Blogu, gdy nie muszę narzekać na mamę, stajesz mi się niepotrzebny! Wieczór, dom śpi, a ja leżę w świeżo pościelonym łóżku. Może poczytam. Na fb i Insta szmelc. Jutro o 12 koronacja Karola III. Tata zażartował czy jestem zaproszona, czyli chce obejrzeć. Muszę wstać by włączyć telewizor. Ola ma szkołę. Blogu, żal mi wracać do pracy. Ale z mamą w domu byłoby mi źle. A tak prześpię dzień, do pracy pójdę na noc i tak tydzień za tygodniem, miesiąc za miesiącem. Jakie to straszne, że Ona musi odejść bym poczuła się szczęśliwa. Taki jest chyba mój cel życia: nie, nie spłata długów, tylko uwolnienie się od mamy. Czemu? Bo przy niej muszę robić i być kim ona chce. Mam też jej za złe, że nie stanęła po mojej stronie w konflikcie o firmę. I mam do niej żal, że nigdy nie powiedziała dziękuję za kredyty, które dla mnie wzięłaś, bo nie musiałam tego robić, a te kredyty pogrzebały moje pragnienie samodzielnego życia. Bo, Blogu, w życiu nie chodzi o niezależność, chodzi o samodzielność. Ale jedno muszę oddać mamie: nigdy nie musiałam uciekać w ramiona mężczyzny by poczuć się akceptowaną. I chcę ci, Blogu, powiedzieć, że mama złamała mi życie. Nie, nie szpitalem. Bo on był słusznym krokiem. Tylko tymi kredytami. Bo ja, Blogu, chciałam mieszkać bez nich we własnym mieszkaniu. Tu w Krakowie, ale na swoim. A teraz jeszcze położyła rękę na pieniądzach na starość. I mama i Ola powinny mi oddawać w gotówce moje pieniądze, które nie mogą trafić na moje konto. Ja nie muszę zmieniać pracy, nie muszę więcej zarabiać, bo i tak będę musiała w jakiś sposób dać te pieniądze mamie i Oli. Bo biednym człowiekiem można manipulować. Zamiast spróbować zaufać i zobaczyć jak się ma relacja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz