko. Jeśli poczuję się zagrożona w tym względzie będę się bronić u Wszystkich Mężczyzn i Kobiet tego świata, bez względu na to czy ktoś mi powie, że wbijam komuś nóż w plecy. Odeszłam z szacunkiem i ciągle go mam, ale zastanawiam się czy słusznie, bo to nie ja zmieniłam warunki przyrzeczenia. Cóż rozpętała się wojna. I już się skończyła. Bo życie płynie dalej. Trzeba sobie usiąść i się zastanowić czego się chce w życiu. Ja chcę Andrzeja i koniec. I albo z nim będę, albo pozostanę solistką. Nie singlem. Nie mylmy pojęć. Single się pieprzą, a rano nie wiedzą czemu są w tym łóżku i z tym człowiekiem. Jestem solistką. Umiem grać w zespole i solo. Umiesz tak ty durny Blogu? Nie umiesz! Bo jesteś tylko tekstem! No to pa, Blogu!

Bilnas po miłości

 Blogu, nie zjem już ani jednej tabletki Zolaxy. Ja się budzę przerażona. Budzę się i nie wiem w którym domu jestem. Czy u Rodziców czy u byłego partnera. Blogu, ja mam cukrzycę typu 2, a ten lek podnosi cukier. Ja dałam psychiatrze cały segregator z wynikami. Ja to pierdzielę wszystko. Jutro biorę segregator z wynikami i gnam do lekarza Podstawowej Opieki Zdrowotnej i będę Ją błagać, żeby mi dała glukometr. Ja wypróbuję na swoim ciele czy jak zachowuje się poziom glukozy. W ogóle nie wiem czy mogę zażywać memotropil. Mnie po nim kręci się w głowie i jestem splątana. Ja poprosiłam psychiatrę o Biotropil, a Pan doktor przepisał mi Memotropil. Byłam na płatnej wizycie u innej Pani psychiatry i Pani doktor spytała czy mam kłopoty z pamięcią. Nie mam Blogu! Ja chciałam na koncentrację. Kurwa mać, chyba nie wyraziłam się precyzyjnie u lekarza psychiatry. Nie pomyślałam, że muszę być dokładna. Bo moim nowym lekarzem jest mężczyzna. Ja miałam zawsze psychiatrów płci żeńskiej. No żesz teraz muszę iść do mojego psychiatry mężczyzny jeszcze raz. Ja w ogóle nie zażyję więcej tego memotropilu. Gdy go zażyję chuśtam się na nogach, nie umiem utrzymać równowagi. Odstawiam to. No dobra Blogu, wypisałam strach w Twoje ramiona. Teraz trzeba zacząć myśleć. Jest 22:43. Spałam 3 godziny i teraz mam umysł jak brzytwa. Bo ja powiedziałam lekarzowi psychiatrze, że ja pracuję na noc, no to dostałam memotropil żeby być skupionym. No, ale ja na skutek rozstania z partnerem naprawdę mam depresję. Mnie jest ciężko. Tęsknię za Nim. Budzę się i zastanawiam się czemu tak się stało. Ja dzisiaj napisałam wiersz tłumacząc z francuskiego akt zawierzenia jednego z Terencjuszy. To było po tym jak zażyłam Memotropil. No to ja będę go brała rano. Ale tylko raz dziennie, a nie dwa razy, bo jak zażywam 2 razy to jestem nadmiernie pobudzona. Ja wiem czemu tak się dzieje! Ja nie wiem czy powiedziałam lekarzowi psychistrze, że ja chudnę. Czekaj Blogu idę się zważyć, może nie obudzę domowników. O kurwa! 84 kg. 2 kg w 2 tygodnie poszło na spacer. Ale Blogu coś jest nie tak, ja dzisiaj musiałam zjeść te frytki z mintajem w NortFish w Bonarce, bo ja poczułam nagłe osłabienie. Ja czułam, jak mi miękkną nogi. Ale popełniłam jeszcze jeden błąd. Bo kupiłam sobie wodę. A do tych frytek powinnam była wypić mocną herbatę, bo ja przestaję pić kawę. Kurde Blogu mam mega pomysł. Ja mam 2 butelki z mojego ukochanego Avonu. No to ja będę chodzić teraz z moim plecakiem w serducha z Sinsaya i będę mieć w nim 2 butelczyny. W jednej herbatę, a w drugiej wodę. Ale muszę myśleć dalej! Żeby lekarz POZ czy diabetolog czy dietetyk mógł mi pomóc muszę mieć dzienniczek żywienia. Nie musi być cały tydzień. Wystarczy 2 dni robocze i 2 dni weekendu. No ja nie mam czasu na notesy. Ja mam mój notesik w torebce, ale tak naprawdę wszystko notuję w mojej komóreczce. Kupiłam sobie na nią czerwone plecki by mój telefon odróżniał się od telefonu byłego partnera, gdy leżeliśmy obok siebie i żebym nigdy nie wzięła jego telefonu. Szkoda, że już z nim nie mieszkam. Gdy nie umiałam znaleźć telefonu u niego w mieszkaniu, prosiłam Go by do mnie zadzwonił. Oj przypomniał mi się tytuł świetnej książki Janusza Leona Wiśniewskiego "Dlaczego mężczyźni są światu potrzebni"? By tworzyć, a raczej współtworzyć świat z kobietami i dla kobiet no i dla samych siebie. Bilans po miłości? Złamane serce, długi zrobione przez Brata, w perspektywie utrata pracy lub Jej zmiana, ale i zyskałam: opadły emocje do mamy, zaczęłam chodzić do kościoła, próbuję zadbać o zdrowie i mam piękne wspomnienia. Warto było. 

Frytki i moneta

 Zasadniczo jutro robię frytki. Ale będę musiała zadzwonić do Prawdziwego Kucharza, żeby zechciał mi powiedzieć, jak rozpoznać, że tłuszcz jest dobrze rozgrzany! Coś mi się kojarzy, że trzeba wrzucić 1/8 z ziemniaka. I ma pływać. A dalej to ni w ząb. A teraz jestem umyta i zaraz się położę, ale najpierw zrobię śledztwo! Bo jaka była pierwsza moneta znaleziona w Krakowie? Może ja potrzebuję album z Muzeum Czapskich? Idę sobie poszukać na stronie antykwariatu. Pa, Blogu!

Mam dość

 Blogu, mam dość. Nie będę tak gnać. Jestem na L4. Muszę zadbać o siebie. Bo mam dla kogo żyć! Dla Andrzeja i jego Bliskich, dla Moich bliskich, i dla siebie. Jem frytyki z filetem z mintaja. Jestem słaba. Dotarłam do domu Rodziców. Mam dość, chce mi się spać. Może jeszcze zdołam napisać coś na wokół kuchni. To pa, Blogu!

wtorek, 21 maja 2024

Gdzie na spacer?

 Blogu, czemu biblioteka jest otwarta dopiero od 12. Ja muszę do tam iść. Bo potrzeba mi chyba Osieckiej, no bo "każdemu wolno kochać, tak zmysły postradać, bezpowrotnie". Zresztą idźmy dalej: to był maj, pachniała saska kępa, gotowa była już sukienka i noc się stawała dniem!". No Rybko szalejesz, Saska Kępa! Ty kochasz Kraków!  A konkretnie to... kobierzyński park. No to Jolanta Janik z almanachu "Dotyk kasztana" tworzonego pod skrzydłami profesora Andrzeja Cechnickiego. "Spacerujemy w kobierzyńskim parku widzę dziś śliczne kocięta bawią się, gonią, turlają "dużo zdrowia życzę" Kocham koty i lubię na nie patrzeć "potrzeba pani dużo siły" Przestraszyły się ukryły pod samochodem "musi pani dać sobie pomóc" Kocham koty... za ich niezależność. No dobrze, Blogu, to jest ważne. Ale to już było Blogu, życie płynie. I co? I znów z wiersza Pani Jolanty:  Zraniłeś mnie zabolało ostre słowo oczy zapłakały A ja i tak Kocham dalej

poniedziałek, 20 maja 2024

Płatki na mleku i dzieci z Afryki

 No dobra Blogu, popłakałam sobie, wysiąkałam nos i jem płatki owsiane na mleku zimnym ze śliwką suszoną! Pyszne! Blogu, wiedz, że ja jestem Czort. I gram na dwa fronty. A mianowicie: mam drugiego Bloga. I będę go pisać. Nie dam się. Mój blog ma tytuł Wokółkuchni.pl. Nie wiem dokładnie Blogu, bo ja mam chaos w tych blogach. Muszę znaleźć Mądrą Głowę, która mi to wyprostuje. U Rodziców jest nowy pies. Edzio. Strasznie słabiutki. Ktoś go poturbował. Skurwysyństwo! A w pokoju mam chos, bo się rozpakowuję. Rany boskie, jak ja to ogarnę. Dobrze, że ja na bieżąco wypierdzielam nieodpowiednie, zużyte lub nielubiane ciuchy. A może ja daję pracę dzieciom z Afryki? Bo przecież one je szyją za 1 dolara dziennie!

Hotel czy gniazdo?

 No dobrze Rybko, co u Ciebie? Jestem u Rodziców. Jest ciężka atmosfera. Mama jeszcze w samochodzie groziła mi, że mnie zamknie w szpitalu, bo że niby chcę się zabić. Chcę Blogu żyć. Mama zażądała żebym płaciła jej 1 tysiąc złotych za to, że tu mieszkam. Zresztą przyszła w nocy i próbowała się wytłumaczyć, ale znów atakująco i z krzykiem. Powiedziałam Jej, że nie jest moją przyjaciółką i że nie będę się Jej zwierzać. Zabolało Ją to, wiem. Ale tak naprawdę jest. Mama w samochodzie krzyczała, że teraz wszystko co pisałam i co mówiłam o Niej ludziom obróci się przeciwko mnie. Ja wiem, Blogu, że zły to ptak, co własne gniazdo kala, ale sęk w tym, że w pewnym momencie, to przestało być gniazdo. I w ogóle nie wiem, czym jest ten mój rodzinny dom. Hotel czy co?  Bo mama wie, że mam niepowleczoną pościel. No wezmę sobie z szafy, jeśli nie będzie krzyczeć. Boję się, Blogu! Boję się własnej Mamy! O boże mamłzyw oczach!

niedziela, 19 maja 2024

Pióro

Blogu! No więc byłam na mszy. No ja ci powiem Blogu, że św. Jan to potęga. Wystarczy odpuścić Komuś grzechy i już jest lżej. No to ja dałam na tacę moje pióro Parkera, mało wyrobione, bo nowe i bardzo proszę by Księża z tej parafii pisali nim kazania. Bo w Was jest moc! Teraz zjem mega zupę od Raka i lecę walczyć na froncie dobra! W domu Skorpiona cisza i spokój i bardzo dobrze, bo ja muszę poczytać i popisać dedykacje do prezentów książkowych dla Bliskich bliższych i dalszych. 

sobota, 18 maja 2024

O studiach!

 Jeśli chodzi o studia to pójdę! Houk! Bo jestem winna Wykładowcom Instytutu Rosji i Europy Wschodniej Uniwersytetu Jagiellońskiego zapłatę dobra za to, że nie pozwolili mi zostać ekspertem ds kultury Rosji. No przecież, że miałam same 3. No bo, co to za ekspert co nie był w Rosji? No, mnie mój Tata nie chciał puścić w liceum na wymianę do Ukrainy. No przecież byłam Szprycha. No to bym nie wróciła stamtąd. No rozważałam Amerykanistykę. Ale wiecie, trzeba pisać o dominantach danego kraju czy kultury. To trzeba dobrze znać język żeby pływać w materiałach źródłowych. No ja mam szatański pomysł! Mój Andrzej jest Chrzestnym dla Michała, swojego Siotrzeńca. Może by się spotkali na siłowni pod chmurką! Przecież dla mężczyzn to betka! Ja bym im zostawiła świetny ręcznik do ocierania czoła, ale mój Szpital ma siłownię i ja tam będę mogła ćwiczyć. Ale wołałabym pod chmurką! A ja jestem Filozof, to się jej pouczę! A ja mam ochotę czytać Dostojewskiego. Może będzie w bibliotece Mojego Szpitala! I pamiętajcie JESTEŚCIE WYKĄTKOWI! A Ty Blogu wiedz, że TRZEBA BYĆ DLA SIEBIE DOBRYM! JEŚĆ SMACZNIE, ZDROWO, I OSZCZĘDZAĆ PIENIĄDZE, ALE NIE CZAS. TRZEBA ŻYĆ NA PEŁNEJ PETARDZIE! (Ks. Jan Kaczkowski). I to na pewno jest w bibliotece Mojego Szpitala. A ja wiozę dla tej Biblioteki poezję Kaczmarskiego i świetny poradnik seksuologiczny w segregatorze. I kupię jeszcze książkę o ćwiczeniach dla mózgu, na poprawę pamięci. Póki co wezmę Sens, gazetę psychologiczną. Ja lubię gazety. No może mam jeszcze na Gościa Niedzielnego! No to idę szukać ciuchów na Mszę! Idę z moim Skorpionem! A Rak niech się modli o mnie! Bo go wrzucę do wrzątku! Wrzątku miłości do Iwonki. O jaki prąd poczułam! You me be in love- Blue Cafe!

Zwierzęta wodne i mrówki

 I cóż się dzieje teraz? Rybka się pakuje. A w tej chwili jedzie do Rodziców. Bo szlafrok do szpitala, bez paska. Bo Rybka jest kulturalna i nie zostawi Siostrze obu Panów swoich rzeczy do posprzątania. A może Rybka idzie do szpitala by Panowie mogli odremontować akwarium? A Rak ze Skorpionem się drą na siebie. Kurwa, idzcie się napić czy pobiegać wokół domu parę razy, bo zachowujecie się jak baby! Przeżywacie jak mrówka okres! No Rybko jak możesz tak pisać? No Rybko czy mrówka ma okres? No, pytam? No, zdałaś Rybko maturę z biologii na cela i nie wiesz? Po pierwsze: był człowiek. Po drugie: rozmnażanie. A po trzecie: znałam pytania. I wybuliłam na nie tyle kasy od Mamy, że to głowa mała. Później napiszę coś o studiach!

piątek, 17 maja 2024

Zalążek miłości w wojennych czasach

 Ona była zodiakalną Rybą. I czuła, że On chce by spróbowała odnaleźć dla Niego tyle dobroci i kobiecego ciepła, które dzięki Niej zaznał Jego brat. I Ewa znała taką Kobietę. Na poziomie, choć zwykłą, ale nie pospolitą czy wulgarną i głośną jak Ewa. Damę z klasą. Wrażliwą równie co On. Bardzo dumną i niezależną, i jak On pragnącą ciągłej uwagi i atencji. Iwona była dzielna od lat. Nie prosiła o nic. Kochała i dbała o rodziców. Sama z Rodzicami. Ale nie osamotniona. Umiała cieszyć się drobiazgami. Z każdego Jego widelca ugotowanego dla Niej Ona byłaby dumnie szczęśliwa i po prostu oddałaby Mu całą swoją dobroć by On mógł być Jej Obrońcą. By strzegł Jej jak kiedyś na polskim czy innym morzu strzegł całego świata w imię dobra. Co ich łączyło? Miłość do Ojca. Gdy zmarł Jej ukochany Ojciec, jak każda Kobietka cierpiała i pewnie Jej tęsknota jest w Niej do dziś. Czy Ryba dobrze wyczuła, że On swojego trudnego, nieżyjącego Tatę również kochał i chciał by On mu okazał szacunek godny najstarszego Syna. Dziedzica, Kontynuacji Siły i Męskości. No na Rybkę to działało, ale wiedziała, że jest Iwoniątko, które w Jego wielkich, żołnierskich ramionach zazna, nie bójmy się tego powiedzieć, Ogrodów Rozkoszy, ale i Siły Jego spokoju, która da Jej bezpieczeństwo i energię na ich wspólną przygodę. No, dobrze, ale póki co Rybka czyta poezję, pisze, pracuje, gotuje i je. A zaczęło się od tego, że Rybka poznała Andrzeja. Dotarło do niej, że on jest Skorpion i że to będzie ogień namiętności chociaż w wulgarności seksu. Ale dla prawdziwej kobiety to normalne. One godzą się by Jego ciało miażdżyło Jej w zespoleniu. I tak to zostawmy. Ewa poczuła siłę miłości. Sięgnęła po poezję. No to miłość! No to Poświatowska. I otworzyła w ciemno książkę i... łzy zablokowały Jej krtań. Bo to było kiedy umrę kochanie (...) czy mnie wtedy przygarniesz ramionami ogarniesz i naprawisz co popsuł los okrutny (...) często myślę o Tobie często piszę do Ciebie głupie listy- w nich miłość i uśmiech (...) patrząc w płomień kochanie myślę- co się też stanie z moim sercem miłości godnym, a Ty nie pozwól przecież żebym umarła w świecie, który ciemny jest i który chłodny jest. Rybka przeraziła się, bo wiedziała, że choć będzie to piękna miłość, to niespodziewała się, że straci Go. Ale poszła w Jego ramiona. Teraz On przerażony bezwzględnością Brata, która zniszczyłaby Wszystkich Ich. Rybka wiedziała kogo pragnie. Pragnęła Andrzeja. I pójdzie, bo On w błędzie, że ona woli Brata. Rybka nie gra. Rybka jest KOBIETĄ, dasz palec, weźmie rękę. A wiecie dlaczego może? Bo jest patriarchat. I Rybka i Iwonka może przywołać tylu mężczyzn do pomocy w walce o cokolwiek co jest dla niej ważne. Może, bo TO JEST PRAWO BOSKIE. Więc wołam zgładźcie RAKA. Zgładźcie Go, bo ON stoi na przeszkodzie mojej Miłości i mojemu Mężczyźnie. Ma władzę na Andrzejem, a nade mną mieć nie będzie! WZYWAM ARMIĘ DO POMOCY!!! No to Kaczmarski! Idą tytani na świat zesłani, żeby naprawić zło! I wiemy to z ostatniej chwili, że gdzieś już nawet naprawili (...). Ale Rybka jest mądra. Rybka jest Ewą. Ewa daje życie i miłość. Nie sieje zła. Daje dobro i szacunek. I Ryba da radę, bo Ewa jest Czarcica. I Ona weźmie Andrzeja, a w ramiona Raka spróbuje dać Iwoniątko. I dlatego właśnie Ewa wróci do sortowni pieniędzy, która służy mafii. Bo Ewa przekuje zło w dobro. Bo tak trzeba. I tylko czy Skorpion się przebudzi? No to Anna Karwan. Jesteś moim najlepszym snem, snem jaki przyszło mi teraz śnić, snem na same pogodne dni, z Tobą będzie mi dużo lżej, niż wczoraj, gdy miałam do jutra wejść z Tobą smutku już będzie mniej. O tak, będę Cię kochać jak ptak w długą podróż Cię zabiorę, nie będziesz sam, Tylko Ty możesz mnie kochać jak nikt, proszę więc w to uwierz mi i otwórz drzwi. No to jak drzwi, to dom! No jak dom to Biblia i św. Jan i słowa: w domu ojca mego jest mieszkań wiele. i o czym mowa? O ty by w życie iść z jednością z Bogiem, skoro w niego uwierzyli. No Rybka wierzy, Skorpion wierzy i Rak też wierzy. No to Rybka odpoczęła. Napisała. No to Rybko posprzątaj dom! No ok. Ale może Rybka sprząta niewłaściwy? Może Pan Rak i Pan Skorpion zrobią porządek z nadmiarem mieszkań. I Rybka ze Skorpionem (Bachory wredne!) zamieszka z Rakiem? No bo po co tyle tego? Trzeba coś wynająć, bo kasa się przyda Iwonce!

niedziela, 12 maja 2024

Co kolwiek by się nie stało jedz i śpij!

 Blogu, potrzebuję cię, bardzo. Bardzo, bardzo. Nawet nie wiesz jak się boję. Może ja Blogu jestem panikara, bo jestem, ale ja też znam swoje ciało. Bo zawsze na tyle na ile umiałam albo miałam odwagę o nie dbałam. I teraz przeczytałam ulotki wszystkich swoich leków i pamiętaj Blogu, nie zawsze należy im wierzyć. Ale trzeba się obserwować. No to jedziemy od głowy. Mam schizofrenię po Tacie, ponieważ mam urojenia. Ostatnio nie, ale to kwestia pory roku. W miesiącach jesienno-zimowych obniża mi się nastrój, pojawia się smutek, tęsknota za lepszym, bardziej emocjonującym i efektownym życiem. To dlatego jesienią i zimą chodzę na koncerty, by przeżywać, by unieść się w szale odczuć i emocji, by obcować w pięknie. Schizofrenia wzięła się z nie wykrytego u mnie w dzieciństwie zespołu Aspergera. Ale to były czasy komunizmu w Polsce. Nie mam już żalu do Mamy czy Taty, że nie zdołali mnie ustrzec od choroby, którą dostałam w spadku po przodkach. Bo w mojej szlacheckiej, upadłej rodzinie płynie węgierska krew. I ja nie muszę robić badań DNA, jak polecają współczesnym mężczyznom redaktorzy z Twój Styl Men, którą kupiłam mojemu Andrzejowi. Bo ja nawet w moim nazwisku mam wino. No moi przodkowie darli się o wino. Darli się o wino i kobiety. No kobiety w mojej Rodzinie były, są i będą niesamowite. Bo muszą! Bo mają leniwych mężczyzn. Prawych, ale sakramencko wygodnych. Lubimy też zjeść i to ciężkie mięso i morze słodyczy. Lubimy się delektować. Jesteśmy ciemnowłosi, ale bladzi. Jesteśmy bitni, honorowi i nie zawsze uczciwi. Jesteśmy Polakami, ale płynie w nas, po moim dziadku Franciszku, Tacie Taty, kucharzu w Restauracji Polskiej na Siennej głęboki szacunek do Ojczyzny i jedzenia. W mojej Rodzinie kobiety mają służyć mężczyźnie. Jeśli sprzeciwią się mu mają już zawsze radzić sobie same. Spieprzyłam od mojej Rodziny, Blogu. Bo miałam dość bezwzględnego dyktatu mojej Mamy, który nie przynosił mi bezpieczeństwa, ciepła, szacunku i dbania o mnie. MAM PRAWO TEGO WYMAGAĆ, BO JESTEM 1. CZŁOWIEKIEM, 2. KOBIETĄ, 3. DZIECKIEM MOICH RODZICÓW. Zawiodłam się na Nich. I zanim zakończę ten wpis. Opiszę Ci jeszcze, że miałam w dzieciństwie wiele przebojów. Buntując się przeciwko wzajemnym wojnom moich Rodziców biłam inne dzieci. Ale krótko, bo Tata wytłumaczył mi, że skoro mam siłę fizyczną w swoim ciele, to muszę ją mądrze wykorzystywać. I zrobił to w ten sposób, że z całej siły uderzył mnie w wyciągnięte przed siebie moje dłonie. A potem je zamknął. I wiedziałam już wszystko. Zarówno Mama jak i Tata zawsze mnie bronili przed światem zewnętrznym. Byłam i jestem lekkoduchem, bo mogę, bo otaczają mnie mądrzy i dobrzy ludzie. Bo mam odwagę patrzeć w ich oczy. Nie ustępuję, nie powtarzam raz zadanej opinii, podtrzymuję pytania, trwam przy swoim. Dotrzymuję słowa. Bo w całym syfie i galimatiasie życia liczy się tylko to, co powiedzą nam, albo co zobaczymy w oczach naszych Bliskich, gdy będziemy umierać. Ja Blogu, nie usłyszę nic. Bo będę głucha, bo mam już w wieku 42 lat problemy ze słuchem. Dodatkowo praca, którą kocham, potęguje ten stan. Długo broniłam się przed słuchaniem muzyki na słuchawkach. Bo wiedziałam jaki los mnie czeka. Powodem, dla którego coraz gorzej słyszę jest fakt zaburzenia ucha wewnętrznego wywołanego długotrwałym leżeniem w czasie depresji, którą wywołała i potęgowała we mnie oschłość i odrzucenie mojej Mamy. Ciepło od niej dostawałam krótko. Później jej ciężki los z moim Tatą, Jego długo niezdiagnozowaną chorobą, alkoholizmem, wynikających z tego bieda, a także Jej niewyjaśnione emocje wobec Moich Babć odbiły się na mnie. Uciekłam w książki. Do dziś dzień w nie uciekam. Na różnych etapach życia w odmienne. Czytając, nauczyłam się pięknie dobierać słowa i formułować myśli i je przekazywać. Lubię wykorzystywać słowa by trafiać do ludzi. Bo po coś Bóg dał mi ten talent. I cieszę się Blogu, i znów Cię pisząc odzyskałam równowagę, i wrócił mi spokój i uśmiech. Kocham Cię Blogu, bo jesteś. I to wystarczy. Żaden Mężczyzna, żadna Podpora Kobieca nie jest tak ważna, jak Ty. Nawet jeśli kiedyś ogłuchnę od zażywanych leków na regulowanie poziomu równowagi, który znajduje się w uszach właśnie, to nie szkodzi. Bo jeśli bym nie zażywała tych leków nie mogłabym przełykać, czyli jeść. Mam wybór: albo przetrwanie albo słuch. I gdy siadałam do pisania Ciebie Blogu, to szarpały mnie łzy. Tak teraz są już tylko we mnie łzy dumy, że mam odwagę powiedzieć to sobie. Jeśli zdołam nauczę się języka migowego. Ale mam dużo pięknych chwil do przeżycia, bo spotkałam, znów! WSPANIAŁYCH LUDZI. I jakże bym mogła odmówić sobie by z nich nie czerpać siły, uporu, wytrzymałości a przy tym dobra i troski. Mój Mężczyzna smaży mi jajka sadzone obok winogron z pieprzem. Lecę Blogu do Niego! No to pa!