W Pisarzowicach Piotrek z Edą kupili krzew azali za 600 zł. Jechali z otwartym bagażnikiem. Potem było sadzenie, w którym nie uczestniczyłam. Później grill, ale moim zdaniem mięso było spalone. Później Ola z mamą założyły dach od altanki. O 17 pojechałyśmy do domu. Po przyjeździe od razu poszłam spać.
Dzisiaj mama pokłóciła się z ciotką o koszty remontu domu po babci. Na spacerze z psem spadłam z górki i przewróciłam się na plecy. Później byłam w domu, zjadłam zupę krem pieczarkową i pojechałam do Moniki. Po powrocie zasnęłam. Przed chwilą byłam z psem i już jestem w łóżku. Dom śpi i ja też idę spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz